„Pod
koniec sierpnia rozpoczęła się na froncie nad Isonzo 11 bitwa nad tą
rzeką, na [froncie – uwaga M.S.] szerokości siedemdziesięciu kilometrów,
i przyniosła sukces Włochom. Na początku września trwały zażarte walki.
Był to kolejny sukces Włochów. Armie
austro-węgierskie przetrwały, ale ich straty były tak ciężkie a ich
morale tak słabe, że w właściwych kręgach wojskowych i politycznych
Austro-Węgier zrodziło się przekonanie, że armie austro-węgierskie nie
wytrzymają dalszego trwania bitwy i dwunastego ataku nad Isonzo. (…)
Należało zdecydować się na akcje przeciwko Włochom by zapobiec upadkowi
Austro-Węgier”.
I dalej: „Nasz austro-węgierski sojusznik
twierdził, że niemiałby już sił by przetrwać dwunasty atak na froncie
nad Isonzo. Taka deklaracja miała dla nas ogromne znaczenie militarne i
polityczne: nie chodziło tylko o utratę linii Isonzo, ale również o
załamanie się całego naszego oporu”.
6 grudnia: we Włoszech ogłoszono piątą pożyczkę narodową.
9-10 grudnia: włoskie kutry torpedowe MAS zatopiły pancernik „Wien”.
10 grudnia: pod wpływem dobrej postawy bersalierów mjr D’Agostino,
Anglicy poprosili włoskie dowództwo o przysłanie dalszych wojsk, w sile
dwóch dywizji, które miały wzmocnić ich siły walczące w Palestynie.
Pierwsza grupa w sile 140 ludzi zeszła na ląd 10 grudnia, sformowano z
nich 1. kompanię „Cacciatori di Palestina”. Minister spraw zagranicznych
Sonnino wspierał ten pomysł, ale nowy szef Sztabu Generalnego gen. Diaz
kategorycznie odmówił wysłania dalszych oddziałów. Każdy człowiek
zdolny do walki potrzebny był nad Piawą. Dopiero na początku
października 1918 r. włoskie dowództwo zaakceptowało wysłanie kolejnych
9000 ludzi na front palestyński.
11-18 grudnia: austriacki atak w masywie Grappa – druga faza bitwy o zatrzymanie/powstrzymanie (battaglia di arresto).
W drugiej fazie bitwy wysiłek Austriaków skupił się niemal wyłącznie na
masywie Grappa, czyli odcinku od doliny Brenta po dolinę Piawy. Włosi
nie mieli innego wyjścia niż trwać do ostatka. Przełamanie przez wojska
austro-niemieckie tych pozycji oznaczałoby przecięcie ugrupowania Regio
Esercito na dwie części, co definitywnie zmieniłoby losy wojny i raczej
przekreśliło los Włoch. Z masywu Grappa obie strony widziały nizinę
padańską, na drodze do której nie było już naturalnych przeszkód, o
które można by oprzeć obronę. Przełamanie tych pozycji uczyniłoby także
niemożliwym dalsze stawianie oporu nad Piawą, gdyż włoskie pozycje nad
rzeką zostałyby oskrzydlone, a znajdujące się tam wojska najpewniej
odcięte od reszty kraju.
Począwszy od Col della Brenta i Monte
Spinoncia, wzniesień na zachód i wschód od Grappy, cała linia włoska
została zaatakowana przez przeciwnika. Wyjątkowo ciężkie walki toczono
na odcinku na zachód od Grappy. Już 11 grudnia Col della Brenta zostało
zdobyte przez Niemców: co spowodowało zagrożenie długiego grzbietu Monte
Asolone i Monte Coston, który łączył sektor zachodni z masywem Grappa.
Obrona brygad „Abruzzi”, „Massa Carrara” i kilku batalionów alpejskich
była desperacka. To w tych walkach zginęli bracia Eugenio i Giuseppe
Garrone z batalionu alpejskiego „Tolmezzo”, którzy otrzymali złote
Medale Waleczności Wojskowej.
Także 11 grudnia na Col della
Brenta ciężko ranny został major dowodzący batalionem III/57. pp
„Abruzzi”, Rodolfo Graziani, przyszły generał. Na stanowisku dowódcy
batalionu zmieniła go inna ikoniczna postać z epoki II WŚ: Giovanni
Messe. Włosi bronili się zaciekle, a ich uzupełnienia w porę zdołały
załatać wszystkie wyrwy poczynione w ich froncie. Pomimo licznych starań
Niemcom i Austriakom nie udało się nawet na chwilę przeciąć głównej
arterii komunikacyjnej w masywie: drogi Cadorny.
We wschodnim
sektorze masywu wojska austro-niemieckie atakowały ze wschodu i zachodu z
zamiarem odcięcia występu włoskiego frontu na północny wschód od
Grappy, w którym znajdowały się trzy ważne wzniesienia: Monte Valderoa,
Monte Solaroli i Col dell’Orso. Podobnie jak w sektorze zachodnim,
włoska obrona wytrzymała, choć w kilku punktach została odrzucona do
tyłu.
