Wojna Mussoliniego

La guerra di Mussolini

RSS Feed
  • Home
  • Od Autora
  • Publikacje
  • FRONTY
    • Afryka Północna – „Heia Safari”
    • Morze Śródziemne – „Mare Nostrum”
    • Wojna na Bałkanach 1939-1945
    • Kampania Włoska – „Guerra E’ Finita?”
    • Front Wschodni – „Contro il Bolscevismo!”
    • Sommergibili na Atlantyku
    • Etiopia 1935-1936 – Brudna wojna Mussoliniego
  • Armia Włoska
    • 26 Dywizja Piechoty „Assietta”
    • 4 Dywizja Alpejska „Monte Rosa”
    • 54 Dywizja Piechoty „Napoli”
    • 4 Dywizja Piechoty „Livorno”
    • Włosi w Waffen-SS
    • Organizacja Obrony Sycylii
    • Esercito Nazionale Repubblicano(ENR):
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Jednostki Włoskiej Kawalerii
    • 132 Dywizja Pancerna „Ariete”
    • 101 Dywizja Zmotoryzowana „Trieste”
    • Armia Pancerna “Afrika” w bitwie pod El-Alamein
    • M.V.A.C. i inne organizacje współpracujące z Włochami na Bałkanach
    • Doktryna
    • 1. Dywizja Piechoty (Górska) „Superga”
    • 6. Dywizja Alpejska „Alpi Graie”
    • 1° Battaglione Paracadutisti Carabinieri Reali
    • 185. Divisione Paracadutisti „Folgore”
    • 1ª Divisione libica „Sibelle”
    • 2ª Divisione libica „Pescatori”:
    • Raggruppamento sahariano „Maletti”
    • 4. Divisione CC.NN. „3 Gennaio”
    • Początek wojsk spadochronowych – Fanti dell’Aria
    • Koszty wojny w Hiszpanii
  • Leksykon Uzbrojenia
    • Myśliwce Regia Aeronautica i ANR w latach 1923-1945
    • BIBLIOGRAFIA – lotnictwo włoskie
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze i inne
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Samoloty obcej produkcji w Regia Aeronautica
    • Okręty podwodne typu Marcello
    • Pierwszy włoski Blenheim
    • Czołgi średnie
  • Osoby
    • Italo Balbo
    • Bibliografia dla działu Osoby
    • Giovanni Messe
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • Galeazzo Ciano
    • Dino Grandi
    • Gabriele D’Annunzio
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Arconovaldo Bonaccorsi
    • Pietro Maletti
    • Emilio Faldella
    • Mario Roatta
    • Annibale Bergonzoli
    • Emilio De Bono
  • Benito Mussolini
    • Spotkanie z Hitlerem – Rastenburg IX.1943
    • Konferencja z Hitlerem, Feltre 19.VII.1943
    • Duce porwany… Duce wolny!
    • Więzień Gargnano
    • Śmierć dyktatora
    • Ostatnie spotkanie dyktatorów
    • Rodzina Mussolini
    • Benito Mussolini – cytaty
    • Dzieciństwo i młodość
    • Kochanki Mussoliniego
    • Socjalistyczny dziennikarz Benito Mussolini
    • W alpejskich okopach
    • Clara Petacci i klan Petacci
    • Benito Mussolini – osobowość
    • Benito Mussolini i Adolf Hitler – trudna przyjaźń dyktatorów
  • Włochy Mussoliniego
    • Antyfaszyzm
    • Polityka wewnętrzna Repubblica Sociale Italiana
    • Squadristi, manganello i olej rycynowy
    • Polityka wewnętrzna faszystowskich Włoch – lata dwudzieste
    • Sport w faszystowskich Włoszech
    • Doktryna faszyzmu
  • Zdjęcia
    • Afryka Północna
    • Morze Śródziemne
    • Wojna na Bałkanach
    • Italo Balbo
    • Rodolfo Graziani
    • Pietro Badoglio
    • 29 Dywizja Grenadierów Waffen-SS
    • Galeazzo Ciano
    • Kampania Włoska
    • Aeronautica Nazionale Repubblicana
    • Spotkania Dyktatorów
    • uwięzienie i uwolnienie Mussoliniego
    • Repubblica Sociale Italiana
    • Rodzina Mussolini
    • Front Wschodni
    • Giovanni Messe
    • Dino Grandi
    • Myśliwce Regia Aeronautica
    • Gabriele D’Annunzio
    • Wodnosamoloty, Łodzie Latające, Samoloty Rozpoznawcze
    • Początki faszyzmu
    • Bombowce i samoloty szturmowe Regia Aeronautica
    • Roberto Farinacci
    • Ugo Cavallero
    • Alfredo Rocco
    • Giovanni Gentile
    • Giuseppe Bottai
    • Benito Mussolini: dzieciństwo – I Wojna Światowa
    • Kochanki Mussoliniego
    • Włochy Mussoliniego na zdjęciach
    • Włoskie czołgi eksperymentalne
    • Czołgi ciężkie (carri armati pesanti)
    • Czołgi lekkie (carri armati leggeri)
    • Samochody pancerne (Autoblindi)
    • Żołnierze włoscy
    • Inwazja na Etiopię 1935-1936 r.
    • Corpo Aereo Italiano
    • Hiszpania 1936-1939
    • Benito Mussolini
    • Wielka Wojna na morzu
    • Ascari del Cielo
    • Betasom 1940-1945
  • Mapy, Struktury…
    • Afryka Północna
    • Front Wschodni
    • Armia Włoska
      • 28 Dywizja Piechoty „Aosta”
  • Filmy z YouTube
  • KINO
  • Linki
pinflix yespornplease porncuze.com porn800.me porn600.me tube300.me tube100.me watchfreepornsex.com
  • Wojna Mussoliniego
  • » Archives
lip
04

