Zatopienie „Laconii” cz. 1
Dzisiaj dzień poświęcony zatopieniu „Laconii”. Na obrazku U-156 podczas podejmowania rozbitków, w tle zbliżająca się sylwetka „Liberatora”.
12 września 1942 r. U-156 (typ IXC, Kapitänleutnant Werner Hartenstein) zatopił w rejonie Przylądka Dobrej Nadziei liniowiec „Laconia” (19 695 BRT, rok budowy – 1922 r.). Na pokładzie znajdowały się żony i dzieci walczących żołnierzy i urzędników kolonialnych oraz brytyjski personel wojskowy. Na pokładzie było też 1800 Włochów, wziętych do niewoli w Afryce Północnej (pierwsza bitwa pod El-Alamein), byli oni przewożeni do Kanady. Pilnowało ich ok. 100 polskich żołnierzy (1. Kompania Szkoły Podchorążych 8. DP). Razem na pokładzie znajdowało się ponad 2700 ludzi. Statek był uzbrojony (min. dwa działa kal. 120 mm, sześć dział przeciwlotniczych kal. 76 mm), zaciemniony i zygzakował, dlatego też według prawa międzynarodowego był uzasadnionym celem. U-156 trafił dwoma torpedami, liniowiec zastopował i zaczął się przechylać. Silny przechył na burtę uniemożliwił spuszczenie połowy szalup.
Dowódca okrętu podwodnego nakazał wynurzenie i przystąpił do pomocy rozbitkom. Okoliczne wody pełne były rekinów, Hartenstein obawiał się, że straty wśród ludzi w wodzie będą ogromne. W ciągu dwóch godzin wyłowiono 90 Włochów, część pokłutych bagnetami i pogryzionych przez rekiny. Setki innych nadal było w wodzie. Do B.dU (dowodzący bronią podwodną) wysłano depeszę informującą o zatopieniu „Laconi” i informację, że na pokładzie było „niestety 1500 włoskich jeńców”. Karl Dönitz nakazał udzielić pomocy rozbitkom. W akcji miało wziąć udział osiem okrętów podwodnych i dostarczyć rozbitków do portu Birgenville na Wybrzeżu Kości Słoniowej, jednak te plany storpedował Hitler. Uważał on, że Hartenstein powinien pospiesznie czmychnąć z miejsca katastrofy i nie wysyłać żadnego meldunku. Do akcji ratunkowej wysłano ostatecznie U-506, U-507 i włoski okręt podwodny „Cappellini” (tenente di vascello Marco Revedin). Miały one zabrać rozbitków z U-156 i jeśli nie narażałoby to okrętów, wyratować z wody tylu Włochów ilu się da. Rozbitków innej narodowości miano pozostawić na pastwę rekinów. Zaopatrzeniowy U-459 nie zmienił kursu, komandor podporucznik Von Wilamowitz-Möllendorf uznał, że jest zbyt daleko od miejsca tragedii.