Atak na fort Tegheri
Stanowisko moździerza tubylczych jednostek armii Wolnej Francji, Afryka Północna. Nim kolejny epizod z frontu saharyjskiego, należy wspomnieć, że istnienie gaullistowskich sił zbrojnych stawiało w kłopotliwej sytuacji władze Vichy. Włoska i niemiecka komisja zawieszenia broni z Francją wymusiły uznanie tych żołnierzy za renegatów, a złapanie ich z bronią w ręku równało się wyrokowi śmierci (uznawano, że służą obcemu imperium). Wydano także wyroki śmierci na przywódców Wolnej Francji. Dlatego na Saharze walczono bez żadnego pardonu…
Kolejnym po forcie Murzuk celem alianckiego ataku na Saharze libijskiej był niewielki włoski fort w Tegheri. Obsadzało go 12 ludzi pod dowództwem brigadiere (starszy sierżant) Karabinierów Królewskich, służącego w jednej z kompanii saharyjskich, Attilio Farnarano. Oprócz dowódcy placówkę obsadzał włoski karabinier Francesco Li Pomi, ośmiu libijskich karabinierów i dwóch włoskich radiotelegrafistów. Na temat tego starcia istnieją cztery wersje, trzy francuskie i pojedyncza włoska. Napastnikiem były francuskie jednostki wielbłądzie G.N.T. (Groupe Nomade du Tibesti), dowodzone przez kpt. Sarazac (podaje się także stopień porucznika) i por. De Bazelaire, trzecim Europejczykiem był adjudant-chef Marson. Pod ich rozkazami znalazło się 25 strzelców (tirailleurs), 19 przewodników i jeden „bellah”, opiekujący się wielbłądami. Razem 48 osób z 63 wielbłądami. Atak miał miejsce 13 stycznia 1941.
Włoską relację sporządził Col. Raffaele Castriotta, datowana była na 31 marca 1941, wychwalał w niej odwagę okrążonych: „Bezskuteczna akcja z zaskoczenia, przeprowadzona podstępnie w godzinach wieczornych (autor pisał o 1.30-1.45, 13 stycznia), na ogień karabinów i broni maszynowej reduta odpowiedziała ogniem. W międzyczasie, korzystając z zapadających ciemności, przeciwnik okrążył mały fort, korzystając z dogodnych warunków jakie oferowała okolica…”. Z miejsca pojawia się niezgodność, dokumenty francuskie donoszą o ataku frontalnym w trzech grupach prowadzonych przez Europejczyków. Włoska relacja wspomina także sztuczkę, dzięki której Francuzi zmusili włoską placówkę do kapitulacji, włoskiemu dowódcy miano oświadczyć, że „wszystkie włoskie posterunki w (rejonie) Fezzan zostały zdobyte…”. Brigadiere Farnarano nie dał się zwieść i kontynuował ostrzał atakujących. Po dwóch godzinach wymiany ognia napastnicy zostali zmuszeni do odwrotu i skierowali się do swojej bazy w Czadzie. Włoski historyk Romain Rainero (autor książki z której pochodzą te informacje) określa tą walkę jako ostatnią „romantyczną” na Saharze, toczoną przez oddziały wielbłądzie. Francuskie dowództwo otrzymało kolejny dowód, że czas tego typu rajdów ostatecznie się skończył, pułkownik Leclerc zanotował o tej akcji: „Obecnie ciężko jest używać w akcjach ofensywnych tego typu jednostek… dobry środek obrony i rozpoznania w masywach górskich, grupy nomadów mają bardzo zredukowane możliwości ofensywne…”.