„Battisti” wychodzi z szyku
Niszczyciel „Cesare Battisti”, jeden z czwórki typu Sauro, wszystkie służyły i zginęły na Morzu Czerwonym. Opisałem już „Nullo” i „Sauro”, „Battisti” ma zbliżoną do nich historię, dlatego przejdźmy do fragmentu, który go wyróżnia. Poniższe zdarzenia wydarzyły się podczas samobójczego rajdu włoskich niszczycieli na Port Sudan, kiedy stało się jasne, że włoskie kolonie w Afryce Wschodniej upadną.
Wczesnym popołudniem 2 kwietnia 1941 „Battisti” (capitano di corvetta Riccardo Papino) wyszedł w morze wraz z czwórką innych ocalałych włoskich niszczycieli. Na jego pokładzie znajdowało się 182 oficerów, podoficerów i marynarzy. Stary, intensywnie użytkowany i utrzymywany w złych warunkach w źle przygotowanych portach Afryki Wschodniej okręt doznał awarii, jego kotły traciły zbyt dużo wody. „Battisti” mógł płynąć z nie większą prędkością niż 15 w. Znacznie obniżył się także zasięg niszczyciela, który nie był w stanie dotrzeć nawet do Port Sudan (celu ataku Włochów). Jednostka stała się ciężarem dla całego zespołu. Około 2.00 dowódca jego grupy, capitano di fregata Araldo Fadin (na „Manin”) nakazał mu odejść w stronę arabskich wybrzeży i tak dokonać samozatopienia. O 3.15 3 kwietnia „Battisti” opuścił formację.
Okręt kierował się w stronę nieodległego miasta Dżudda (Gedda) w Arabii Saudyjskiej. Tam miała go opuścić załoga, a niszczyciel miał zostać zatopiony. Ocalały z „Battisti” palacz Parigi Betti wspominał, że Włosi byli ścigani i atakowani przez brytyjską jednostkę. Po dotarciu do Scio Aiba, 100 km na południe od Dżudda, prawie cała załoga opuściła pokład, wraz z istotnymi materiałami i środkami służącymi ratowaniu życia. O 9.00 otworzono zawory i morze zaczęło zalewać pokład. Załoga pozostała na miejscu, śledząc agonię swojego okrętu. Ta okazała się wyjątkowo długa, „Battisti” skrył się pod wodą o 14.00 i opadł na głębokie na 50 m dno Morza Czerwonego.