Walki trwały także w sektorze zachodnim amerykańskiej 7. Armii. Pierwszy atak na przyczółek 3. DP w rejonie Licaty podjęła włoska grupa taktyczna „Venturi” (płk Venturi), o której sile decydowały zwłaszcza DXXVI Batalion Bersalierów i CLXI Dywizjon dział samobieżnych (osiem Semoventi da 90mm/53). Inicjatywę szybko przejęli Amerykanie, zajmując Campobello di Licata. Włochów zaatakowały alianckie samoloty, które zniszczyły trzy działa samobieżne, raniły Venturiego i zabiły gen. Francisci, oficera łącznikowego pomiędzy 6. Armią i oddziałami milicji faszystowskiej na wyspie. Po kolejnych trzech godzinach walki Włosi zostali zmuszeni do odwrotu.
W ciągu dnia w rejon Licaty poczęły spływać elementy 15. Panzergrenadier-Division. Także Włosi dosłali dalsze oddziały. O 13.30 ponowiono atak, 15 czołgów z niemieckiej grupy bojowej „Neapel” zdołało przedrzeć się przez Campobello di Licata i posunąć się dalsze dwa kilometry na południe, ale tam spadł na nie kontratak amerykańskich czołgów i zmusił je do odwrotu w stronę Canicattì. Z biegiem dnia inicjatywę w tym sektorze przejęli Amerykanie. Siły włosko-niemieckie były nieliczne, zostały zmuszone do odwrotu i prowadzenia działań opóźniających.
Atakować próbował także DXXVII Batalion Bersalierów, który do 15.30 uwikłał się w walki o Palma di Montechiaro, po czym został odrzucony. Wsparcia miała udzielić tutaj 2. Bateria XXII Dywizjonu z armatami 105mm/28, ale została prawie całkowicie zniszczona na drodze SS 115 w wyniku ataków alianckiego lotnictwa.
Niemiecka Dywizja „HG” opóźniła nakazany jej marsz motywując to chęcią odzyskania uszkodzonych czołgów, które pozostały na polu bitwy. Jeszcze 12 lipca wykonała kontrataki w rejonie Ponte Dirillo i Case Priolo. Jednak nie przyniosły one już żadnych istotnych rezultatów.
Wizytujący 12 lipca wyspę głównodowodzący sił niemieckich we Włoszech marszałek Kesselring ocenił, że nie ma już żadnej możliwości zniszczenia wrogich przyczółków na wyspie. Rozpoczęto studiować plany ewakuacji wojsk do Kalabrii. Kampania miała jeszcze potrwać, Niemcy wysłali na wyspę 1. DSpad. i 29. DGPanc. Jednak zwycięstwo aliantów było już tylko kwestią czasu i poniesionych ofiar.
Sytuację zepchniętych do Geli Amerykanów uratowała począwszy od 11.30 interwencja lotnictwa. Ponadto od strony Licaty i Scoglitti na skrzydła atakujących wojsk włosko-niemieckich zaczęły naciskać amerykańskie czołgi. Zwłaszcza na zachód od Geli sytuacja (Osi) stała się groźna. Kolumnę płk Mona i kolumnę ubezpieczającą ppłk Mastrangeli odcięto od ich podstaw wyjściowych. Na tym odcinku Włochów zepchnięto do obrony, która wymusiła wysłanie w ten rejon wszelkich dostępnych rezerw. Po południu wzdłuż drogi Butera-Gela groźnie kontratakowali Rangersi, a silna grupa zmechanizowana 30. pp z 3. DP odrzuciła włoski batalion II/33. i zajęła Ponte Manfria. W efekcie żołnierze z kolumny płk Mona zostali stłoczeni na drodze Butera-Gela, gdzie ostrzeliwała ją artyleria i atakowało lotnictwo. O 15.30, po kilku nieudanych próbach wyjścia z okrążenia, poddały się pozostałości batalionu I/33. Reszcie zaangażowanych dotąd w walce elementów DP „Livorno” nakazano powrót na pozycje wyjściowe. Rozkaz nie dotarł do wszystkich i kapitulować musiał także batalion I/34., który osamotniony pozostał pod Gelą. Nocą 11/12 lipca w rejonie Monte Castelluccio silny kontratak wykonał amerykański 26. pp, efektem było zniszczenie także batalionu III/34. i ostatnich pozostałości Gruppo Mobile E. O 7.20 zajęto lotnisko Ponte Olivo.
Wyhamowało także natarcie Niemców. Pojazdy amfibijne DUKW przewiozły na plażę XXXII Dywizjon Artylerii Polowej, którego 105-mm haubice wkrótce wzięły na cel niemieckie czołgi. Do walki pod Gelą weszły także pierwsze cztery czołgi średnie M4A1, które zdołano wyładować na plaży w pobliżu miasta. Również amerykańska piechota wyeliminowała kilka czołgów dzięki swoim bazookom i armatom przeciwpancernym. O 14.00 kolumny prawa i centralna z DPanc. „HG” zostały zatrzymane i przeszły do obrony. Mocno naciskały na nie wojska amerykańskie atakujące z kierunku Scoglitti. Po południu silnie kontratakowały je amerykańskie czołgi, które do tego czasu wysadzono na ląd w Geli, zmuszając Niemców do odwrotu na północ i powodując duże straty w pojazdach pancernych.
Około południa dowódcy Osi uznali, że w rejonie Geli osiągnęli zwycięstwo. Do gen. Guzzoniego dotarł błędny meldunek nasłuchu radiowego o rzekomej ewakuacji miasta i ponownym zaokrętowaniu 1. DP. W rzeczywistości o 11.30 gen. Patton zażądał jedynie wzmocnień dla naciskanej dywizji. Do sukcesu brakowało bardzo wiele. Czołgi były pozbawione wsparcia piechoty, zdołały spenetrować pozycje przeciwnika, ale nie kontrolowały terenu. Bez wsparcia nie były w stanie zaatakować silnie bronionego miasta. W tym czasie przeciwnik miał czas przygotować się do przeciwdziałania.
