„Popis” Regia Aeronautica
KOMPROMITACJA WŁOSKIEGO LOTNICTWA (do dyskusji – tak lotników wyszkolono, taka była doktryna, takie były skutki zimnej wojny między Regia Marina a Regia Aeronautica, tak kończy się wchodzenie do wojny w bardzo delikatnej fazie przezbrojenia na nowy sprzęt, który dopiero był na etapie testów etc.).
O 16.24 Campioni nakazał zakończyć stawianie zasłony dymnej. Okręty kierowały się ku Cieśninie Messyńskiej. Udało się to nawet uszkodzonemu „Giulio Cesare”. Niebawem na jego pokładzie zdołano uruchomić dwa kotły, prędkość pancernika wzrosła dzięki temu do 25 węzłów. Okręt wymagał napraw, od 31 sierpnia 1940 roku był już ponownie sprawny bojowo. Szyki floty były mocno zdezorganizowane, niszczycielom kończyło się też paliwo, średnio miały go 50-60 t.
Około 16.12 uchodzącą włoską flotę atakowało 9 „Swordfishy” z 824. Sqn. Atak przeprowadzono w trzech falach po trzy maszyny i z bardzo małej wysokości. Mimo gęstej zapory ognia plot. brytyjscy piloci zrzucili torpedy. Pośpiesznie przeprowadzony atak okazał się jednak zupełnie nieskuteczny. Lotnicy poszukiwali włoskich pancerników. Te jednak skrywała zasłona dymna i nie zdołano ich odnaleźć. Przypuszczono więc atak na dwa prowadzące krążowniki Paladiniego – „Trento” i „Bolzano”, które dzięki sprawnie wykonanym manewrom wyminęły wszystkie torpedy. Włoscy artylerzyści zgłosili zestrzelenie kilku samolotów (w tym „Bolzano” dwa), informacja była jednak nieprawdziwa. Podobnie zresztą jak meldowane przez Brytyjczyków trafienia torpedami. Ruchy włoskiej floty śledził także Supermarine Walrus, katapultowany z „Warspite’a” przed rozpoczęciem bitwy.
Z kolei brytyjską flotę atakowały włoskie samoloty. Prowadzone z dużą odwagą ataki nie przyniosły jednak powodzenia. Ponad 130 (126?) samolotów (SM.79, SM.81 oraz Cant Z.506) atakowało 17 razy, mimo zrzucenia 514 bomb (8 x 500 kg, 236 x 250 kg, 270 x 100 kg) nie uzyskano żadnego celnego trafienia. Warto wspomnieć, że po włoskiej stronie własnych samolotów spodziewano się od rana. „Eagle” miał był celem ataków w następujących godzinach: o 17.43, o 18.09, o 18.26, o 18.42 oraz o 19.00. Wiele bomb eksplodowało blisko lotniskowca, popękały na nim rurociągi instalacji paliwowej przeznaczonej dla samolotów. Pewne uszkodzenia powstały w maszynowni i podwodnej części kadłuba. Uszkodzenia instalacji paliwowej sprawiły, że „Eagle” nie wziął udziału w ataku na Tarent (11 listopada 1940 roku).
