Wielka improwizacja
Admirał Luigi Bianchieri, dowódca sił Regia Marina na Wyspach Egejskich, odwiedza Kretę, wiosna 1941 r. Dokładniej jest to miejscowość San Nicolò, stolica prowincji Sitia. Niestety, parodniowa przerwa, jutro mam drobny zabieg, ale lewa ręka na kilka dni będzie wyłączona z użytku. Kolejne wpisy powinny zacząć się ukazywać około poniedziałku/wtorku. Trzeci wpis o włoskim desancie na Krecie.
Na korzyść Włochów działały takie czynniki jak krótka podróż (mniej niż 24 godziny) i sprzyjające warunki klimatyczne panujące w tym czasie. Eskorta, która w większości miała dołączyć w późniejszym etapie podróży, a dokładniej w rejonie wyspy Karpatos, składała się z niszczyciela „Crispi” (capitano di fregata Ugo Ferruta, dowódca całej eskorty), torpedowców „Libra”, „Lince” i „Lira” oraz kutrów torpedowych MAS o numerach 520, 523, 536, 540, 542 i 546. Tylko dwa z wymienionych kutrów towarzyszyły konwojowi przez całą drogę.
Dowódcą korpusu ekspedycyjnego (corpo di spedizione) powierzono pułkownikowi piechoty Ettore Caffaro, któremu pomagali major (maggiore S.M. – cóż to jest to S.M.?) Alessandro Ruta i major piechoty Francesco Lillo. Desant miały wykonać następujące jednostki: wydzielony pułk Dywizji „Regina” (po batalionie z 9. i 10. pp, dokładniej bataliony I/9 i II/10), dwie kompanie marynarzy (380 ludzi), którzy mieli pracować na plażach i stanowić garnizon przyczółka, oddziały Czarnych Koszul, grupa Karabinierów, artyleria, saperzy i służby. Razem było to 2.585 ludzi, 102 oficerów, 157 podoficerów i 2.326 żołnierzy.
Ciężkie wyposażenie desantu stanowiło 46 karabinów maszynowych Fiat kal. 8 mm, sześć moździerzy kal. 81 mm, 18 moździerzy kal. 45 mm, sześć dział 65/17 (65 mm), sześć dział przeciwpancernych 47/32 (47 mm) i kompania 13 tankietek L3. Słabo wyglądał sprzęt zmotoryzowany: trzy samochody osobowe, mała ciężarówka i dziewięć motocykli. Zabrano jednak 205 mułów, zdawano sobie bowiem sprawę, że sieć drogowa na Krecie jest daleka od nowoczesności, na wyspie nie było żadnej asfaltowej drogi. Osłonę z powietrza miała zapełnić Regia Aeronautica z Dodekanezu, z którą miało współpracować kilka jednostek niemieckich. Lotnictwo Osi całkowicie panowało w powietrzu.
Podobnie jak flotylla transportowa, także siły przeznaczone do desantu były mocno improwizowane. Brakowi doświadczenia w podobnych operacjach próbowano zaradzić przeprowadzając 25 maja ćwiczenia. Po nich było oczywistym, że przydałyby się dodatkowe próby. Niestety, na to nie było już czasu.
26 maja Cocchia wykonał na pokładzie Canta Z.506, który eskortowały dwa myśliwce, rozpoznanie nad Kretą, poszukiwał dogodnego punktu do wysadzenia desantu. Wybór padł na szeroką zatokę na zachód od Przylądka Sidero, w pobliżu niewielkiej miejscowości Sitia. Jeśli chodzi o czas właściwy do przeprowadzenia desantu, to od razu porzucono możliwość wykonania „klasycznego” lądowania o świcie. Chciano uniknąć bowiem rejsu nocą przez wody, które często odwiedzała Royal Navy. Rejs za dnia pozwalał własnym samolotom rozpoznawczym patrolować wody Kanału Caso w poszukiwaniu wrogich okrętów i zapewniał konwojowi obecność należytej osłony lotniczej. W końcu zdecydowano o lądowaniu popołudniu. Statki konwoju po opróżnieniu pokładu miały podjąć nocną żeglugę na Wyspy Egejskie, każdy miał podróżować na własną rękę.
Nadchodzące wydarzenia były chwilą grozy zwłaszcza dla admirała Biancheri, który odpowiadał za operacje morskie, a strata nawet tych niepozornych sił mogła mieć ogromny wpływ na losy włoskiej posiadłości na Dodekanezie. W końcu 27 maja Marisudest (dowództwo morskie w Atenach) zwolniło z innych zadań torpedowce eskorty, w związku z tym, po przeprowadzeniu odpraw operacyjnych, od 11.00 rozpoczął się załadunek ludzi i materiałów. Cała operacja opóźniła się z różnych przyczyn, między innymi ciasnoty na pokładach, która powodowała kolejne przeładunki etc., zakończono ją dopiero o 17.00. W morze zaczęły wychodzić najpierw najwolniejsze jednostki, w ślad za nimi ruszały te szybsze.
(CDN.)