W końcu generał Guzzoni nakazał Conrathowi wycofać jego siły w kierunku Caltagirone, gdyż obawiano się naciskających w kierunku na Katanię Brytyjczyków. Chciano także wyjść poza zasięg ognia artylerii okrętowej.
Po południu podsumowano dotychczasowe walki. Dywizja „HG” z 17 „Tygrysów” straciła 10, ponadto utracono tuzin PzKpfw III i PzKpfw IV, pod koniec dnia posiadano 54 sprawne czołgi z 99 początkowego stanu. Dywizja miała też nie mniej niż 630 poległych i rannych. Zmasakrowana została Dywizja „Livorno”, która straciła 214 oficerów i 7000 żołnierzy. Dużą część tych strat spowodowało blisko 500 pocisków kal. 152 mm, które 11 lipca wystrzelono w stronę nacierających Włochów.
W sąsiednich sektorach Amerykanie zajmowali kolejne cele terenowe. Największy sukces osiągnęła 45. DP. 11 lipca jej 157. pp zajął Comiso i Ragusę. Na lotnisku w Comiso Amerykanie zdobyli 125 samolotów i 200 000 galonów paliwa lotniczego.
Kolumna prawa DP „Livorno” ruszyła do ataku o 7.30, z powodzeniem znosząc wysunięte pozycje przeciwnika. Dopiero o 11.00 zatrzymali ją Rangersi, także dzięki wsparciu trzech zdobytych włoskich armat.
O 7.45 ruszył II/Pz.Rgt. „HG”, zdołał przebić się przez pozycje 26. pp i ruszył ku Geli. Opór stawili Rangersi używający zdobytych włoskich armat, wsparci dodatkowo przez dwa dywizjony 105-mm haubic.
Batalion III/34. pp z DP „Livorno” działał na flance niemieckich czołgów. Początkowo w jego działaniach zabrakło wsparcia ogniowego ze strony I/28. Dywizjonu ze względu na kłopoty z łącznością. Haubice 75mm/18 otworzyły ogień dopiero o 8.30. Po 9.00 batalion zaatakował pozycje przeciwnika pomiędzy Poggio Rosario i Case Salera. Przedarcie się na tym odcinku potrwało trzy godziny, poniesiono przy tym bardzo wysokie straty na skutek ognia krążownika „Savannah”. O 11.00 złamał opór Amerykanów heroiczny atak 11. Kompanii por. Florio. Dotychczasowe straty batalionu były jednak katastrofalne: z 10. Kompanii pozostało 34 ludzi bez żadnego oficera, 9. Kompania straciła połowę żołnierzy i pozostał jej tylko jeden oficer. Śmiertelną ranę odniósł także dowodzący I/28. Dywizjonem mjr Artigiani. Po całej okolicy walały się szczątki żołnierzy włoskich rozerwanych na strzępy eksplozjami pocisków okrętowych. Batalion zatrzymano na peryferiach miasta, gdzie miał czekać na wzmocnienia i blokować dostęp do miasta od zachodu.
W centrum o 8.00 I/Pz.Rgt. „HG” pod bezpośrednim dowództwem gen. Conratha zaatakował pozycje w rejonie Case Priolo trzymane przez 16. pp i otwartym terenem poruszał się w stronę Geli. Amerykański 16. pp cofnął się w stronę Piano del Lupo.
Na wschodzie wsparty „Tygrysami” Pz.Gren.Rgt. „HG” walczył w rejonie Ponte Dirillo. Pułkownik Gavin zebrał około 250 spadochroniarzy z batalionu 3/505. ppspad., których wsparły elementy grupy taktycznej 180. pp. Amerykanie zajęli silną pozycję na wzgórzu Biazzo, gdzie znajdował się włoski punkt oporu, który dominował nad mostem na rzece Dirillo. Było to kilka betonowych schronów, które wspierało francuskie działo kal. 75 mm M 1897 na otwartym stanowisku. W ciężkim boju z grenadierami pancernymi i „Tygrysami” z pomocą spadochroniarzom przyszły 57-mm armaty przeciwpancerne amerykańskiej piechoty i ostrzał dywizjonu artylerii polowej. Jednak decydującym czynnikiem o niepowodzeniu niemieckiego ataku było zjawienie się obserwatora artyleryjskiego, który ściągnął na Niemców precyzyjny ogień artylerii okrętowej. Walki na tym kierunku trwały do późnego wieczora, gdy naciskami na flankach i tyłach grenadierzy pancerni zostali zmuszeni do odwrotu.
Dopiero o 8.30 adm. Hall dostał pierwsze wezwanie do udzielenia pomocy atakowanym. Krążownik „Savannah” natychmiast otworzył ogień do czołgów nadchodzących od strony Ponte Olivo. O 9.02 artyleria okrętu przeniosła ogień na drugą grupę niemieckich czołgów. O 9.17 przyszła kolej na włoski batalion III/34. Ocena ppłk Darby’ego wskazywała, że sytuacja wygląda najgroźniej na kierunku ataku niemieckiej prawej kolumny z kierunku Ponte Olivo. Dlatego od 10.40 ostrzał tejże podjął krążownik „Boise”, momentalnie rozpraszając jej czołgi. W międzyczasie do kanonady przystąpiły ponadto trzy niszczyciele. Artyleria okrętowa wstrzymała ogień o 11.30.
Trzy kolumny Dywizji „HG” i włoski batalion III/34. zepchnęły Amerykanów w rejon plaż. Atak zmusił ich do przygotowania obrony wśród zabudowań Geli. W połowie poranka oba bataliony pancerne DPanc. „HG” spotkały się na peryferiach Geli, a „Livorno” wysłała kolejny batalion dla wsparcia natarcia na miasto. Niemcy wysłali 40 czołgów ku pasowi natarcia dywizji „Livorno” z zamiarem okrążenia Geli od zachodu, ale natrafiono na silny ogień artylerii okrętowej.
Żołnierz włoski obsługuje moździerz szturmowy Brixia mod. 1935 kal. 45 mm.