Nie wszystkie włoskie samoloty zaatakowały przeciwnika. Około 50 SM.79 uderzyło kilkunastokrotnie na własne okręty. Naloty przeprowadzono pomiędzy 16.45 a 20.45 (21.10?). Włoskie niszczyciele zostały zmuszone do otwarcia ognia. Strącony został bombowiec SM.79 ppor. Luigiego Ruggieriego z 257° Squadriglia/36° Stormo B.T. Atakowany był pancernik „Giulio Cesare”, na pokładzie którego ok. 17.30 przystąpiono do bielenia pokładu (znak identyfikacyjny Regia Marina na tym etapie wojny, jednak wapno ustawicznie fale zmywały do morza – jedna z wielu wyciągniętych przez Włochów lekcji i już niedługo okręty RM można było poznać po biało-czerwonych pasach). Podobne przeżycia stały się udziałem krążowników „Bolzano” i „Fiume” oraz innych jednostek. Kontakt radiowy z lotnikami był niemożliwy z powodu absurdalnych procedur, według których odbywała się łączność między marynarką i lotnictwem (wszystko szło do sztabów operacyjnych, a stąd do jednostek, najczęściej, gdy było już po herbacie). Na całe szczęście ataki te okazały się niezbyt celne. Ta kompromitacja w zdecydowany sposób przyczyniła się do poprawy współpracy lotnictwa z flotą, co zaczęło być widoczne od 1941 r. Działania lotnicze tego dnia unaoczniły włoskim sztabowcom, że bombardowanie ruchomych celów z dużej wysokości jest całkowicie nieskuteczne (teorie Doucheta). Skuteczność włoskich bombowców mocno kontrastowała zwłaszcza z dokonaniami brytyjskich samolotów torpedowych. Dzięki opracowaniu N. Malizii (Punta Stilo, Taranto, Gaudo e Matapan – Pagine nere della guerra Italiana, Herald Editore, Rzym 2010) możemy prześledzić ten festiwal pomyłek włoskiego lotnictwa. Przy czym nawet co do jednostek, które zdołały zaatakować Brytyjczyków, nie mamy pewności, czy wszystkie ich maszyny zrzuciły bomby na wroga, czy też jakaś część bombowców omyłkowo zaatakowała swoje jednostki…
Już o 13.30 poderwało się z wód wokół Brindisi 12 wodnosamolotów Cant Z.506B z 35° Stormo B.M. (Bombardamento Marittimo, bombowce operujące z wody). Dowodził dowódca pułku Col. Pil. Ernesto Brandi. Hydroplany zrzuciły cztery bomby 500 kg, 14 bomb 250 kg i 21 bomb 100 kg. Pierwsze bomby samoloty pułku zrzuciły o 18.00 z wysokości 3000 m. Cap. Pil. Enzo Risani, dowódca Canta z 230° Squadriglia/87° Gruppo uważał, co potwierdzała też jego załoga, że trafił dwiema bombami 250 kg dużą jednostkę wroga w rufę od strony lewej burty. Lotnicy zaobserwowali płomienie i słup dymu. Okręt miał według nich wytracić znacznie prędkość, do tego stopnia, że kolejny okręt w szyku miał wykonać zwrot, by uniknąć zderzenia. Sam Brandi także zgłosił spory sukces, jego 500 kg ładunek miał spaść kilkadziesiąt metrów od rufy pancernika. Dowódca pułku w raporcie sugerował uszkodzenie okrętu. Canty trafiły na silny ogień plot. Dwa z nich wracały z przestrzelonymi zbiornikami paliwa. Jeden z nich lądował w rejonie Santa Maria di Leuca (okolice Lecce), a drugi z trudem dotarł do Brindisi. W rzeczywistości atakowane były krążowniki 1. Dywizjonu oraz „Giulio Cesare”. Na szczęście triumfalne meldunki lotników okazały się być błędne.
Pierwszych 10 SM.79 z 232° i 233° Squadriglia/59° Gruppo/41° Stormo startowało w niewielkich odstępach z lotniska w Geli (Sycylia) pomiędzy 15.40 a 15.45. Formacją dowodzi Ten. Col. Pil. Duilio Rastelli. O 17.00 bombowce zaatakowały odnalezione cele zrzucając 30 bomb 250 kg. Samoloty wpadły w silny ogień przeciwlotniczy, jeden SM.79 został postrzelany, ale utrzymał pozycję w formacji. Atakowanymi jednostkami okazały się własne krążowniki „Duca degli Abruzzi” i „Garibaldi”. Atak kontynuowały SM.79 z 234° i 235° Squadriglia/60° Gruppo tego pułku, dowodzone przez Col. Pil. Enrico Lovezzi. O 18.47 bombowce dywizjonu atakowały cele zrzucając 23 250 kg bomby z wysokości 2900 m. Bombardowane okręty silnie zygzakowały. Trzy Savoie powróciły do Geli silnie uszkodzone.
O 16.43 jako pierwsze nad polem bitwy zjawiło się siedem SM.81 z 218° Squadriglia/54° Gruppo/37° Stormo B.T., które startowały z lotniska Galatina k. Lecce o 15.45. Samoloty poderwały się z ziemi na telefoniczny rozkaz Gen. D.A. Augusto Bonola, dowódcy 4. Zona Aerea Territoriale (Apulia). Nieco później poderwano sześć kolejnych SM.81, tym razem z 219° Squadriglia/54° Gruppo. Po nich startowało trzynaście bombowców z 220° i 221° Squadriglia/55° Gruppo z tego samego pułku. (37° Stormo zaangażował razem 26 maszyn, d-ca Goffredo Gorini). Pułk zakończył walki o 19.20 atakiem trzynastu SM.81. Załogi meldowały dwa trafienia w duże jednostki wrogiej floty. Osiem bombowców powróciło na lotnisko poważnie uszkodzonych. Między 17.45 a 18.00 samoloty pod dowództwem Cap. Pil. Canalotto (dowódca 219° Squadriglia) atakowały krążownik „Zara”. Okręt był wówczas celem także dla Cantów Z.506B.
