Złoty Medal dla generała Lorenziniego
Informacja o przyznaniu najwyższego włoskiego odznaczenia wojskowego Medaglia d’Oro al Valor Militare dla generała Orlando Lorenziniego. O okolicznościach jego śmierci za książką J.L. Ready’ego (który swoją drogą twierdzi, że Lorenzini był pułkownikiem…). Jest to także kontynuacja poprzedniego wpisy, dalej więc bitwa o Keren.
W rejonie Samana 12. Brygada Kolonialna Bonelliego straciła swoją pierwszą linię obrony, drugą zdołała utrzymać. Na Dologorodok bataliony grenadierów Savoia spotkały się z ciężkim natarciem dwóch hinduskich i dwóch brytyjskich batalionów, jednak udało im się odrzucić przeciwnika. Działa przeciwpancerne zatrzymały także szarżujące Bren Carriery. Walka trwała tutaj nawet po zmierzchu. Natarcia powtarzano, trzy Włosi zdołali odeprzeć, czwarte zmusiło ich do odwrotu. Utracono część pozycji. Natychmiast kontratakowały dwie kompanie Włochów i tyleż askarysów. Niebawem jednak zaległy w terenie i obie strony pozostały na swoich pozycjach. Nieustannie włoską obronę nękała artyleria, podczas gdy obrońcy racjonowali amunicję. O świcie żołnierze trzymający Fort Dologorodok zobaczyli gromadzących się poniżej ich pozycji Brytyjczyków i otworzyli ogień. W fort niebawem zaczęły trafiać pociski, podczas gdy pochylona brytyjska piechota zaczęła wspinaczkę ku niemu. Po wkroczeniu do środka odnaleziono tylko dwóch lekarzy i 40 rannych. Nieco później o poranku dwa włoskie bataliony próbowały odbić fort, ale ich atak załamał się. Tej nocy 5. Brygada Kolonialna była atakowana przez hinduską 10. BP, askarysi wytrzymali napór. Rankiem przeciwnicy naliczyli w swoich szeregach 316 ofiar. W zamęcie nocnej walki dwie włoskie kompanie wpadły omyłkowo na brytyjskie batalion, Włosi musieli się cofnąć, słabsi o 40 ludzi.
17 lutego „Granatieri di Savoia” odparli kolejny atak. Oprócz chorób i ran, Włoscy obrońcy cierpieli teraz na udary cieplne, do Afryki Wschodniej powracały upały. Carnimeo miał obsesję na punkcie odbicia Fortu Dologorodok, dowodzenie tym wątpliwym przedsięwzięciem powierzono Lorenziniemu. Pułkownik poprowadził pod ogniem w górę stoku trzy bataliony grenadierów i jeden askarysów. Towarzyszyły piechocie trzy tankietki L3, ale okazały się bezużyteczne. Atak załamał się, a śmierć na polu walki znalazł także Lorenzini.
Motywacja przyznania odznaczenia, widoczna z prawej strony obrazka (mniej więcej, tłumaczenie cytatów to dla mnie nadal ogromna mordęga): „Legendarna postać walk kolonialnych, która tak w Libii, jak i Afryce Wschodniej, przezwyciężając najgorsze przeciwności terenu i klimatu, niezliczoną ilość razy poprowadziła swoje wojska do zwycięstwa, był duszą epickiej obrony Cheren (ang. Keren), zdobywając podziw przeciwnika. Na czele swoich batalionów, które rozpalił przykładem swojej niezłomnej dzielności, ponad wszelką miarę przeciwdziałał krokom przeciwnika, przeważającego ilością środków i liczebnością, kontratakował z nadludzką śmiałością nawet wtedy, gdy sytuacja była rozpaczliwa. Śmiertelnie trafiony przypieczętował w glorii chwały swoje szlachetne życie, całe przepełnione pamiętnymi wydarzeniami wspaniałego bohaterstwa”.