Korpusu Alpejskiego droga do wolności
Na mój warsztat trafił temat Korpusu Alpejskiego w operacji ostrogożsko-rossoszańskiej i jego późniejsze walki o wyjście z okrążenia. Będzie to czwarty i ostatni artykuł o włoskiej armii na froncie wschodnim, który ukaże się w Technice Wojskowej Historii. Przyznam bez bicia, że lubię się „nakręcać” w czasie pisania i żyć tematem. Dlatego na stronie obecnie będzie całkowita dominacja tematu Alpini w Rosji. Fragmenty wspomnień nie zmieszczą się do magazynu, więc mam nadzieję sprawić Wam przyjemność publikując je na stronie. Na razie jeden z akapitów wyrwany żywcem z powstającego artykułu:
O godzinie 11.00 17 stycznia sztab Korpusu Alpejskiego przekazał podległym mu dywizjom rozkaz do odwrotu znad Donu (w poprzednich dniach, po pobiciu wojsk węgierskich i niemieckich, zamknął się na jego tyłach podwójny pierścień okrążenia, ale pomimo całkowitej izolacji Niemcy nakazali Włochom tkwić na pozycjach). Kolejno zamierzano osiągnąć następujące rubieże: linia kolejowa Jewdakowo-Rossosz, dolina rzeki Olchowatka, dolina rzeki Ajdar-Mikołajewka, a następnie stąd zamierzano przebić się do własnych linii. Do sztabu korpusu cały czas napływały informacje o zajmowaniu i obsadzaniu przez Rosjan kolejnych miejscowości i przecięciu szlaków komunikacyjnych. Nie można było mieć wątpliwości, alpejczyków czekała ciężka walka o przebicie się na wolność. GA „B” autoryzowała przejęcie dowodzenia przez sztab Korpusu Alpejskiego nad resztkami niemieckiego XXIV KPanc. O stanie jego wykrwawienia niech świadczy sprzęt będący w pełni sprawnym: cztery czołgi, dwa działa samobieżne, pięć dział polowych, bateria wyrzutni rakietowych. Niemieckie dywizje piechoty 385. i 387. były praktycznie zniszczone, z ich żołnierzy stworzono drużyny, którymi zasilono jednostki włoskie. Marsz czterech dywizji włoskich (trzech strzelców alpejskich i DP „Vicneza”) opóźniało około 10 tys. niemieckich i węgierskich maruderów, którzy z niezliczonymi saniami snuli się za prowadzącym walkę o wyjście z kotła Korpusem Alpejskim. Ci często zdemoralizowani ludzie skupiali się na próbach zdobycia pożywienia i schronienia na noc. Doszło niestety do obrzydliwych sytuacji, gdy Niemcy wyrzucali na mróz rannych w walkach strzelców alpejskich…
Tak na oko, patrząc na mapę, Korpus Alpejski musiał przebić się 80 do 100 km przez obszar zajęty przez przeciwnika. Wyjdą z tego?
Do zbadania jest też kilka legend. Jedną z ciekawszych jest śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach jednego z niemieckich generałów, który miał traktować Włochów jako mięso armatnie i posyłać do kolejnych pozbawionych sensu ataków. Aż w końcu któryś ze strzelców alpejskich miał rzucić w niego granatem… Choć tu z miejsca pachnie pomówieniem, bo to raczej Włosi dowodzili Niemcami. Co ciekawe w tym samym czasie sztab włoskiej 8. Armii prowadził walki odwrotowe dowodzonymi przez siebie dywizjami niemieckimi. 19. DPanc., resztki 27. DPanc. (obita w czasie „Małego Saturna”) oraz 320. DP wyróżniły się prowadząc walki opóźniające na kierunku charkowskim, co dało czas Niemcom na ściągnięcie pod miasto Korpusu Pancernego SS i Dywzji Großdeutschland, które później przeprowadziły znaną już pewnie wszystkim kontrofensywę Mansteina.