Guastatori: szkolenie, wyposażenie, taktyka
Od wczoraj w sprzedaży znajduje się elektroniczna wersja książki East Africa 1940-1941. Najwygodniej zamówić ją z niemieckiego Amazona, gdyż jest on przetłumaczony na język polski: https://www.amazon.de/dp/B08PC7FYMV
Dzisiaj wyślę na Amazona wersję do druku. Przy tej okazji mam jednak małą wątpliwość. Nie wiem jakie będą to ceny, ale za druk w kolorze płaci się więcej, a jest on ważny, gdyż w środku jest 17 map. Czy w razie gdyby cena okazywałaby się zaporowa mam zmienić parametry na druk czarno-biały, a mapki umieścić na stronie? Jeśli będzie z tym jakiś kłopot, to napiszę wieczorem o szczegółach.
Stworzenie jednostek saperów szturmowych wymagało dwóch zasadniczych innowacji: adekwatnej organizacji i taktyki oraz właściwego doboru personelu i należytego jego wyszkolenia. Autorem wytycznych dotyczących taktyki i szkolenia guastatorów („Istruzione sull’impiego e l’addestramento dei genieri guastatori”) był płk Steiner. Pierwszą instrukcję wydano w grudniu 1940 r. W maju 1941 r. wydano ją ponownie z uzupełnieniami, zawierającymi m.in. rolę wsparcia lotnictwa i artylerii w ataku na fortyfikacje.
Guastatorów selekcjonowano spośród ochotników. W lecie 1940 r. zgłosiło się prawdopodobnie 15 tys. chętnych, co wskazuje na spore zainteresowanie nową formacją, jednak z tej liczby tylko 20% ukończyło szkolenie w Civitavecchia. Po rygorystycznych badaniach lekarskich, zarówno pod kątem mentalnym, jak i fizycznym, ochotnik na guastatora był poddawany krótkiemu, ale bardzo wymagającemu i selektywnemu kursowi szkoleniowemu.
Program szkoleniowy opracował pułkownik Steiner, oparty był na wierze w to, że chociaż wytrzymałość fizyczna i psychiczna były podstawowym wymogiem stawianym przed guastatorem, to w walce dobre wyszkolenie jest równie istotne jak odwaga. Steiner był prawdziwym innowatorem w konserwatywnej armii włoskiej. Ćwiczono z ostrą amunicją, prawdziwymi materiałami wybuchowymi i z użyciem miotaczy ognia. Wahających się lub okazujących najmniejsze choćby objawy strachu odsyłano do poprzednich jednostek. Uczono odpowiedzialności za kolegów. Drużyna, która podczas szkolenia miała wypadek śmiertelny lub przypadek odniesienia rany rozpoczynała szkolenie od początku wraz z nowicjuszami.
Kurs rozpoczynał się od podstawowej gimnastyki, a następnie treningu strzeleckiego, w tym strzelania karabinowego z każdej pozycji, ale także rzucania granatów, obrony przed wrogimi granatami (dwie grupy obrzucały się granatami na bliskim dystansie), techniki walki na bliskim dystansie, a wybrane drużyny doskonaliły się w obsłudze ręcznych karabinów maszynowych Breda i moździerzy Brixia. To miało zaszczepić w kursantach bliskość z bronią i wyposażeniem, czyniąc każdy ruch i reakcję tak znaną, że niemal automatyczną. W przypadku ćwiczeń z granatami, oczekiwano od guastatora, że jego reakcją na wrogi granat będzie rzucenie, niemal jednocześnie, własnego granatu – bardzo skuteczna metody obrony wobec kogoś, kto nigdy jej nie doświadczył.
Najbardziej wymagającą częścią kursu był specjalny trening z materiałami wybuchowymi. Osobiście sprawdziwszy zasięg i skutki użycia różnych ładunków, Steiner zredukował do minimum bezpieczny dystans podczas ćwiczebnych szturmów z użyciem materiałów wybuchowych. Ogólny trening obejmował także dużą różnorodność podstawowych umiejętności, jak rozpoznanie terenu w rejonie ataku, orientacja i skryte podejście do celu w nocy lub warunkach ograniczonej widoczności (np. w wyniku użycia zasłony dymnej), przecinanie zasieków pod ogniem przeciwnika, kładzenie min, wykrywanie min i ich obezwładnianie za pomocą sprzętu improwizowanego i wykrywaczy elektromagnetycznych. Kurs kończył zaimprowizowany atak drużyny, z użyciem prawdziwych ładunków, na „wrogi” bunkier.
Dowodzony przez podpułkownika lub majora batalion guastatorów składał się ze sztabu i dwóch kompanii. Każda kompania posiadała pluton dowodzenia w składzie drużyna dowodzenia oraz drużyny łączności i logistyczna – razem oficer, dwóch podoficerów i 37 żołnierzy (m.in. sanitariusze, pisarze, kierowcy itp.). Ponadto w skład kompanii wchodziły cztery plutony guastatorów.
Każdy pluton składał się z dwóch liczących razem 36 guastatorów drużyn, do tego dochodził młodszy oficer, szofer i ordynans. Drużyna była podstawową jednostką taktyczną, z głównym zadaniem w postaci szturmowania i niszczenia wrogich schronów i innych „twardych” celów. Dla wykonania tych zadań drużyny podzielono na dwie grupy – gruppo distruttori (niszczycieli) i gruppo d’appoggio (wsparcia). Taktykę oparto o możliwości posiadanej broni i wyposażenia. W czasie szkolenia pod okiem pułkownika Steinera szczególną uwagę zwracano na pozbawioną strachu i instynktowną metodę szturmu z użyciem granatów.
