Piloci „Frecci” rzuceni na głęboką wodę
Zdjęcie znad Bałkanów, ale jak ulał pasuje do tekstu, Fiat G.50 w misji eskortowej przy Ju 87B-2. Czytając warto się zastanowić, czy oceniając niemieckich i włoskich pilotów powinniśmy stosować te same kryteria, Włosi niektórych rzeczy uczyli się bowiem już w realnych działaniach bojowych. Pamiętam oczywiście, że sami sobie stworzyli taką sytuację pospiesznie przystępując do wojny. Dalej fragment monografii G.50 N. Malizii:
21 stycznia 1941 XIII Korpus gen. O’Connora rozpoczął szturm na twierdzę Tobruk, szybko pokonując włoską obronę. Kilka jednostek lotniczych przebazowało się na lotniska w Dernie i Ain El Gazala, pozostawiając bazy znajdujące się wokół straconego miasta (T.2/T.2bis i T.5).
155. Gruppo Autonomo C.T. (Magg. Luigi Bianchi), przybyły do Libii 25 stycznia 1941, pozostawił swoją 360. Sq. na lotnisku Sorman, a dwie pozostałe przeniosły się do bazy w Uadi Tamet, a następnie na K.2 w rejonie Bengazi. 6 lutego padło także Bengazi, eskadry musiały się wycofać. Biedni włoscy piloci, pilotujący swoje „latające trumny” (alias G.50), próbowali jakoś wpłynąć na niekorzystny bieg wydarzeń. Jednak istnienie jednostek stało pod znakiem ciągłych przebazowań, nie wykonywano nawet misji wartych odnotowania! Nieporządek i chaos były programem dnia, autentyczną „włoską Dunkierką”.
Wraz z okupacją Agedabi, cała Trypolitania wpadła w ręce sił brytyjskich. Tam jednak niespodziewanie ofensywę zatrzymano, gen. Wavell uznał, że wysunięto się nazbyt naprzód, niebezpiecznie powiększając dystans między linią frontu a bazami zaopatrzenia… Prawdopodobnie kontynuując ofensywę można było zająć Trypolis i szybko zakończyć kampanię afrykańską.
155. Gruppo Aut. C.T. nadal przenosił się z lotniska na lotnisko, aż w końcu w pierwszych dniach kwietnia 1941 r. rozpoczął przegrupowanie na K.2 w pobliżu Bengazi, odzyskane przez pierwszą włoską kontrofensywę, wspartą niemieckim kontyngentem generała Erwina Rommla.
Bojowy debiut 155. Gruppo nastąpił w końcu 9 kwietnia, kiedy Tenente Pilota Carlo Cugnasca z 351. Sq. wystartował alarmowo z lotniska w Dernie i na dużej wysokości przechwycił trzy Hurricane Mk. 1 z 73. Fighter Squadron, zgłaszając strącenie jednego z nich. Z kolei Brytyjczycy zgłosili strącenie Fiata. Myśliwiec pilota Cugnasca został uszkodzony, jednak dlatego, że wypadł z pasa startowego na własnym lotnisku. Rozemocjonowany Cugnasca był przekonany, że zaliczył pierwsze zwycięstwo dla swojej jednostki, dzisiaj wiemy, że niestety nie jest to prawdą.
Kolejnego dnia G.50 z 155. Gruppo, które niedawno skoncentrowano na lotnisku N.1 w Dernie, rozpoczęły trudne i niebezpieczne misje eskortowe przy niemieckich i włoskich Ju 87, które próbowały zmiękczyć obronę Tobruku, nadal będącego w ręku wroga. Ta współpraca z niemieckimi samolotami była początkiem trudnego okresu dla ludzi Bianchiego, wymagano bowiem eskorty w czasie ataków w nurkowaniu. Taktyka, studiowana przy stole, przewidywała ochronę skrzydeł wzdłuż drogi nad cel, następnie niewielkie nurkowanie wykonane także przez myśliwce, wykonując w powietrzu manewr przypominający wydłużoną literę „S”, a następnie oczekiwanie na wolno wznoszące się maszyny szturmowe, moment krytyczny, w którym najczęściej były atakowane przez wrogie myśliwce. Pierwsza akcja wypadła prawidłowo, wszystkie maszyny powróciły do bazy, pomimo wściekłego ognia przeciwlotniczego z ziemi.