Stary przyjaciel Prima Longobardo

Slup HMS „Londonderry” (L 76 / U 76), jednostka flagowa eskorty konwoju SL. 115. Na dzisiaj planowana była włoska broń pancerna w Afryce, ale niektórych historii nie da się odpuścić…

Nocą z 14/15 lipca 1942 okręt podwodny „Calvi” spotkał się z U 130, który naprowadzał inne okręty Osi na konwój SL. 115. Był on eskortowany przez slupy „Lulworth”, „Londonderry”, „Bideford” i „Hastings”. Włoskim okrętem dowodził 41-letni capitano di fregata Primo Longobardo, który jak na dowódcę okrętu podwodnego, był już w podeszłym wieku, był już odwoływany z pierwszej linii, miał min. bezpieczną posadę w szkole broni podwodnej w Pola (Puli), ale zawsze składał podania o ponowne objęcie dowodzenia jednostką działającą na Atlantyku. Wcześniej zatopił na oceanie cztery frachtowce o sumarycznym tonażu 17.489 BRT.

Ta część w mocnym skrócie. Radionamiernik HF/DF na HMS „Lulworth” wykrył jakiś sygnał. Slup ruszył w stronę kontaktu i zapędził oba okręty podwodne pod wodę. Bomby zrzucono na Włochów, którzy opadli aż na 200 m i ostatnim wysiłkiem zdołali się wynurzyć. Na powierzchni okazało się, że działa tylko jeden diesel. Uszkodzone bliskimi eksplozjami było jedno z włoskich dział. Tradycyjnie okręt podwodny Regia Marina podjął walka na powierzchni (nie mógł zejść pod wodę; wystrzelił min. dwie niecelne torpedy) Brytyjczycy szybko skrócili dystans i przygnietli włoską załogę ogniem działek automatycznych i potem artylerii głównej. Na pomoście zginął Longobardo i jego zastępca. Okręt płonął, pokład był zasłany martwymi (zginęło 45 Włochów). Pod pokładem, sprawujący teraz dowodzenie, główny mechanik – capitano del Genio Navale Russo, nadzorował samozatopienie „Calviego”. Na pokład dokonała abordażu grupa brytyjskich marynarzy. Przez właz zszedł na dół kapitan marynarki Frederick William North i tam starł się wręcz z Russo, który walczył o posłanie swojej jednostki na dno. Celu dopiął, obaj zginęli tonąc wraz z okrętem…