34° Stormo B.T. (d-ca Col. Pil. Diliberto Razzini) zaangażował w bitwę 27 bombowców SM.79 z 52° i 53° Gruppo. Samoloty pułku zrzuciły w ciągu dnia 36 bomb 250 kg i 72 bomby 100 kg. Pierwsze trzy grupy samolotów, dowodzone przez Col. Pil. Diliberto Razzini, Ten. Pil. Dario Longia i Magg. Pil. Pietro Laiorca, pochodzące z 214° i 215° Squadriglia, startowały z lotniska Fontanarossa w okolicy Katanii o 15.50. O 16.45 pierwsze dziewięć bombowców dostrzegło wrogie jednostki i ruszyło do ataku. Maszyny S. Ten. Pil. Didotto, Rastelli i Doriani atakowały własny krążownik „Cadorna”, znajdujący się aż o 40 Mm na zachód od brytyjskiej floty. Własne jednostki atakowały też pozostałe dwie grupy bombowców, prowadzone przez Ten. Pil. Dario Longia i Magg. Pil. Pietro Laiorca. O 17.02 do ataku ruszyło 12 SM.79 z 216° Sq. dowodzonych przez Ten. Col. Pil. Antonio Solisa. Jeszcze o 21.20 atakowały trzy SM.79 z 214° Squadriglia pod dowództwem Cap. Pil. Roberto Caliasi. Ta trójka zakończyła działania włoskiego lotnictwa w tym dniu atakując, na południe od Cieśniny Messyńskiej, jeszcze raz nieszczęśliwego „Cadornę” oraz włoskie niszczyciele. Lotnicy pułku deklarowali trafienie dwoma bombami w rufę dużej jednostki, oraz eksplozję trzeciej w bliskiej odległości od kadłuba tej samej jednostki. Zgłoszono też słaby ogień plot. ze strony atakowanych okrętów…
30° Stormo B.T. zaangażował dwie formacje po pięć SM.79, pochodzące z 194° i 195° Squadriglia/90° Gruppo B.T. W nalocie na brytyjską flotę zrzuciły one 38 bomb 250 kg. Bombowce startowały o 16.00 z lotniska Sciacca k. Agrygentu (Sycylia). Formację prowadził Ten. Col. Pil. Germano La Donna, dowódca 90° Gruppo. Na pokładzie bombowca La Donny znajdował się obserwator z Regia Marina, Ten. V. Luigi Restivo. Oficer marynarki znalazł się na pokładzie bombowca z polecenia Gen. B.A. Giuseppe Baffi, dowódcy Brigata Aerea „Nibbio” (Kania), z siedzibą w Castelvetrano. Ten wysoki stopniem oficer lotnictwa był jednym z niewielu, który uznał za nieodzowne, by mieć na miejscu akcji człowieka, który był ekspertem morskim (to także niebawem ulegnie zmianie i stanie się regułą)… O 17.15 bombowce znalazły się nad brytyjską flotą, obserwator z ramienia Regia Marina z całą pewnością potwierdził, że w tym przypadku były to wrogie okręty. Bombowce atakowały „Eagle’a”, trafiając na silny ogień artylerii przeciwlotniczej. Niewzruszeni włoscy lotnicy kontynuowali nalot. Jeden z pocisków eksplodował pod brzuchem bombowca La Donny, wybuch spowodował zacięcie się luku bombowego. Mimo prób nie udało się zrzucić bomb, inne maszyny podążały za dowódcą i także tego nie uczyniły. Maszyny przez ok. 45 minut krążyły nad celem, cały czas będąc pod ogniem, kiedy na pechowym bombowcu trwała walka z uszkodzonym lukiem. W końcu udało się zwolnić bomby, które eksplodowały stosunkowo blisko lotniskowca. Długie krążenie nad celem spowodowało, że wiele bombowców 30° Stormo B.T. odniosło poważne uszkodzenia.