Ostatni atak Niemców, w tym z użyciem Sturmtruppen, miał
miejsce 18 grudnia na Monte Asolone. Po stokach tej góry pięła się
droga Cadorny. Włoska obrona załamała się: wyczerpani żołnierze
batalionu I/42. pp „Modena” i pozostałości batalionów alpejskich „Val
Tagliamento”, „Monte Rosa” i „Courmayeur” nie wytrzymali siły natarcia
niemieckich wojsk szturmowych. Tylko błyskawiczny kontratak piemonckich
batalionów alpejskich „Val Pellice” i „Val Varaita” pomógł ograniczyć
szkody, ale wierzchołek Monte Asolone pozostał już w ręku Niemców. Nie
miało to jednak aż tak strasznych konsekwencji, gdyż zostali oni
zatrzymani tuż poniżej wierzchołka góry, przez co nie wdarli się na
drogę Cadorny. To przy tej okazji niemiecki generał Krafft von
Dellmensingen, historyczny dowódca Alpenkorps i szef sztabu von Belowa,
nazwał Grappę „świętą górą Włoch”, przyznając tym samym porażkę swych
elitarnych wojsk. Na Monte Grappa już do końca wojny powiewała włoska
tricolore.
26 grudnia: bitwa powietrzna nad Montello w której Włosi zestrzelili 11 samolotów austriackich.
28-31 grudnia: seria nocnych nalotów na Padwę, Bassano, Montebelluna, Castelfranco i Treviso. ————————————————————————-
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
10-26 listopada: tzw. battaglia d’arresto (bitwa o zatrzymanie/powstrzymanie)
na płaskowyżu Asiago, w masywie Grappa i nad Piawą. CD. Także na
odcinku frontu w rejonie Monte Pertica trwały zacięte walki, w których
obrona Włochów krok po kroku cofała się.
26 listopada, na zachód od tego szczytu, w pobliżu (doliny) Valbrenta,
Austriacy z cieszącej się wielką renomą Dywizji „Edelweiss”, która
składała się z pułków 14. „Hassen” i 59. „Rainer”, czyli weteranów z
Ortigary, zaatakowali silnie Col della Beretta (1448 m n.p.m.),
systematycznie odrzucając do tyłu obrońców z Brygady „Aosta” –
dowodzonej przez płk Roberto Bencivenga, byłą prawą rękę Cadorny i
jednego ze strategów Comando Supremo. Ostatecznie górą byli jednak
Włosi, którzy prowadząc obronę elastyczną i serią kontrataków zdołali
zatrzymać natarcie.
Także na płaskowyżu Asiago trwały ciężkie
walki: oparcie obrony 4. Armii i elementów 1. Armii o masyw Grappa
wymusiło porzucenie pozycji w (dolinie) Valsugana, a w zamian skupienie
się na utrzymaniu doliny Brenta. Włoskie linie na płaskowyżu, które
ogólnie przyjmując biegły z północy na południe, od Ortigary do Val
d’Assa, zostały zmuszone do wycofania się. Włoskie linie wykonały zwrot o
45°, opierając się teraz i zamierzając tu trwać o Melette, góry Fior,
Castelgomberto, Tondarecar i Badenecche. W listopadzie 1917 roku stała
presja Austriaków spowodowała, że kilkukrotnie udało się przerwać
włoskie linie. Na szczęście dla Włochów słabo wyglądała współpraca wojsk
austriackich walczących na płaskowyżu Asiago dowodzonych przez
marszałka Conrada z wojskami walczącymi w masywie Grappa, którymi
dowodził gen. Krauss. Z powodu braku koordynacji każdy sukces Austriaków
okazywał się jedynie lokalnym zwycięstwem bez znamion poważnego kryzysu
dla całej obrony Włochów.
Linie włoskie zdołały wytrzymać
impet natarcia austro-niemieckiego. Sztaby Państw Centralnych musiały
zawiesić ofensywę, by dać czas na złapanie tchu własnym wojskom, które
przez cały miesiąc toczyły nieprzerwane boje. Także dla żołnierzy
włoskich zarządzenie przerwy operacyjnej było wybawieniem. Przerwę w
walkach Włosi wykorzystali na wzmocnienie swojej obrony. Walki zostaną
wznowione po okresie dwóch tygodni ciszy. Już teraz swoją przydatność
udowodniła „droga Cadorny”, która z włoskich nizin prowadziła do masywu
Grappa.
1 grudnia: oceniono, że żołnierze niemieccy są zbyt
wyczerpani obecnością w terenie wysokogórskim i improwizowanych
schronach, ponadto obawiano się tracić tych świetnie wyszkolonych ludzi w
kolejnej próbie przerwania włoskiej obrony, dlatego zadecydowano o
stopniowym wycofaniu ich z Półwyspu Apenińskiego.
5 grudnia:
żołnierze włoscy wycofali się z Melette na płaskowyżu Asiago. Po
ostatnich zmianach linii frontu pozycję oceniono jako nie do obrony. To
skrócenie frontu nie odbyło się jednak bez walki. Do osłony odwrotu
poświęcono kilka oddziałów. Włochów posyłano do kontrataków, których
jedynym celem było powstrzymanie austriackiego pościgu i danie czasu na
zorganizowanie obrony na nowych pozycjach. Podczas jednego z kontrataków
na Monte Badenecche, dowodząc swoimi bersalierami, poległ ppor. 6.
Pułku Bersalierów Giacomo Pallotti z Bolonii, rocznik 1897. Pallotti
niedawno (30 października) otrzymał srebrny Medal Waleczności Wojskowej
za samotną obronę Pradamano (nieco na południe od Udine), gdy uparcie
ostrzeliwał się z karabinu maszynowego umieszczonego w jednym z domów.
Szósty pułk bersalierów wchodził w skład dywizji specjalnej gen.
Borianiego, ariergardy włoskiego odwrotu znad Isonzo. —————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na
froncie wschodnim zimą 1943 roku ukazał się na łamach Techniki Wojskowej
Historia Nr. Spec. 4/2019. Polecam, zapraszam!
