Chaotyczny desant Brytyjczyków
Działko przeciwlotnicze Scotti-Isotta Fraschini 20mm/70 na Sycylii w 1943 r. Dalej wątek inwazji na tę wyspę.
Problemem na Sycylii była także struktura dowodzenia. Siły floty otrzymywały rozkazy od Regia Marina i Guzzoniego. Podobnie było z lotnictwem. Karabinierzy podlegali dowódcy 6. Armii, ale dostawali także rozkazy ze swojego sztabu w Rzymie, podobnie policja i Czarne Koszule. Służby ratunkowe otrzymywały równocześnie polecenia od Guzzoniego, sztabu na wyspie w Palermo i MSW w Rzymie. Niemiecka 15. DGPanc. teoretycznie została mu podporządkowana, ale rozkazy mogła otrzymać też od Kesserlinga, OKW, a nawet od samego Hitlera. W dowodzenie 1. Dywizją Pancerno-Spadochronową „Hermann Göring” mógł się jeszcze wtrącić jej patron. 17 czołgów „Tygrys” przekazano z 15. Dywizji do „HG” na osobisty rozkaz Hitlera, a nie za sprawą oficerów znajdujących się na wyspie.
Siły 15. DGPanc. dodatkowo podzielono na Grupy Bojowe i rozrzucono po różnych miejscowościach. Podobne ruchy wykonywali też Włosi. Dywizja „Assietta” przekazała kompanię karabinów maszynowych i batalion Czarnych Koszul do Gruppo w miejscowości Licata. Dywizja „Aosta” przekazała 171. Legion CC.NN. do Gruppo w Alcamo. 173. Legion CC.NN. z Dywizji „Napoli” rozdzielono pomiędzy Gruppo Comiso-Ispica i Mobile Gruppo G.
Guzzoniego poinformowano, że w drodze są dwie kolejne niemieckie dywizje i sztab korpusu, które miały zająć miejsce w Kalabrii i w razie potrzeby być przerzucone na Sycylię.
Po południu 9 lipca 1943 Mussolini wizytował żołnierzy nad Jeziorem Bracciano, tam dotarła do niego wiadomość, że w morze wyszła aliancka armada inwazyjna.
O 4.30 9 lipca Guzzoni został poinformowany, że samoloty rozpoznawcze wykryły na południe od Malty pięć zespołów statków, które kierują się ku Sycylii. Każdą grupę szacowano na 150-180 jednostek. Żaden konwój nie mógł być tak wieki, rozpoczynała się inwazja. Ogłoszono alarm dla obrony. Obrona przeciwlotnicza i piloci myśliwców już byli wówczas na nogach, próbując przeciwstawić się 411 alianckim bombowcom i 78 myśliwcom, które zjawiły się nad wyspą.
Tej nocy, niedługo po 22.00 szybowce zaczęły cicho dryfować ku Przylądkowi Passero. Na ziemi znajdowali się żołnierze 206. Dywizji Obrony Wybrzeża (gen. d’Havet), którzy po początkowym zaskoczeniu otworzyli ogień. Artyleria przeciwlotnicza ostrzeliwała kolejne fale samolotów i szybowców. Na będących na morzu okrętach alianckich zapanowało zamieszanie, uznano, że atakują wrogie myśliwce, przez pomyłkę zaczęto strzelać do własnych szybowców.
59 szybowców wylądowało pomiędzy Syrakuzami i Przylądkiem Passero, na przestrzeni 30 mil (48 km). W sztabie Guzzoniego uznano, że lądowanie sił powietrznodesantowych może oznaczać jedno: przeciwnik chce odciąć rejon plaż od reszty wyspy. Atak potwierdzał także, że Włosi prawidłowo uważali, że lądowanie będzie miało miejsce w południowo-wschodnim rejonie wyspy. Włosi nie mogli wiedzieć, że celem wszystkich szybowców był Ponte Grande koło Syrakuzy, zaledwie jeden most. Silny wiatr rozproszył szybowce i tylko 12 lądowało w rejonie celu. 69 wpadło do morza, wiele z nich zbyt szybko wyczepionych przez niedoświadczonych i zdenerwowanych pilotów holujących je samolotów (Amerykańskiemu autorowi wkradł się chaos i posypała matematyka, wg. moich informacji szybowców było razem 114 lub 134. 10 szybowców woduje na trasie dolotu, 65 mija swoją strefę lądowania i także woduje, 59 ląduje pomiędzy Przylądkiem Passero a Cape Murro di Porco). Inne lądowały zbyt szybko, bo ich piloci myśleli, że są nad wyspą, lub zostały ostrzelane przez własną flotę. Cała akcja brytyjskiej 1. DPD zakończyła się fiaskiem. Poniesiono duże straty i wskazano Guzzoniemu, gdzie zmierza armada desantowa.
Pomimo zbliżającego się desantu włoska flota wysłała swoje lekkie jednostki do ratowania żołnierzy przeciwnika uwięzionych w szybowcach. To był bardzo heroiczny i humanitarny czyn.