Test na Monte Marone
Miesiąc
marzec 1944 r. przyniósł ciężkie wali pod Anzio i Monte Cassino.
Jedynymi po alianckiej stronie, którzy osiągnęli znaczący sukces byli
Włosi. Primo Raggruppamento Motorizzato, obecnie nazywane od nazwiska
swojego dowódcy Dywizją „Utili”, zostało ponownie rozbudowane
wzmacniając się kompanią strzelców alpejskich i baterią
działek plot. kal. 20 mm. 31 marca jednostka zaatakowała szczyt Monte
Marone (1806 m n.p.m.), położony w ośnieżonych Apeninach. Włosi zdołali
zmusić niemieckich obrońców do opuszczenia szczytu. Następnego dnia
zaatakowano, odrzucając Niemców dalej od szczytu. Pod koniec trzeciego
dnia do listy zdobyczy dołożono Monte Castelnuovo i kotę 1344 m. Sukcesy
te spowodowały jednak, że Włosi wysforowali się przed inne sojusznicze
jednostki i zajmowali wyłom w froncie z trzech stron otoczony przez
przeciwnika. 3 kwietnia Niemcy kontratakowali siłą trzech batalionów i
próbowali odciąć wysunięte oddziały Włochów. Ci jednak dość łatwo
odparli natarcie. Ludzie Utiliego walczyli w brytyjskich mundurach i
Niemcy dopiero teraz odkryli, że ich przeciwnikiem są byli sojusznicy.
Nad włoskimi pozycjami zrzucano ulotki obiecujące darowanie życia w
przypadku dołączenia do wojsk Osi. Po południu atak ponowiono. Włosi
utrzymali pozycje i kontratakiem zmusili Niemców do odwrotu.
Tymczasem osiadły tymczasowo w Brindisi król Emanuel III żył w świecie
fantazji. Przekonał samego siebie, że ocalił Włochy, i nie rozumiał
polityków dopytujących o jego abdykację. Obarczano go winą za
tolerowanie Mussoliniego przez 21 lat. Premier Badoglio rządził
Sardynią, Sycylią oraz południowo włoskimi prowincjami Bari, Lecce,
Taranto (Tarent) i Brindisi twardą ręką, spełniając tym samym
oczekiwania aliantów. Gdyby tylko zechciał złagodzić ucisk, to gotowa
interweniować była nadzorująca go Allied Military Control Commission. W
strefie przyfrontowej o wszystkim decydowały alianckie władze wojskowe.
Kolejne obszary miały być przekazywane pod zarząd Badoglia wraz z
przesuwaniem się frontu na północ, z wyłączeniem Neapolu, który był
ważny dla alianckiego wysiłku wojennego.
W końcu 17 kwietnia
1944 r. król ogłosił to, na co wszyscy czekali. W dniu wyzwolenia Rzymu
miał zamiar abdykować i przekazać władzę synowi, księciu Humbertowi
(Umberto).
Pomimo dowodów przydatności, jakie dała Dywizja
Utili (chyba tylko J.L. Ready używa takiej nazwy, ale niech mu będzie),
Brytyjczycy starali się nadal bagatelizować rolę Włochów. 3 kwietnia, w
odpowiedzi na kwestionujące znaczenie Włochów brytyjskie głosy, generał
Clark odpowiedział, że jego armia ma obecnie 17 450 żołnierzy tej nacji
na linii frontu, w tym około dziewięciu tysięcy w Brygadzie „Dapino”
(ciągle chodzi o tę samą jednostkę, wywodzącą się z Primo Raggruppamento
Motorizzato, przy czym faktycznie bliżej jej było do siły brygady),
ponadto 1850 saperów, 500 operatorów radiostacji lub obsługujących
telefony, 150 artylerzystów w samodzielnej baterii, 1700 lekarzy,
chirurgów i kierowców ambulansów, 1300 noszowych, 150 spadochroniarzy w
F-Force i 2800 Włochów zatrudnionych w kolumnach mułów. Wszystkich ich
uważał za żołnierzy pierwszej linii. Warto zauważyć, że personel
pracujący przy mułach ponosił straty wyższe nawet niż piechota. Ponadto
wśród personelu tyłowego amerykański generał wyliczał 1200 Włochów w
służbach zabezpieczenia strefy przyfrontowej, 9100 robotników fizycznych
i 12 700 personelu technicznego. Wobec tego w 5. Armii USA było ponad
40 tys. Włochów.
W tym samym momencie brytyjska 8. Armia i
jednostki bezpośrednio podległe 15. GA używały 800 Włochów jako
ubezpieczenie strefy przyfrontowej, 1500 w roli kierowców i mechaników
oraz 27 600 w roli personelu technicznego lub pracowników fizycznych.
Wielu Włochów służyło w kompaniach British Royal Pioneer Corps, w tym
często na pierwszej linii przy budowaniu umocnień czy kładzeniu min. W
marcu 1944 r. ponad połowę kontrolowanych przez Brytyjczyków „pionierów
królewskich” stanowili Włosi, mający status współwalczących
(Co-Belligerents) lub współpracujących (Cooperators), stanowiąc personel
195 całkowicie włoskich kompanii. Wielu z nich pełniło niebezpieczne
obowiązki w bezpośrednim sąsiedztwie frontu, w tym na słynnej, nazwanej
na ich cześć, „Pioneer Way” w pobliżu Cassino. To ich postawa w dużej
mierze pomogła przełamać brytyjskie uprzedzenia i już w kwietniu 1944 r.
8. Armia miała 4000 Włochów w jednostkach pierwszej linii, w tym w
liczącej 150 ludzi kompani Commando, w trzech bateriach artylerii (450
ludzi), 2100 saperów, 550 operatorów radio i telefonów oraz 400 różnego
personelu medycznego.
Badoglio stale rozbudowywał swoje siły
zbrojne, m.in. powołując 3000 lotników (prawdopodobna przesada). Tylko w
kwietniu 1944 r. jego Aeronautica Co-Belligerente zatopiła lub
uszkodziła 100 jednostek pływających Osi (brak danych, by to
zweryfikować, ale z pewnością liczono każdą łupinę). Na prośbę aliantów
zrekrutowano dalszych 18 tys. karabinierów. Pochodzili oni z poboru lub
zostali transferowani z armii.