Wybaczcie trochę prywaty. Pozyskiwanie literatury jest częścią mojej pracy, która ma decydujący wpływ na jej jakość. Dlatego zdecydowałem się na małe czyszczenie szały celem zdobycia funduszy (a na włoskim rynku sypnęło mocnymi nowościami…). I tak: na sprzedaż oprócz książek będę miał trochę gier planszowych o dużej wartości kolekcjonerskiej. Ceny dość przyziemne, choć podlegają licytacji. Na pierwszy ogień klasyka – gry wydawnictwa Dragon.
Niebawem więcej tytułów. Polecam, zapraszam i dziękuję za wsparcie.
PLAN GENERAŁA ROSSIEGO
Nocą 10/11 lipca gen. Guzzoni nakazał następnego dnia przeprowadzić skoordynowany atak dywizjom „HG” i „Livorno”. Przed świtem generałowie Conrath i Chirieleison spotkali się w sztabie włoskiej dywizji. Atak zaplanowano na 6.00. Dywizja „HG” miała atakować na podobnych kierunkach jak poprzedniego dnia. Cztery bataliony z „Livorno” miały atakować drogą prowadzącą z zachodu do Geli i wzdłuż drogi SS 117. Nocny marsz na podstawy wyjściowe opóźniały ataki lotnictwa i starcia ze spadochroniarzami. Oddane do dyspozycji XVI KA siły DP „Livorno” zajęły podstawy wyjściowe dopiero o 5.00, a nie, jak zakładano, o północy. Podczas przemarszu największe straty poniósł batalion II/34., który w rejonie walk pojawił się dopiero o godzinie 13.00. Po stronie niemieckiej marsz spowalniały „Tygrysy”, które miały spore problemy z pokonaniem wąskich uliczek w okolicznych miejscowościach.
Gen. Rossi (XVI KA) zaplanował atak w następujący sposób. Dywizja „HG” miała zaatakować przyczółek pod Gelą ze wschodu i północy, natomiast DP „Livorno” z zachodu i północy. Dywizja „HG” miała działać w trzech kolumnach: z lewej dwa bataliony grenadierów pancernych, kompania „Tygrysów” i dywizjon artylerii miały podjąć marsz z Biscari ku Ponte Dirillo, a następnie nacierać wzdłuż linii kolejowej Vittoria-Gela, w centrum batalion czołgów i dywizjon artylerii miały nacierać z Niscemi przez Case Priolo i Piano Lupo, na prawej flance niemieckiej dywizji batalion czołgów i batalion saperów miał z Ponte Olivo atakować równolegle do drogi SS 117, odwód stanowił batalion rozpoznawczy będący w drodze z Caltagirone do S. Pietro. „Livorno” w pierwszym rzucie także atakowała w trzech kolumnach: z lewej dowodzone przez ppłk Leonardi były batalion III/34., dywizjon art. I/28., kompania moździerzy kal. 81 mm i pozostałości Gruppo Mobile E, które wzdłuż drogi SS 117 miały poruszać się w stronę Geli, kolumna prawa płk Mona z batalionami I/33. i I/34., dywizjonem art. III/28. i resztą batalionu moździerzy kal. 81 mm, które miały nacierać na skrzydłach drogi Butera-Gela, na skrajnej prawej flance atak ten ubezpieczała grupa ppłk Mastrangeli z batalionem II/33. i dywizjonem art. IV/28., która miała się przemieszczać wzdłuż linii kolejowej Butera-Gela (kolumną prawą i ubezpieczającą dowodził gen. Perugini, zastępca dowódcy w DP „Livorno”). W rezerwie pozostała grupa ppłk Bruni z batalionami III/33. i II/34. (jak wspomniano nadal znajdował się w marszu) oraz dywizjonami artylerii II/28. i CIX haubic 149mm/13 (przydzielony przez XVI KA), która rozlokowała się w okolicy Poggio della Femmina.
Pewną pomoc starało się dać lotnictwo Osi. Dziewięć włoskich Ju 87 równocześnie z początkiem natarcia zaatakowało żeglugę na wodach Geli, gdzie uszkodzono dwa statki. Myśliwce alianckie były nieobecne z powodu mgły ścielącej się nad Maltą i Pantellerią. Pierwsze 10 amerykańskich czołgów mogło wejść do walki dopiero od godziny 11.30, napotkano problemy z podejściem LST do brzegów, a po wyładowaniu pojazdów pancernych na ląd zakopywały się one na piaszczystej plaży. Odczuwalny był także brak armat przeciwpancernych zatopionych wraz z LST 313.
Późnym porankiem ataki rozpoczęła także DPanc. „Hermann Göring”, która działała w trzech kolumnach. Zadaniem dla nich było złamanie oporu Amerykanów na południe od Niscemi i Biscari, a następnie koncentryczny atak na Gelę. Włosko-niemiecki atak wymierzono w środkowy przyczółek amerykańskiej 1. DP. Tymczasem to w pasie działania 45. DP panował największy nieporządek, gdyż dywizja miała problemy z uporządkowaniem swoich szeregów po przeprowadzonym przy dużym bałaganie lądowaniu.
Marsz Dywizji „HG” został źle zorganizowany z powodu niedoświadczenia oddziałów i dowódców. Wszędzie natrafiano na rozproszone grupy spadochroniarzy 82. DPD, którzy z sukcesem opóźniali marsz Niemców. Maszerujące kolumny atakowało ponadto lotnictwo sprzymierzonych. Naloty powodowały wybuchy paniki w szeregach, osobiście interweniować musiał gen. Conrath.
Na wschodnim lewym skrzydle dywizji wzdłuż doliny rzeki Dirillo poruszały się dwa bataliony pułk grenadierów pancernych przewożonych na ciężarówkach (trzeci batalion pułku wyposażony w transportery opancerzone znalazł się w składzie grupy bojowej „Schmalz” w rejonie Katanii), które wsparły dywizjon artylerii i 2. Kompania s.Pz.Abt. 504 z 17 czołgami ciężkimi „Tygrys”. Celem tej gruby bojowej było osiągnięcie trasy SS 115 na wysokości mostu Ponte Dirillo, a następnie atak na plażę Senia Ferrata. O godzinie 15.30 została zatrzymana w drodze ku wybrzeżu przez batalion 1/180. pp z 45. DP oraz spadochroniarzy. Atakujących tutaj grenadierów pancernych rozproszył ogień artylerii polowej. „Tygrysy” borykały się z awariami mechanicznymi i na razie nie dały piechocie żadnego wsparcia.
