Entuzjazm, który nadrabia braki w szkoleniu
Włoski myśliwiec atakuje na niskim pułapie, rysunek żołnierza Deutsches Afrikakorps Kurta Caesara. [źródło obrazka: http://www.allworldwars.com/] Wracamy do wątku bombowca Savoia-Marchetti SM.79 w Afryce Północnej.
20 czerwca 1940 AERLIBIA nawiązało kontakt z dowództwem 15. Stormo celem wybadania gotowości pułku do prowadzenia operacji nocnych. Col. Napoli był świadom wyszkolenia większości swoich ludzi, świetnego w lotach dziennych, ale słabego w nocnych. Nim odpowiedział zebrał personel lotniczy na szczere uzgodnienia techniczne w tym zakresie. Podobna sytuacja była także w innych Stormi, przeprowadzono selekcję, później uznaną oficjalnie, dzieląc załogi na nocne i dzienne. Odzew załóg był jednomyślny i entuzjastyczny, jego lotnicy byli gotowi podjąć się zadania. Do sztabu lotnictwa w Libii przesłano twierdzącą odpowiedź.
Nocą 21/22 czerwca (start o 1.25) 12 „Sparvieri” z 15. Stormo, prowadzone osobiście przez Napoliego, wyruszyło na swoją pierwszą misję nocną, planowana trasa miała 1.500 km, w dużej części lot odbywał się nad morzem. Na wysokości Mersa Matruh wykonano zwrot 90° w prawo i zrzucono bomby 100, 50 i 20 kg na znajdujący się tam rejon umocniony. Reakcja obrony plot. była precyzyjna i gwałtowna. Jeden z pocisków trafił kadłub bombowca M.llo Lampugnani z 21. Squadriglia, który zaczął skręcać bez kontroli aż zderzył się z SM.79 Cap. Zelè, dowódcy klucza (capo-pattuglia, pattuglia to formacja złożona z trzech maszyn). Pierwszą z maszyn widziano spadającą spiralą z pożarem na pokładzie. Druga z maszyn oddalała się w stronę egipskiego wybrzeża. Były to dwa pierwsze SM.79 utracone w kampanii północnoafrykańskiej, a wraz z nimi dwie pierwsze załogi, które „nie powróciły do bazy”. Dwa dni później samolot brytyjski przeleciał granicę z Libią i zrzucił pakiet listów napisanych przez włoskich lotników, którzy dostali się do niewoli. Wśród nich była załoga Capitano Zelè – Ten. pil. Regoli, Primi Avieri Bradde, Fallavena, Capellini. Zginęła natomiast cała załoga drugiej maszyny – M.llo pilota Giovanni Lampugnani, Serg. Magg. pil. Francesco Carlone, Av. Sc. mot. Umberto Costa, Primi Avieri Ottorino Bruschi i Bruno Lovato. Biuletyn sił zbrojnych z 22 czerwca (nr. 11) wspominał o akcji, ale nie dodawał, że dwóch załóg zabrakło na apelu.
22 czerwca sześć SM.79 z 10. Stormo przeniesiono z lotniska Benina na wysunięte lądowisko w Ain el Gazala. Z niego o godzinie 21.25 poderwały się bombowce Cap. Brassanelli i Ten. Ban, których celem było uderzenie w lotniska RAFu. Kolejnej nocy przyszła kolej na załogi Capitani Musch i Castiglione oraz Tenenti Volonterio i Organo, którzy zrzucili bomby na wrogie pozycje w Mersa Matruh i Sidi Barrani.
W międzyczasie trwały systematyczne loty rozpoznawcze przeprowadzane przez SM.79 nad portem w Aleksandrii. Po tym z 22 czerwca AERLIBIA zakomunikowało Regia Marina, że: „O godzinie 13.00… większość Floty Śródziemnomorskiej znajduje się w porcie”.
Biuletyn n. 13 z 24/6 podawał min.: „W Afryce Północnej powtarzane są bombardowania baz w Mersa Matruh i Sidi Barrani, bardzo efektywnie zbombardowano i obrzucano ładunkami zapalającymi silne zgrupowanie angielskich czołgów i pojazdów. Wszystkie samoloty powróciły do bazy…”. Wczesnym popołudniem 23. napłynęła wiadomość, że wrogie czołgi zaatakowały „pluton Spahisów pełniący funkcje policji granicznej”. Dowództwo armii prosiło o natychmiastową interwencję lotnictwa. Wystartował jeden SM.79, który patrolował rejon Sorman i Zuara (chodzi zatem o granicę z Tunezją). Wiał silny ghibli, dlatego załoga nie zdołała dostrzec niczego.
Tymczasem, 24 i 26 czerwca, wykonywano loty ze wsparciem dla garnizonu fortu Giarabub, który był poważnie zagrożony przez wrogie wojska zmechanizowane. Marszałek Balbo kolejny raz uważał, że SM.79 jest wykorzystywany niewłaściwie, ale nie było innej maszyny mogącej zastąpić „Sparviero”. Balbo wysłał telegram do Magg. Castagna, dowódcy garnizonu, oprócz dużych słów pochwały, wyrażał żal, że nie może odwiedzić Giarabub osobiście, ponieważ nie było pewności, że SM.79 zdoła lądować bezpiecznie na tamtejszym polowym pasie. Obiecywał także wsparcie ze strony lotnictwa obrony fortu, poprzez bombardowanie kolumn przeciwnika i zrzuty żywności i broni. Zapewnił także, że przekaże Castagnie i jego ludziom 5.000 lirów za każdy zdobyty brytyjski samochód pancerny. Przechodząc od słów do czynów gubernator Libii wysłał SM.82 z 608. Sq. T, dowodzony przez Cap. Laudrini, by przeprowadził zrzut zaopatrzenia (21 czerwca). Misję wykonano pomyślnie, ale w drodze powrotnej samolot zaginął bez wieści.
Lotnicy, którzy brali udział w atakach na wrogie pojazdy meldowali, że udało się unieruchomić tylko kilka z nich, powodem tego było ich duże rozproszenie na ogromnej przestrzeni. Jednak wojskowi broniący fortu i oazy relacjonowali, że interwencja trzysilnikowych bombowców była ważna i użyteczna, ponieważ doprowadziła do czasowego oddalenia presji przeciwnika na nich.