Grupa abordażowa w porę odbiła, porzucając Northa. 35 Włochów znalazło się w wodzie. Teraz kontratakował U 130, wystrzelił niecelną torpedę i został przepędzony przez „Lulworth”, który zrzucił na niego bomby głębinowe. (tutaj sprostowanie informacji podanych przez Clay’a Blaira w jego monumentalnej „Hitlera Wojna U-Bootów” – U 130 zaatakował, gdy „Calvi” już zatonął, więc w żaden sposób nie pomógł Włochom w samozatopieniu ich okrętu, a Brytyjczycy owszem zrzucili bomby głębinowe, ale nie zabili przy tym żadnego włoskiego marynarza, wszyscy oni zginęli walcząc, zmasakrowani ogniem wroga).

I tutaj zaczyna się właściwa opowieść. Po czterech godzinach po włoskich rozbitków wróciły „Bideford” i „Londonderry”. Tym drugim dowodził komandor porucznik John Stanley Dalison, na pokład jego okrętu podjęto min. dwóch włoskich oficerów. Trzynaście lat wcześniej Dalison zawarł silną przyjaźń z włoskim oficerem… Primo Longobardo. Obaj wówczas byli oddelegowani no okręty stacjonujące w Chinach, Longobardo na kanonierkę „Sebastiano Caboto”, a Dalison na ciężki krążownik „Berwick”. Obaj oficerowie wymienili się wówczas podarunkami. Kiedy Dalison stanął naprzeciw dwóch oficerów uratowanych z „Calvi” wyciągnął z kieszeni srebrną papierośnicę i pokazał ją Włochom, było na niej wygrawerowane „Con molta amicizia, Shanghai 26.12.1929 – TV Primo Longobardo” (z wyrazami przyjaźni…). Brytyjczyk spytał, czy jego jeńcy nie znają czasem tego oficera. Włosi przeczytali grawer i pobladli odpowiedzieli: „Tak, znamy go. To był nasz dowódca”. Dalison starał się nie pokazywać swoich wilgotnych oczu…

Dalison miał przy sobie ową papierośnicę do końca swojego życia, bardzo ją lubił, traktując jako swojego rodzaju szczęśliwy amulet. W październiku 1949 r., podczas zawodów rybackich na jeziorze w pobliżu Renfrew w Kanadzie, Dalison stracił swoją ulubioną papierośnicę, która wpadła do wody. Została położona blisko krawędzi, wstrząs łodzi zrzucił ją do wody. Dalison bardzo się tym przejął, zostawił swoich znajomych i wrócił na ląd. Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę Ottawy. Kilka minut później uderzył w drzewo i zginął na miejscu. Przyjaciel, który widział żywego Dalisona jako ostatni, powiedział, że jego twarz po śmierci zdawała się być zrelaksowana i zrezygnowana, „Jakby nareszcie odnalazł kogoś lub coś, co próbował od dawna odszukać”.

  • Posted on 4 lipca, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny Calvi, Włosi na Atlantyku, włoskie okręty podwodne na Atlantyku, Wojna na Atlantyku
lip
03

Brytyjskie oczy w Betasom

Okręty podwodne „Calvi” (z prawej), „Finzi” (w środku) i „Tazzoli” podczas wyposażania w stoczni Cantieri Navali del Muggiano (La Spezia).

1 sierpnia 1941 „Calvi” (capitano di corvetta Emilio Olivieri) wyszedł w morze z Bordeaux. Przebywał na obszarze pomiędzy Wyspami Kanaryjskimi i Azorami, gdzie wykonał całkowicie bezowocny patrol. Po 21 sierpnia współpracował z innymi sommergibili i U-Bootami na wodach w pobliżu Gibraltaru, ale także bezskutecznie. 10 września powrócił do francuskiego portu.

