Alianci silnie trzymają przyczółki
Kolejne zdjęcie włoskich R-35 po powstrzymaniu kontrataku na aliancki przyczółek pod Gelą. Kontynuujemy wątek Sycylii. Jako, że w tym tygodniu oberwie się nieco niemieckim sojusznikom, to przypomnę, że publikuję fragmenty książki J.L. Ready – „Avanti! Mussolini and the wars of Italy 1919-1945”.
Kontratak Guzzoniego na przyczółek aliancki pod Gelą nie był jednak jeszcze skończony. Na miejsce zmierzały w kilku kolumnach główne siły 1. Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring”. Jedną z nich ostrzelali na drodze Biscari-Nisemi amerykańscy spadochroniarze, którzy zdobyli 47 mm działo przeciwpancerne. Inne kolumny ostrzeliwały alianckie myśliwce. Czołgi nie ucierpiały, ale unieruchomiono kilka ciężarówek na tyłach kolumny. Wówczas Niemcy, duma i radość Hermanna Göringa, wycofali się.
Do późnego poranka obrońcy Licaty, w tym 17. Legion CC.NN. i Gruppo Licata, poddali się. Baterie artylerii nadbrzeżnej wokół Scoglitti zostały wreszcie uciszone ogniem okrętów wojennych armady inwazyjnej.
Wczesnym popołudniem w pobliżu Geli zgrupowała się Dywizja Górska „Livorno” (gen. Chirieleison). Jej piechurzy zamierzali osiągnąć to, czego nie zdołały zrobić włoskie i niemieckie czołgi – dotrzeć na aliancki przyczółek. Nim kontratak w ogóle ruszył, na ich pozycje poczęły spadać pierwsze pociski artylerii okrętowej.
Do środka popołudnia (midafternoon) bateria w „Cadeini Point” ciągle walczyła. Wówczas została zaatakowana i zdobyta przez brytyjską piechotę szybowcową, która nadeszła od jej tyłów.
W Syrakuzach mieszkańcy wylegli na ulice. Z zadowoleniem przyjęli, że władze nie mają zamiaru bronić miasta. Wkrótce pojawili się Anglicy, którzy zachowywali się poprawnie. Mieszkańcy świętowali, dla nich wojna się skończyła.
W rejonie mostu Ponte Grande wojna trwała nadal. Cały dzień włoska piechota morska i uzbrojeni marynarze walczyli z brytyjskimi wojskami powietrznodesantowymi i w końcu o 15.30 zmusili Brytyjczyków do kapitulacji. Włosi przeszukali swoich jeńców i poprowadzili ich do Syrakuz. Tam natrafili prawie na całą brytyjską 8. Armię. Teraz to Włosi musieli maszerować z rękami uniesionymi do góry.
Przez cały dzień sytuacja nie była do końca jasna dla obu stron. W niektórych miejscach Niemcy i Włosi bronili się fanatycznie, w innych szukali już tylko możliwości poddania się alianckim żołnierzom.
Mały garnizon miasta Vittoria został zbombardowany z powietrza i morza. Później zaatakowali go amerykańscy spadochroniarze. Większość garnizonu skapitulowała, ale grupka faszystów broniła się jeszcze przez kolejną godzinę.
Amerykańscy skoczkowie wdarli się do Avola. Kontratakował włoski garnizon, ale za chwilę sam został od tyłu zaatakowany przez brytyjską piechotę. Wzięci w dwa ognie Włosi skapitulowali. W Santa Croce Camerina 500 Włochów było atakowanych z dwóch stron. Także oni skapitulowali. W obu przypadkach alianccy żołnierze nie wiedzieli o obecności drugiej grupy swoich kolegów, każdy strzelał do każdego.
Do późnego popołudnia wiele tysięcy włoskich jeńców zgromadzono w pobliżu przyczółków. Obserwowali jak alianci wyładowują swoje pojazdy i zaopatrzenie. Pierwszeństwo w zaokrętowaniu mieli ranni, włoscy i alianccy.
W rejonie Priolo mała grupka 10 włoskich czołgów ponownie spróbowała podjąć marsz w stronę plaż. Trafili na pozycje amerykańskich spadochroniarzy uzbrojonych w bazooki. Włochów zatrzymano. O 18.40 spadochroniarzy wzmocniła amerykańska piechota z desantu morskiego. Zdobyto przyczółki i solidnie je trzymano.