Grupa niszczycieli liczyła 11 ludzi, w tym czteroosobową sekcję z ładunkami wydłużonymi (powszechnie znanymi jako torpedy Bangalore) i czteroosobową sekcję niszczącą, dodatkowo wsparcia udzielał miotacz ognia (operator miotacza i jego asystent). Nad sprawnością działań czuwał podoficer. Każdy człowiek z sekcji z ładunkami wydłużonymi przenosił na plecach zawinięte w brezent trzy jednometrowe cylindry (ładunki niemieckiej produkcji typu Manesmann), które można było złączyć w trzymetrową całość. Poruszając się pod osłoną sekcji uzbrojonych w rkm Breda M30 i moździerz Brixia M35, sekcja była w stanie wysadzić przejście w zaporach z drutu kolczastego, które później poprawiano za pomocą nożyc.
Blisko nich trzymała się czteroosobowa grupa niszczycieli, której każdy żołnierzy miał z sobą trzykilogramowy ładunek wybuchowy, znajdujący się w blaszanej skrzynce z uchwytami. Ta sekcja miała podejść do wrogiego bunkra, wspierana przez sekcję z miotaczem ognia, której zadaniem było zniwelować ostrzał ze strony nieprzyjaciela. Po dotarciu do wrogiego schronu guastatorzy mieli wrzucić ładunki wybuchowe do środka poprzez otwór strzelecki, ewentualnie skręcić trzymetrowy drewniany pręt i za jego pomocą wepchnąć je do środka. Podobnie neutralizowano wieże pancerne (obserwacyjne, artyleryjskie lub z bronią automatyczną). W razie potrzeby operator z plecakowym miotaczem ognia łamał ostatni opór wewnątrz atakowanej pozycji. W grupach niszczycieli już na etapie szkolenia żołnierzy łączono w pary, by wzbudzić w nich poczucie koleżeństwa i co najważniejsze – nauczyć automatyzmów na polu walki.
Grupa wsparcia to sześciu guastatorów i podoficer, trzech tworzyło sekcję lekkiego karabinu maszynowego, dającą wsparcie ogniowe w czasie szturmu, a trzech tworzyło grupę obsługującą moździerz kal. 45 mm, udzielającą wsparcia ogniowego i kładącą osłonę dymną podczas ataku.
Siła kompanii to 6 oficerów, 18 podoficerów, 173 żołnierzy z 6 lekkimi samochodami ciężarowymi, motocyklem, 8 rkm Breda M30, 8 moździerzami szturmowymi Brixia M35 kal. 45 mm, 8 miotaczami ognia, 108 karabinami Carcano M1938, 83 pistoletami, 27 (11?) pistoletami sygnalizacyjnymi Very oraz 24 nożycami do cięcia drutu. Pistolet Beretta M34 kal. 9 mm posiadali wszyscy oficerowie i podoficerowie, operatorzy miotaczy ognia (bez asystenta) i saperzy z grupy wsparcia. Reszta żołnierzy była uzbrojona w karabiny. Erkaemy Breda i moździerze kal. 45 mm były skuteczne przy prowadzeniu ognia wspomagającego szturm, jednak zupełnie nieadekwatne, kiedy Guastatori musieli pokonać naprawdę poważnego przeciwnika. Każdy guastator zabierał z sobą ile tylko mógł granatów i świec dymnych, te pierwsze, najczęściej lekkie OTO M35, nazywane „czerwonymi diabłami”, miały zbyt małą siłę rażenia, by być naprawdę skuteczną bronią.
Operatorzy miotaczy ognia używali miotaczy lanciafiamme mod. 35, które później zastąpiły nowsze modele wz. 40 i 41. Pracowano także nad skonstruowaniem ważącego 8 kg tzw. szturmowego miotacza ognia przeznaczonego specjalnie dla tej formacji, ale nie wszedł on nigdy na wyposażenie.
Wyraźnie widać, że pierwotnie taktyka guastatorów była nastawiona wyłącznie na atak. Jednak nawet podczas szturmu najważniejszą bronią miała być brawura i doskonałe wyszkolenie. Guastatorzy wykazali wysoką skuteczność w walce z wrogimi fortyfikacjami, ale ich kompanie miały dramatycznie małą siłę ognia, kiedy musiały zmierzyć się z wrogą piechotą, albo, co gorsza, czołgami.
Relacja XXXI Batalionu z walk o Tobruk zawierała uwagi na temat wyposażenia niemieckich pionierów, gdzie każda kompania posiadała sześć armat ppanc. kal. 37 mm, a saperzy w 60% byli uzbrojeni w pistolety maszynowe. Zwracano uwagę, że peemy są użyteczne nie tylko w akcjach stricte szturmowych, ale także podczas patroli poza swoimi liniami, w których guastatorzy często brali udział. W przeciągu działań na froncie jednostki guastatorów doraźnie dozbrajano w armaty przeciwpancerne, moździerze o większym kalibrze, czy wyposażano w detektory min. Z biegiem czasu zintensyfikowano szkolenie w zwalczaniu czołgów.
Na początku 1943 r. próbowano zmienić organizację jednostek guastatorów – nowa kompania miała liczyć 268 ludzi, na uzbrojeniu miało znaleźć się ponadto 32 pistolety maszynowe Beretta M.A.B. 38/A. Jednak zmiany te pozostały jedynie na papierze.
—————————————————
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 40 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
https://allegrolokalnie.pl/…/betasom-wloska-bron-podwodna-w…
https://odk.pl/betasom-wloska-bron-podwodna-w-bitwie-o-atla…