Zapraszam do
zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie
o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
10-26 listopada: tzw. battaglia d’arresto (bitwa o zatrzymanie/powstrzymanie)
na płaskowyżu Asiago, w masywie Grappa i nad Piawą. Austriacy zdołali
przekroczyć rzekę w kilku miejscach, a Niemcy zdobyli Monte Tomba.
Jako jedną bitwę włoska historiografia traktuje wszystkie starcia
mające miejsce od płaskowyżu Asiago aż po ujście Piawy, które stoczono
pomiędzy 10 a 26 XI 1919 roku. Była to potężna ofensywa wojsk
austro-niemieckich, która miała być ciosem łaski dla armii włoskiej
wyczerpanej trudami odwrotu z Friuli. Odpowiedzią żołnierza włoskiego
była wzorowa postawa w tym decydującym o losach ojczyzny boju. Ledwie
dwa tygodnie po katastrofie pod Caporetto nikt nie spodziewał się po
nich takiej wytrwałości, zwłaszcza po licznych komunikatach i
biuletynach Comando Supremo, które na żołnierzy zrzucały
odpowiedzialność za ostatnie klęski.
Szczególnie ciężkie walki
toczono na wschodnich stokach masywu Grappa i w wąwozie Quero. Po trzech
dniach krwawych starć, pomiędzy 14 a 17 listopada, dopiero interwencja 3
z 11 batalionów szturmowych istniejących wówczas w armii niemieckiej,
szeroko wyposażonych w miotacze ognia, zdołała złamać opór wyczerpanych
żołnierzy Brygady „Como”.
W poprzednich dniach różne bataliony
alpini „paznokciami i zębami” broniły gór Tomatico i Peurna. Stawką
tych walk było danie czasu żołnierzom przygotowującym drugą linię
włoskiej obrony, gdzie zamierzano walczyć do końca. W masywie Grappa
przez chwilę, dnia 16 listopada, została otworzona groźna luka w
włoskiej obronie, gdy przerwano front na odcinku Monte Prassolan i Col
del Prai, co skończyło się pójściem do niewoli części żołnierzy Brygady
„Trapani” i batalionu alpejskiego „Matajur”. Pozostałości tych
jednostek, wzmocnione nowoprzybyłym LX Batalionem Bersalierów, zdołały
powstrzymać atak austriackich Schützen na Monte Pertica, która to góra
pierwszy raz pojawiła się w nagłówkach prasowych.
Część armii
włoskiej broniąca wysuniętych przed główną linię obrony pozycji toczyła
batalię z mającymi przytłaczającą przewagę wojskami austro-niemieckimi,
zdając celująco ten ciężki egzamin. Także przeciwnik Włochów miał za
sobą wiele dni nieustannych ciężkich walki i impet jego natarcia z
każdym dniem tracił na sile. Nie miało to jednak wpływu na zaciekłość
walk.
W sektorze frontu pomiędzy Monte Tomba i Monfenera
ponownie rzucono do walki niemieckie bataliony szturmowe, które do 22
listopada zdołały złamać opór Włochów na kotach 869 i 976 m (na Monte
Tomba). Trwała seria krwawych ataków i kontrataków: walczono wśród
zwłoki licznych poległych w minionych dniach, w scenerii wspominanej
przez walczących jako dantejskie piekło. Ale włoskie linie w rejonie
Monte Tomba zdołały wytrzymać, także dzięki świeżemu rekrutowi z
rocznika 1899, który wzmocnił w tym czasie oddziały na froncie. —————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na
froncie wschodnim zimą 1943 roku ukazał się na łamach Techniki Wojskowej
Historia Nr. Spec. 4/2019. Polecam, zapraszam!
Zapraszam do
zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie
o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
3 listopada: w Noventa Padovana gen. Andrea Graziani (nie mylić z
Rodolfo Grazianim), nominowany przez Cadornę „Ispettore generale del
movimento di sgombero delle truppe italiane dal Friuli” (żeby oddać sens
uznajmy, że inspektorem generalnym ds. porzucenia przez armię włoską
Friuli – choć chcąc być uczciwym Graziani powinien zacząć
od swojego szefa), zastrzelił żołnierza artylerii, Alessandro
Ruffiniego, 24-latka, pochodzącego z Castelfidaro w Marche, a motywem
było to, że nie wyciągnął z ust cygara podczas inspekcji, ignorując rady
swoich kolegów, miast tego zachowując wyzywającą postawę wobec
Grazianiego i towarzyszących mu karabinierów.
Ugo Ojetti,
bliski współpracownik Cadorny, i z pewnością nie zwolennik
antymilitaryzmu, określił Grazianiego „szaleńcem przeznaczonym do
sprzątania i rozstrzeliwania na tyłach”. Podczas dziesiątej bitwy nad
Isonzo Graziani, wówczas dowódca 33. DP, okazał się przez wiele godzin
nieosiągalny dla dowódcy swojego korpusu gen. Augusto Vanzo, bo na
froncie zajmował się strzelaniem do swoich ludzi wycofujących się
podczas natarcia.
8 października 1916 roku, gdy dowodził 44.
DP, nakazał rozstrzelać poprzez decymację strzelców alpejskich batalionu
„Monte Berico”, których oskarżył o defetyzm z powodu śpiewania piosenki
pochwalającej deszcz, co w jego mniemaniu miało oznaczać, że mają
nadzieję, że wraz z załamaniem pogody odwołany zostanie rozkaz ataku
zaplanowanego na następny dzień.
