Rommel porzuca Cyrenajkę
Rankiem
6 listopada 1942 r., pobite i wymieszane siły pancerne Osi osiągnęły w
strugach deszczu Mersa Matruh. Były tam także szczątki włoskiego XX. KA z
ledwie 10 M14. Pozycja ta była nie do utrzymania, dlatego zrobiono
postój jedynie na czas zniszczenia składów i zakładów naprawczych, by
zapobiec zdobyciu ich przez aliantów. Raportowano brytyjskie czołgi
penetrujące pustynię na południe od wybrzeża, dlatego marsz wznowiono,
jak tylko uzupełniono zapasy paliwa. Pościg opóźniała znacząco zła
pogoda, która także uziemiła panujące w powietrzu alianckie lotnictwo.
Na drodze odwrotu pozostawiano liczne miny i zniszczenia, co opóźniało
pogoń. Teraz to linie zaopatrzenia aliantów wydłużały się z każdym
kilometrem, co generowało kolejne kłopoty. Wszystko to powodowało, że
pościg prowadziły tylko dwie dywizje.
7 listopada wojska Osi
cofały się na zachód bez ponoszenia kolejnych strat. W rejonie Przełęczy
Halfaya stworzył się zator długości 40 km. Jego rozładowanie potrwało
dwa dni, a pobocza drogi zaścieliło wiele niesprawnych pojazdów, które
porzucano. Był to delikatny moment, gdy cały czas realne było zagrożenie
oskrzydlenia w wykonaniu wojsk pancernych Osi. By tego uniknąć Rommel
wysłał włoski XX. KA na południowy skraj przełęczy, gdzie od strony
pustyni pilnował on reszty wycofującej się armii. W tym czasie rezerwowe
jednostki włoskiej piechoty szykowały obronę na wysokości Mersa Brega.
Planowano więc porzucić całe pogranicze z Egiptem, Tobruk, Dernę,
Bengazi…
W południe 8 listopada dotarły wieści o udanym
lądowaniu sprzymierzonych w francuskich posiadłościach północnej Afryki.
Wydawało się oczywistym, że te nowe siły spróbują dotrzeć do Trypolisu
przed Rommlem. To oznaczałoby odcięcie wojsk Osi od zaopatrzenia i
zgniecenie pomiędzy dwiema armiami aliantów. Następnego dnia pierwsze
oddziały niemiecko-włoskie wylądowały w Tunezji.
9 listopada
nadal trwało forsowanie Przełęczy Halfaya, a 90. DLekk. stanowiła
ariergardę. Jako rezerwa, powyżej przełęczy, stał włoski XX. KA, który
powrócił już z pustyni, nie ponosząc przy tym dalszych strat. Dopiero
następnego dnia sprzymierzeni zdołali oczyścić przełęcz. Pokonano także
niewielką ariergardę pozostawioną na niej. W tym czasie główne siły Osi
pędziły w stronę Tobruku, gdzie na chwilę zarządzono postój.
W
tym momencie Rommel oceniał własne siły na po dwa tysiące niemieckich i
włoskich piechurów, 15 niemieckich i kilka włoskich armat ppanc., 40
niemieckich i kilka włoskich dział polowych; w wojskach pancernych
naliczono zaś 3000 Niemców i 500 Włochów z 11 niemieckimi i 10 włoskimi
czołgami, 12 armatami ppanc., 24 armatami plot. (różnych kalibrów) i 25
działami polowymi (nie ma w tych liczbach uwzględnienia różnych grupek
wojsk włosko-niemieckich, które w oderwaniu od sił głównych przebijały
się na zachód).
W połowie listopada zeszła na ląd w Trypolisie
131. Dywizja Pancerna „Centauro”, obecnie jedyna pancerna rezerwa
Rommla. Składała się z 131. pułku pancernego (bataliony 13., 14. i 15.),
5. pułku bersalierów (bataliony 14., 22. i 24.) i 131. pułku artylerii.
Dywizją dowodził gen. hrabia Giorgio Carlo Calvi di Bèrgolo, 55 letni
oficer kawalerii. W „Centauro” brakowało dużej części artylerii i
saperów, które stracono na morzu lub pozostawały nadal we Włoszech.
Dywizja przechodziła wówczas zwyczajowy proces aklimatyzacji na
kontynencie afrykańskim, który skrócono, by szybko przerzucić ją na
załamujący się front. Szybko odłączono od niej 15. batalion pancerny,
który wysłano do Tunezji celem wzmocnienia improwizowanej 50. Brygady
Specjalnej.