Chłopcy z Iowy gubią kierunek
M3 Halftrack uzbrojony w armatę kal. 105 mm z Combat Command D amerykańskiej 1. DPanc. zniszczony podczas walk w Tunezji w lutym 1943 roku. Dzisiaj obszerne fragmenty z książki Ricka Atkinsona „Afryka Północna 1942-1943” (przynajmniej pod takim tytułem wydała ją Bellona) o walkach o stację Sened w Tunezji. Uzupełniłem to nieco o informacje podane przez Mario Montanariego w 4 tomie jego pracy o kampanii afrykańskiej.
Maknassy pozostało zatem zadaniem dla CCD [z amerykańskiej 1. DPanc.], wzmocnionej teraz żołnierzami z pierwszych oddziałów, które znalazły się w Tunezji, czyli 34. DP, a zwłaszcza chłopcami z Iowy ze 168 pułku piechoty. Plan zarysowany przez pułkownika Roberta V. Maraista, dowódcę artylerii Warda (d-ca 1. DPanc.), zmuszonego do objęcia stanowiska dowódcy CCD, był bardzo prosty: artyleria, czołgi i piechota jeszcze raz uderzą na stację Sened, atakując podobnie jak 24 stycznia, po czym przejdą brakujące 30 km do Maknassy. (w tym czasie stacji Sened broniły: batalion II/92 pp z DP „Superga” (bez dwóch kompanii), kompania X batalionu bersalierów, kompania ckm guardia alla frontiera, bateria armat 75mm/27 bez ciągników, a także XV batalion 31. pułku pancernego z DPanc. „Centauro” i niemiecki 334. batalion rozp.) (co do wydarzeń z 24 stycznia to silna kolumna 2000 Amerykanów po trzech godzinach walki pokonała niewielki włoski garnizon – Włosi stracili 100 poległych i rannych oraz 100 jeńców).
Późnym rankiem 31 stycznia 1943 roku w niedzielę żołnierze piechoty z 1 batalionu 168 pp załadowali się do otwartych ciężarówek i wyruszyli z Gafsy do stacji Sened. Ponieważ dopiero co przyjechali z Algieru, wielu z nich miało przy dobie tornistry. Z oddali widać było setki pomarańczowych ogników żarzących się papierosów. Żołnierze opowiadali sobie, że stacja Sened została tydzień temu oddana walkowerem; wioska miała być nadal broniona jedynie przez Austriaków i Włochów. Jeden z oficerów oddziału saperów zanotował: „rankiem, kiedy wyruszaliśmy, atmosfera przypominała nieco niedzielny piknik”.
A potem nadleciały stukasy. Pierwsza fala liczyła osiem maszyn, lecących jedna za drugą z przenikliwym jękiem syren, kiedy zrzucały bomby między ciężarówki. „Wzdłuż całej szosy leżeli żołnierze, niektórzy ciężko ranni, inni martwi, jeszcze inni ogarnięci nieopanowanym przerażeniem” – zapisał jeden z naocznych świadków. „Posłaliśmy po lekarzy, ambulanse i noszowych [oraz] zrobiliśmy, co w naszej mocy, żeby pomóc tym, którzy wykrwawiali się na śmierć”. Pięćdziesięciu żołnierzy zostało zabitych lub rannych; był to najpoważniejszy w skutkach atak sztukasów w całej kampanii tunezyjskiej. Inny oficer napisał:
„Była to najpotworniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem; nie ciała, ale części ciał w pobliżu dymiących pojazdów, jedne siedzące, inne rzucone byle jak, jeszcze inne granatowe od poparzeń prochem – straszny był wyraz na twarzach tych, [którzy] błąkali się bez celu wokół wraków, nie wiedząc, dokąd pójść czy co robić, i powtarzali: Przecież nie może się nam zdarzyć coś takiego”.
Sierżanci zagonili żołnierzy do pozostałych ciężarówek, lecz samoloty wkrótce powróciły, tym razem w towarzystwie Messerschmittów, które ostrzelały szosę ogniem z działek. Przerażeni ludzi pomknęli na pustynię. „Okaleczone i powykręcane ciała, niektóre wciąż płonące, pozbawiły żołnierzy rozumu” – napisał później dowódca plutonu porucznik Lauren E. McBride. Ponownie załadowano ludzi na ciężarówki, lecz teraz uciekali oni na każdą pogłoskę o zbliżających się samolotach. Na koniec ciężarówki porzucono i batalion powlókł się w kierunku stacji Sened dwoma równoległymi kolumnami autostradą nr. 14. O zmierzchu wojsko dotarło do gaju oliwnego pięć kilometrów od wioski, zbyt późno na zaplanowany na godzinę 17.00 atak, postanowiono zatem rozbić obóz i przeczekać noc. „Mój Boże – rozmyślał oficer saperów – niedzielny piknik naprawdę zmienił się w coś strasznego”.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy 1942 roku 3600 żołnierzy ze 168 pułku piechoty było dowodzonych przez trzech pułkowników, czwarty natomiast objął dowództwo w styczniu. Był to Thomas D. Drake […].
W Szybkiej Dolinie Drake wraz z Fredendallem stał przed mapą południowej Tunezji, podczas gdy jego 1 batalion krył się w gaju oliwnym przy stacji Sened. Fredendall oznajmił, że Drake ma wspomóc uderzenie na wschód CCD płk Maraista. „Zaatakuje pan jutro i zajmie tę wyżynę – dodał, wskazując na grzbiety wzgórz na wschód od Maknassy. „Po zajęciu pozycji defensywnej będzie pan przeprowadzał ataki na linie komunikacyjne Rommla, niszcząc co się tylko da i przeszkadzając mu w posuwaniu się na północ”.
Lecz najpierw musiała paść stacja Sened. Pułkownik Drake opuścił Szybką Dolinę i kilka minut po północy w poniedziałek 1 lutego dotarł do Gafsy. Planował wzmocnienie porannego natarcia 1 batalionu. Kapitan wojsk pancernych Frederick K. Hughes został wyznaczony do poprowadzenia tego wieczoru 2 batalionu na odcinek tuż za stacją Sened, gdzie oddziały Maraista ukryły się wcześniej w sadach i wąwozach. Drake ostrzegł kpt. Hughesa przed „przekroczeniem w ciemnościach linii frontu”. O pierwszym brzasku Drake wyruszył za nimi dżipem, gotów do walki.
Tyle, że nie mógł znaleźć 2 batalionu. Świt zastał go na płaskim odcinku pustyni, gdzie 800 ludzi powinno było umocowywać właśnie bagnety na karabinach; lecz teren był pusty, nie licząc kęp szorstkiej trawy i kilku czołgów Maraista. Żandarmi napotkani na autostradzie nr. 14 meldowali, że 80 ciężarówek, łącznie z kuchnią polową 2 batalionu, przejechało przez posterunki kontrolne na szosie i udało się w kierunku ziemi niczyjej za stacją Sened (za pozycje DPanc. „Centauro”). Dalsze śledztwo wyjaśniło, że kapitan Hughes poprowadził swoje oddziały w kierunku silnie obsadzonych linii obronnych nieprzyjaciela.