Straszny był także los, jaki
Graziani zgotował żołnierzowi Pietro Scribantiemu z 113. pp „Mantova”,
którego kazał postawić przed plutonem egzekucyjnym złożonym z jego
krajanów (choć nie wiemy, skąd pochodził, ale jestem sobie w stanie
wyobrazić, że np. dla słynących z pewnego dobrze pojętego anarchizmu,
czy solidarności lokalnej, Neapolitańczyków byłoby to dodatkowym
policzkiem).
7 listopada: międzysojusznicza konferencja w
Rapallo, gdzie uzgodniono koordynację działań na różnych frontach w
najbliższym czasie.
8 listopada: Cadorna przestał być głównodowodzącym armii włoskiej, na stanowisku zastąpił go gen. Armando Diaz.
9 listopada: po wyjściu z doliny Vajont, w dolinę górnej Piawy w
rejonie Longarone wdarła się czołówka Alpenkorps prowadzona przez por.
Rommla, który z kilkuset strzelcami i 30 lekkimi karabinami maszynowymi
zdołał zablokować nocą odwrót ariergardy 4. Armii włoskiej, naciskanej
od północy przez postępy 10. Armii feldmarszałka Krobatina. Prawie 10
tys. Włochów zostało odciętych od własnych linii i trafiło do niewoli.
Za tę akcję Rommel otrzymał Pour le Mérite. ————————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na
froncie wschodnim zimą 1943 roku ukaże się w piątek na łamach Techniki
Wojskowej Historia Nr. Spec. 4/2019. Polecam, zapraszam.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
31 października: Bitwa pod Ragogną. Dzięki wysiłkom z dni poprzednich
udało się stworzyć linię obrony nad rzeką Tagliamento. Jednak w wielu
punktach linia włoskiej obrony miała duże luki, które mógł wykorzystać
nieprzyjaciel. Żołnierz włoski miał za zadanie utrzymać mosty i
zapobiec, by Niemcy lub Austriacy
postawili stopę na drugim brzegu rzeki. Łudzono się, że tą improwizowaną
pozycje uda się utrzymać, a następnie wzmocnić.
Stworzono
korpus specjalny dowodzony przez gen. De Giorgio, któremu polecono
bronić odcinka w środkowym biegu Tagliamento, gdzie znajdowały się trzy
niezwykle ważne mosty. Wchodzące w jego skład oddziały miały znacznie
zredukowane stany i były zmęczone trudnym odwrotem.
Na lewym
brzegu Tagliamento, na Monte Ragogna, będącej prawdziwym bastionem
strzegącym mostów, pozostawiono Brygadę „Bologna”, którą w praktyce
poświęcano. Tuż za jej plecami znajdowały się filary wysadzonych w
powietrze mostów. Nie zdążono jednak zniszczyć mostu Cornino: niewielka
ilość i słaba jakość materiałów wybuchowych użytych do tego celu
sprawiły, że jedynie go uszkodzono. Był to fatalny błąd.
Wojska austro-niemieckie z furią natarły na linię Tagliamento. Pomimo
mężnej obrony Brygady „Bologna” i całej obrony Włochów, która wytrwała
dwa dni, w kilku punktach udało się sforsować rzekę, głównie w rejonie
Cornino. Linii Tagliamento nie można było już utrzymać. Duża część wojsk
broniącego górnego Tagliamento, a które wycofały się tu z Karnii,
została otoczona przez przeciwnika, który przedarł się na drugi brzeg w
środkowym biegu rzeki. Pomimo kilku wartych podkreślenia epizodów
obrony, wiele jednostek zostało dosłownie startych w pył. Droga na
zachód stała dla wojsk Państw Centralnych otworem. Teraz zagrożona
została także włoska 4. Armia walcząca w Dolomitach. Dalszy marsz
Austriaków i Niemców oznaczałby, że wyszliby oni na jej tyły.
1
listopada: doszło do infiltracji włoskich pozycji na odcinku górnego
Tagliamento, co oznaczało możliwość wdarcia się wroga w rejon włoskich
płaskowyżów i odcięcia odwrotu armii włoskiej z regionu Friuli.
Spowodowało to konieczność dalszego odwrotu i zajęcia krótszego frontu
niż ten nad Tagliamento. Także 4. Armia dostała rozkaz odwrotu,
porzucając obszar, w którym walczyła przez trzy ostatnie lata. Wojska
rezerwowe poczęły tworzyć linię obrony, która ciągnęła się od
płaskowyżów pod masyw Grappa, a następnie dalej wzdłuż Piawy do
Adriatyku.
3-4 listopada: rozpoczął się odwrót 4. Armii gen.
Nicolisa di Robilant z frontu w Dolomitach i Cadore. Zarządzony z
opóźnieniem, także ten odwrót był świadkiem wielu starć cofających się
Włochów z czołówkami niemieckiej 14. Armii, próbującej ją odciąć od
zaplecza. Osłona tego manewru wymusiła poświęcenie kilku oddziałów,
które dostały rozkaz obrony do końca różnych miejscowości prowincji
Belluno. 4 Armia zajęła teraz pozycje w masywie Grappa. ————————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na
froncie wschodnim zimą 1943 roku ukaże się w piątek na łamach Techniki
Wojskowej Historia. Oficjalka wkrótce.