Patrol jak patrol. Ciekawsza jest inna informacja. Brytyjska Secret Intelligence Service zdobyła informacje od swojego włoskiego szpiega, Laury D’Oriano, która z Bordeaux podawała wrogowi sygnały o wyjściu włoskich okrętów w morze. Na „Calvi” podczas tego rejs zastawiono pułapkę (szczegóły nieznane), ale zdołał jakoś przemknąć niezauważony. Na Włochów u ujścia Żyrondy (Bordeaux to port rzeczny) często czekały wrogie okręty podwodne i samoloty, ciekawe w ilu przypadkach nie było to efektem rutynowych działań Brytyjczyków…

  • Posted on 3 lipca, 2016
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny Calvi, Włosi na Atlantyku, włoskie okręty podwodne na Atlantyku, Wojna na Atlantyku
lis
11

Ucieczka „Torellego”

Okręt podwodny „Luigi Torelli” w Bordeaux, 1940 r. CD. jego historii, zostawiliśmy go w ciężkim stanie w hiszpańskim porcie Santander, po odkryciu Leigh Light i w sumie trzech atakach z powietrza.

W międzyczasie „Torelli” stał się celem wojny dyplomatycznej. Brytyjczycy, całkiem słusznie, oskarżali Hiszpanów, że są zbyt uczynni w kwestii pomocy okrętowi, oraz innym jednostkom niemiecko-włoskim. Wezwano do internowania sommergibile. Władze włoskie, także słusznie, podkreślały, że drugi atak na okręt miał miejsce na hiszpańskich wodach terytorialnych, co pogwałciło neutralność tego kraju. Naciskano na Hiszpanów, by pozwoliły „Torellemu” swobodnie wyjść w morze po zakończeniu napraw. Sprawa mocno nabrzmiała, angażując Ministrów Spraw Zagranicznych, a nawet samego Francisco Franco. Dowódca okrętu Migliorini nie był świadomy tych rozgrywek dyplomatycznych. Nie wiedział, że lokalne dowództwo hiszpańskiej marynarki może sprzeciwić się opuszczeniu portu. Gotowy do wyjścia w morze „Torelli” przez 10 dni tkwił w chaosie rozkazów, którym za chwilę zaprzeczały nowe polecenia.

W międzyczasie z Betasom wyruszyła kolejna „misja ratunkowa”, której zadaniem było zorganizowanie ucieczki okrętu. Składała się z capitano di corvetta Anfossi (aiutante di bandiera del contrammiraglio Polacchini – oficera flagowego adm. Polacchini? Ten ostatni dowodził wówczas Betasom) i marynarza Andrea Fucci, kierowcy adm. Polacchini. 12 lipca 1942 Anfossi udał się do San Sebastian w pobliżu francuskiej granicy. Następnego dnia, przebrany po cywilnemu Fucci wyruszył samochodem Ford o tablicy rejestracyjnej RM 43. Kolejnego dnia obaj spotkali się w Biarritz i przekroczyli granicę francusko-hiszpańską w Irun. Fucci nie miał paszportu, więc ukrył się w bagażniku. Anfossi na tyle skutecznie zagadał niemieckich i hiszpańskich strażników, że przejechali bez kontroli.

13 lipca Włosi przybyli do Santander, na miejscy odkryli, że cała załoga „Torellego” powróciła już na pokład okrętu. Anfossi dał Miglioriniemu kopertę, którą Fucci otrzymał w Bordeaux, zawierała rozkazy. Fucci był wtedy w pokoju hotelowym i latarką sygnalizował o ruchach hiszpańskich okrętów i innych nadzwyczajnych zdarzeniach w porcie. W Betasom oczekiwano, że okręt ucieknie i dotrze do Bordeaux nocą. Migliorini uważał, że jedyną nadzieją na wyjście w morze, jest wykorzystanie momentu, gdy zostanie otwarty suchy dok, nawet jeśli będzie to oznaczało rejs za dnia. W jego ocenie potrzeba też było holownika, by opuścić port.

Potajemnie załadowano na pokład kilka skrzynek wody mineralnej. O 17.00 14 lipca Hiszpanie zdecydowali, że okręt zostanie przeniesiony do wewnętrznej części portu w Santanderze. Zalano suchy dok, „Torelli” miał należytą pływalność. Basen został otwarty, a dwa holowniki wyprowadziły z niego sommergibile. Niebawem nad portem zjawił się niezidentyfikowany samolot, prawdopodobnie brytyjski, a z molo operację obserwował brytyjski konsul.

