Kochanki Mussoliniego: Listy wielbicielek
Na kolejne wpisy ZAPRASZAM JUŻ W NOWYM ROKU!
LISTY DO MUSSOLINIEGO:
Do Mussoliniego pisywały kobiety z wszystkich warstw społecznych. Przedstawiały mu w listach swoje prośby i pragnienia. Co miesiąc Benito Mussolini otrzymywał 30-40 tysięcy listów od przedstawicielek płci pięknej. Dla porównania „rekord” Adolfa Hitlera to 12 000 listów, jednak liczba obejmuje cały 1934 rok. Listy przechowywano w archiwach państwowych, w osobistym sekretariacie Duce. Mussolini w przeciwieństwie do Niemca czasami odpisywał na kobiecą korespondencję. Niektóre z nich zostały zaproszone do Palazzo Venezia, gdzie oczywiście mogły zaznajomić się ze swoim Duce w sposób bardziej intymny. Co ciekawe tolerował krytykę składaną pod jego adresem przez kobiety, mężczyznom wygłaszającym równie surowe sądy nie uszłoby coś takiego na sucho. W przeciwieństwie do nazistowskich Niemiec, gdzie Gestapo potrafiło solidnie nastraszyć kobiety, które wyrażały w liście niepochlebne opinie, w faszystowskiej Italii OVRA nie podejmowała takich działań względem kobiet piszących listy do Mussoliniego.
Oto przykłady listów wysyłanych do dyktatora przez Włoszki:
Modena, 6 lipca 1929
„Ekscelencjo,
piszę do Pana, drżę cała i jestem ogromnie zakłopotana. Jednak wspomniawszy Pana słowa o tym, że trzeba mieć odwagę i nigdy nie wolno się cofać, podjęłam decyzję, żeby do Pana napisać, wierząc, że przeczyta Pan ten skromny bilecik. Piszę pełna wiary i ufności, że Pan go przeczyta, i naprawdę czuję się bardzo szczęśliwa… Mam nadzieję, że któregoś dnia, kiedy poczuje się Pan zmęczony i będzie potrzebował dwóch godzin odpoczynku, zechce mi Pan udzielić dziesięciominutowej audiencji. Gdyby to mogło się stać, byłabym najszczęśliwszą z kobiet… Będę wdzięczna, jeśli zechce Pan być tak miły i uprzedzi mnie parę dni wcześniej, bym mogła się przygotować do podróży. Ufna, z sercem pełnym nadziei, ślę Panu te słowa najbardziej oddana i posłuszna Adela R.”.
Florencja, 8 maja 1936
„Duce,
w tym dniu Komunii świętej, dla mnie szczególnie uroczystym, moje myśli biegną do Pana, którego zawsze uważam za drugiego ojca. W podniosłym momencie, kiedy otrzymałam Jezusa, pragnęłabym przyjąć Go z Pana błogosławionych rąk! Wyobraziłam sobie, że to Pan! Ja, taka młoda i niedoskonała… Tak egoistyczna: przyjąć Pana jednocześnie z Jezusem! Złożyć na języku, złożyć na piersi, na moim biednym sercu. Jakie by to było szczęście! Margherita V.”.
Ferrara, sobota 2 czerwca 1934
„Duce,
osoba posiadająca dużą liczbę autografów, znając moje długoletnie doświadczenie w tej dziedzinie, zwróciła się do mnie z prośbą o analizę grafologiczną… Oto, co jej odpowiedziałam: ‘Śmiały charakter tego pisma i pochylenie w prawo świadczą o odwadze, zapale i silnym charakterze. Pismo to łączy wielką inteligencję i ludzką wyrozumiałość z oznakami odwagi fizycznej (w przypadku pochylenia w prawo skłonnej poświęcić własne siły dla dobra świata), odwagi psychicznej (rozciągnięty kształt liter oraz ich ruch odśrodkowy na końcu wyrazu), odwagi moralnej (regularne linie i energiczne, zawsze długie poprzeczki nad literą T), z czym spotykam się po raz pierwszy na przestrzeni wieloletniego doświadczenia’.
