Fort Moyale w obliczu okrążenia
Savoia-Marchetti S.81 z 14. Squadriglia na lotnisku w Afryce Wschodniej, tutaj w rękach przeciwnika. Wracamy do wątku lotniczego w A.O.I., choć będzie też trochę o walkach na lądzie.
8 lipca 1940 pięć „Blenheimów” atakowało włoską bazę w Diredawa. Kolejnego dnia przyszła kolej na Sardo I Macaaca.
Nocą 9 lipca garnizon fortu Moyale zluzowała kompania D z 1. King’s African Rifles. Dowodził nią kpt David Henderson, który niebawem miał otrzymać Military Cross. Dowodził ledwie przez sześć godzin, gdy o 5.45 10 lipca rozpoczął się ostrzał. W ciągu dnia na pozycje jego ludzi spadło ponad 1.000 pocisków. Budynki zostały zniszczone, ale trafiono zaledwie w jedno stanowisko obrońców. Jeden z pocisków trafił w kantynę sierżantów (sergeants’ mess). W czasie ostrzału większość ludzi była bezpiecznie ukryta w ziemiankach, wyjątkiem był kucharz w kuchni. Afrykański kucharz nie przerwał pracy mimo ostrzału, czekał na koniec nawałnicy, by w chwili spokoju podać posiłek żołnierzom (rozumiem, że sam znalazł się na talerzach…).
Włosi spróbowali ataku ze wschodu i obejścia przeciwnika, by uderzyć także z południowego-wschodu. Atakowała co najmniej brygada, ale garnizon zdołał się utrzymać, choć teraz został okrążony z trzech stron.
10 lipca trzy SM.81 z 63. Squadriglia atakowały lotnisko w Berberze. Tego dnia o 7.00 rozpoczął się atak „Blenheimów” z 39. Sqn. na Assab. O 8.20 nad tym samym miastem zjawiły się „Blenheimy” z 8. Sgn. i trzy „Gladiatory” z 94. Sqn. Flg Off Haywood zgłosił, że ostrzelał parę Fiatów CR.42 i posłał je w płomieniach na ziemię. Do końca tego dnia 414. Squadriglia straciła wszystkie swoje samoloty. Dwa „Falco” stracono w walce, a cztery zniszczono na ziemi.
Nocą Włosi próbowali sforsować zasieki z drutu kolczastego otaczające Moyale. Za każdym razem witał ich ogień z km Bren. Oblężeni próbowali naprawić uszkodzenia poczynione przez ostrzał artylerii podczas dnia. Kolejny dzień przywitał obrońców Moyale sporadycznym ostrzałem artyleryjskim. Było jasnym, że Włosi podciągnęli w czasie nocy swoje działa bliżej i teraz strzelają z mniejszego dystansu. Piechota próbowała otoczyć fort. Brytyjska kolumna rezerwowa próbowała przebić się do obrońców, ale przeciwników było zwyczajnie zbyt wielu i poniechali swojego zamiaru o 1,5 mili od fortu (2.400 m).
Wieczorem 10 lipca trzy „Hartebeests” z 40. Sqn. SAAF przyleciało do Wajir, by dołączyć do 237. Sqn. Następnego dnia rozpoczęły atakować włoskie siły lądowe.
Wczesnym rankiem 11 lipca trzy Ca.133 z 9. Sq. (lotnisko Lugh Ferrandi) zbliżały się do Wajir. Na przechwycenie poderwano parę „Hartebeestów”. Udało im się trafić kilkukrotnie jeden z bombowców, piloci raportowali później, że widziano dym z jego centralnego i prawego silnika. W rzeczywistości ten Ca.133 zdołał powrócić do bazy, jednak z poległym i dwoma rannymi na pokładzie. „Hartebeesty” zawróciły teraz zaatakować pozostałe bombowce, które zrzuciły swoje bomby na cel i odpowiadając ogniem wracały na własne lotnisko. Jeden z „Hartebbestów”, pilotowany przez por. N.K. Rankina, został uszkodzony i na kilka godzin wyłączony z akcji.
Do tego czasu Włosi zdobyli większość tubylczej wioski w Moyale. Nad rejon walk nadleciały południowoafrykańskie samoloty, by dać swoim kolegom na ziemi osłonę z powietrza, ci próbowali pomóc lotnikom ogniem z karabinów maszynowych i moździerzy. Obrońcy mieli w tym czasie ledwie czterodniowy zapas wody. Henderson skontaktował się z kolumną wsparcia, zasugerowano mu, że powinien spróbować przebić się tej nocy.
Dwa „Hartebeesty” (bez maszyny Rankina) atakowały cele naziemne, jednemu z nich skończyło się paliwo i musiał lądować awaryjnie podczas powrotu, drugi z tego samego powodu lądował w Bura. Podczas tankowania tegoż samolotu nad lotnisko nadleciały dwa Ca.133, by ostrzelać samolot i personel naziemny. Strzelec „Hartebeesta” sierż. Lewis wskoczył do ciężarówki i ruszył pasem startowym z zamiarem zwrócenia uwagi włoskich maszyn. Chyba udało mu się to, gdyż maszyna po zatankowaniu zdołała wrócić do Wajir.
Rankiem kolejne trzy „Hartebeesty” dotarły do Wajir. Wczesnym popołudniem były gotowe do lotu bojowego. Do tego czasu naprawiono także samolot Rankina, który był gotów do nich dołączyć. Nad Moyale Południowoafrykańczycy napotkali trzy Ca.133 (66. Sq. z Yavello) i trzy CR.32 (411. Sq.). Fiaty ruszyły ku przeciwnikowi. Jeden CR.32 usiadł na ogonie maszyny Rankina i strącił go, oprócz pilota zginął także strzelec Air Sgt D.H. Hughes. Włosi trafili i uszkodzili jeszcze maszynę por. H.G. Shuttlewortha i zadali drobne obrażenia „Hartebeestowi” por. Jubbera.
Realną stawała się groźba, że zatrzaśnie się w końcu pierścień oblężenia wokół fortu Moyale. Brytyjczycy zamierzali kontratakować, by umożliwić garnizonowi przebicie się.
(CDN.)