Poświęcenie Goffredo Franchiniego
„Niech policzę, w tym tygodniu to chyba trzeci mój Iwan”, włoski lotnik (capitano) opowiada swoją historię rumuńskim żołnierzom. Dzisiaj kolejne historie z A.O.I. i kolejny tragiczny bohater – Goffredo Franchini.
3 lipca 1940 wykonywano kolejne naloty. Brytyjczycy stracili „Wellesley’a” z 14. Sqn. Bombowiec pilotowany przez Flg Off S.G. Soderholma został strącony przez CR.42 z 412. Sq. za którego sterami siedział Ten. Visintini.
4 lipca doszło do dużej akcji lądowej. Jednym z ważniejszych celów była Kassala. Zdobycie miasta miało dla Włochów duże znaczenie propagandowe. Włosi zgrupowali duże siły do pokonania liczącego 320 ludzi garnizonu Sudan Defence Force. Dwie zmotoryzowane kompanie Sudańczyków stanęły w obliczu akcji przeprowadzonej przez 6.500 Włochów i ich Ascari, wspartych czołgami i 10 bateriami artylerii. Operację wsparły trzy eskadry bombowców, dwie kolejne wsparły atak na fort Gallabat.
Kassala była bombardowana przez 12 godzin. Sudan Defence Force wytrzymały cały dzień, tracąc zabitego i 16 zaginionych. Włosi przyznali się do straty 43 zabitych i 114 rannych (jeszcze raz przypomnę, szarża kawalerii na umocnione miasto…), choć Brytyjczycy szacowali, że uszczuplili szeregi wroga o 500 ludzi i sześć czołgów. Nocą garnizon Kassali zdołał się wymknąć.
Tego samego dnia Włosi zaatakowali Gallabat. Od Metemmy fort oddzielało jedynie suche koryto rzeczne. Brytyjski garnizon był ledwie w sile plutonu, Włosi mieli ok. 2.000 ludzi ze wsparciem artylerii i lotnictwa.
Trzy dni później 60 sudańskich policjantów zostało zmuszonych do opuszczenia Kurmuk, atakował ich włoski batalion. Nie były to jednak akcje przygotowujące generalny atak włoski na Sudan. Zamierzeniem Włochów było przecięcie drogi, którą Brytyjczycy dostarczali broń dla rebeliantów w Etiopii. Podczas tych operacji nie został strącony żaden włoski samolot, ale wiele z nich ucierpiało od ognia z ziemi.
Trwały także walki na północy Kenii, jednak na ograniczoną skalę. Bazujący w Isiola 237. Sqn. otrzymał w ramach uzupełnienia trzy „Hartebeesty” z 40. Sqn. SAAF. Nowe maszyny nie musiały długo czekać na udział w akcji.
Sześć „Hartebeest’ów” z 11. Sqn. SAAF, które prowadził kpt. Scravesande, poleciało najpierw do Wajir, gdzie miały uzupełnić paliwo. Ich zadaniem był atak na siły lądowe przeciwnika. Pierwszy atak wykonano z powodzeniem, maszyny poleciały zatankować w Bura i przeprowadzić drugi atak.
Około południa 8 lipca cztery „Wellesley’e” z 14. Sqn. atakowały Zula na wybrzeżu Erytrei. Już podczas powrotu do domu dostrzeżono SM.81 należący do 10. Squadriglia, 28. Gruppo. Akcja miała miejsce na wschód od archipelagu Dahlak. Włoski bombowiec pilotował Sottoten. Salvatore Suella. Na pokładzie znalazł się także obserwator z ramienia marynarki – Sottoten. Goffredo Franchini.
Włoską maszynę zaatakował „Wellesley” pilotowany przez Flg Off C.G.S.R. Robinsona. Pierwsza próba okazała się nieudana, podczas drugiego ataku zaciął się karabin „Wellesley’a”, SM.81 odpowiedział ogniem. Robinson podleciał bliżej by umożliwić otwarcie ognia strzelcowi w górnym i burtowym stanowisku (? coś dużo tej broni na pokładzie). Podczas ataku został ranny drugi pilot Savoi, Sergente Maggiore Piero Violetti, Franchini oraz mechanik Primo Aviere Motorista Fiorindo Reggioni. Włoski bombowiec oddalił się i próbował lądować na małej wysepce. Przyziemiono z dużą siłą, w wyniku czego zginął Suella. SM.81 odbił się od ziemi, stery przejął Violetti. Robinson zbliżył się z zamiarem dobicia przeciwnika. Po 10 minutach włoski bombowiec wpadł do morza.
Jakimś cudem część załogi Savoi przeżyła. Trzech Włochów zdołało wydostać się na tratwę ratunkową. W tym momencie widzieli oni żyjącego jeszcze Franchiniego, ten jednak odmówił dołączenia do nich, uważał, że jeśli to zrobi, to życie stracą wszyscy. Franchini nakazał im odpłynąć na najbliższą wyspę. Ślad po Goffredo Franchinim zaginął, później przyznano mu Medaglia d’Oro al Valor Militare. Pozostałą trójkę Włochów morze wyrzuciło na niezamieszkałą wyspę. Żyli dzięki spożywaniu ptasich jaj, w końcu jednak postanowili, że muszą dostać się do wyspy Dahlak. Swój zamiar zrealizowali po dwóch tygodniach. Na wyspie opiekowali się włoskimi lotnikami tubylcy, aż w końcu podjął ich niszczyciel. Po trzech tygodniach od zestrzelenia powrócili do swojej jednostki.