Druga kolumna, działająca w centrum, składała się z dwóch batalionów czołgów pułku pancernego z DPanc. „HG”, które wspierał IV Dywizjon Artylerii, bateria „Nebelwerferów” i bateria Flaku. Celem tej grupy było Case Priolo na drodze bocznej prowadzącej z Niscemi. O 13.30 grupa centralna osiągnęła Case Priolo, ścierając się przy tym z 2. Batalionem 16. pp i 1/505 ppspad. Niemcom brakowało wsparcia piechoty, dlatego kolejne dwa ataki zostały odparte, także dzięki wsparciu artylerii okrętowej.
Trzecia kolumna operowała na prawym skrzydle, był nią jedynie batalion saperów, który poruszał się w stronę Ponte Olivo. W południe, w rejonie Castelluccio, niemieccy saperzy spotkali cofającą się Gruppo Mobile E.
Ostatni 10 lipca atak na przyczółek pod Gelą wykonała późnym popołudniem lewa kolumna Dywizji „HG”, która po odzyskaniu łączności ze sztabem dywizji ruszyła wzdłuż rzeki Dirillo w stronę miejscowości Acate skąd zamierzano poruszać się dalej trasą SS 115. Niemcom udało się zbliżyć na kilka tysięcy metrów do ujścia rzeki do morza. Kilka „Tygrysów” zdołało nawet ostrzelać część floty desantowej znajdującej się w pobliżu wybrzeża. Podczas tych walk duże straty poniósł amerykański batalion 1/180. pp, którego wielu żołnierzy skapitulowało. Do niewoli dostał się także dowódca batalionu pułkownik Wiliam H. Schaefer. Przed ewakuacją tego sektora uchronił Amerykanów batalion 3/180. pp, który zdołał powstrzymać Niemców i odrzucić ich na podstawy wyjściowe. Ponownie dużą zasługę należy zapisać artylerii okrętowej. Grenadierzy pancerni w dużej mierze poddali się panice. Oficerowie przywrócili porządek w szeregach dopiero w okolicy Biscari.
Kontrataki były powodem pewnej troski gen. Pattona, ale jego 7. Armia zdołała wydostać się z plaż. Pierwszego dnia straciła 58 zabitych, 199 rannych i 700 zaginionych, wzięła 4000 jeńców. Na ląd schodziła już tzw. Kool Force, czyli rezerwowe jednostki amerykańskiej 2. DPanc. „Heel on Wheels”. Jej pierwszym rzutem byli żołnierze 41. Pułku Piechoty Pancernej, gdyż wyładunek czołgów na piaszczystej plaży okazał się utrudniony. W rejonie Geli pierwsze czołgi średnie zeszły na ląd dopiero po świcie 11 lipca.
Na morzu doszło do licznych ataków lotnictwa Osi, które odnotowało kilka sukcesów. O świcie 10 lipca niszczyciel USS „Maddox” był atakowany w locie nurkowym przez samotny niemiecki Ju 88 z Kampfgeschwader 54. Zrzucona z jego pokładu bomba trafiła w rufę amerykańskiego okrętu, co wywołało jego eksplozję i zatonięcie w przeciągu dwóch minut wraz z 211 członkami jego załogi. Kilka minut później ciężko uszkodzony został trałowiec USS „Sentinel”. Po południu niemieckie myśliwce bombardujące uszkodziły niszczyciel USS „Murphy”. O zmroku niemiecki samolot trafił okręt do przewozu czołgów LST 313. Nalotu dokonano na małym pułapie i od strony słońca. Jednostka w ciągu kilku minut zatonęła w sekwencji eksplozji wraz z całym swoim ładunkiem armat przeciwpancernych i licznymi ludźmi. Późnym popołudniem 11 lipca bombowce Ju 88 kilkukrotnie trafiły przewożący amunicję statek typu Liberty „Robert Rowan”, który rozerwała potężna eksplozja. Tego dnia na wodach Geli zatonął także LST 158. Kilka kolejnych jednostek zostało uszkodzonych.
Gruppo Mobile E (kpt. Giuseppe Granieri) była jednym z siedmiu podobnych związków taktycznych, których zadaniem była zwłaszcza obrona najważniejszych lotnisk Sycylii. W skład grupy weszły: 1. Kompania CI Batalionu czołgów Renault R-35, 2. Kompania CII Batalionu Przeciwpancernego armat 47mm/32, 4. Kompania 501. Batalionu OW, 155. Kompania Motocyklistów, 9. Bateria haubic 75mm/18 z III Dywizjonu 54. Pułku Artylerii z DP „Napoli” oraz 20-mm działko przeciwlotnicze z 326. Baterii z DP „Assietta”.
CI Batalion powstał 27 lipca 1941 w Sienie w ramach 131. Pułku Pancernego DPanc. „Centauro”. W styczniu 1942 r. zyskał status samodzielnego i wraz z CII Batalionem został wysłany na Sycylię. Po 16 jego R-35 weszło w skład Gruppi Mobili D, E, F i G przydzielonych XVI KA. Czołg R-35 ważył 10 ton, miał dwuosobową załogę i był uzbrojony w armatę kal. 37 mm z zapasem 100 pocisków. Latem 1943 r. i w warunkach frontu zachodniego był już całkowicie przestarzały.
Reagując na aliancki desant dowódca XVI KA, gen. Carlo Rossi, któremu podlegał sektor na wschód od Geli, nakazał o 3.15 10 lipca 1943 marsz grup bojowych niemieckiej Dywizji „Hermann Göring” z Caltagirone w stronę plaży Senia Ferrata, gdzie lądowały oddziały amerykańskiej 1. DP. O 3.40 Rossi nakazał Gruppo Mobile E, która znajdowała się w Niscemi, by przeszła do dyspozycji taktycznej XVIII Brygady OW i kierowała się w stronę lotniska Ponte Olivo. O 5.30 wysłano grupę taktyczną dla wsparcia 429. Batalionu OW walczącego w rejonie Case Priolo z batalionem 1/505. ppspad. (faktycznie około 100 ludzi). Akcję wykonała 4. Kompania 501. Batalionu OW i pluton czołgów R-35, ale włoskie czołgi odrzuciła artyleria niszczyciela „Jeffers”, który wystrzelił dziewiętnaście salw z pięciocalowych armat. Później siły te skierowały się ku Geli. W tym czasie bardziej na zachód trasą SS 117 w stronę miasta poruszała się reszta Gruppo Mobile E.
