Walki o każdy szczyt pod Keren
Indyjska kolumna zaopatrzeniowa podczas walk pod Keren. Wraz z redakcją magazynu Militaria niebawem zaprosimy Czytelników na artykuł poświęcony bitwie pod Agordat (informację wrzucę w dniu premiery). Pójdziemy też za ciosem – przygotowuję artykuły o największej bitwie kampanii – Keren, czyli dwumiesięcznej rzezi w erytrejskich górach. Pierwsza faza bitwy miała miejsce pomiędzy 2-13 lutego 1941 r. Było to bardzo dynamiczne starcie (jak na walkę w obszarze wysokogórskim – średnio ponad 2000 m n.p.m.), gdy w rejon Keren spływały zwycięskie pod Agordat i Barentu wojska brytyjskie, próbując szukać dróg wiodących dalej na wschód ku Asmarze, a także ściągane zewsząd wojska włoskie. Włosi szczupłymi siłami nadzorują szeroki front, obronę opierając o górskie szczyty. Brytyjczycy infiltrują każdą luką w stronę Keren, próbując szybko przełamać niekompletną włoską obronę. Poniżej fragmencik z jednej z książek o walkach z 5 lutego. Ma on jedynie pokazać, jaki charakter miały te walki. Kolejne wybrane wątki z dużą prawdopodobnością wrzucę w kolejnych dniach moich badań nad tą bitwą, tak w ramach budowania Waszego zainteresowania dziełem finalnym w postaci artykułów.
O wczesnych godzinach porannych 5 lutego do ataku miały ruszyć kompania grenadierów (z 11. pp DP „Granatieri di Savoia”) , dwie kompanie LI batalionu i dwie kompanie LVI batalionu kolonialnego. Nocą żołnierze indyjskiej 5. BP zajęli jednak szczyt Roccione Forcuto (dla Anglików Brigadier’s Peak lub krócej Brig’s Peak), zmuszając LVI batalion do odwrotu na górę Amba, oraz zagrażając od północy górze Sanchil. W pierwszych godzinach dnia Pendżabi zbliżali się już do osady Mogareh, a batalion 1/6 Rajputana z 11. BP ruszył z koty 1616 wzdłuż zachodniego grzbietu góry Sanchil. Generał Carnimeo nie miał wyjścia, musiał natychmiast przeprowadzić kontrataki na zagrażające przerwaniem jego obrony oddziały przeciwnika. LVI batalion kolonialny, bez kompanii, która pozostała na górze Amba, miał zaatakować od północy lewą flankę Pendżabów, a kompania grenadierów oraz dwie kompanie bersalierów miały zatrzymać dalszy marsz batalionu 1/6 Rajputana. LI batalion kolonialny brał na siebie obronę wąwozu Dongolaas.
Hindusi poczęli się wdzierać także na południowe stoki Sanchil, ich poszczególne grupy zapuszczały się coraz dalej. Od godz. 9.00 brytyjska artyleria skupiła ogień na szczycie góry, a piechota ruszyła do generalnego natarcia na włoskie pozycje. Włoscy grenadierzy ponieśli ciężkie straty, mimo to stawili twardy opór, choć w kilku miejscach zostali zmuszeni do oddania części terenu. Dużym atutem włoskiej obrony okazały się dwa działa kal. 65mm/17, które siłą ludzkich mięśni umieszczono na szczycie góry Sanchil, który Włosi nazywali „orlim gniazdem” (nido d’aquila). Teraz z bliskiego dystansu ostrzeliwały Hindusów. Włochom szybko kończyła się amunicja, obrona coraz bardziej chwiała się ku upadkowi. Pierwsi atakujący wdzierali się już na szczyt, gdy z dużą siłą kontratakowały dwie kompanie bersalierów. Batalionu 1/6 Rajputana znalazł się jeszcze w gorszej sytuacji, gdy jego tyły zostały zagrożone przez XCVII batalion kolonialny, który przybył nareszcie do Keren po pięciodniowym forsownym marszu i natychmiast został rzucony do zatkania luk w włoskiej obronie. Po przejściu wąwozu Dongolaas wdrapywał się teraz na stoki Sanchil, wychodząc na tyły indyjskiej piechoty. Naciskani z dwóch stron Hindusi nie mieli innego wyjścia, jak wycofać się w stronę koty 1616 i przejść do obrony.
Tymczasem XCVII batalion kolonialny do wieczora zdołał wdrapać się na szczyt Sanchil. W ciągu nocy obsadził północne stoki góry, organizując obronę na wypadku ataku z zajętego przez przeciwnika Roccione Forcuto.
6 lutego Roccione Forcuto miał zaatakować XCVII batalion kolonialny, który mieli wesprzeć bersalierzy uzbrojeni w moździerze. Ranek rozpoczął się od krótkiego przygotowania w wykonaniu włoskiej artylerii. Później do ataku ruszyli askarysi i bersalierzy. Włoski kontratak zakończył się pełnym sukcesem i Pendżabi musieli ewakuować swoje pozycje z Roccione Forcuto… itp. itd. i tak przez dwa miesiące.