Neapol coraz bardziej niepokorny

Powstańcy świętują na ulicach wyzwolonego Neapolu.
23 września 1943 r. płk Scholl zastosował nowy środek represji: do 20.00 tego dnia cały pas nadmorski miasta do 300 m w głąb lądu miał zostać ewakuowany z mieszkańców; razem ok. 240 tys. ludzi miało porzucić swoje domy, by mogła zostać stworzona „wojskowa strefa bezpieczeństwa”, co zwiastowało niemiecką próbę zniszczenia portu.
W tym samym czasie włoski prefekt Neapolu wydał manifest wzywający do obowiązkowej pracy wszystkich mężczyzn w wieku 18-33 lat, co w praktyce oznaczało deportację w głąb Rzeszy.
Na wezwanie odpowiedziało 150 na 30 tys. zobowiązanych do tego Neapolitańczyków. Odpowiedzią Scholla było wysłanie na ulice miasta patroli, które miały dokonać łapanek i rozstrzelać nadal sprzeciwiających się wykonaniu niemieckich poleceń. Wcześniej w ramach odwetu deportowano z miasta ok. 8000 jego mieszkańców. Ogłoszono nową proklamację niemieckiego dowództwa:
„Łącznie około 150 ludzi odpowiedziało na dekret o pracy obowiązkowej, podczas gdy według stanu cywilnego powinno zgłosić się ponad 30 000 osób.
Oznacza to sabotaż rozkazów niemieckich sił zbrojnych i włoskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Począwszy od jutra, patrole wojskowe będą zatrzymywać uchylających się. Ci, którzy się nie stawią, naruszą wydane rozkazy, zostaną bez sądu rozstrzelani.
Komendant Neapolu, Scholl”.
Powszechne powstanie stało się wówczas nieuniknione, mieszkańcy miasta stanęli przed wyborem: walka albo śmierć lub deportacja. We wszystkich dzielnicach miasta ludzie ze wszystkich środowisk rozpoczęli spontanicznie organizować się i gromadzić broń. Masowo dołączyli do nich żołnierze włoscy, którzy od 8 września przebywali w okolicy. Z ukrycia wydobyto wiele ukrytej wówczas broni. 26 września jeszcze nieuzbrojony, wściekły tłum stawiał opór niemieckim łapankom i uwalniał młodych ludzi przeznaczonych do deportacji.
Powstanie było zrywem całkowicie spontanicznym, nie posiadano planu, żadnej organizacji i w żaden sposób nie zostało ono wcześniej przygotowane. Do walki z Niemcami wzywało Radio Bari i radiostacje alianckie.
Po 8 września w wielu dzielnicach Neapolu i w okolicy miasta ukryto licznych alianckich jeńców i żołnierzy włoskich chcących uniknąć deportacji. 21 września Niemcy ogłosili, że przekażą tysiąc lirów i racje żywnościowe za każdego zadenuncjowanego alianckiego jeńca. Pomimo panującej w mieście nędzy najprawdopodobniej nie odnotowano żadnego przypadku wydania żołnierza alianckiego w ręce Niemców.
Miasto było grabione i niszczone przez Niemców. Szczególne oburzenie mieszkańców wywołało podpalenie uniwersytetu (spłonęło wiele tysięcy zgromadzonych woluminów; Niemcy uznawali uniwersytet za centrum antyfaszystowskie, rektor Adolfo Omodeo mówił swoim studentom m.in., żeby brali przykład ze swoich wykładowców, którzy są z pokolenia „Karsu i Piawy” – nawiązując tym samym do tego, że Włosi już raz pokonali w XX wieku germański żywioł), pierwszego ważnego budynku w mieście zaplanowanego do zniszczenia przez okupantów. Później przyszedł czas na strefę przemysłową miasta. Metodyczne zniszczenie Neapolu miało według rozkazu Hitlera zmienić go w „błoto i popiół”, nim do miasta wkroczą alianci.