O 7.00 znalazła się ona w pobliżu Geli. Rangersi i amerykańscy saperzy zajęli pozycje za masywnym nasypem kolejowym na północnych peryferiach Geli. Wodnosamoloty katapultowane z amerykańskich krążowników wkrótce dostrzegły zbliżającą się kolumnę włoską. Niebawem spadł na nią intensywny ogień dział niszczyciela „Shubrick” i broni wsparcia amerykańskiej piechoty oraz naloty lotnictwa. Piechotę i towarzyszące elementy zatrzymał i rozproszył ogień artylerii okrętowej. Natarcie kontynuowały czołgi i kompania przeciwpancerna. Sześć R-35 zostało rozerwanych precyzyjnym ogniem artylerii morskiej, którym kierowali obserwatorzy w samolotach, choć te próbowały przepędzić nieliczne myśliwce Osi. Pięć czołgów Renault zdołało się jednak wedrzeć na peryferie miasta. Dwa z czołgów skierowały się ku centrum miasta, siejąc tam zamęt w amerykańskich szeregach. Rangersi i saperzy próbowali zniszczyć je rzucając z balkonów ładunki trotylu i strzelając z bazook.
Podpułkownik Darby udał się na plażę w swoim jeepie, wziął na hol 37-mm armatę ppanc. i zaholował ją do miasta. Osobiście kierował jej ogniem, dzięki czemu zniszczono przynajmniej jeden czołg (za swój wyczyn Darby otrzymał Distinguished Service Cross (Krzyż za Wybitną Służbę) i awans do stopnia pułkownika). Czołg por. Angelo Navari został zatrzymany w pobliżu kościoła Chiesa Matrice na głównym placu miasta. Szarżę doceniono przyznaniem pośmiertnie porucznikowi Navari Srebrnego Medalu Waleczności Wojskowej. Nie lepiej wyglądała sytuacja 2. Kompanii armat 47mm/32, które po zwolnieniu z holu ciągników obsługi próbowały podciągnąć w pobliże miasta. Artylerzyści dostali się pod silny ostrzał amerykańskiej piechoty, a armaty zniszczono. O 11.55 pozostałości Gruppo Mobile E wycofały się drogą w stronę Ponte Olivo. Niebawem napotkano saperów z Dywizji „Hermann Göring”.
Należące do Gruppo Mobile E cztery haubice 75mm/18 z 9. Baterii zajęły dobrze okopane i zamaskowane pozycje w rejonie lotniska Ponte Olivo. Na miejscu pozostały przez całą bitwę, dając cenne wsparcie własnym wojskom, a 11 lipca nawet z powodzeniem starły się z amerykańskimi czołgami poruszającymi się drogą SS 117. Włoscy artylerzyści, pomimo braku transportu kołowego, gdyż ciągniki zniszczył ostrzał artylerii okrętowej, zdołali je jeszcze ewakuować do Niscemi. Już w Niscemi wystrzelono resztę zapasu amunicji w stronę zamku Castelluccio, gdzie Amerykanie zawiesili gwiaździsty sztandar.
O 4.00 gen. Rossi rozkazał batalionowi III/33. pp i III Dywizjonowi 28. Pułku Artylerii z DP „Livorno”, by ruszył z Butera w stronę góry Monte Poggio Lungo, znajdującej się w połowie drogi z Licaty do Geli. W południe do Włochów dotarła wiadomość o zajęciu tej ostatniej przez Force X ppłk Darby’ego. Dwie kompanie Rangersów wspierane trzema zdobytymi włoskimi działami kal. 77 mm niebawem musiały odpierać kontratak batalionu III/33. pp, którym dowodził ppłk Bruni. Włoski batalion nie dał rady pokonać przeciwnika i wycofał się na umocnione pozycje Poggio della Femmina i Monte del Falcone. Nocą przybył tam także batalion II/33. pp.
Na samym zachodnim skraju alianckiego desantu do walki weszła 207. DOW (gen. Schreiber), jedyna jednostka włoskiego XII KA (gen. Mario Arisio) zaangażowana na tym etapie bitwy. Podstawowym zadaniem korpusu była obrona plaż w południowo-zachodniej części wyspy, stąd potrzeba było czasochłonnego przegrupowania jego sił przed podjęciem kontrataku w rejonie Licaty. Tego dnia udało się tylko zorganizować nową linię obrony z pospiesznie zebranych sił. Kontratak zaplanowano na świt dnia następnego.
Na zachód od Geli, na lewym skrzydle desantu 7. Armii „Joss” Force – 3. DP i 3. Batalion Rangersów, lądowały w rejonie miasta Licata. Bronił się tutaj 384. Batalion OW z 134. Pułku. Wsparcie ogniowe zapewniały dwie baterie dział 105mm/27 (francuskie canon de 105 mle 1913 Schneider) z CXLV Dywizjonu, 81. Bateria dział 75mm/34 oraz pociąg pancerny floty TA76-II-T z czterema armatami ppanc./plot. 76mm/40. Artyleria włoska strzelała tak intensywnie, że poszczególne fale desantu zatrzymywano, by dać czas okrętom na wyeliminowanie zagrożenia. Plaża „Czerwona” była intensywnie ostrzeliwana przez pociąg pancerny, który spowodował, że praktycznie była bezużyteczna. O świcie zagrożenie to wyeliminował niszczyciel USS „Buck”. Na niekorzyść pociągu działały zniszczenia, których dokonali sami Włosi demolując zgodnie z planem infrastrukturę portu, przez co został on unieruchomiony tuż przy brzegu.