Zapraszam do zakupu
książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o
Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
28 października: podczas przeprawiania się przez Torre, młody bersalier
VI Pułku Bersalierów Delfino Borroni, został schwytany przez dwóch
niemieckich żołnierzy. Na swoje szczęście nie trafił do obozu
jenieckiego, ale pozostał w rejonie Udine, gdzie kopał okopy i wykonywał
inne prace. Borroni zdołał zbiec z niewoli 30 października 1918 roku.
Pochodzący z Turago Bordone (Pavia) Borroni był najdłużej żyjącym włoskim weteranem I WŚ, zmarł w 2008 roku w wieku 110 lat.
30 października: bitwa pod Codroipo, której stawką była kontrola nad
mostami na rzece Tagliamento. Zdobywszy Udine, swój zwycięski marsz
kontynuowała niemiecka 14. Armia von Belowa. Maszerując ze wschodu na
zachód kierowała się ku Tagliamento, a częścią sił wykonała też manewr
po osi północ-południe, by zaatakować prawą flankę 3. Armii księcia
Aosty wycofującej się z Friuli po ewakuacji z Krasu, oraz części 2.
Armii podążającej tą samą drogą.
Ci żołnierze włoscy, którym
po piętach deptali też Austriacy, byli zagrożeni okrążeniem i
przyparciem do brzegów morza. W związku z tym całe Regio Esercito
stanęło w obliczu sytuacji, która mogła rzucić je na kolana. Włosi mogli
stracić właściwie połowę swojej armii, a rząd de facto byłby zmuszony
prosić przeciwnika o zawarcie pokoju. Utrata mostów na Tagliamento
oznaczałaby, że realnie nie byłoby komu bronić Włoch.
Dla
obrony prawej flanki wydzielono więc siły, które otoczyły łukiem
miejscowość Codroipo, a także zorganizowano inne punkty obrony
rozrzucone pomiędzy południowo-zachodnimi peryferiami Udine i
Tagliamento.
Było to imponujące starcie, mające charakter
zarówno bitwy manewrowej jak i pozycyjnej, w które aktywnie i pasywnie
zaangażowane były dziesiątki tysięcy żołnierzy, w tym najlepsze brygady
włoskie: „Sassari” i „Granatieri di Sardegna”. Wszystko to, by utrzymać
tzw. ponti della Delizia (mosty w mieście Ponte della Delizia i okolicy)
na Tagliamento, by 3. Armia mogła wycofać się nad Piawę w jak
największym porządku.
Bitwa pod Pozzuolo i Mortegliano. Jedną z
bez wątpienia najsłynniejszych bitew tej fazy wojny było stracie pod
Pozzuolo del Friuli. Pułki kawalerii „Genova” i „Novara”, wraz z BP
„Bergamo” i batalionem bersalierów stawiały przez wiele godzin opór
liczniejszym wojskom austro-niemieckim, które nacierały z różnych
kierunków. Przy kilku okazjach włoska kawaleria wykonywała szarże, które
miały zmniejszyć presję na włoskie pozycje.
Podczas jednej z
szarż pułk „Novara” przełamał okrążenie Pozzuolo i zdołał uniknąć
pójścia do niewoli. Przez lata bitwa ta była jednym z niewielu epizodów
wartych podkreślenia podczas odwrotu znad Isonzo, gloryfikowaną przez
jej bohaterów (kawaleria była rodzajem broni „opanowanym” przez włoską
szlachtę), ale przez to haniebnie zrzucającą winę za październikową
klęskę na żołnierzy piechoty, co dodatkowo potwierdzały biuletyny
wydawane przez Cadornę. Za bitwę pod Pozzuolo przyznano także
nadzwyczajną ilość medali waleczności wojskowej: pięć złotych i około
100 srebrnych.
Po południu w Mortegliano, na południe od
Pozzuolo, 21. Pułk Bersalierów, 240. pp z BP „Pesaro” i resztki 38. pp z
BP „Ravenna” toczyły wyjątkowo ciężkie walki z awangardą
austro-węgierskiej VII Brygady Górskiej złożonej głównie z Bośniaków,
która za cenę ciężkich strat opanowała miejscowość do 20.00, a następnie
podpaliła ją w odwecie za długi opór stawiany przez Włochów.
Opisane boje przeciągnęły się i trwały również przez cały dzień 30
października w rejonach Pozzuolo-Mortegliano i
Codroipo-Rivolto-Villacaccia-Flambro,
dzięki czemu niemieckie dywizje 200., 26., 117. i 5., a także
austriacka 1., nie zdołały zagrozić skrzydłu 3. Armii włoskiej, która
nieniepokojona przeprawiła się przez Tagliamento. Niebawem zajęła
pozycje nad Piawą i to głównie na jej barkach spoczęło powstrzymanie tam
całej Isonzo Armee.
Powstał rząd Orlando, z Sonnino nadal
będącym ministrem spraw zagranicznych, Nittim jako ministrem skarbu i
Bissolatim jako ministrem… assistenza di guerra – nie mam koncepcji,
pomocy wojennej, wsparcia wysiłku wojennego, coś koło tego.
Na
front włoski przybyło kilka dywizji angielskich i francuskich (ale
pamiętajmy: poważne kontyngenty włoskie od długiego czasu walczyły we
Francji, Albanii, na froncie salonickim i na Synaju, więc zbyt pochopne
rzucanie hasła „musieli ratować Włochów” byłoby tylko w niewielkiej
części uzasadnione – punkt ciężkości działań wojennych przesunął się
chwilowo na front włoski, więc trzeba było interweniować, by z drużyny
nie ubył jeden z zawodników). ————————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na
froncie wschodnim zimą 1943 roku ukaże się w piątek na łamach Techniki
Wojskowej Historia. Oficjalka wkrótce.
