Niepokój Afrykanerów narasta
Bersalierzy przy dziale przeciwpancernym 47mm/32. Dalej o „Ariete” podczas „Crusadera”.
Generał Balotta rozpoczął przygotowania do sprawdzenia południowoafrykańskiej brygady. Miał w pamięci pierwotne rozkazy Rommla nakazujące marsz ku granicy Egiptu, dlatego nie przejawiał zamiaru zaatakowania Afrykanerów, ale przezornie chciał upewnić się, czy nie przeszkodzą oni w marszu „Ariete” na wschód. O 10.30 wysłał dwie kompanie czołgów M 13, w sile 12 i 13 wozów, każdą wspierało ok. 100 bersalierami w ciężarówkach, by „sprawdziły” flanki wrogiej pozycji. Wsparcia udzielała dywizyjna artyleria, w tym zdobyte 25-funtowe haubicoarmaty. Artyleria Południowoafrykańczyków rozpoczęła gwałtowny ostrzał, zmuszając włoskie czołgi do zawrócenia o jakieś 900 m od alianckich pozycji. Włosi nie zamierzali narażać swoich cennych i potrzebnych wszędzie czołgów na tak intensywny ostrzał, pozostali poza zasięgiem ognia. Cała akcja potrwała krócej niż godzinę. Później doszło do wymiany ognia artylerii. Wiele włoskich pocisków spadło na pozycje przeciwnika, ale odnotował on jedynie trzy ofiary.
Kolejny raz Południowoafrykańczycy przerysowali całą sytuację zgłaszając atak 100 wrogich czołgów, który potrwał 1,5 godziny i podczas którego na ich pozycje spadł ciężki ostrzał czołgów i artylerii. Afrykanerzy uznali wręcz, że zostaną zmiażdżeni impetem natarcia przeciwnika i spalili nawet tajne dokumenty, by zapobiec wpadnięciu ich w ręce wroga. Brygada z dumą ogłosiła, że tylko skuteczny ostrzał jej artylerii, który zniszczył ok. 25 wrogich czołgów, zapobiegł wdarciu się przeciwnika na własne pozycje. Raport ten był tym bardziej groteskowy, że żaden z włoskich czołgów nie pozostał na przedpolu 1. BP. Tę drobną nieścisłość wytłumaczono odholowaniem przez przeciwnika rzekomo zniszczonych wozów. W rzeczywistości żaden z M13 nie znalazł się nawet w strefie skutecznego ognia alianckiej artylerii.
Afrykanerzy spodziewali się, że kolejny atak może wyjść na ich pozycje w każdej chwili. W tej ciężkiej atmosferze oczekiwano przybycia brytyjskiej 4. BPanc. uzbrojonej w amerykańskie „Stuarty”, która w końcu zjawiła się o 11.30, odpowiadając w ten sposób o powtarzane prośby o pilne wsparcie. „Stuarty” zajęły pozycje na północ od pozycji południowoafrykańskich. Nowoprzybyli niemal wpadli pod lufy dział przeciwpancernych Włochów, ale szczęśliwie skręcili w ostatniej chwili i wycofali się o 1.100 metrów. Później napotkano 42 włoskie M13, ale „Stuarty” nie zdołały się do nich zbliżyć, ponieważ intensywny ogień prowadziła włoska artyleria. O zmierzchu brytyjskie czołgi wycofały się kilka mil na południe od pozycji własnej piechoty, by tam przeczekać noc. Ten manewr podziałał na nerwy Południowoafrykańczyków, którzy obawiali się, że „Ariete” w każdej chwili może przepuścić nocny szturm całością swoich sił.
Tymczasem „Ariete” wykorzystała noc na odwrót. Odpowiedziała w ten sposób na naglące rozkazy Rommla, które nakazywały jej marsz ku egipskiej granicy. O 15.30 Balotta wysłał 43 M13 w stronę południowoafrykańskich pozycji, by mieć pewność, że nie będą oni w żaden sposób przeszkadzać w przemarszu włoskiej dywizji. Reszta dywizji, w tym kolejne 23 M13, bersalierzy i artyleria, korzystając z tej osłony poruszała się w stronę Egiptu. W sztabie 1. BP źle zinterpretowano te ruchy, uznając, że są to przygotowania do generalnego ataku na pozycje Afrykanerów. Była to łatwa do popełnienia pomyłka, gdyż poruszające się pojazdy wzbijały ogromne tumany kurzu. Groźba ta wydawała się na tyle poważna, że o zmierzchu brygada wycofała się ku składom zaopatrzenia znajdującym się dalej na południe. Żaden atak oczywiście nie nastąpił i włoskie czołgi ubezpieczenia spokojnie ruszyły dołączyć do reszty dywizji. „Ariete” wolno zmierzała do Fortu Capuzzo przy granicy.
Ten epizod rozgrywany pomiędzy „Ariete” i 1.BP, a później także 4. BPanc., zwykle jest pomijany. Na pierwszy plan wysuwa się manewr DAK, który miał wywołać panikę po stronie aliantów. Jednak niemieckie dywizje straciły kilka dni, w odosobnieniu i przy kończących się zapasach paliwa, z dala od rozstrzygających wydarzeń Operacji „Crusader”. Te rozgrywały się pod Sidi Rezegh, gdzie, pod nieobecność wojsk pancernych Osi, nowozelandzka 2. DP nawiązała kontakt z garnizonem Tobruku. W tym kontekście „Ariete” pełniła ważniejszą rolę niż DAK, skutecznie powstrzymując możliwość marszu na północ 1. BP oraz absorbując uwagę 4. BPanc. Gdyby te siły dotarły pod Tobruk mogłyby pomóc ustanowić stały kontakt z obrońcami Tobruku (a stały nie był dzięki zaciętym kontratakom włoskiej piechoty) i rozstrzygnąć bitwę. Włoska akcja pod Taieb el Esem okazała się bardziej użyteczna niż wałęsanie się niemieckiego sojusznika po pustyni.