Kochanki Mussoliniego: Andżelika Bałabanow
ANDŻELIKA BAŁABANOW (Angelica Balabanoff):
W Szwajcarii spotkał studentkę medycyny, uciekinierkę z Polski. Stała się ona kolejną kochanką przyszłego Duce, chwile spędzone z nią w łóżku określił jako „niezapomniane”. Wówczas zaraził się też ponownie chorobą weneryczną od pewnej mężatki w średnim wieku. Była „na szczęście starsza i słabsza” i „kochała go do szaleństwa”.
Pierwszą stałą kochanką Benito Mussoliniego została rosyjska agitatorka komunistyczna, Andżelika Bałabanow (1870-1965). Była starsza o 14 lat, wówczas miała 36 lat. Jak przyzna Mussolini, wprowadziła go w świat polityki i socjalistów. W marcu 1904 Andżelika wygłaszała w Lozannie przemówienie z okazji trzydziestej trzeciej rocznicy Komuny Paryskiej. Wydarzenie zorganizowała Włoska Partia Socjalistyczna (PSI). Na sali są zastępy robotników, którzy wybrali Konfederację Helwecką, uciekając przed nędzą włoskiej wsi z początku wieku. Na Sali znajduje się jej towarzysz Włodzimierz Iljicz Uljanow (Lenin). Obecny jest też pewien mężczyzna, którego obecność absorbuje jej zmysły. Jest to młody człowiek, którego Andżelika widzi po raz pierwszy. Ma pełną wyrazu twarz, niestaranny ubiór, a bijący od niego zapach wyróżnia go spośród innych robotników. „Po raz pierwszy ujrzałam ludzką istotę w równie opłakanym stanie”, wspominała potem w swojej książce „Ma vie de rebelie”. Andżelika dalej opisuje swoje pierwsze odczucia: „Podobno był wiejskim nauczycielem, ale mówią, że dużo pije, że był okropnie chory i nieustannie ściąga sobie kłopoty na głowę”. Po wstępnej wymianie zdań konkludowała: „Mówi, że jest socjalistą, ale nie wygląda na to, żeby wiele wiedział o socjalizmie”. Tym mężczyzną był Benito Mussolini.
Bałabanow była córką bogatej burżuazyjnej żydowskiej rodziny pochodzącej z Ukrainy. Studia ukończyła na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli. Intelektualistka, swobodnie posługuje się kilkoma językami. Kobieta wyzwolona, ognista brunetka, bywalczyni domów ważnych osobistości ze światowych elit komunistycznych.
Bałabanow w mgnieniu oka uległa czarowi młodszego od niej bojownika. Obydwoje podkreślają w swoich relacjach doskonałe porozumienie intelektualne między nimi oraz ważną rolę Andżeliki jako przewodniczki. Bałabanow: „Może właśnie dlatego, że wiedział, z jakiego środowiska się wywodzę, a częściowo dlatego że byłam kobietą, której nie musiał nieustannie ‘dowodzić’, że jest wart tyle samo co inni, a może i więcej, moje rady czy też zarzuty nie irytowały go, nawet jeśli nie chciał się z nimi zgodzić. Przy mnie nie próbował ukrywać własnej słabości. (…) Przez cały czas trwania naszej współpracy darzyłam go przyjaźnią, gdyż wiedziałam, że jestem jedyną osobą, przy której może się zachować naturalnie, jedyną, przy której nie musi się wysilać na blef”. Dalej Andżelika o Benicie: „Potrzebował stale kogoś, kto byłby od niego zależny, natomiast z powodu własnej pychy nie zniósłby sytuacji odwrotnej”.
Andżelika nigdy nie rezygnuje z własnej niezależności. Jest pierwszą w jego życiu kobietą, która nie jest jedynie obiektem pożądania.