O 7.15 krążownik USS „Brooklyn” uciszył także baterie na Monte Sole, które wcześniej uparcie ponawiały ostrzał. Bateria na Monte Desusino ostrzeliwała plażę „Niebieską”, także będąc pod ogniem amerykańskiej floty, o 9.18 została zmuszona do milczenia. Ostatnie działo 81. Baterii zajmowało pozycję w Manfria, na skrajnie lewym skrzydle amerykańskiego ataku. Uciszono je dopiero po południu 10 lipca. Prawie wszyscy członkowie jego obsługi zginęli na posterunku, podobnie jak 75% personelu baterii, do której należeli. Nie miał szans na powodzenie kontratak 538. Batalionu z 207. DOW, który natrafił na pierwsze amerykańskie czołgi wysadzone na brzeg. Licatę zajęto do 11.30. Po zabezpieczeniu przyczółka 3. DP ruszyła w głąb lądu. Pierwszego dnia walk dywizja wzięła do niewoli 3000 jeńców tracąc mniej niż 100 poległych i rannych.
Na wschodzie, pod Scoglitti, lądowanie 45. DP rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem. W jej rejon lądowania została omyłkowo zrzucona duża część batalionu 2/505. ppspad. Gdy rozpoczął się desant z morza włoska piechota była już uwikłana w walki ze spadochroniarzami. Broniły się tutaj 501. Batalion i część 389. Batalionu z 178. Pułk OW płk Sebastianello wchodzących w skład XVIII Brygady OW. Ogień w stronę plaż otworzyły trzy włoskie baterie armat 75mm/27 z XXI Dywizjonu, ale uciszyły je okręty. Do 14.00 179. pp przełamał opór 389. Batalionu OW i zajął Scoglitti. Pomimo zamieszania, jakie towarzyszyło desantowi, po południu ruszono w głąb lądu napotykając słaby opór.
Po pokonaniu linii bunkrów, które górowały nad plażami, Amerykanie wdarli się w głąb lądu. Saperzy posuwali się ulicami miasta wykorzystując umiejętności nabyte podczas szkolenia, wrzucali granaty w każde podejrzane okno, drzwi, czy otwór piwniczny. Podczas szturmu komunikowano się za pomocą sygnałów świetlnych z ręcznych latarek TL-122B i TL-122C.
Na lewym skrzydle włoska piechota z garnizonu stanowiska Capo Soprano zaczęła się cofać pod naporem Amerykanów i na skutek ognia z morza. Grupa Włochów kierowała się ku centrum miasta nie wiedząc, że są tam już przeciwnicy, wpadli w zasadzkę zastawioną przez Rangersów na jednej z ulic i zostali wystrzelani. Wielu Włochów zginęło zwłaszcza na Via Fazzello, na południe od kościoła San Giacomo. Wśród nich było także bardzo wielu cywilów, którzy próbowali wydostać się ze strefy walk. W tym wypadku włoscy autorzy podkreślają, że stało się tak z powodu nadmiaru gorliwości lub zbytniej ostrożności Amerykanów. W pobliżu Via Eutimo Rangersi rozbroili trójkę Włochów i puścili ich wolno; dwóch z nich spróbowało podkraść się do porzuconej broni i wznowić walkę, tym razem zostali zastrzeleni.
Rangersi i saperzy kierowali się głownie na plac Umberta I. Izolowane punkty opory walczyły przez kilka godzin bez nadziei na sukces. Ostrzał z morza uciszył już większość włoskich baterii, które wcześnie prowadziły ogień w stronę desantujących się wojsk. Do 6.00 broniło się ośmiu funkcjonariuszy Guardia di Finanza, którymi dowodził vice brigadiere Giuseppe Bennici. Zajęli oni okop w rejonie hospicjum Ospizio Marino, mając jako uzbrojenie ckm, karabiny, pistolety i granaty. Dopiero ostrzał z granatnika, który ranił wielu z funkcjonariuszy, zdołał złamać ten opór. Ciężko ranny był Bennici, a na pokładzie wiozącym jeńców do Afryki zmarł funkcjonariusz Nunzio Gangi. Do godziny 8.00 walki ustały, a na przedmieściach miasta stworzono silną linię obrony. Część budynków płonęła, spowijając okolicę gęstym dymem. 429. Batalion majora Rubellino stracił pięciu poległych oficerów i kolejnych 12 rannych oraz 180 zabitych lub rannych żołnierzy, czyli 45% swojego stanu wyjściowego.
1. DP lądująca na prawo od Geli, angażowała tam siły włoskie, które nie mogły przez to wzmocnić obrony miasta. Żołnierze dwóch pułków „Big Red One” napotkały jedynie bardzo słaby opór. Niebawem ruszyli na północ, by przeciąć komunikację trasą SS 115 i połączyć swoje siły ze spadochroniarzami.
9 lipca 1943 siły inwazyjne skoncentrowały się wokół Malty, przeszkadzała w tym zła pogoda. Wczesnym rankiem rozszalał się sztorm. Porywisty mistral wiał z północnego-zachodu. Do południa wicher osiągał już prędkość 50 km/h. Fale przewalały się nawet przez największe okręty, zaokrętowani żołnierze cierpieli na chorobę morską, byli przemoczeni. Statki i okręty utrzymały wyznaczony kurs, ale wiele z nich nie zdołało utrzymać swojego miejsca w szyku. Około 20.00 wichura zaczęła się zmniejszać, przed północą wiatr ucichł a morze zrobiło się spokojne. Wielka machina wojenna ruszyła i nic już nie mogło jej zatrzymać. Mocno wzburzone morze uśpiło czujność Włochów, którzy uznali desant w takich warunkach za absolutnie niewykonalny.
Rozkaz do ewakuacji mieszkańców Geli wydano dopiero wieczorem 9 lipca. Wywołało to zamieszanie, gdy tysiące ludzi wyległo w ciemnościach na ulice uciekając wraz z dobytkiem na wszelkiej maści dostępnych im środkach transportu.