Niechże Pan, o Duce, zechce sobie przedstawić moje poruszenie, kiedy osoba owa wyjawiła mi, że ów krotki rękopis, który zbadałam, wyszedł spod Pana ręki. Muszę panu wyznać, że gdzieś w głębi serca mój ukryty instynkt kobiety podsunął mi przeczucie, że jedna tylko Istota jest zdolna skreślić takie litery: Duce! Błagam Pana, niech Pan obdarzy pełną pokory kobietę chociażby linijką swojego autografu. Bym mogła zeń czerpać odwagę i niezłomną wiarę w Pana dzieło!
Z faszystowskim pozdrowieniem
Agostina B.„.
Rzym, 29 lipca 1923
„Ekscelencjo Mussolini,
Dziś Pana urodziny. Kiedy mój tatuś żył jeszcze, na każde urodziny przygotowywałam dla niego piękny liścik i kładłam go ukradkiem pod jego kubek albo serwetkę. Dziś tatuś już nie żyje, mama wyjechała, a babcia w trudnych chwilach często mi powtarza, że Pan jest naszym ojcem, aniołem i opiekunem naszej wielkiej i pięknej rodziny, jaką są Włochy: życzę Panu zatem radosnych urodzin. Chciałabym, żeby Pan znalazł ten list na stole, tak jak mój ojciec: patrzał wtedy na mnie, uśmiechał się, a kiedy czytał, jego oczy czerwieniały i wstawał, by mnie uściskać. Nie wiem, kiedy przeczyta Pan ten list, lecz jeśliby Pan mógł spełnić moją prośbę i posłać mi swoją fotografię, byłoby to dla mnie jak uśmiech tatusia. Cały album już zapełniłam Pana fotografiami wyciętymi z gazet. Ale fotografia z Pana dedykacją wypełni pustkę, która od trzech lat panuje w naszym domu.
Ersilia R.”
Reggio Emilia, 14 lutego 1935
„Wodzu Włochów,
Podziw, bezgraniczna wiara w Pana osobę, począwszy od pamiętnego roku 1919, przyświecający Panu wyraźny cel, świetlana przyszłość Włoch inspirują mnie, młodą kobietę, do napisania tego listu. Dziś, kiedy Pana tytaniczny i boski sen stał się rzeczywistością, pozwalam sobie przesłać Panu własną kompozycję liryk ‘Dux’, nawet jeśli nie jestem w stanie sprostać temu tematowi, płynie on z gorącego, pełnego wdzięczności serca włoskiej kobiety, która widzi w Panu nieziemską Istotę, posłaną na ziemię przez Boga dla dobra ludzkości. Oddana – Vera B.M., Via don Giuseppe Androli 2, Reggio Emilia.
DUX
Prosty, mocny i dumny na swoim rumaku
O męskiej twarzy rzymskiego herosa,
Jakby w brązie odlany, z promiennym wejrzeniem
Oczu wielkich i władczych – oczu wodza,
Z czołem geniusza, jasnym i wysokim,
O ustach i szczęce silnego człowieka:
Takim jest Duce!”.
Mussolini zanotował: „Moim zdaniem to jest urocze!”.
Venegono Superiore, 13 stycznia 1940
„Duce,
Jako młoda faszystka, pragnę, jeśli to możliwe, dostąpić zaszczytu otrzymania od Pana choćby jednego słowa w tym dniu bliskim i jakże ważnym. Ekscelencjo, być może żądam zbyt wiele, ale tak wielką mam nadzieję, że Pan odpowie pozytywnie. Mam 20 lat i 3 lutego wychodzę za mąż. Chciałabym przedtem przyjechać do Rzymu, żeby przynajmniej Pana zobaczyć, ale ponieważ nie jest to możliwe, posyłam Panu moje ślubne migdały i proszę Pana o choćby jedno słowo, które doda mi odwagi na początku nowego życia, które chciałabym, żeby było godne faszystki… Niechże Pan będzie tak miły i sprawi przyjemność jednej ze swych dalekich duchowych córek, która sama nie mogąc przybyć, by Pana zobaczyć, zadowoli się małą linijką skreśloną Pana ręką, jednym jedynym słowem.
R.Severina”.
Duce zapisał: „Przysłała cukierki w bombonierze z białego metalu. Cukierków brak, pudełko wygląda na puste”.
Falconara, 9 sierpnia 1942
„Duce,
Znajduję się w bardzo smutnej sytuacji, zatem pragnę się odwołać do Pana ogromnej dobroci, gdyż uważam Go za mego anioła stróża.
