Włosi internowani w Arabii Saudyjskiej
Życie marynarzy we Włoszech bardzo różniło się od losu ich kolegów internowanych w Arabii Saudyjskiej. Molo Luigi Razza w Neapolu, lipiec 1940 r. Druga część historii niszczyciela „Cesare Battisti”, a właściwie pierwsza dalszych losów jego załogi.
Gdy część załogi niszczyciela „Battisti” zeszła już do morza, w pobliżu zjawił się brytyjski samolot, zrzucając swoje bomby z daleka od ludzi w wodzie i samego okrętu. Po jego zatonięciu Włosi łodziami, tratwami, a nawet wpław, osiągnęli opuszczoną plażę na arabskim wybrzeżu. Na ląd nie dotarł marynarz Silvestro Cipriano. Palacz Parigi Betti widział, jak oddalonego o 20 m od niego Cipriano pod wodę wciągają rekiny. Rozbitkowie ruszyli na poszukiwanie jakiejś osady. Podzielono się na dwie grupy, słabszych pozostawiając z tyłu. Grupa złożona z silniejszych marynarzy maszerowała przez trzy dni i noce, bez wody i jedzenia, aż w końcu natrafili na kobietę transportującą wodę. Włosi odkupili ją za niewielką sumę pieniędzy jaką posiadali. Niebawem trafiono także na namiot Beduinów, jego mieszkańcy przyjęli ich serdecznie, przez fakt, że byli Włochami, ale też ze względu na ich obecnie żałosną sytuację. Niebawem na miejsce przybył samochód z arabskimi żołnierzami, ludzi z „Battisti” aresztowano i przekazano do obozu internowania. Druga grupa skończyła podobnie, jednak najpierw przez tydzień cierpiała katusze podczas marszu przez pustynię, aż w końcu osiągnęła małą wioskę w rejonie Scio Aiba.
Władze arabskie, korzystając ze swojej neutralności, podjęły decyzję o internowaniu Włochów. Marynarze trafili na słoneczną i piaszczystą wyspę Abu Sa’ad (a precyzyjniej dwie małe wysepki Abu Sat i Alu Ast), osiem Mm od Dżudda i około półtora mili od wybrzeża. Po kilku dniach w to samo miejsce trafiła załoga niszczyciela „Tigre”, podczas gdy ludzie z „Pantera” i część z „Manin” trafili na pobliską wyspę El Wasta. Tam Włosi spędzili prawie dwa lata, żyjąc pod otwartymi wiatami (szopami), bez utwardzonego podłoża, żywiąc się zgniłym jedzeniem i lurą ze skrobi, owsa i owadów. Nic dziwnego, że obiektem zainteresowania stały się myszy, które nocą lubiły gryźć nogi i uszy śpiących na gołej ziemi ludzi, łapano je i gotowano z miejscowymi roślinami (przyprawami).
Jedyne, czego nie brakowało, to czas. Z przygodnych środków zbudowano baraki dla oficerów i marynarzy, stołówkę, kuchnię, piekarnię i warsztaty, gdzie powstawały różne przedmioty, jak garnki i patelnie. Skonstruowano także silnik wiatrowy, który służył do ładowania akumulatorów. Włoska ambasada w Arabii Saudyjskiej dostarczyła internowanym radio. Zbudowano nawet siłownię i teatr, gdzie więźniowie wystawiali regularnie przedstawienia, zabijając w ten sposób czas. 30 grudnia 1942 zmarł jeden z członków załogi „Battisti”, Giuseppe Bianchi sergente specialista in direzione del tiro (sierżant specjalista kierowania ogniem). Niektórzy z marynarzy „Battistiego” zdecydowali się na ucieczkę, jeden z nich dotarł nawet do Etiopii, gdzie po kilku latach ożenił się z bratanicą Hajle Syllasje I.