Monte San Michele przechodzi z rąk do rąk
1915 r.
17 lipca: na front w Dolomitach przybyli, przydzieleni do Brygady
„Alpi”, stacjonującej w rejonie Col di Lana, bracia Garibaldi (pięciu),
którzy przeżyli służbę w włoskim ochotniczym korpusie na froncie
zachodnim (Argony). We Francji odznaczył się zwłaszcza Peppino, który z
miejsca objął dowodzenie siłami włoskimi oblegającymi wrogie pozycje na
Col di Lana (2462 m n.p.m.).
18 lipca-4 sierpnia: Druga bitwa nad Isonzo. Pierwsza ofensywa włoska
miała za cel zniesienie wrogiego przyczółku mostowego w rejonie Gorizii,
tym razem głównym celem było przede wszystkim płaskowyż Krasu, gdzie
zamierzano wyzyskać niewielkie sukcesy osiągnięte podczas pierwszej
bitwy.
Bitwę należy podzielić na dwie osobne fazy: pierwsza,
od 18 do 29 lipca była okresem największego natężenia walk, gdy sukcesy
włoskiej ofensywy były najbardziej widoczne. Kolejna faza, od 29 lipca
do 4 sierpnia, to okres lokalnych kontrataków wojsk austro-węgierskich.
Główny wysiłek włoski miał miejsce w sektorze dolnego Isonzo. Ale Włosi
aktywni byli na całym froncie, dzięki czemu Austriacy nie byli w stanie
skupić wszystkich rezerw w rejonie Krasu.
Włochom nadal
brakowało doświadczenia w wojnie nowego typu (okopowej). Przygotowanie
artyleryjskie skupili na pierwszej linii wrogiej obrony, która na czas
ostrzału została opuszczona, a nadzorowały ją tylko nieliczne straże. Po
ustaniu ostrzału Austriacy natychmiast obsadzili okopy. Włoska piechota
nie podążała natomiast za walcem ognia własnej artylerii, natychmiast
wpadła pod intensywny ostrzał przeciwnika.
W kilku miejscach
Włosi zdołali osiągnąć pierwszą linię wrogich okopów, ale natychmiast
koncentrowała na nich ogień wroga artyleria, a do kontrataków
przechodziła austriacka piechota. Zdobyte pozycje w wielu przypadkach
trzeba było opuścić.
20 lipca atak przeprowadzany przez
brygady „Regina” i „Brescia” oraz kilka oddziałów bersalierów
doprowadził do opanowania szczytu Monte San Michele (275 m n.p.m.). Był
to istotny sukces. Nocą austriacka artyleria, uzbrojona w moździerze
Skoda kal. 305 mm, ostrzeliwała intensywnie żołnierzy włoskich
obsadzających górę, zadając im ciężkie straty. W zbliżającym się
kontrataku austriackim bardzo ważne miały się okazać baterie
skoncentrowane w Merna k. Gorizii, które były w stanie ostrzelać obszar
zajmowany przez wojska włoskie aż po miejscowość Gradisca. O 4.00 21
lipca ruszył silny kontratak Austriaków. Włoski garnizon dostał się w
okrążenie, musiał przebijać się na pozycje wyjściowe z poprzedniego
dnia. Atak był tak gwałtowny, że zagroził całej włoskiej obecności na
lewym brzegu Isonzo. Tylko przytomnej interwencji Brygady „Bari” Włosi
zawdzięczali, że nie zaprzepaścili wszystkich sukcesów odniesionych do
tego momentu przez żołnierzy XI KA. 25 lipca przyniósł powtórkę wydarzeń
z 20 lipca. Tym razem szczyt opanowała BP „Bari”, ale nie zdołała go
utrzymać. Kluczowy okazał się huraganowy ogień austriackiej artylerii.
Także wzdłuż całej linii południowego skraju Krasu, od Castelnuovo do
Monfalcone, żołnierze włoscy z wytrwałością atakowali austriackie okopy.
Austriacy zdołali utrzymać pozycje i zatrzymać włoski atak. Na Monte
Sei Busi, na wschód od Ronchi, kolejnym filarze austriackiej obronie,
podzielonym na dwa szczyty (koty), 111 na północy i 118 na południu,
odnotowano kolejny chwilowy sukces Włochów. 26 lipca kota 118 wpadła w
ręce BP „Pinerolo”. Ponownie huraganowy ogień artylerii spowodował, że
tylko chwilowo triumfujący Włosi musieli ewakuować swój garnizon.
Austriacy zrezygnowali z ponownego obsadzenia wzniesienia i pozostało
ono na ziemi niczyjej pomiędzy wrogimi liniami.
Nie mniej
ciężkie były walki w innych sektorach frontu nad Isonzo. Walczono na
całym przyczółku mostowym pod Gorizią, gdzie, zwłaszcza na Monte
Podgora, górze stanowiącej prawdziwe drzwi do tegoż miasta, gwałtowna
walka zaangażowała wszystkie cztery brygady włoskiego VI KA. Za cenę
znacznych strat Włosi zdołali przesunąć swoje linie w rejon połowy
wysokości góry (mała niepewność: a mezza costa sul monte).