Różne i zmienne dzieje rodzinne sprawiły, że zostałam pozbawiona maszyny do szycia, która zapewniała mi utrzymanie, toteż chcąc nadal zarobić na chleb, musiałam się zdecydować na pracę w fabryce masła. Ale ilekroć mam tam iść, na myśl, że nie mogę wykonywać wyuczonego zawodu, który jest moją pasją, zbiera mi się na płacz.
(…) Jestem dziewczyną z ludu, a Pan tyle dobrego robi dla ludu, który Pan tak kocha. Mam ogromną prośbę, i tylko wielka potrzeba, w jakiej się znajduję, dodaje mi odwagi, żeby ją wypowiedzieć: proszę, niechże mi Pan podaruje maszynę do szycia, a tym bardziej błogosławić będę Pana imię, o ile jest to w ogóle możliwe.
Pańska oddana, Jole A. Palazzo Ferrovieri, Falconara”.
Mussolini notuje: „Dowiedzieć się o maszynę do szycia”. Następnie za pośrednictwem prefekta Ankony dostarcza kobiecie do rąk własnych maszynę do szycia marki Necchi.
Acquacalda (Lukka)
„Ekscelencjo,
Jestem faszystką, nazywam się G. Maria di Oliviero i mieszkam w S.Cassiano a Vico. Od niemal dwudziestu lat pracuję jako robotnica w Acquacalda, przestrzegając dobrych obyczajów. Dziewiętnaście lat temu zaręczyłam się z faszystą P.Angelo, również zamieszkałym w Vico, który po dwóch latach został powołany do oddziału królewskich karabinierów, w którym pozostaje do dziś.
Oświadczał mi się wielokrotnie, pragnąc, byśmy po dziewiętnastu latach narzeczeństwa mogli się połączyć, ale za każdym razem spotyka się z odmową. Dzisiaj cel naszego życia możemy osiągnąć jedynie dzięki aktowi wielkiej łaskawości. Zwierzchnicy mojego narzeczonego nie chcą nam zezwolić na małżeństwo. (…) Proszę mi wybaczyć ten emocjonalny ton! Pan może zrozumieć nieskończony ból, który przygniata moje serce. Od dziewiętnastu lat czekam na chwilę, kiedy będę mogła założyć rodzinę! (…) Ale mam 35 lat i jeśli dalej będę zwlekać z małżeństwem, mój mąż przejdzie na emeryturę i będę zmuszona zrezygnować z radości macierzyństwa. Kierując się odruchem zwyczajnej litości i człowieczeństwa, może mi Pan okazać swą łaskę.
G. Maria Paolina”.
Sekretarka Mussoliniego notuje: „W załączeniu świadectwo dobrego prowadzenia się”.
Rzym, 1935
„Do jego Ekscelencji Przywódcy Rządu,
Nie miałam odwagi ani czasu, żeby dzisiaj na Piazza Venezia rzucić się pod koła Pańskiego automobilu w chwili, gdy wjeżdżał w bramę słynnego pałacu.
Ekscelencjo, jestem nauczycielką bez etatu, mam dziecko, które straciło ojca, i dwóch braci służących w wojsku w Afryce, od czerwca nie otrzymuję wypłaty, teraz odbierają nam dom. Dokąd się udać? Co począć?
M.ilmenia”.
Siena, 14 grudnia 1925
„Duce,
Wczoraj widziałam Pana podczas jego burzliwej wizyty w naszym starożytnym mieście. Nasze spojrzenia skrzyżowały się: patrząc na Pana, wyraziłam Mu wzrokiem mój podziw, oddanie i odkryłam moje uczucia. W mojej piersi bije prawdziwe serce, a nie jakaś rozmiękła gąbka, jak u tych zastępów młodych kobiet, które witały Pana na placu, niemalże narażając Pańskie życie na niebezpieczeństwo. Żeby aż połamać kraty w pańskim samochodzie, chcąc Pana dotknąć: idiotki, morderczynie, jakże ich nie cierpię!
Aż do Pana przyjazdu do naszego miasta byłam najnieszczęśliwszą na świecie kobietą. Nieszczęśliwie poślubiona człowiekowi zimnemu jak sznur zapętlony wokół szyi, lękałam się, że nigdy nie poznam miłości mojego życia. Dzisiaj wiem, że Pana kocham. Czytam w gazetach, że bardziej Pan lewituje, aniżeli żyje: wszystko poświęca Pan dla Włoch, nie jada Pan, nie pije, nie sypia. Zatem lewituję i ja: odkąd Pana ujrzałam, ja także nie jem, nie piję, nie śpię. Ileż się wczoraj nabiegałam, żeby nie stracić Pana z oczu.
