Potyczka pod El Waq
Somalijscy Dubaci przenoszą skrzynie z amunicją. Najpierw wpis, a potem dość ważne ogłoszenie organizujące pracę strony w najbliższym czasie.
W grudniu 1940 r. sytuacja w Afryce Wschodniej uległa znacznemu pogorszeniu. W Egipcie to Brytyjczycy brali górę. Zagrożone było istnienie mostu powietrznego z Afryki Północnej. Ten rejon świata był już wówczas frontem o trzeciorzędnym znaczeniu, trwały przecież także ciężkie walki w Grecji. Kolonie na „końcu świata” były niemożliwe do obrony, a ich dni policzone. Na granicy Kenii z Somalilandem brytyjski Major General Godwin-Austen skoncentrował cztery brygady wschodnioafrykańskich askarysów, dwie brygady zachodnioafrykańskich askarysów, dwie dywizje armii południowoafrykańskiej (w większości biali żołnierze), złożoną z białych kolonialistów wschodnioafrykańską kawalerię, brytyjskie czołgi, samochody pancerne, artylerię i kilka grup wojowników plemiennych (odpowiednik włoskich bande, tubylczych jednostek nieregularnych). Dla obrony tej liczącej tysiąc mil granicy (ok. 1600 km) generale di divisione Gustavo Pesenti miał tylko 101. Dywizję Kolonialną (generale di brigata Alfredo Baccari), 102. Dywizję Kolonialaną (generale di brigata Amedeo Liberati), 191. batalion kolonialny (Col. Garino), wszystkie złożone z Somalijczyków, oraz kilka somalijskich i etiopskich bande. Dodatkowo to przeciwnik wybierał gdzie i kiedy uderzy, możliwości ofensywne strony włoskiej właściwie nie istniały.
16 grudnia 1940 zaatakowano garnizon w El Waq, obsadzała go licząca tysiąc ludzi bande. Napastnicy użyli samolotów, artylerii, dwóch kompanii King African Rifles (KAR, w dużej mierze żołnierze z Kenii i Ugandy), dwóch kompanii samochodów pancernych, kompanii czołgów, południowoafrykańskiej brygady i 24. Gold Cost Brigade (z Ghany). Po bande nie oczekiwano, że stawią czoła nowocześnie wyekwipowanym żołnierzom europejskim, zwłaszcza mającym pięciokrotną przewagę liczebną. Dlatego wzbudziło niemały podziw, że garnizon bronił się trzy dni i zdołał się wycofać. Bande straciła w zabitych ośmiu Włochów i 200 Ascari oraz 44 rannych.
Do Mogadiszu w Somalilandzie przybył książę Aosta, by spytać generała Pesenti, dlaczego placówka upadła. Pesenti był wstrząśnięty, poprosił nawet księcia, by ten postarał się omówić warunki kapitulacji. Jak pisze J. Lee Ready, miał szczęście, został tylko zbesztany, Graziani zastrzeliłby go za defetyzm. Na stanowisku zastąpił go de Simone, który defetystą nie był. Książę Aosta zdawał sobie jednak sprawę, że głos Pesentiego był głosem wielu milionów jego rodaków, Włochy toczyły wojnę za wojną, a ta dla wielu była niepopularna.
No to ogłoszenie. Mam jakąś katastrofalną ilość obowiązków związanych z przygodą pisarską. Dlatego zaproponuję każdego dnia dwa wpisy z książki J. Lee Readego (próbka wyżej) „Mussolini and the wars of Italy 1919-1945”, która bije na głowę wszystkie pozycje wydane w Polsce, a już zwłaszcza katastrofalne (choć cieszące się popularnością) „Wojny Mussoliniego” F. Josepha. Trzeci wpis, jeśli się uda, zrobię z tematu nad którym aktualnie będę pracował, a mój plan to obecnie: 4 dni na książkę morską (prawdopodobnie będzie zmiana, Morze Czerwone zastąpią włoskie okręty podwodne na Atlantyku) i po jednym na walki powietrzne i lądowe w Afryce Północnej 1940-IV.1941 oraz włoskie wojska kolonialne (obecnie na tapecie są Libijczycy – walki na Saharze itp.). Pozdrawiam, zapraszam.