Wojna kawalerii w Afryce Wschodniej
Erytrejska kawaleria „Penne di falco” (sokole pióra) w drodze do Addis Abeby, wojna etiopska 1935-1936.
Do niedzieli (maksymalnie poniedziałku) przerwa na stronie. Zostawiam Was jednak z kolejnymi ciekawymi cytatami.
19 stycznia 1941 siły brytyjskie w Sudanie rozpoczęły ofensywę przeciwko Włochom w Erytrei. Brytyjczykami dowodził generał William Platt. Pod komendą miał 4. i 5. dywizję hinduską oraz sudańskie wojska terytorialne. Uderzenie szło w trzech kierunkach – jedna grupa nacierała na Erytreę, dwie kolejne kierowały się na Addis Abebę, stolicę Etiopii. Książę D’Aosta nakazuje swoim oddziałom ustępować, zanim uderzenie aliantów nabierze mocy. Dlatego też zaraz po rozpoczęciu ataku zajęta zostaje Kassala. Po nalocie miasto opuszczają dwie dywizje i jednostki kawalerii.
Podporucznik Francesco Stella wspomina: „W ten styczniowy dzień rozległa dolina, którą z jednym z moich żołnierzy udałem się na zwiad, emanowała niezmąconym spokojem. Właśnie chciałem zapalić papierosa, gdy z oddali usłyszałem cichy, szybko narastający odgłos silników. Na horyzoncie pojawił się dwupłatowiec myśliwski ‘Hawker’. W tej płaskiej, odkrytej dolinie nietrudno było nas wypatrzyć. W chwilę później staliśmy się dla Anglika żywą tarczą. Jedyną szansą ratunku było dla nas ostre galopowanie w kierunku ‚Hawkera’ i wykonywanie nagłego zwrotu za każdym razem, gdy spodziewaliśmy się serii z karabinu maszynowego nadlatującej maszyny. W końcu Anglik zrezygnował, zrobił rundę honorową, pomachał do nas i zniknął równie szybko, jak się pojawił”.
Może jeszcze wspomnę taki epizod:
W połowie marca 1941 r. Keren opuścił oddział kawalerii – 20. Gruppo Cap. Zany, udał się on w kierunku Agordat. Miał on ustalić czy przeciwnik faktycznie będzie próbował przejść przełęcz Aful. Droga wiodła przez przypominający kanion, głęboki i wąski wąwóz. Przez to Włosi nie mogli ubezpieczać skrzydeł, straż przednią pełnił posuwający się z mozołem po żwirze 2. szwadron. Po czterech godzinach oddział stanął obozem na noc, jednak zwiadowcy dostali się pod ostrzał czatującej tu jednostki południowoafrykańskiej. Jeźdźcy skryli się, wywiązała się walka wręcz. Włochom groziło okrążenie, dlatego też wycofali się z pułapki jaką stanowił wąwóz. Kapitan Zana został ciężko ranny, wierni Askari nieśli go 25 kilometrów do samej bazy w Keren. W samej bazie kawalerii nie używano do walki u boku piechoty. Ponosiła ona jednak straty, codziennie trzeba było bowiem prowadzić ok. 400 koni do odległego o kilometr wodopoju, a znajdował się on pod ogniem angielskiej artylerii.