„Falco” nad Mersa Matruh
Fiaty CR.42 z 366. Squadriglia, 151. Gruppo gotowe do startu. lotnisko Agedabia, 1940 r. Dalej o bitwie powietrznej nad Mersa Matruch 31.X.40. Nie chcę uprzedzać faktów, bo efekt końcowy znam, chcę tylko wspomnieć, że w już chyba trzecim wpisie strącane są ciągle te same dwie Savoie, jedyne utracone tego dnia.
Pierwsza formacja pięciu SM.79 z 33. Gruppo, prowadzona przez Tenente Colonnello Ferri Forte, zdołała odeprzeć atak raportowanych trzech „Gladiatorów”. O 13.03 precyzyjnie zbombardowano nową stację kolejową w Mersa Matruh, zbudowaną po ostatecznym wyłączeniu z użycia poprzedniej w wyniku nalotów z ostatnich miesięcy.
Włoski biuletyn wojenny twierdził, że ogień obronny włoskich bombowców doprowadził do strącenia siedmiu myśliwców wroga, informował też o stracie dwóch bombowców. 14. Stormo zgłosił dwa pewne „Hurricane’y” i „Gladiatora” i jeden dwupłat prawdopodobnie. Cztery kolejne zgłoszenia należy przypisać strzelcom z maszyn 9. Stormo. Tyle o działaniach bombowców. Około 13.00 nad Mersa Matruh zjawiły się bowiem także włoskie myśliwce i od razu weszły do walki z wrogimi maszynami atakującymi Savoie.
Piloci 368. Squadriglia zaatakowali na początek trzy „Hurricane’y”. Jeden jako strącony w płomieniach zgłosił Serg. Magg. Davide Colauzzi, drugi przypisywał sobie Serg. Mario Turchi. Trzeci zaatakował Capitano Bruno Locatelli, ostrzelał go celnie w rejon kokpitu, przeciwnik obniżył pułap lotu, Włoch twierdził, że pilot prawdopodobnie został ranny. Locatelli następnie poleciał nad morze w stronę samotnego „Gladiatora”. Włoch usiadł przeciwnikowi na ogonie i posłał mu krótką serię. „Gladiator” najpierw wypuścił chmurę czarnego dymu, a następnie eksplodował w powietrzu.
366. Squadriglia także przybyła nad Matruh ok. 13.00. Capitano Serafini zaatakował „Gladiatora”, który uszkodzony umknął nurkując. W ślad za przeciwnikiem rzucił się Serg. Magg. Marchi, strzelając ciągle, aż nie znalazł się na wysokości 2000 m, kiedy uznał, że z pewnością osiągnął zwycięstwo. Wówczas Serafini dostrzegł „strzałę” pięciu SM.79 śledzoną przez lecącego na bliskim dystansie „Hurricane’a”. „Falco” pognał na pełnym gazie w tamtą stronę, jednak w tym czasie jedna z Savoi spadła w płomieniach. Włoski myśliwiec zdołał dognać Brytyjczyka i ostrzelać go z boku, ten natychmiast zwalił się ku ziemi. W tym momencie ostrzał przeciwlotniczy osiągnął swój szczyt intensywności, Serafini niebawem dostrzegł drugą Savoie spadającą w płomieniach, nie widział tylko, czy był to efekt ognia z ziemi, czy starcia z myśliwcami. Kolejny „Hurricane” próbował swojego szczęścia w ataku na SM.79, w pobliżu jednak nadal czaił się CR.42 Serafiniego, który rzucił się na zaskoczonego przeciwnika, ten oddalił się dymiąc. W tym ataku wziął udział także Fiat Serg. Magg. Colauzzi. W międzyczasie Tenente Ferrero zdołał uszkodzić trzy „Hurricane’y”, ale w jego „Falco” zacięła się broń i musiał przerwać walkę. Podczas powrotu zaatakował go wrogi myśliwiec, ale Włoch zdołał go wymanewrować i powrócić do bazy. 366. Squadriglia powróciła na swoje lotnisko o 14.00. „Gladiatora” zgłosił też 151. Gruppo, wydaje się, że meldunek dotyczył wspólnego zwycięstwa pilotów dywizjonu.