40° Gruppo B.T., nazywany „Gruppo Tirana”, zaangażował dziewięć bombowców SM.81. Zrzuciły one osiem bomb 250 kg i 52 bomby 100 kg. Żaden z samolotów nie odniósł uszkodzeń podczas wykonywania misji. Samoloty były podzielone na trzy grupy, po trzy samoloty w każdej. Pierwsza trójka pod dowództwem Ten. Col. Pil. Antonio Vanuzzi o 16.10 wystartowała z lotniska Galatina k. Lecce. Później startowały trójki Cap. Pil. Ettore Correnti oraz Ten. Pil. Giosuè Tolo. Pierwsze bombowce pułku zjawiły się nad okrętami o 17.45 (równocześnie z maszynami 37° Stormo Goriniego). Trzy bombowce zrzuciły bomby z pułapu 3800 m, spadały one ok. 500 m od… włoskiego okrętu, który był celem nalotu. Dwie pozostałe trójki składały meldunki o trafieniu pancernika. Correnti raportował, że o 17.55 atakował wrogi zespół, który kierował się na południowy zachód, składający się z czterech pancerników, sześciu krążowników i licznych niszczycieli… Grupy Vanuzziego i Tolo także atakowały własne jednostki, znajdujące się teraz o 70 Mm od Przylądka Spartivento. Tenente Tolo zaatakował cztery własne krążowniki typu Zara.
Późnym popołudniem z Castelvetrano k. Trapani startowały dwie formacje SM.79 z 109° Gruppo/36° Stormo B.T. (d-ca pułku Col. Pil. Carlo Sarto). Było to dziewięć bombowców pod dowództwem Col. Pil. Carlo Sarto oraz Magg. Pil. Ugo Di Peppo. O 19.00 załogi dostrzegły okręty. Dowódca pułku meldował, że jego podwładni atakowali m.in. cztery pancerniki, poruszające się na południowy zachód. Atakowane jednostki miały dodatkowo prowadzić ogień do okrętów Regia Marina, co jest oczywiście jakimś absurdalnym nieporozumieniem. Okazuje się bowiem, że w rzeczywistości bombowce Col. Sarto zaatakowały cztery krążowniki typu Zara. O 19.45 dołączyło kolejnych 10 Savoi z 108° Gruppo tego pułku, będących pod rozkazami dowódcy Brigata Aerea „Nibbio” Gen. B.A. Giuseppe Baffi oraz Magg. Pil. Settaglia. Zaciekle atakowane były krążowniki „Da Barbiano” i „Da Giussano” oraz towarzyszące im niszczyciele, które odpowiadały ogniem plot. Strącony został bombowiec z 257° Squadriglia/108° Gruppo B.T. Maszyna spadła w płomieniach do morza. Ślad po pięciu członkach załogi zginął wraz z tonącym samolotem. W przyszłości pułk zostanie 36° Stormo A.S. (Aerosiluranti, pułk samolotów torpedowych) i w dalszych swoich działaniach spisze się doskonale…
10 SM.79 z 33° Gruppo/11° Stormo B.T. wystartowało o 17.45 z lotniska Comiso k. Ragusy. Dowodzenie formacją sprawował dowódca pułku Col. Pil. Arnaldo Lubelli. Na pokładzie samolotu dowódcy znalazł się obserwator z ramienia Regia Marina Ten. V. Scarpati. O 18.30 lotnicy minęli jednostki własnej floty, znajdujące się w okolicy kalabryjskiego Przylądka Armi (Capo dell’Armi). Dwadzieścia minut później, będące na 3200 m, bombowce napotkały brytyjską flotę, w tym zaobserwowano „Eagle’a”. Włosi niecelnie zrzucili 30 bomb 250 kg.
Wieczorem większość włoskiej floty była już bezpieczna w Messynie, a część krążowników zespołu Paladiniego w Auguście (rankiem 11 lipca ciężkie krążowniki Paladiniego były już w Neapolu). 13 lipca 1940 roku uszkodzony pancernik „Giulio Cesare” oraz krążownik „Bolzano” przeszły do La Spezia celem dokonania napraw. „Cesare” przeszedł naprawy odniesionych szkód między 15 a 31 lipca, następnie po krótkim przystanku w Genui powrócił do Tarentu 10 sierpnia.
—————————————————————-
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
https://allegrolokalnie.pl/oferta/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk
https://odk.pl/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atlantyk-1940-1945-,42169.html