Milczące działa Dodekanezu
Stanowisko obrony nadbrzeżnej na jednej z wysp Morza Egejskiego, lato 1941 r. Ciąg dalszy tekstu o włoskim Dodekanezie.
W międzyczasie, 19 lipca 1940, doszło do bitwy u przylądka Spatha, Włosi utracili w niej krążownik „Colleoni”, uszkodzenia odniósł jego bliźniak „Bande Nere”, odpłacono się tylko lekkim uszkodzeniem krążownika „Sydney”. Australijski krążownik i pięć niszczycieli przypadkowo zaskoczyło włoskie okręty, które miały zjawić się na krótko na Leros i zakłócić wrogi ruch w pobliżu Dardaneli, wykorzystując poranną mgłę. Te niekorzystne warunki spowodowały, że z Leros nie wystartował mający wykonać zwiad hydroplan Cant Z.501. Już po starciu obu zespołów atak wykonały SM.81, jedna z bomb eksplodowała w pobliżu niszczyciela „Havock”, który w wyniku uszkodzeń pozostawał poza służbą przez dwa miesiące.
27 lipca maszyny bazujące na Wyspach Egejskich atakowały kolejny brytyjski konwój – A.S.2, który tworzyły cztery statki handlowe, płynące z Dardaneli do Egiptu. Bezpośrednią i daleką eskortę tworzyły trzy pancerniki, lotniskowiec, pięć krążowników, 16 niszczycieli i dwa krążowniki pomocnicze. Podobnie jak wcześniej, przeciwnik wolał omijać Kanał Caso i próbowały przejść w pobliżu wyspy Kithira (wł. Cerigo). Na południe od Aten frachtowce atakowały bombami dwa SM.79. Więcej szczęścia miały maszyny startujące z Libii, odłamki ich bomb uszkodziły krążownik „Sydney”, co przyznaje oficjalna historiografia australijskiej floty, a brytyjska wolała zatuszować incydent. 28 lipca pięć SM.81 z Rodos spowodowało uszkodzenia na krążowniku HMS „Neptune”, który stracił także swój hydroplan. Sterburta okrętu została zasypana odłamkami. Niedługo po zdarzeniu krążownik został wysłany poprzez Suez do Durbanu, gdzie przeszedł naprawy.
29 lipca trzy SM.79 z Rodos atakowały krążownik HMS „Liverpool”. Jedna z 100-kg bomb trafiła bezpośrednio, przetoczyła się przez mostek dowodzenia, dwa pomosty, zabiła przy tym pechowego marynarza i… nie wybuchła. Obok spadły kolejne niewybuchy, ale roztrzaskały się z taką siłą, że ich odłamki spadły na pokład. Te obrażenia, zsumowane z tymi odniesionymi 12 czerwca w okolicy Tobruku, gdzie także odłamki pocisków baterii nadbrzeżnej i starego krążownika „San Giorgio” trafiały w krążownik, oraz tymi z bitwy u przylądka Stilo, spowodowały, że w październiku 1940 r. „zarówno ściany, jak i kominy, były postrzępione od odłamków”, jak wspomina jeden z marynarzy okrętu, dodając zaraz: „W czasie tych czarnych dni na Morzu Śródziemnym pytałem siebie: jak długo uda się jeszcze uniknąć czegoś gorszego?”.
24 i 27 lipca, podczas dnia, Anglicy przeprowadzili pozorowane próby lądowania na wyspie Castelrosso (Kastelorizo), prawdziwym celem tych akcji była chęć odwrócenia uwagi włoskiego lotnictwa. Był to zmarnowany wysiłek, jak zresztą zauważyła niepocieszona brytyjska Admiralicja: „…nie zauważono żadnych samolotów wroga, podczas gdy obrona wybrzeża nie wykazała żadnych oznak, że toczą się działania wojenne”. To potwierdza także, że przeprowadzona przez Brytyjczyków w 1939 r. ocena baterii nadbrzeżnych na Wyspach Egejskich została sporo przesadzona, pomimo, że od kilku lat istniała siatka greckich informatorów, którzy w ostatecznym rozrachunku okazali się bardziej chciwi i pomysłowi, niż wiarygodni.