East Africa 1940-1941: Ostatnie odliczanie
Przykładowa mapa do książki „East Africa 1940-1941”. Oczywiście w mniejszej rozdzielności, by nikt jej nie podp… pożyczył. Lepsza niż w wielu książkach wydanych przez wydawnictwa? No pewnie! Bo dzięki self-publishingowi stać mnie na realizowanie własnych koncepcji i zamówienie czegoś sensownego. I o to walczyłem! A Wy w tym pomogliście i mam nadzieję nadal będziecie pomagać.
No to dzisiaj trochę o zbliżającym się wydaniu Afryki Wschodniej. Jeśli będą pytania to śmiało (także na marek.sobski@interia.eu) – edytuję wpis i będę go linkował jako FAQ.
Wielkimi krokami nadchodzi dzień premiery książki East Africa 1940-1941 (land campaign). The Italian Army Defends The Empire In The Horn Of Africa. Jest to tom pierwszy serii „Mussolini’s War” (a ta będzie powstawać tak długo, jak zdrowie pozwoli). Planowana jest także seria dedykowana udziałowi Włoch w Wielkiej Wojnie (otworzy ją „Caporetto 1917. Anatomia największej porażki w dziejach Armii Włoskiej”).
W poniedziałek lub wtorek wyślę książkę do sprawdzenia na Amazon. Akurat trwa najintensywniejszy sezon, więc ciężko powiedzieć, kiedy będzie ona już do kupienia.
Książka ostatecznie będzie miała ponad 500 stron w wersji drukowanej. Zilustruje ją 81 zdjęć i 17 kolorowych map. Została profesjonalnie przetłumaczona na język angielski (tłumacz współpracujący z wieloma wydawnictwami, przy okazji autor) i sprawdzona przez Anglika (także autor). Przy okazji obaj Panowie mieli swoje uwagi merytoryczne, dzięki temu praca jest jeszcze bardziej kompletna.
Publikuję za pomocą usługi Kindle Direct Publishing na platformie Amazon. Dlatego chciałem napisać parę słów dotyczących często pojawiających się wątpliwości oraz dlaczego wybrałem taką drogę.
O samym Amazonie:
1. To nie tylko Kindle! Książki dostępne będą także w wersji drukowanej w miękkiej i twardej okładce (opcja sugerowana, bo Kindle nie wyświetla kolorów, a ozdobą książki jest 17 kolorowych map).
2. Do Polski książki drukowane zamawiamy z https://www.amazon.de/ – który ma polską wersję językową, a paczki dowozi Poczta Polska. InPost według plotek także zaraz wejdzie do gry. Nie jest to nic trudniejszego niż Allegro czy E-Bay.
3. Można zamówić różne tytuły, dostępna jest wyszukiwarka, gdzie wybieramy Kindle Store (praktycznie wszystkie mają wersję drukowaną) lub książki. Tylko pilnujemy, żeby sprzedawcą był Amazon (a nie osoba prywatna, księgarnia etc.) – wtedy wszystko przyjedzie w jednej paczce (oczywiście zakładam wariant, że w środku będzie moja East Africa).
4. W przypadku e-booków nie trzeba mieć czytnika Kindle. Jeśli zaznaczymy, że interesuje nas wersja elektroniczna (Kindle), to z prawej strony ekranu pojawia się nam „read od any device” (na niemieckim Amazonie to „lesen sie auf all ihren geraten”) – ściągamy aplikację i czytamy na komputerze czy telefonie.
5. Cena. Za e-book po obecnym kursie dolara (3,75) to 37,46 zł (Amazon to Amerykanie, więc cenę muszę podać w dolcach, a później jest ona przeliczana na inne waluty). Wszystkie książki obu serii będą w identycznej cenie (9,99 $). Wersja drukowana będzie zależeć od kosztów druku (które odlicza się z moich zarobków), więc ceną podam w dniu premiery.
6. Książki będą dostępne na wszystkich rynkach Amazona (obecnie jest ich 18), więc na całym świecie będzie sobie ją można nabyć.
Czemu Amazon?
1. Decydują oczywiście względy finansowe, ale nie tylko – te drugie rozważcie proszę także jako czytelnicy, bo przekłada się to na jakość produktu, który mogę Wam zaoferować. Najważniejsze: rynek globalny – na Amazonie jest prawie miliard klientów, a jest to szybko rozwijający się gigant.
2. Z pewnością wykonujecie najróżniejsze zawody i nikt nie wymaga od Was byście rezygnowali z większej części uposażenia „dla idei”. Pisarz ma takie samo prawo do godnego życia, realizowania się, zarabiania pieniędzy dla swoich najbliższych.
3. Moim życiowym nieszczęściem jest to, że piszę o temacie niszowym. Przez to wydawcy boją się, że zostaną z niesprzedanym produktem (niesłusznie, moja pierwsza książka wydana własnym nakładem sprzedała się i nadal sprzedaje się bardzo fajnie, wydawnictwo ze swoim systemem dystrybucji bez problemów byłoby w stanie sprzedać kilka tysięcy egzemplarzy). Autor jest obciążony różnymi kosztami: literatura (w moim przypadku ściągana z całego świata – taki Amazon z e-bookami to dla mnie zbawienie…), zdjęcia (wydawcy ich nie refundują), reklama produktu (niepoliczalny koszt prowadzenia bloga i fan pagów) itp. Jeżeli dostaję ofertę na poziomie 2000 zł netto za rok bardzo ciężkiej pracy, to oznacza to dla mnie, że do wydania takiej książki jak East Africa… muszę dopłacić 6000 tysięcy (lekko licząc).
4. Wydawcy zabierają dla siebie prawa autorskie, a w razie sukcesu autor nic już z tego nie ma (poza uznaniem, co zawsze jest miłe). Na Amazonie prawa autorskie są niezbywalne – każda książka zarabia do końca mojego życia, a prawa autorskie biorą spadkobiercy (kontynuują sprzedaż lub spieniężają je u wydawców).
5. Nikt mnie nie ogranicza długością książki (kupimy, ale niech Pan utnie książkę do 50% objętości…), czy nie narzuca tematów (kupimy, ale na Włochach to Pan kariery nie zrobi, szybko znudzą się czytelnikom) i podobne stawianie tarota (oba przykłady autentyczne). A ja przecież chcę napisać pracę o dla przykładu walkach włosko-japońskich w Chinach we wrześniu 1943 roku, kto mi zabroni? Na Amazonie nikt.
6. Jak już wydałem, zarobiłem, czytelnicy są cali w skowronkach, to stać mnie na traktowanie pisania zawodowo. Mogę inwestować w literaturę, zdjęcia, zlecać przygotowanie map, grafik, pojechać gdzieś i wybadać sprawy na własną rękę (Caporetto ilustrowane własnymi zdjęciami z pola bitwy – proszę bardzo). Dlatego bardzo Was proszę o pomoc w postaci zakupu moich publikacji, a ja odwdzięczę się pracami na światowym poziomie, bo będę miał nieporównanie większe możliwości.
Z wyrazami szacunku,
Marek Sobski