Dywizje zmotoryzowane jedynie w teorii
Ciężki samochód ciężarowy Lancia 3Ro wyciągany z błota przez bersalierów, ZSRR, 1941 r.
Swego czasu padło pytanie – czemu Włosi nie wysłali na wschód choćby batalionu czołgów średnich? Włoski badacz Pierluigi Romeo Di Colloredo potwierdza moje przypuszczenia: C.S.I.R. wyposażono tak nowocześnie jak tylko było na to stać przemysł wojenny Włoch. Z zaznaczeniem jednak, że obowiązywała zasada, by w żaden sposób nie wpłynęło to na ważniejszy strategicznie front północno-afrykański. Stąd obecność przy C.S.I.R. jedynie 60 tankietek L3.
Warto także wspomnieć o innej sprawie. W skład korpusu ekspedycyjnego wchodziły trzy dywizje. 3. Divisione celere „Principe Amedeo Duca d’Aosta” – dywizja szybka w składzie z zmotoryzowanym pułkiem bersalierów, dwoma pułkami kawalerii i konnym pułkiem artylerii.
Chciałem jednak napisać słówko o stanie motoryzacji dwóch pozostałych – Dywizji „Torino” i „Pasubio”. Obie dość często nazywane są zmotoryzowanymi. Nie prawda! Obie miały status „autoportate”. Eufemizm ten oznaczał w praktyce tyle, że dywizje mogły być przewożone na ciężarówkach, ale gdy te były dostępne, w przeciwnym wypadku żołnierze musieli maszerować pieszo. Transport kołowy mógł im przydzielić dopiero korpus. Dla całego C.S.I.R. nazbierano raptem 5500 pojazdów. Musiały one m.in. zabezpieczyć zaopatrzenie korpusu, który często oddalał się na setki kilometrów od swoich baz zaopatrzeniowych. Kierowcy harowali bez wytchnienia – zmagając się z fatalnymi drogami, zmęczeniem i stanem szybko zużywających się pojazdów. Praktyka frontowa latem-jesienią 1941 r. wyglądała tak, że najczęściej jedna z dywizji piechoty jechała na pojazdach (częściej „Pasubio”), a druga goniła front z buta.