Nowe ciosy spadają na „Torellego”
Łódź latająca Short „Sunderland” z 10. Sqn. RAAF. Dalej o „Torellim”. Mała dygresja, zawsze mnie dziwiło, czemu włoscy podwodniacy tak chętnie podejmowali walkę z samolotami, prawie zawsze wychodząc zwycięsko i strącając „Sunderlandy” i „Cataliny”. Dwie liczby, U-Boot typu VII zanurzał się w 20 sekund, włoski oceaniczny okręt podwodny około dwóch minut… I w takich szczegółach tkwi diabeł, to, że nie były to okręty „delikatne” zaraz przeczytacie.
Szczęście dopisywało „Torellemu” tylko do końca nocy. Później został zaatakowany przez dwie łodzie latające Short „Sunderland” Mark II z 10. Sqn. Royal Australian Air Force (bazującego w Mountbatten w Devonshire). Były to W3994/X (pilot officer Thomas A. Egerton) i W4019/A (flight lieutenant Edwin St. Clare Yeoman). Włoski okręt, odległy o 5 Mm, najpierw spostrzeżono na pokładzie maszyny pilotowanej przez Egertona (w ciągu dnia, godzina nieznana), która leciała na pułapie 460 m. „Sunderland” nadleciał od strony słońca i natychmiast otworzył ogień z broni maszynowej, następnie powtarzał ataki na niskim pułapie. Gdy dystans spadł do 915 m, ogniem swoich czterech km Breda kal. 13,2 mm (2 x II) odpowiedzieli Włosi. Do walki próbowano użyć także znajdującego się na dziobie działa 100/47 Mod. 1938 (100 mm), ale jego kąt podniesienia lufy okazał się zbyt mały. Nie dysponowano także amunicją przeciwlotniczą do niego. Włosi dział na pokładach swoich sommergibili używali tylko do walki z celami nawodnymi. Część marynarzy odpowiedziała nawet ogniem pistoletów maszynowych i karabinów, ale był to środek absolutnie nienadający się do walki z takim celem. Ktoś rzucił żartem do dowódcy, że równie dobrze można było wysunąć peryskop, gdy samolot przelatuje nisko i liczyć, że ten o niego zaczepi…
Jeden z karabinów maszynowych obsługiwał nawet główny mechanik, capitano del Genio Navale Rinaldo Rinaldi, który z własnej woli wspiął się na pomost i wziął udział w walce. Załoga oniemiała, widząc jak jego pociski dziurawią przelatujący samolot. Rinaldi otrzymał za swoją bohaterską postawę Medaglia d’Argento al Valor Militare (Srebrny Medal Waleczności Wojskowej). Ostrzelany przez niego „Sunderland” nadleciał nisko, na jego pokładzie rany odniosło dwóch lotników, zdołał jednak zrzucić 7-8 bomb głębinowych. Bomby eksplodowały za rufą „Torellego”, ale nie spowodowały poważnych uszkodzeń. Poza jednym, znowu zaciął się ster, co ułatwiało przeciwnikom kolejne naloty. Ranni zostali wszyscy Włosi, którzy próbowali odpowiedzieć ogniem z działa, dalej ogniem odpowiadały Bredy. „Sunderland” Egertona jeszcze przez chwilę ostrzelał sommergibile, a potem oddalił się uszkodzony. Na miejsce zmierzała już druga australijska łódź latająca, zaalarmowana przez poprzednika.
Maszyna pilotowana przez Yeomana odnalazła Włochów o 3.58 w nocy, ci znajdowali się w odległości 3 Mm na trawersie lewej burty samolotu. „Sunderland” zatoczył koło i zbliżył się do okrętu płynącego z prędkością 12 w. Strzelcy na „Torellim” byli czujni, w porę otworzyli ogień, trafiając w ster kierunku przeciwnika, uszkadzając go. Australijczycy zdążyli jednak zrzucić ładunek ośmiu 113-kg bomb głębinowych z wysokości 30 m i pod kontem 30°. Dwie z nich eksplodowały pod stępką okrętu, podrywając go w powietrze, a następnie zalewając pokład dużą ilością wody. Włoscy marynarze znów chwycili za broń, oddalającego się wroga ponownie ostrzelano i trafiono w zewnętrzny prawy silnik oraz podziurawiono prawy pływak. Ponadto z „Sunderlanda” wystrzelono 1075 pocisków z broni maszynowej. Uszkodzony samolot dostał niepokojących wibracji i Yeoman skierował się do bazy.
Drugi atak spowodował kolejne straty wśród załogi „Torellego”, ranny był dowódca i jeden z oficerów, zginął sergente Flavio Pallucchini. Ranny odniosło kolejnych pięciu marynarzy. Obie łodzie latające zostały poważnie uszkodzone, a wśród ich załóg było ogółem trzech rannych. Sommergibile ponownie otrzymał solidne razy, był unieruchomiony, ster był zablokowany. Zagrożona była pływalność okrętu, dlatego do morza wyrzucono działo, podobnie zrobiono z jedną parą km Breda, a drugą rozprzężono (z pewnością posiadano też mało amunicji jak na 4 km). „Torelli” nabierał wody rufą i miał niebezpieczny przechył na lewą burtę. Tuzin ludzi został wyrzucony do morza siłą eksplozji, lub po części sami postanowili się ewakuować, nie wierząc, że ich jednostka jest w stanie wytrzymać kolejny cios. Nic nie wskazywało na poprawę sytuacji, nie działała sprężarka. Okręt w dużej mierze uratowały wadliwe bomby głębinowe Australijczyków.