Drogi w mieście nie zostały przegrodzone barykadami lub gruzem z wysadzonych w powietrze budynków. Co najwyżej znalazły się tam stalowe jeże. W okolicy desantu Force X znalazły się betonowe schrony, które miały pod ogniem plaże i wyjścia z nich prowadzące w głąb lądu. Szczególnie schron w Porta Marina miał bardzo szerokie pole ostrzału. Na podstawie fotografii lotniczych stwierdzono, że podejścia do Geli nie są zaminowane. Był to błąd, który wiele kosztował zwłaszcza Rangersów.
Przypis: Wojska Osi bardzo narzekały na niedostępność min. Stawia to pod znakiem zapytania często przytaczaną relację generała Pattona o rzekomych przypadkach zaminowania przez Niemców terenu za pozycjami obsadzanymi przez Włochów, by ci nie mogli ich porzucić.
O 19.30 9 lipca sztab XVIII Brygady stacjonujący w Niscemi został poinformowany o stanie alarmu przez XVI KA generała Carlo Rossi, któremu podlegała. O 0.15 10 lipca napłynęły pierwsze meldunki o spadochroniarzach, lądujących także za pasem nadbrzeża, na obronie którego skupiała się brygada. Wybuchły wspomniane walki o Case Priolo. O 2.40 odkryto liczne okręty w pobliżu wybrzeża.
Force X Darby’ego przybyły w rejon lądowania krótko po północy. O 0.44 łódź motorowa ML odnalazła plaże wytypowane do wysadzenia desantu. O 1.25 rozpoczęto wodować środki desantowe pierwszej fali wojsk inwazyjnych. Ich przegrupowanie na morzu nie zostało przeprowadzone prawidłowo z powodu stanu morza i nie odnalezienia dwóch jednostek-przewodników, które miały poprowadzić barki desantowe ku właściwym plażom. Darby przejął inicjatywę, na jednej z jednostek wsparcia ogniowego LCS (Landing Craft Support) sam poruszał się wśród rozproszonych barek desantowych próbując zaprowadzić w ich szeregach porządek. W końcu z pomocą przyszedł kolejny z „przewodników”, który dzięki sygnałom świetlnym pomógł opanować zamęt. W tym czasie sześć reflektorów z brzegu oświetliło desant. Wielu Rangersów cierpiało na chorobę morską, a oświetlenie barek desantowych przez przeciwnika dodatkowo źle wpłynęło na ich morale. Teraz w stronę morza z brzegu poczęto wystrzeliwać pociski oświetlające. LCS, na pokładzie którego był Darby, odpowiedział wystrzeleniem w stronę brzegu sześciu z tuzina swoich rakiet. Jedna z nich trafiła w budynek będący składem amunicji, który wyleciał w powietrze (Spekuluje się, że mógł to być skład niemieckich min przeciwczołgowych Teller Mine, które miały być rozmieszczone na plażach Geli. Eksplozja była bowiem zbyt silna jak na trafienie składu amunicji piechoty). Niemal równocześnie Włosi wysadzili w powietrze centralny fragment pomostu w Geli. Wkrótce odezwały się włoskie moździerze, których pociski zaczęły gęstym deszczem spadać wśród barek desantowych. Jedna z nich otrzymała centralne trafienie i poszła na dno.
Z morza ostrzał prowadziły jednostki morskiego wsparcia artyleryjskiego. O 3.10 niszczyciel USS „Shubrick” i krążownik USS „Savannah” otworzyły ogień w udanej próbie uciszenia dwóch szczególnie natarczywych włoskich reflektorów.
Kilkaset metrów od wybrzeża zaczynał się szeroki pas piaszczystych mielizn, które znacząco utrudniały środkom desantowym osiągnięcie plaż. Duże fale na rozszalałym morzu w kilku przypadkach pomogły w ich pokonaniu. Mimo wszystko wiele z barek utknęło kilkaset metrów od brzegu.
Desant w rejonie Geli rozpoczął się w pierwszych godzinach 10 lipca wraz z desantem 1. Batalionu Rangersów na plaży „Czerwonej”, na lewo od pomostu, oraz 4. Batalionu Rangersów na plaży „Zielonej”, na prawo od niego. Obie plaże znajdowały się naprzeciwko miasta. O 3.15 pierwsi Rangersi opuścili pokład 28 barek, które zdołały osiągnąć plaże. Amerykanie natychmiast ponieśli ciężkie straty. Wystrzelano prawie cały pluton jednej z kompanii Rangersów. Wkrótce na prawo od pomostu z LCI zaczęli wyładunek saperzy i kompanie moździerzy. Jeden z LCI, który przewoził 24 moździerze, miał czterogodzinne opóźnienie, podczas którego próbował przedrzeć się przez mielizny. Na jego pokładzie poniesiono duże straty.
O 2.56 dowódca włoskiego 429. Batalionu OW major Rubellino poinformował o wrogich środkach desantowych kierujących się ku brzegowi w rejonie wioski Senia Ferrata. Niebawem odezwały się włoskie baterie. To właśnie ten batalion musiał toczyć ciężkie starcia z Rangersami w samej Geli. Linia schronów i punktów obronnych pomiędzy plażą i głębią lądu została pokonana przy dużych stratach po stronie Amerykanów. Najwięcej problemów było z pokonaniem oporu takich pozycji jak (z zachodu na wschód): Capo Soprano, Villa Comunale, bastion średniowieczny i Porta Marina. W rejonie samych plaż istniały wykopane w piasku stanowiska obserwacyjne Guardia di Finanza (Straży Skarbowej). Prawdopodobnie jako pierwszy otworzył ogień jej patrol, którym dowodził brigadiere Arena, który stał się także prawdopodobnie pierwszym Włochem poległym w bitwie.
Na lewym skrzydle rozwinął się 1. Batalion Rangersów, na prawym 4. Batalion Rangersów, a saperzy ruszyli prosto na centrum Geli, gdzie trafili pod ogień ze schronu Porta Marina i innych punktów ogniowych usytuowanych w pobliżu pomostu oraz w ogrodach Villa Comunale. Jako ostatni o brzasku ucichł punkt oporu Porta Marina, gdzie zginął ostatni jego obrońca caporalmaggiore Cesare Pellegrini, który został odznaczony Brązowym Medalem Waleczności Wojskowej. Bastion średniowieczny bronił się tak zaciekle, że część jego obrońców poległa w walce na bagnety.
