Zamach na Via Rasella

Wielu Włochów celowo szkodziło wysiłkowi zbrojnemu Osi uciekając się do
biernego oporu. Najbardziej szkodliwe były strajki w przemyśle.
Strajkujący zawsze próbowali znaleźć niepolityczny powód swoich
wystąpień. W końcu Hitler miał już dość odmów Mussoliniego, by w
zdecydowany sposób policzyć się ze strajkującymi, i 6 marca 1944 r.
rozkazał Gruppenfuhrerowi Karlowi Wolfowi ukarać strajkujących w
następujący sposób: podżegacze (rabble-rousers) mieli trafić do obozów
koncentracyjnych, 20% strajkujących miano aresztować i zmusić do pracy
przymusowej, a każdy strajkujący rozpoznany jako komunista miał zostać
stracony. Chwilę po ogłoszeniu tych zasad strajkujący powrócili do
pracy.
Dla faszystów zwycięstwo aliantów oznaczało zwłaszcza
triumf związku sowieckiego i ateistycznego komunizmu. Papież i kościół
nadal wspierali faszyzm. Wielu katolickich księży i zakonnic zostało
zamordowanych przez komunistycznych partyzantów, a co gorsza wyjęte spod
prawa bandy szalały po prowincji gwałcąc, kradnąc i mordując, tytułując
się przy tym partyzantami. Mussolini był twardym dyktatorem, ale nigdy
nie zmasakrował robotników na ulicy, jak zrobił to marionetkowy rząd
Badoglia.
Faszyści odpowiadali czasem terrorem, tak jak Mario
Carita we Florencji. Dla niego i jego 200 Czarnych Koszul każdy, kto nie
stał u boku Mussoliniego był wrogiem. Dokonywał aresztowań na podstawie
słabych dowodów. W najlepszym wypadku zatrzymany był bity lub musiał
wypić olej rycynowy, co było ulubioną torturą faszystów. Czasem Carita
posuwał się do egzekucji. Nawet dowódca niemieckiego garnizonu wzniósł
protest do rządu RSI w sprawie jego brutalności. By uwolnić
Florentczyków od jego brutalności Mussolini odwołał Caritę do Padwy,
gdzie kontynuował on swoje dzieło.
W Mediolanie podobne
praktyki były dziełem Francesco Colombo. Mając poparcie Legionu Muti i
innych faszystów miał właściwie wolną rękę. Miasto opuszczały jedynie
silnie eskortowane konwoje, a Czarna Koszula załapana przez partyzantów
mogła być pewna, że przed śmiercią czekają ją brutalne tortury.
W Rzymie przywódcą Czarnych Koszul był Pietro Koch, który będąc pół Niemcem zdobył sobie respekt okupantów.
Co kilka dni ogłaszano stracenie jakichś antyfaszystów. Z nazwiska
wymieniano jedynie wysoko postawione figury. Admirałowie Inigo Campioni i
Luigi Mascherpa, którzy poddali się Niemcom, ale najpierw zadbali, by
nie przekazać im floty, a ich podwładni w wielu miejscach stawili twardy
opór, zostali straceni przez Czarne Koszule.
W faszystowskiej
części Włoch doszło do poważnego kryzysu zaufania, zwłaszcza gdy
ogłoszono aresztowanie takich osobistości jak Luciano Gottardi, Emilio
de Bono, Carlo Pareschi, Giovanni Marinelli, Tullio Cianetti i Galeazzo
Ciano. Osadzono ich w Weronie i sądzono za zagłosowanie przeciwko
Mussoliniemu na ostatnim posiedzeniu Wielkiej Rady Faszystowskiej.
Cianetti wyraził skruchę, więc dostał najlżejszy wyrok… 30 lat
więzienia. Resztę skazano na karę śmierci. Mniej niż dobę później pluton
egzekucyjny GNR zabrał skazanych do Fortu San Proccolo, posadził ich na
drewnianych krzesłach przywiązanych przodem ciała do oparć, a następnie
zgładził salwą wymierzoną w plecy.
Partyzanci dotąd nie
zdołali jeszcze poważniej zaistnieć w dużych miastach, poza
szpiegowaniem lub dokonywaniem małego sabotażu. Himmler wysłał elementy
pułku policyjnego SS „Bozen” do Bolonii, Florencji, Perugii i Rzymu, W
stolicy jego kompania każdego dnia maszerowała tą samą trasą, w rażący
sposób lekceważąc postanowienia zawieszenia broni zawartego przez
Carboniego po walkach we wrześniu poprzedniego roku. Reichsführer SS
chciał w ten sposób przypomnieć Włochom, kto teraz rządzi. Sprawa miała
też drugie dno – pułk rekrutowany był z etnicznych Austriaków, do
niedawna zamieszkujących na terenie Włoch (Bozen to niemiecka nazwa
Bolzano), i będących ich obywatelami, teraz obecność tych żołnierzy
miała przypominać Włochom o ich tradycyjnym wrogu. Tak też odczytywali
tę prowokację członkowie ruchu oporu.
25 marca 1944 r., w
dwudziestą piątą rocznicę założenia partii faszystowskiej, grupa
mężczyzn i kobiet z SAP (nie wiem skąd taki skrót, w rzeczywistości byli
to komuniści z Gruppi d’Azione Patriottica, może to S do od Squadre –
drużyny, bo to nazewnictwo u partyzantów też ewoluowało) podłożyła bombę
w pobliżu Schodów Hiszpańskich. Jej wybuch spowodował masakrę: 32
zabitych i 102 ciężko rannych. I tutaj dochodzimy do słynnego odwetu,
ale chyba lepiej poczytać ten artykuł z Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Grotach_Ardeatyńskich – bo amerykański autor dość mocno skraca i ogółem skupmy się jednak na poszukiwaniu nowych i włoskich wątków.