Dodatkowa porcja odwagi w mundurze US Army?
Włoski desant na Korsyce pod koniec 1942 r. Powracam do książki Amerykanina J.L. Ready. Rozdział o Tunezji, ale także o innych wydarzeniach w basenie Morza Śródziemnego. Będzie to cykl wpisów.
Pod koniec października 1942 r. niemieccy i włoscy szpiedzy w USA raportowali, że duże konwoje załadowane wojskiem opuszczają amerykańskie porty. Amerykańska broń pancerna ćwiczyła na pustyniach Kalifornii, a obecnie została zaokrętowana na te statki, jak wszyscy wiedzieli, na Pacyfiku i w północno-zachodniej Europie nie było pustyń. Afryka Północna była oczywistym celem tych statków. Wywiad Osi zastanawiał się jednak, gdzie w Afryce wylądują te siły? Przeciwnik planował inwazję na hiszpańskie Maroko, francuskie Maroko, Algierię, Tunezję, czy też planował wzmocnić siły Montgomery’ego?
Odpowiedź przyszła o świcie 8 listopada. Skracam – jak powszechnie wiadomo alianci zajęli najważniejsze miasta w francuskich posiadłościach w Afryce Płn., a wraz z nimi niezwykle istotne dla dalszego przebiegu wojny w basenie Morza Śródziemnego porty i lotniska.
Jedyną dobrą wiadomością dla Mussoliniego było to, że przeciwnik nie zajął leżącej pomiędzy Algierią i Libią Tunezji. Amerykanie chcieli tam lądować, ale brytyjscy admirałowie odmówili przeprowadzenia desantu tak blisko włoskiej floty i włoskich lotnisk.
Hitler natychmiast rozkazał desantować niemieckich spadochroniarzy na tunezyjskie lotniska i przygotować je do przyjęcia samolotów transportowych. Uważano, że francuscy żołnierze nie dadzą rady oprzeć się Niemcom. Mussolini kazał gen. Bastico wysłać do Tunezji żołnierzy z zachodniej Libii. Bastico wybrał „Młodych Faszystów” (J.L. Ready błędnie pisze o dywizji pancernej „Giovanni Fascisti” i ogółem posłano tam dość improwizowane siły), którzy, jak uważał, nie będą już potrzebni na paradę w Kairze. Francuzi nie walczyli także przeciwko Włochom.
Mussolini i Hitler zgodzili się, że wojskami Osi w Tunezji powinien dowodzić gen. Walter Nehring. Dowódca francuskich sił lądowych w Tunezji, gen. Louis Barre, był otwarcie wrogi wobec Osi, ale dowódca floty, admirał Esteva, był otwarty na współpracę.
10 listopada wszystkie siły francuskie w Maroku i Algierii zaprzestały walki z aliantami. Inwazja kosztowała anglo-amerykanów 2.300 ofiar. Francuzi stracili 490 zabitych i 969 rannych. Wszystkich francuskich jeńców zwolniono, mieli przyłączyć się do aliantów, dowodzeni przez adm. Jeana Darlana.
Tego samego dnia miało miejsce spotkanie Hitlera, Mussoliniego i premiera rządu Vichy Lavala. Hitler słysząc wieści z Afryki wygłosił tyradę. Cała francuska armia przeszła na stronę aliantów. Wściekły Hitler zwymyślał Lavala i zerwał wszelkie uzgodnienia z jego rządem. Armia niemiecka miała zająć wszystkie nieokupowane rejony Francji.
Podobną operację zarządził także Mussolini. Włoska 4. Armia zajęła południowo-wschodnią Francję wzdłuż Lazurowego Wybrzeża, przy okazji zagarniając też neutralne Monako. Armia ta składała się z I KA w składzie: Dywizja Alpejska „Pusteria”, DP „Rovigo” i „Mantova” oraz 1. Raggruppamento Alpini „Valle” (zgrupowanie strzelców alpejskich); XV KA: DP „Legnano”, „Piave” i „Lupi di Toscana”; XXII KA: DPanc. „Centauro”, DP „Taro” i „Piacenza” oraz 164. Legionu Czarnych Koszul (CC.NN.). Większość z tych dywizji była częściowo zmotoryzowana. Nowy batalion spadochronowy (?) i żołnierze pułku piechoty morskiej „San Marco” wylądowali na wybrzeżu. Ponadto VII KA (gen. CarbonI), składający się z DP „Friuli” + 88. Legion CC.NN. i „Cremona” + 90. Legion CC.NN. oraz bataliony „Bafile” i „Grado” z „San Marco” popłynęły na Korsykę. Mussolini tłumaczył tą inwazję tym, że wszystkie te ziemie należały kiedyś do Włoch. Nie napotkano francuskiego oporu. Korsykanie byli mocno niezależni, w swoich małych wioskach nadal mówili po korsykańsku, a nie francusku. Po 174 latach okupacji nadal nie czuli się wierni Francji. Nie mieli też powodu ażeby akceptować Mussoliniego. W górach zaczęły organizować się grupy oporu.
Tymczasem alianci wolno poruszali się afrykańskim wybrzeżem w stronę Tunezji. Jedynym przeciwnikiem były naloty niemiecko-włoskiego lotnictwa. Brakowało także zdecydowania pośród alianckich dowódców. Dzięki temu Niemcy i Włosi zyskali 11 dni na przerzut swoich sił do Tunezji, średnio po 2.000 ludzi dziennie. Dopiero po tym okresie Amerykanie i Brytyjczycy dotarli do tunezyjskiej granicy. Napotkano tam trochę niemieckich oddziałów, które szybko odparły aliantów. Walczący tutaj Brytyjczycy byli takimi samymi żółtodziobami jak Amerykanie. Szybkie zwycięstwo nad Francuzami uśpiło czujność Amerykanów. Od Brytyjczyków odróżniał ich stosunek do Włochów, ich propaganda nie uczyła ich, że przeciwnik jest tchórzliwy, z prostej przyczyny, w 1942 r. jeden na 12 amerykańskich żołnierzy był włoskiego pochodzenia. Włochów z US Army oceniano jako odważnych aż do granicy rozwagi. Najwyżej odznaczonym do tego czasu amerykańskim żołnierzem z zaciągu ochotniczego okazał się John Basilone, którego rodzice byli włoskimi imigrantami (https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Basilone).