Mussolini o kochance: „Powtarzam raz jeszcze, Andżelice zawdzięczam o wiele więcej, niż ona sama przypuszcza. Była stróżem politycznej mądrości. Była wierna ideom, o które walczyła. By ich bronić, opuściła swój bogaty dom, rodzinę, burżuazyjną tradycję. Jej wspaniałomyślność nie znała granic, podobnie jak jej przyjaźń i nieprzyjaźń. Gdyby socjalizm mógł stworzyć jakąś liturgię, jakieś religijne obrzędy, w politycznych niebiosach święta Andżelika od Socjalizmu winna zajmować poczesne miejsce wraz z Marksem jako stwórcą ziemi i nieba. Gdybym jej nie był spotkał w Szwajcarii, pozostałbym nadal małym aktywistą partyjnym, niedzielnym rewolucjonistą”.
Andżelika nie pociąga Mussoliniego. Być może to właśnie spowoduje, że ich związek… potrwa tak długo. Kiedyś powie żonie Racheli: „Gdybym się znalazł na pustyni a jedyną kobietą tam obecną byłaby Andżelika, wolałbym zalecać się do koczkodana”.
Gdy był redaktorem „Avavti!” pracę w gazecie podjęła także Andżelika Bałabanow. Sam jako warunek przyjęcia tej funkcji zażądał by Bałabanow została jego zastępcą. Potrzebuje jej pomocy i oparcia. Kobieta zgadza się i przyjeżdża do Mediolanu. Zostaje też wybrana na członkinię komitetu wykonawczego PSI. Razem z Benito stoją na czele najbardziej poczytnego dziennika socjalistów. Najprawdopodobniej pod jej wpływem około 1910 r. zmienił swój wizerunek – Mussolini zaczyna nosić twardy kołnierzyk i kanotier.
W 1912 r. Bałabanow, Margherita Sarfatti oraz Anna Kuliscioff zakładają „La Difesa delle Lavoratrici” (Obrona Robotnic), magazyn mający zachęcić Włoszki do działań politycznych. Znaczną część wydatków z tym związanych pokrywa Sarfatti z własnych środków. Wszystkie trzy najważniejsze kobiety PSI adorują jednego mężczyznę, Benito Mussoliniego. Zebrania redakcji „La Difesa delle Lavoratrici” często kończą się starciami między kobietami. Sarfatti oczekuje, że wkład finansowy jaki ponosi pozwoli na publikowanie jej artykułów. Po głosowaniu jej artykuły bezceremonialnie odrzucono. Anna Kuliscoff usunęła Margheritę ze składu redakcji. Sarfatti wspomina to wydarzenie: „W obecności osłupiałych członków redakcji urządziła mi paskudną, nędzną scenę, niby jakaś caryca rzucająca się z knutem na niesubordynowanego mużyka. Wyszłam, tuląc do serca skorupy strzaskanego ideału”. Upokorzona kobieta chce teraz za wszelką cenę odegrać się, jej celem jest zdobycie naczelnego „Avanti!” – Mussoliniego, tylko dla siebie.
Sarfatti o Bałabanow: „Uznawszy Marksa i marksizm za swoją religię, którą wyznaje w sposób bałwochwalczy i maniakalny, w wielu językach rozpowszechnia słowo mistrza z właściwym dla wiary bezrozumnych komunikatywnym żarem, zaraźliwym niczym szkarlatyna. Doskonale pasowałaby do średniowiecznej procesji albo groty w Lourdes, kiedy tak się biczuje, chcąc wywołać cud”.
W 1918 r. Andżelika Bałabanow opuszcza Mediolan, by przyłączyć się do Lenina.
Margherita Sarfatti odebrała to jako zdradę i skomentowała to wydarzenie tak: „Nie miała poczucia humoru, ani poczucia piękna, zresztą na jej własne szczęście, bo w przeciwnym razie rzuciłaby się do najbliższej studni, ona, która tak niewiele miała do czynienia z wodą”. Sarfatti zresztą jeszcze długo będzie z niej szydzić, z jej włosów, „schronienia dla wszystkich możliwych insektów”, i ciągle opowiada o „płaskiej, kałmuckiej brzydocie Angeliki”.
Artykuł: Kochanki Mussoliniego (opublikowana część artykułu + bibliografia)
Zdjęcia: 3 zdjęcia Andżeliki Bałabanow