Powstanie Corpo di Liberazione
Dywizja „Utili” (dawne Primo Raggruppamento Motorizzato; J.L. Ready uparcie twierdzi, że tak się nazywała i
na taką nazwę miał zgodzić się Messe, ja niestety w żaden sposób nie
potrafię tego potwierdzić) na 17 kwietnia 1944 r. miała następujący
skład: 51. batalion saperów, 11. p.art. „Mantova” (cztery baterie haubic
kal. 75 mm, dwie baterie kal. 100 mm, dwie kal. 105 mm i dwie kal. 149
mm, ponadto dwie baterie armat ppanc. kal. 57 mm); piechota podzielona
została na dwie brygady: 1. BP z 4. pułkiem bersalierów, 1/185. p.spad.
(„Nembo”), 4. pułk alpejski (z Dywizji „Taurinense”) i dwie baterie
haubic górskich kal. 75 mm, 2. BP z 68. pp „Legnano”, IX jednostką
szturmową (jeden batalion) i batalion „Bafile” z pułku piechoty „San
Marco”. Razem dywizja liczyła 12 500 ludzi.
Na front w roli
rezerwy trafiła też Dywizja Spadochronowa „Nembo”. Składała się z 183. i
184. p.spad. (oba pułki miały tylko po dwa bataliony), 184. batalionu
saperów, 184. p.art. z siedmioma bateriami: dwie haubic górskich kal. 75
mm, dwie armat kal. 75 mm, dwie kal. 100 mm i baterię działek plot.
kal. 20 mm. Razem z personelem pomocniczym dywizja miała 7132 ludzi.
By kontrolować obie dywizje Utili został postawiony na czele korpusu – Corpo di Liberazione.
W lutym alianci zażądali od CLN bardziej zdecydowanych działań
partyzantów, co miało związek z planowaną ofensywą. Wielu partyzantów
było posłusznych. Ofensywa załamała się jednak, a wielu Włochów straciło
życie wykonując przedwczesny atak na tyłach wojsk Osi.
W marcu
wezwanie powtórzono, gdyż alianci ponownie podjęli działania zaczepne.
Ponownie wielu partyzantów straciło życie na próżno wyczekując
wyzwolenia. Ocaleli wycofali się do swoich górskich kryjówek.
Na maj zaplanowano kolejne ataki pod Anzio i Cassino. Korpus Utiliego
oceniano nadal jako zbyt słaby, by odegrać zdecydowaną rolę w walkach,
więc wysłano go na wschodnią stronę Apeninów i podporządkowano
brytyjskiemu V KA z 8. Armii. W tym okresie włoski korpus miał 22 tys.
ludzi i siłami obu swoich dywizji zajął miejsce na pierwszej linii
frontu.
W obliczu nowej ofensywy bardziej ostrożni byli
partyzanci, chociaż ponownie nakazano im aktywność, to wielu z dowódców
brygad wolało poczekać na efekt alianckiego natarcia, niż niepotrzebnie
ryzykować życiem swoich ludzi.