Bergonzoli bije głową w mur
Czołg M13/40 oglądany przez żołnierzy alianckich. Dalej o trudnym dla Włochów okresie zimy 1941 r.
5 lutego 1941 brytyjskie improwizowane siły, w tym czołgi, piechota, artyleria i działa ppanc., wykonały manewr przez pustynię i dotarły do Beda Fomm, wyprzedzając w ten sposób Włochów wycofujących się wzdłuż drogi na wybrzeżu (Via Balbia). Szybko stworzono pułapkę, dzięki której chciano odciąć armię włoską cofającą się z Bengazi na południe. Pierwszy na zaporę na Via Balbia trafił 10. Pułk Bersalierów, obecność przeciwnika była całkowitym zaskoczeniem. Włosi dostali się pod silny ogień i ponieśli wysokie straty, pomimo to próbowali przebić się przez Brytyjczyków, ale bez wsparcia artylerii i czołgów nie dali rady. Włoskie czołgi z Brygady „Babini” znajdowały się na północ od Bengazi, stanowiąc straż tylną ścierały się z australijską 6. DP.
W ciągu dnia coraz więcej włoskich jednostek przybywało w rejon zagrodzonej przez wroga drogi, tłocząc się tam, co prowadziło do ogromnego chaosu. Kilka jednostek samotnie wykonało desperackie, ale bezskuteczne ataki na Brytyjczyków. Generał Bergonzoli pospiesznie stworzył z tego konglomeratu grupy szturmowe i rzucił je do ataku na blokadę. Włosi starali się przebić jak najszybciej, przez to poniechali rekonesansu i myśleli, patrząc jak duże ponoszą straty, że mają przed sobą o wiele silniejszego przeciwnika. To nie była dobra podstawa do udanego ataku na starannie przygotowane pozycje. Mimo to Włosi wywarli ogromną presję na słabe i izolowane siły Brytyjczyków, którzy jednak zdołali wytrwać, cały czas wysyłając pilne prośby o wsparcie własnych sił pancernych. Późnym popołudniem na włoskiej lewej flance pojawiła się brytyjska 4. BPanc., która silnie pokiereszowała najbliższe włoskie oddziały.
Pojawienie się 4. BPanc. w końcu ściągnęło na południe Brygadę „Babini” i jej 60 czołgów. Były one potrzebne gen. Bergonzoli, który planował akcję opóźniającą na drodze i oflankowanie Brytyjczyków przez pustynię. O 8.30 6 lutego rozpoczęło się włoskie natarcie, prowadzono je bez wcześniejszego rekonesansu i skoordynowanego wsparcia artylerii. Włosi byli więc nieświadomi, że przeciwnik wzmocnił swoje siły 22 czołgami krążowniczymi i 45 lekkimi, teraz okopanymi na dogodnych pozycjach. Włoskie czołgi poruszały się kompaniami, a nie całą swoją masą. Prowadząca kompania 10 M13 miała więc niemiłą niespodziankę, gdy trafiła na wrogie czołgi. Włosi zjechali w dół grzbietu, tam odpowiedzieli ogniem i za chwilę musieli zbierać się do odwrotu, ponieważ przeciwnik miał przewagę. Niestety, stracono aż osiem czołgów. Później nadciągnęła druga fala włoskich czołgów, straciła siedem wozów i nie zadała żadnych strat pojazdom brytyjskim. Dopiero teraz do akcji wkroczyła włoska artyleria, ostrzeliwując rejon starcia.
Pod osłoną własnej artylerii Włosi ponownie natarli na zaporę na Via Balbia. W odpowiedzi Brytyjczycy podciągnęli kolejne czołgi krążownicze i zintensyfikowali ogień własnej artylerii. Po przytomnym manewrze alianckie czołgi uderzyły na Włochów z flanki, niszcząc kolejne osiem M13. Włosi nie posiadali radiostacji, niezbędnych w tego typu starciu na bliski dystans, i nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć. Walczyli z wielką determinacją, ale własne słabości nie pozwalały im osiągnąć żadnych widocznych efektów. W końcu, dzięki ogromnemu poświęceniu, byli bliscy przebicia blokady, ale szybka akcja alianckich czołgów i artylerii zażegnała niebezpieczeństwo.
Na popołudnie Bergonzoli przygotował lepiej skoordynowany atak, wsparty czołgami i artylerią. Ponowiony szturm miał swoje największe natężenie ok. 15.00, gdy tylko pojawienie się nowych sił pancernych Brytyjczyków zapobiegło przerwaniu ich cienkich linii. Po zapadnięciu ciemności Bergonzoli porzucił swój plan oflankowania przeciwnika pustynią. Uznał teraz, że lepiej spróbować wedrzeć się na ich główne pozycje. Brytyjskie czołgi napierały na Włochów od strony lądu, pozorna słabość ognia brytyjskiej artylerii w centrum i presja czasu, to wszystko miało wpływ na zmianę planu.