Rommel z wizytą u Włochów
Erwin Rommel przed szeregiem włoskich piechurów. Zdjęcia robią niemieccy korespondenci wojenni.
Opinia Rommla datowana na 1941 r.: „Włoski żołnierz jest zdyscyplinowany, trzeźwo myślący, solidnie pracuje i mógłby stanowić dla Niemców przykład w dziedzinie sztuki okopywania się. Zaatakowany, reaguje prawidłowo. Brakuje mu jednak zmysłu ofensywnego, a nade wszystko – należytego wyszkolenia. Wiele operacji nie powiodło się tylko dlatego, że zabrakło koordynacji pomiędzy artylerią, jednostkami pancernymi i piechotą. Niedobory w zaopatrzeniu i środkach transportu, a także niewystarczająca liczba czołgów powoduje, że podczas niektórych operacji oddziały włoskie docierają na swoje stanowiska zdekompletowane. Niedostatek ten jest tak znaczny, szczególnie w większych jednostkach, że nie potrafią one grać roli posiłków i nie można liczyć na ich szybką interwencję”.
Gen. Ettore Bastico ripostował na powyższe opinie Rommla: „Obrazek nakreślony przez generała Rommla w kwestii zdolności bojowych naszych jednostek niewątpliwie pokrywa się z prawdą. Niemniej jednak zwróciłem Rommlowi uwagę, że pierwszorzędna przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi nie w braku ducha walki u naszych ludzi, lecz w deficycie – jakościowym i ilościowym – broni, w którą są wyposażeni, w przeciwieństwie do wojsk angielskich. Do tego należy dodać ubóstwo naszej logistyki, wynikającej czy to z błędnej koncepcji militarnej (jedyną zmotoryzowaną jednostką była Trento, której obecnie 80% – słownie: osiemdziesiąt procent – pojazdów nie nadaje się do użytku), czy też z licznych trudności, które mamy w dostarczaniu z ojczyzny środków niezbędnych do utrzymania i naprawy sprzętu”.