Przerwa urlopowa!
Zgodnie
z zapowiedzią ogłaszam przerwę urlopową, która potrwa do początku
października. Wszelkie zapytania proszę pozostawiać na PW, podobnie jak
zamówienia na książkę „Betasom”. W obu sprawach można także pisać na maila: marek.sobski@interia.eu
Oczywiście nie zostawię Was bez anegdoty, choć starsi stażem czytelnicy
już ją znają, ale zawsze mnie ona urzeka. Jest to fragment
rewelacyjnych wspomnień kochanki Mussoliniego, Clary Petacci, rzadkie
świadectwo dyktatora widzianego zupełnie z bliska (dyktatora jako
takiego, bo akurat o Benicie pisali we wspomnieniach także jako żona,
kierowca, kamerdyner, szereg kochanek i kilka innych osób – wśród
dyktatorów jego życie prywatne jest chyba najlepiej opisane).
Wspomnienia Claretty można nabyć m.in. w łódzkiej Księgarni Odkrywcy: https://odk.pl/tajemnice-mussoliniego,13258.html Niebawem pojawi się tam także „Betasom”. Jako zadowolony klient bardzo Odkrywców polecam!
Trochę więcej o romansie Claretty i Bena: http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=1739
17 października 1938 roku, Ben i Clara pływają motorówką „Maskoteczka”
(na cześć Claretty), gdy widzą z morza Ostię, Mussolini mówi: „Stąd
wygląda jak miasto. To ja ją stworzyłem. W 1928 roku nie było tu ani
jednego domu. Nazwałem ją ‘Lido’, żeby dać rzymianom morze. Nie jest
piękna? To najdłuższa plaża we Włoszech. Teraz budujemy Fregenę, bo
niedługo ludność Rzymu osiągnie dwa miliony i już się tutaj nie
pomieścimy. Fregene jest piękne, ale ja się muszę tym zająć. Wszyscy,
którzy zabrali się za to przedsięwzięcie wylądowali w więzieniu. Chcieli
wzbogacić się na oszustwach. Teraz zrobimy autostradę, trzeba trochę
rozładować te tłumy”.
Podczas tego samego rejsu spotykają
kuter rybacki, relacjonuje Claretta: „Kiedy zaczynamy zbliżać się do
brzegu, pojawia się kuter rybacki. Przepływamy zaraz obok niego,
marynarze krzyczą, machają rękami, wykonują salut rzymski. Wyciągają
flagę na maszt, pokazują byśmy zawrócili. Uśmiecha się i zawraca. Chcą
dać nam ryby. Zakręca więc motorówką i rzuca linę. Jeden z rybaków,
próbując się zatrzymać, wskakuje do motorówki. A on przeskakuje do
kutra, na którym stoją rybacy, wysocy, dobrze zbudowani, opaleni. Jest
spokojny, pan samego siebie, bezpośredni, wybiera ryby i daje im sto
lirów za mały koszyczek. Później uśmiechając się patrzy tym mężczyznom
prosto w oczy i wraca na motorówkę. Ja drżałam. Proszą go o różne
rzeczy. Jeden stara się go zatrzymać i prosi o legitymację partyjną.
Jednego rybaka, który się wychyla, łapie za ramię, a ten drży niczym
małe dziecko, pocąc się z wrażenia. Stoją wzruszeni i pozdrawiają go, a
jeden z nich rzuca nam jeszcze jeden kosz pełen ryb”. Później rozmawia z
kochanką: „Nie pomyślałem o zamachu… to intelektualiści robią problemy,
ale lud jest zdrowy”.