Zapraszam do zakupu
książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o
Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
27 października: bitwa pod Cividale. W wąwozie San Quirino, u wyjścia doliny Valle di Natisone na równinę, na wschód od Cividale, brygady „Ionio”, „Ferrara”, „Milano”, „Avellino” oraz pozostałości brygad „Spezia” i „Elba” (razem około 15 000 strzelców) w połowie złożone ze świeżego rekruta, przez siedem godzin powstrzymywały pięć dywizji niemieckich weteranów (razem 40 000 ludzi) pomiędzy Castelmonte, Monte Purgessimo i Monte dei Bovi, by osłonić odwrót 2. i 3. Armii z frontu nad Isonzo. Była to tzw. pierwsza bitwa „odwrotu walką” po Caporetto. Prawdziwie desperacka obrona całkowicie zapomniana przez włoską historiografię.
28 października: bitwa o Udine. W ostatniej próbie obrony Udine i zatrzymania wrogiego natarcia, wojska włoskie wycofujące się znad Isonzo podjęły obronę do ostatka na linii rzeki Torre na wschód od tego miasta. Wiele brygad, wyczerpanych, w odwrocie, mających braki w amunicji i niepełne składy („Messina”, „Ferrara”, „Firenze”, „Arno”, „Taranto”, „Belluno”, „Girgenti” i „Treviso”), których część walczyła dzień wcześniej pod Cividale, zajęło pozycje na linii rzeki w oczekiwaniu mających nadejść wydarzeń, a na ich tyłach reszta wojsk 2. i 3. Armii maszerowały nad Tagliamento.
Już od wieczora 27 października generał von Berrer, zwycięzca spod Rygi, ekspert od manewru w głąb wrogiego ugrupowania, dowódca LI KA niemieckiej 14. Armii, rozkazał 200. i 26. Dywizji nocny marsz na Udine. Podczas gdy gen. Hofacker z awangardą swojej 26. Dywizji pomylił drogę i wyszedł na lewy brzeg Torre w rejonie Pradamano, to 4. Pułk Jäger z 200. Dywizji wczesnym świtem 28 października zdołał przekroczyć Torre w Beivars, korzystając z dużego rozciągnięcia pozycji niedobitków BP „Salerno”. Nad strumieniem Torre rozlokowano resztki brygad, które walczyły pod Cividale („Salerno”, „Firenze” i 14. Pułk Bersalierów) i bataliony Brygady „Messina”; jej batalion I/94. pp był dowodzony przez sycylijskiego kapitana, pochodzącego z Castelbuono, Pietro Di Galbo, który zaatakowany od boku przez niemieckie karabiny maszynowe, zebrał swoich ludzi i pomimo braku osłony próbował bronić się ogniem karabinowym: ciała jego i wszystkich jego podkomendnych następnego dnia odnalazły tamtejsze kobiety.
Na moście kolejowym San Gottardo polegli bohaterską śmiercią także dowódcy batalionów z BP „Firenze” Francesco Del Greco z Modigliana i Filippo Douglas Scotti.
Od początku było jasnym, że obrona Udine ma jedynie zahamować napór przeciwnika, bo w jego zatrzymanie na tym etapie walk odwrotowych nie wierzono. Badoglio powierzył to zadanie tysiącowi ardytów pod dowództwem kpt. Maggiorino Radicati z Primeglio: mieli oni zatrzymać Niemców, którzy przeprawili się pod Beivars, by XXVII KA mógł przejść na zachód od miasta i skierować się na San Daniele mając osłoniętą prawą flankę. Doskonale wyszkoleni i pełni zapału do walki arditi walczyli o każdy dom, stosując przy tym taktykę polegającą na ciągłej zmianie pozycji tak, że żadnej ulicy w Udine Niemcy nie mogli długo uznać za w pełni przez siebie kontrolowaną. W rejonie miejscowości San Gottardo w włoską zasadzkę wpadł samochód niemieckiego generała Alberta von Berrera, człowieka zaufania von Belowa, który zginął podczas wymiany ognia. Później walki rozprzestrzeniły się także na doliny otaczające Udine, pomiędzy Porta Pracchiuso i Porta Gemona. Walki w samym mieście stopniowo wygasały, a ostatni oddział ardytów stawiał opór zabarykadowawszy się w tamtejszym zamku. Dzięki ich poświęceniu wycofujące się wojsko zyskało trochę wytchnienia, a ludność miasta zdołała się ewakuować.
Nocą 28/29 października Niemcy zdołali opanować Udine, które następnie splądrowali. Nieco na południe od niego, z zadaniem osłonięcia żołnierzy cofających się z rejonu Gorizii, została pospiesznie stworzona dywizja specjalna złożona z różnych jednostek mobilnych i bersalierów, dowodzona przez gen. Boriani, która wytrwale broniła się nad Torre w rejonie Pradamano. ————————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Fan page TW Historia zapowiedział artykuł mojego autorstwa o tragicznym odwrocie Korpusu Alpejskiego na froncie wschodnim zimą 1943 roku. Na dniach ukaże się także zapowiedź na Wojnie Mussoliniego.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Zapowiadałem na dzisiaj kilka słów podsumowania dotychczasowego jej życia i pytanie o Wasze opinie, ale sprzedaż idzie siłą rozpędu, wiele książek jest w trasie, a u części czytelników trafiła ona do kolejki. Dlatego uznałem, że mamy na to jeszcze czas i zmieniłem plany. Dotychczasowy feedback od czytelników zawiera się w przedziale bardzo dobra – fantastyczna, a kto uważa inaczej niech pierwszy rzuci kamieniem. Dlatego z czystym sumieniem polecam!