Niepokoiłam się na myśl, że w końcu zemdleję, a jednak nim całkiem opadłam z sił, zobaczyłam, że mój widok głęboko poruszył Pańskie serce: powiedziało mi o tym Pana spojrzenie pełne ciepła.
Tu, na sieneńskiej ziemi, rośnie kwiat, który czeka tylko, by go zerwać. Niech mu Pan nie pozwoli zwiędnąć, gdyż jeśli się Pan doń przybliży, znajdzie Pan ogród namiętny, oddany, a przy tym i dyskretny.
Michela C.”.
Piza, 14 listopada 1927
„Szanowny Duce,
Nie znając adresu małego Romano, przesyłam bezpośrednio na Pańskie ręce skromny podarunek dla Pana syna, W.
Z wyrazami poważania Florina D.”.
Mussolini łasy na prezenty, opatrzył liścik komentarzem skierowanym do sekretarki: „Czy prezent nadszedł?”. Kobieta była wytrwała, a prezent dla Romano był jedynie koniem trojańskim. 10 stycznia 1928 zmieniła inicjały i zwróciła się do Mussoliniego z nową prośbą:
„Duce,
pragnęłabym Pana poznać, byłby to dla mnie tak wielki zaszczyt. Kiedy może mnie Pan przyjąć? Niech żyje Mussolini!
Pańska oddana Florina de F.”.
Trydent, 15 czerwca 1940
„W Pana mowie z 16 maja oświadczył Pan, że w polityce ‘nie ma miejsca na sentymenty. W polityce liczy się tylko interes’. Powinien Pan wiedzieć, że lud włoski nigdy nie zezwolił, by kierował nim paskudny interes. Lud włoski bije się dla honoru. Duce, wypowiedzenie wojny Francji jest czynem niegodnym. Człowiek honoru nie dobija rannego. Przejdzie Pan do historii okryty infamią…
Lina Romani„.
Rapallo, 3 października 1934
„Duce,
Właśnie nadszedł telegram z gratulacjami z okazji moich setnych urodzin i cieszę się jego lekturą bez konieczności założenia okularów, gdyż Bóg położył na mym życiu Swoją opatrznościową dłoń, pomagając mi przezwyciężać wszelkie przeszkody z odwagą i radosnym sercem, i jak dotąd, upływa ono bez większych trudności…
Każdy Pana dzień będzie mniej męczący, jeśli przed snem wypije Pan szklankę ratafii z białych winogron, tak jak ja mam to w zwyczaju od osiemdziesięciu lat (…) Ponieważ ratafia im starsza, tym jest lepsza, posyłam Panu w prezencie sto cudem zachowanych dzięki moim staraniom butelek, które choć nie maja tylu lat co ja, niewiele są młodsze, gdyż napełniliśmy je z mężem w dniu, w którym Rzym został ogłoszony stolicą. (…)
Powinien Pan w karafce napełnionej dobrym sokiem winogronowym macerować przez dziesięć dni trochę cynamonu, goździków i kolendry. Po upływie tego czasu należy codziennie mocno potrząsnąć karafką, przez co składniki zmieszają się i doskonale zmacerują. Dziesiątego dnia kupujemy piękną kiść dojrzałych białych winogron z dużymi ziarenkami, z których wyjmujemy pestki i wrzucamy je do rondla, na łagodnym ogniu, ciągle mieszając i pilnując, żeby nie rozgnieść ziaren, które wkrótce zaczną pękać same. Wówczas należy je przetrzeć przez sito i, zebrawszy sok, wystudzić. Na pół litra nalewki dolewamy pół litra soku do karafki, gdzie znajdują się już pozostałe składniki zanurzone w alkoholu. Ratafia jest niemal gotowa, jednak po upływie miesiąca trzeba ją jeszcze przefiltrować, dodając cukru. Im dłużej postoi, tym bardziej wyrafinowany będzie jej aromat! A każdy kieliszek doda jeden dzień życia pijącemu. Zatem życzę Panu, aby i Pan dożył stu lat!
Pańska zobowiązana Carmen G.”.
Cały artykuł: Kochanki Mussoliniego