Niesamowity gest marynarza Ciaravolo
Scena z zatopienia niszczyciela „Francesco Nullo” na pocztówce z epoki.
Chwilę później, o 6.20, „Nullo” wszedł na rafę koralową, która rozdarła jego kadłub i uszkodził śrubę. Niszczyciel zdołał wrócić na wodę, teraz szedł kursem obliczonym na wyminięcie wyspy Harmil. Uszkodzeni Włosi stali się łatwym celem, „Kimberley” teraz wreszcie uzyskał trafienia: pierwszy pocisk trafił w przednią maszynownię, a drugi w rufową maszynownię. Odłamki obsypały nadbudówkę, natychmiast po trafieniu okręt zrobił gwałtowny zwrot na lewą burtę, na pokładzie wybuchły pożary, maszyny zastopowały.
Kapitan Borsini nakazał załodze przygotować się do opuszczenia jednostki, sam próbował obrać kurs na wysepkę Harmil, w ostatniej próbie uratowania „Nullo”, maszyny jednak stały. Włoch chciał, by załoga spróbowała osiągnąć pobliski ląd, a samemu planował zwrócić uwagę „Kimberley” i być może ściągnąć go na tyle blisko, by zdołały go skutecznie ostrzelać baterie nadbrzeżne. Rufowe wieże kal. 120 mm strzelały do momentu, aż przechył okazał się zbyt duży i uniemożliwił prowadzenie ognia. Secondo capo cannoniere Urbano Pierdiluca usłyszał rozkaz, że ludzie nieobsługujący broni mają opuścić pokład, udał się wówczas do dziobowej wieży dział 120 mm, co pozwoliło jej prowadzić intensywniejszy ogień, tam zabił go odłamek, pośmiertnie otrzymał Medaglia di Bronzo al Valor Militare [nie podano tego jasno, ale oczywistym domysłem jest, że zginął nie na swoim stanowisku bojowym].
„Kimberley” chciał zakończyć walkę i skrócić agonię „Nullo”, jednak jego torpeda chybiła. W międzyczasie załoga opuściła pokład włoskiego niszczyciela, pozostał na nim jedynie kapitan Borsini, pragnął podzielić los swojego okrętu, który powoli szedł już na dno. Załoga widząc dowódcę krzyczała, by próbował ratować swoje życie, ten jednak oddał im jedynie salut. Na dowódcę uparcie czekał dwudziestoletni marynarz Vincenzo Ciaravolo z Torre de’ Passeri (określono go dokładnie jako torrese, to jedyna pasująca miejscowość jaką odnalazłem). Ciaravolo służył na frachtowcach od czasu Wojny Domowej w Hiszpanii, potem od 1939 r. do 21 września 1940, kiedy dostał przydział na „Nullo”, służył na okręcie kolonialnym „Eritrea”, gdzie Borsini był wówczas zastępcą dowódcy, do maja 1940 r., kiedy objął dowodzenie niszczycielem. Ciaravolo przez całą służbę odsyłał zarobione pieniądze do rodziny, która żyła w warunkach poważnego ubóstwa. Marynarz był niezwykle związany ze swoim dowódcą, do wody zgodził się zejść dopiero po otrzymaniu rozkazu bezpośrednio od Borsiniego, nim to uczynił ucałował jego prawą dłoń. Zrozpaczony Ciaravolo nie pogodził się z decyzją kapitana, opuścił tratwę i powrócił na „Francesco Nullo”. Reszta załogi widziała go wspinającego się na pokład i rozmawiającego z oficerem. Próbował go przekonać do opuszczenia pokładu, prosił, groził? Tą tajemnicę zabrał z sobą tonący okręt.
W międzyczasie „Kimberly” zbliżył się do wraku (zdołał odczytać litery „NL” i poprawnie zidentyfikować go jako „Nullo”) i wystrzelił drugą torpedę, tym razem celną (chwilę po heroicznym geście Ciaravolo). Trafiony „Francesco Nullo” eksplodował, przełamał się i zatonął gwałtownie na pozycji 16°28’ N i 40°13’ E (w kanale na północny zachód od wyspy Hamil, w pobliżu jeszcze mniejszego skrawku lądu – wysepki Seil Harmil). Morze Czerwone zabrało wraz z wrakiem Borsiniego i Ciaravolo oraz ciała innych 20 włoskich marynarzy poległych w walce. Była 6.30 21 października 1940.
W morzu znajdowało się 106 rozbitków, którzy kierowali się na opanowaną przez Włochów wyspę. Do zatopienia „Nullo” „Kimberley” potrzebował 115 salw z dział głównego kalibru i dwóch torped.