Odcięta od potencjalnych dróg odwrotu i izolowana na Monte Nero, na prawym brzegu Isonzo, cała 43. DP gen. Angelo Farisoglio, była zdolna bronić się przez 36 godzin, próbując później w uporządkowany sposób wycofać się w stronę Caporetto, które było już jednak zajęte przez Niemców. Większa część dywizji Farisoglia trafiła do niewoli. Niemieckim jeńcem został także porucznik rezerwy z 470. kompanii ckm Saint Etienne, gdzie dowodził jej 1. sekcją. Mediolańczyk, rocznik 1893, był zadeklarowanym interwencjonistą, ale sytuacja, jaką zastał na froncie – materialne nieprzygotowanie armii i szastanie życiem żołnierzy przez sztabowców – zmieniła jego nastawienie. Do niewoli dostał się próbując, uprzednio zabrawszy z Monte Krasji do doliny Isonzo wszystkie cztery cekaemy swojej sekcji, pokonać Isonzo improwizowaną kładką, wykonaną z desek i kabla telefonicznego. Jego nazwisko brzmiało Carlo Emilio Gadda. Resztę wojny spędził w obozie jenieckim w Celle, później został repatriowany, ale był już głęboko odmieniony. Doświadczenia z wojny i niewoli opowiedział w książce „Giornale di guerra e di prigionia”, pierwszy raz wydanej w 1955 roku.
Jednym z wielu cichych bohaterów pierwszego dnia bitwy pod Caporetto był pochodzący z Neapolu podpułkownik Maurizio Piscicelli de Vito, badacz czarnej Afryki, świetny myśliwy, ochroniarz księżnej Aosty (https://it.wikipedia.org/wiki/Elena_d%27Orléans) w czasie jej podróży po Afryce, który około 13.00 poległ w Kamno walcząc na czele 230 strzelców swojego II Batalionu z 147. pp BP „Caltanissetta” (wskazany stan etatowy batalionu faktycznie bardzo, bardzo niski), skoszony ogniem lekkich karabinów maszynowych awangardy 23. pp z niemieckiej 12. Dywizji.
Przełamawszy słabe włoskie pozycje naprzeciwko Tolmino, Niemcy zyskali sposobność do marszu wzdłuż grzbietu Kolowrat, czym odcięli drogę odwrotu licznych jednostek włoskich. Ostatnią przeszkodę stanowiła włoska obrona przełęczy Zagradan i Monte Podlabuk. Zatrzymać Niemców 25 października mogli tylko nieliczni żołnierze 128. pp BP „Firenze”, w tym 677. kompania ckm. Zająwszy nieosłoniętą pozycję pośród nielicznych skał, włoskie cekaemy otworzyły ogień do podchodzących Niemców. Akurat w tym przypadku amunicji nie brakowało, więc Włosi przez kilka kolejnych godzin byli w stanie prowadzić ostrzał i trzymać przeciwnika na dystans. Bohaterem tego epizodu był 22-letni sierżant, pochodzący z Polaveno (Brescia), nad jeziorem Iseo, Paolo Peli, będący jednym z nielicznych włoskich żołnierzy, którzy za Caporetto dostali najwyższe włoskie odznaczenie. On sam prowadził ogień z cekaemu przez ponad siedem godzin. Okrążony, ranny w ramię i z niesprawną już bronią, wybrał śmierć zamiast kapitulacji, wystrzelał kilka magazynków ze swojego pistoletu, nim padł trafiony w głowę.
25 października: na wieść o pierwszych katastrofalnych doniesieniach z frontu dymisję złożył rząd Boselliego.
26-27 października: sytuacja na froncie nad Isonzo okazała sie gorsza, niż się spodziewano. Zadecydowano o organizacji nowej linii obrony nad rzeką Tagliamento. W ten sposób porzucano więc cały obszar zdobyty ogromnym kosztem w poprzednim okresie wojny.
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu
Wiecie,
czemu wszyscy pasjonujemy się historią? Ponieważ każde wydarzenie
należy rozpatrywać na kilku płaszczyznach. Caporetto jest tutaj świetnym
przykładem. Bez dwóch zdań było to wielkie zwycięstwo strony
austro-niemieckiej, ale dla Imperium Habsburgów było… pierwszym
gwoździem do trumny. Ostatnio trochę się
w tym zaczytuję. Artykuł „klęska czy odwrót strategiczny” już samym
tytułem szedł o krok zbyt daleko. Ale moim zdaniem idealnie w punkt
trafił Pierluigi Romeo di Colloredo Mels, który swojej monografii bitwy
dał podtytuł „L’ utile strage” – użyteczna masakra. Czemu? Bo gdyby
Włosi mieli stawić czoła całej potędze Austro-Węgier, zmobilizowanej
przeciwko nim po wycofaniu się z wojny Rosji, wspartej jeszcze przez
Niemców, walcząc nad Isonzo, to z dużo większym prawdopodobieństwem
byliby narażeni na naprawdę nokautujący cios – być może wyłączających
ich z wojny. Odwrót nad „świętą rzekę ojczyzny” – Piawę – był dla nich
wybawieniem: skrócenie linii pozwoliło szczelniej obsadzić front,
zwiększyć koncentrację artylerii, wydzielić rezerwy potrzebne do
kontrataku. Z kolei teraz Austriacy (już bez bezcennego wsparcia
kuzynów) zmagali się z długimi liniami zaopatrzenia. Caporetto to także
ciekawe zjawisko społeczne: w 1915 roku na wojnę poszedł przykładowy
sycylijski chłop, całe życie związany ze swoją rolą, czujący się
Sycylijczykiem, któremu kazano walczyć o jakiś Triest, który nawet nie
leżał w granicach tego nowego tworu, jakim dla niego były zjednoczone
Włochy. W 1918 roku w dużej mierze zastąpił go w okopach nad Piawą
przykładowy młody student (naturalną koleją rzeczy do szeregów szedł
coraz młodszy rekrut), człowiek kształcony w duchu włoskiego
patriotyzmu, świadomy celu tej wojny, i to on w 1918 roku zdołał zdobyć
ten Triest!