Żołnierz amerykański pozuje do zdjęcia w pobliżu stanowiska czechosłowackiej armaty przeciwpancernej Škoda A5 vz. 36 kal. 47 mm. Użytkowane przez Włochów broniły wybrzeży Sycylii.
O 20.45 9 lipca 1943 z tunezyjskiego lotniska Kairouan startowały samoloty z amerykańskimi spadochroniarzami. Misję „Husky I” wykonywał głównie 505. ppspad. (płk James Maurice Gavin) z 82. DPD (generał major Matthew B. Ridgway), który przewoziło na pokładzie 222-226 dwusilnikowych samolotów transportowych C-47. Leciano na 150 m by uniknąć wykrycia przez radar. Planowana trasa miała ominąć flotę inwazyjną, by nie doszło do ostrzelania własnych samolotów. Desant wojsk powietrznodesantowych poprzedziły naloty bombowców na okoliczne lotniska i inne cele, w tym sztab DP „Livorno” w Caltanissetta. Zrzucono na spadochronach także umundurowane manekiny, które miały odwrócić uwagę obrońców od zamierzonych stref zrzutu.
Od około północy 10 lipca rozpoczął się desant. Piloci samolotów transportowych byli niedostatecznie wyszkoleni i niedoświadczeni w lotach nocnych, wielu z nich miało kłopot z utrzymaniem się w formacji. Zamierzano desantować 3405 ludzi z trzech batalionów 505. ppspad., batalionu 3/504. ppspad., 456. Szybowcowego Dywizjon Artylerii, przeciwlotniczej baterii D z 80. Batalionu Przeciwlotniczego i saperskiej kompanii B z 307. Powietrznodesantowego Batalionu Saperów.
Desant miał lądować na północ od Geli w rejonie Piano Lupo, a następnie zdobyć panowanie nad drogami i mostami, by zapobiec spodziewanym kontratakom mogącym nadejść z tego kierunku. Niedoświadczenie załóg samolotów i silny wiatr zakłóciły zrzut. Amerykanów w większości zrzucono na południowym wschodzie wyspy, w rejonie desantu wojsk brytyjsko-kanadyjskich. Ledwie 15-20% żołnierzy wylądowało w pobliżu wyznaczonej strefy zrzutu (tylko 26 Dakot dokonało zrzutu spadochroniarzy dokładnie nad Piano Lupo). Amerykanów rozproszono na przestrzeni około 100 km². Sam pułkownik Gavin przyznał, że początkowo nie był pewny, czy na pewno wylądował na Sycylii. Natrafiono na silny ogień artylerii przeciwlotniczej z Geli, Ponte Olivo i Niscemi. Osiem samolotów zestrzelono, gdy już dokonały zrzutu spadochroniarzy, a kolejnych 10 uszkodzono. Desant nocny i dodatkowo przy porywistym wietrze (56 km/h) całkowicie zaskoczył obrońców wyspy. Grupy N.A.P. zdołały zareagować dość sprawnie, zadając Amerykanom pewne straty i biorąc jeńców.
Rozproszenie desantu miało także pozytywny skutek – zamieszanie, jakie wywołało lądowanie spadochroniarzy w całej południowo-wschodniej części wyspy, w tym na głębokich tyłach wojsk broniących wybrzeża. Po stronie włosko-niemieckiej znacznie zawyżano szacowaną siłę desantu (ilość meldunków była tak duża i nadchodził z tak odległych miejsc, że szacunki sięgały 20 000 lub nawet 30 000 spadochroniarzy. Należy pamiętać, że równocześnie z desantem w strefie amerykańskiej na Sycylii desantowano także ok. 2000 żołnierzy z brytyjskiej 1. BSpad.), nie dało się także z pewnością określić, jakie są jego najważniejsze cele. Wiele obiektów opanowano dzięki słabości włoskiej obrony. Spadochroniarze wykazali się inicjatywą, nawet zrzuceni daleko od wskazanych stref atakowali inne napotkane obiekty. Zrywano linie telefoniczne, polowano na posłańców i pojazdy. Pospiesznie zorganizowana przez spadochroniarzy obrona dobrze wypadła podczas niemieckich kontrataków z kierunku Biscari i Niscemi.
W rejonie samej Geli, gdzie stacjonowały wojska włoskie, rozproszone siły desantu nie odegrały wielkiej roli. Jedynym wyjątkiem był atak na Casa Priolo, pomiędzy Gelą i Niscemi, dziesięć kilometrów na północ od tej pierwszej miejscowości. Amerykanie okrążyli tam kompanię z 429. Batalionu OW. O świcie, po trwające kilka godzin walce Włosi zostali zmuszeni do poddania. Dowodzący kompanią cap. Alfonso Della Minola odmówił złożenia broni i zginął w swojej siedzibie dowodzenia, został odznaczony Srebrnym Medalem Waleczności Wojskowej.
Niewielkie znaczenie dla ostatecznego rozstrzygnięcia bitwy pod Gelą miała operacja „Husky II”. Nocą 11/12 lipca 144 C-47 zamierzały zrzucić 2304 spadochroniarzy z 1. i 2. Batalionu 504. ppspad., 376. Szybowcowego Dywizjon Artylerii i kompanii C. 307. Powietrznodesantowego Batalionu Saperów. Samoloty zostały ostrzelane przez artylerię przeciwlotniczą alianckich okrętów i tę rozmieszczoną już na przyczółku, gdyż uważano, że jest to nalot lotnictwa państw Osi. Zestrzelono 23 samoloty, a kolejne 37 uszkodzono. Rozmiary tragedii pogłębiło spontaniczne włączenie się do ostrzału żołnierzy 45. DP znajdujących się na przyczółku, którzy byli przekonani, że strzelają do niemieckich spadochroniarzy. Zginęło 48 żołnierzy 82. DPD, a 350 odniosło rany (inne podawane dane: 81 zabitych, 132 rannych i 16 zaginionych). Stracono także 90 członków personelu latającego. Osiem samolotów powróciło do bazy nie dokonawszy zrzutu spadochroniarzy.