Bohaterska obrona Nikitowki
Pocztówka (tak mi się wydaje) z motywacją przyznania Medaglia d’Oro al Valor Militare (najwyższego włoskiego odznaczenia) dla strzelca cekaemu Rosario Randazzo. Ów Sycylijczyk był żołnierzem 80. pp i wraz z nim brał udział w walkach o Nikitowkę. Z obsługi jego cekaemu pozostał jedynym przy życiu. Mimo dwóch ran pozostał na stanowisku prowadząc ogień. W końcu w jego pobliżu spadł pocisk moździerzowy i nasz bohater stracił prawe ramie. Nie przerwał walki. Dowódca pułku płk Chiaramonti (wspomniany wczoraj przy okazji incydentu z esesmanami) znalazł poległego Randazzo na jego stanowisko. Wokół rozsypane były jego zęby, gdyż przyciskał on spust swojej broni właśnie nimi (wybiła je siła odrzutu) (z włoskiej Bredy strzela się tak: Ckm Breda).
Co do samych walk o Nikitowkę. W listopadzie 1941 r. pomiędzy C.S.I.R. i niemiecką 17. Armią wytworzyła się 50-km wyrwa (norma na froncie wschodnim, bywały i większe kilkusetkilometrowe). Jedną z jednostek wyznaczonych do jako takiego jej zatkania był właśnie 80. pp. W Nikitowce został okrążony przez całą 74. DS i odcięty od swoich linii. Włosi przez sześć dni bronili miasta, tracąc 500 ludzi. Wówczas z pomocą przyszły inne włoskie jednostki (m.in. 79. pp – także z DP „Pasubio”) i wszyscy pomyślnie wycofali się na własne linie.
Pułkownik Chiaramonti do końca czuwał, by wszyscy jego ludzie opuścili miasto. Gdy tak już się stało stwierdził, że nie odejdzie bez pożegnania swoich poległych żołnierzy. Do miasta wdzierali się już Rosjanie. Pomimo to Chiaramonti wraz z kilkoma swoimi oficerami udał się na centralny plac Nikitowki, gdzie ułożono ciała poległych Włochów, i oddał im honory.
Ciekawostką z tych walk są także ponawiane co noc wezwania do kapitulacji, których autorzy mówili perfekcyjnym włoskim. Prawdopodobnie byli do włoscy komuniści, którzy zbiegli do ZSRR.