1917 r.:
Sztaby austro-niemieckie
wybrały na punkty przełamania zwłaszcza dwa miejsca: pozycje włoskie
naprzeciwko Tolmino i okolice miejscowości Plezzo, położonej bardziej na
północ, gdzie, by wesprzeć atak Niemców, użyto gazów bojowych mających
pomóc przedrzeć się przez pozycje Brygady „Friuli”. Wojska uderzające na
tych dwóch kierunkach miały spotkać się na tyłach włoskich IV i VII KA,
a następnie ruszyć ku sercu Friuli. Powodzeniem zakończył się zwłaszcza
atak Niemców na pozycje naprzeciwko Tolmino, gdyż dolina Isonzo była
broniona przez ledwie kilka setek strzelców z niewielką ilością ckm z BP
„Alessandria”: niemiecka 12. Dywizja maszerowała praktycznie
nieniepokojona, korzystając z osłony mgły i zmiecenia pierwszej włoskiej
linii w wyniku przygotowania ogniowego; ogółem przełamała trzy linie
włoskiej obrony obsadzone przez kilka batalionów mających w granicach
połowy stanu etatowego i w osiem godzin pokonała 22 km płaskiej doliny,
która dzieliła Tolmino i Caporetto.
W górach, na lewym i prawym
skrzydle natarcia 12. Dywizji, udało się wedrzeć na 3000-4000 metrów i
także bawarski Alpenkorps wsparty batalionem górskim „Württemberg”, po
pokonaniu grzbietu Monte Kolovrat, został zatrzymany na przełęczy
Zagradan aż do południa dnia następnego. Na tyłach trzech linii obrony
Włochów, miejscowość Caporetto, będąca punktem dowodzenia dla piechoty i
co ważniejsze włoskiej artylerii, została o 16.00 osiągnięta przez
Niemców: w całej Wielkiej Wojnie w Europie było to najgłębsze włamanie
osiągnięte w ciągu jednego dnia!
Wydawało się, że przynajmniej
jeden z dowódców pododdziałów 12. Dywizji powinien otrzymać za ten
wyczyn najwyższe odznaczenie – Pour le Mérite (za zasługi) -, tak się
jednak nie stało, bo nie było żadnych zasług. Akcja była forsownym
marszem bez walk i innych wydarzeń godnych nagrodzenia: typowym łutem
szczęścia, a fart nie zasługuje na przyznanie najwyższego odznaczenia w
armii (przez całą I WŚ przyznano tylko 650 Pour le Mérite). Głośny
sukces 12. Dywizji były nade wszystko efektem błędnego rozmieszczenia
swoich wojsk przez stronę włoską.
Konsekwencje tego przełamania
frontu miały wpływ na cały włoski front w Friuli. Brak wypoczętych
rezerw, które mogłyby pomóc odtworzyć linię obrony, spowodował, że
kolejne włoskie pozycje, którym sztywno kazano bronić się do końca,
jedna po drugiej padały ofiarą wroga. Z przyczyn prestiżowych – chodziło
o teren zdobyty kosztem ogromnych ofiar w przeciągu ostatnich dwóch i
pół lat – odstępowano niechętnie, ale w końcu wszystkie włoskie korpusy
musiały rozpocząć desperacki odwrót walką (włoka książka wytłuszcza ten
termin: ritirata combattuta). Także ten aspekt bitwy pod Caporetto długo
był ignorowany, gdyż zapominano o setkach ciężkich potyczek, które
pobite wojsko włoskie stoczyło próbując powstrzymać napór
austro-niemiecki i by pozwolić kolegom, taborom, artylerii i sztabom
wycofać się przez rzekę Tagliamento, która miała stać się kolejną linią
obrony.
W przeciwieństwie do tego, w co wierzono jeszcze kilka
lat wstecz, nie było masowej kapitulacji czy „załamania morale” wojsk
włoskich, które w rzeczywistości walczyły z odwagą i wystarczająco długo
(dość długo, by potem było czym walczyć nad Piawą) przeciwko
silniejszemu i lepiej wyszkolonemu przeciwnikowi.
Trudną prawdą
jest to, że Caporetto było bitwą przegraną już na samym jej początku,
toczoną przeciwko liczniejszemu przeciwnikowi, mającemu przewagę w
artylerii i broni maszynowej, lepiej dowodzonemu, lepiej przygotowanemu
do prowadzenia działań manewrowych i mającemu po swojej stronie czynnik
niebagatelny: całkowite zaskoczenie strategiczne. ————————————————————————- Komunikaty Comando Supremo:
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń
podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”! Wszystkie szczegóły
znajdziesz tutaj: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5897
Wystarczy zgłosić taką chęć w komentarzach lub na PW na fan page’u lub napisać na e-mail: marek.sobski@interia.eu