Kolejna rzeź nad Soczą
1915 r.:
Podczas kolejnego ataku na Monte Podgora ponownie odnotowano przypadek wymierzenia sprawiedliwości doraźnej względem żołnierzy włoskich. Tym razem chodziło o żołnierzy 3. i 4. kompanii batalionu I/12. pp z BP „Casale”. Wspomniane kompanie zdołały opanować dwie linie wrogich okopów, wówczas wydano im rozkaz ataku także na trzecią. Skrajne wyczerpanie żołnierzy było powodem odmowy wykonania rozkazu. Dowódca batalionu, kpt. Giuseppe Santangelo, zastrzelił ze swojego pistoletu dwóch żołnierzy, w jego ocenie prowodyrów zaistniałej sytuacji. Śledztwo komisji dochodzeniowej powołanej przez sztab brygady ujawniło, że zastosowany środek był nieadekwatny do zaistniałej sytuacji. Zachowania kapitana jednak w żaden sposób nie napiętnowano.
30 października: Włosi zajmują port Durazzo w Albanii.
31 października: kolejny przypadek doraźnego wymierzenia sprawiedliwości (oba dziś wspominane miały miejsce podczas trzeciej bitwy nad Isonzo). Tego dnia rozstrzelano piechura 2. kompanii batalionu I/85. pp z BP „Verona”, Alfredo Del Nero, bez procesu, winnego porzucenia swojej pozycji w obliczu wroga. Do zdarzenia doszło na stokach Monte San Michele. Podczas gdy jego oddział walczył, Del Nero przez 24 godziny ukrywał się w punkcie opatrunkowym. Ten czyn nie zasługiwał na rozstrzelanie bez procesu, choć trybunał mógł wydać taki wyrok.
7 listopada: na wodach Sardynii zatonął, trafiony przez niemiecki U 38 pływający pod austriacką banderą (Włochy i Niemcy nie były jeszcze w stanie wojny) włoski parowiec „Ancona”, który wyruszył z Neapolu i kierował się, z postojem w Messynie, do Nowego Jorku. W wyniku zdarzenia życie straciło 208 z 496 pasażerów. Ofiary, w większości podróżujące trzecią klasą, to przede wszystkim emigrujący Neapolitańczycy, którzy zamierzali poszukać swojego szczęścia w Ameryce. Wśród ofiar było także 25 obywateli amerykańskich. Wraz ze statkiem przepadło złoto przeznaczone dla USA, które było zapłatą za zakupione przez Włochów materiały wojenne.
W Dolomitach, podczas jednego z powtarzanych ataków na Col di Lana, którymi kierował Peppino Garibaldi, austriaccy obrońcy dość niespodziewanie skapitulowali, a szczyt dostał się w ręce zdziesiątkowanej kompanii III batalionu z BP „Calabria”, która w okolicznych jaskiniach zaskoczyła większą część wrogiego garnizonu. Przez kilka godzin nad szczytem powiewała włoska tricolore. Nocą, korzystając z ciemności oraz doskonałej znajomości terenu, a zwłaszcza ścieżek wiodących na szczyt, z bliźniaczego szczytu Sief ruszył kontratak Austriaków. Po włoskiej stronie akurat przekazywano pozycje, wyczerpanych ludzi z BP „Calabria” luzowali żołnierze z 52. BP „Alpi”. Delikatny moment oraz słaba znajomość terenu przez żołnierzy włoskich sprawiły, że kontratak zakończył się powodzeniem. Wieść o zdobyciu Col di Lana, którą zdążyło już podać w dziennym komunikacie Comando Supremo, musiała zostać sprostowana.
10 listopada-2 grudnia: Czwarta bitwa nad Isonzo. Ponownie walczono w rejonie przyczółka mostowego pod Gorizią, o góry San Michele, Sabatino i Podgora oraz w rejonie Krasu.
Niewiele czasu minęło od trzeciej bitwy nad tą rzeką (dla nas znaną jako Socza). Tym razem główne natężenie walk miało miejsce na odcinku od Monte Sabotino do Sei Busi. Przez cały czas trwania bitwy zmagano się z niekorzystną pogodą, która uczyniła nieprzejezdnymi prawie wszystkie drogi, co hamowało napływ na pierwszą linię uzupełnień i zaopatrzenia. Okopy wypełniły się wodą i błotem. Wiele oddziałów dotknęła epidemia cholery, która znacznie przerzedziła ich szeregi.