Dla zwiększenia bezpieczeństwa zaokrętowano na „Torelli” oficera inżynierów morskich z dowództwa marynarki w Santander, miał on nadzorować manewr wewnątrz portu. Zastępca dowódcy portu pływał w pobliżu na łodzi motorowej. Przy wyjściu z portu zwiad wykonała hiszpańska kanonierka „San Martin”. Na pokładzie sommergibile zajęto miejsca na pozycjach manewrowych, załoga była w cywilnych strojach. Migliorini i obsada pomostu zasalutowała hiszpańskiej kanonierce, w odpowiedzi pikieta hiszpańskich marynarzy zaprezentowała broń. Wszystko według Hiszpanów miało być tylko niewinną zmianą miejsca postoju okrętu wewnątrz hiszpańskiego portu.

Kiedy w końcu „Torelli” znalazł się w pozycji rufą do wyjścia z portu, Migliorini uznał, że nadarza się okazja do ucieczki. Poprosił o możliwość wykonania pełnej cyrkulacji celem sprawdzenia ze słońcem prawidłowości wskazań kompasu magnetycznego, który w rzeczywistości nadal był niesprawny. Dla ułatwienia manewru poprosił też o zerwanie holu holownika, który prowadził go od strony dziobu. Teraz włoski dowódca nakazał bosmanowi ciąć hol z jednostką od strony rufy. W ruch poszła para siekier, „Torelli” był wolny. Włączono silniki. Do okrętu podpłynął zaskoczony zastępca dowódcy portu, wszedł na pokład z pytaniem, co się dzieje, zdawał sobie sprawę, że nie panuje nad sytuacją. Sommergibile był już jednak zwrócony dziobem do morza i próbował nabrać maksymalnej prędkości. Kanonierka „San Martin” okazała się wolniejsza, nie otworzyła ognia, na jej pokładzie nie wiedziano, co robić. Włoski okręt wyszedł na pełnej prędkości na Atlantyk, porywając na pokładzie dwóch hiszpańskich oficerów. „San Martin” podjął pościg, ale nawet prowizorycznie połatany i mający nadal liczne uszkodzenia „Torelli” okazał się szybszy. Włosi w końcu spotkali łódź rybacką, na jej pokład przekazano dwóch wściekłych na incydent Hiszpanów. Ruszono teraz w stronę Bordeaux, przez pięć godzin nawigowano za widoku, później zapadła uspakajająca noc. Okręt nie był w stanie bronić się przed atakiem z powietrza. Po zmroku nawigowano według położenia gwiazd.

15 lipca 1942, po trwającej prawie półtora miesiąca przygodzie, „Torelli” był w pobliżu Bordeaux. Przed świtem natrafiono na trałowiec, który przeprowadził Włochów przez pola minowe. Około 8.00 okręt wszedł do francuskiego portu. Migliorini za uratowanie okrętu i załogi otrzymał Medaglia di Bronzo al Valor Militare (Brązowy Medal Waleczności Wojskowej). Taki sam medal otrzymał także główny mechanik Rinaldi (już miał srebrny medal). „Torelli” wszedł do historii jako pierwsza jednostka Osi, która odkryła Leigh Light, ale zdołał uniknąć losu jego pierwszej ofiary.

  • Posted on 11 listopada, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
30

Humanitarny gest Salvatore Todaro

Salvatore Todaro, opiera się o działo z prawej strony, w rozmowie z rozbitkami z belgijskiego parowca „Kabalo”. Zachowanie tego dowódcy podczas niżej opisanej akcji jest po dziś dzień powodem do dumy dla włoskiej floty, a już podczas II WŚ obiegło głośnym echem cały świat. Na cześć oficera, dzisiejsza Marina Militare nazwała swój okręt podwodny „Salvatore Todaro” (S 526). Mała przerwa od „Torelli”, ale to jedyny gotowy wpis jaki mam.

16 października 1940 ok. 4.00, 700 Mm na północny-zachód od Madery, okręt podwodny „Cappellini” zatopił belgijski parowiec „Kabalo” (5.186 BRT). Statek płynął z Glasgow do Freetown, przewoził części lotnicze i był częścią konwoju QB. 23, choć pechowo dla siebie oderwał się od niego. Włosi ostrzelali go z działa, przeciwnik także był uzbrojony i odpowiedział. Włoscy artylerzyści zapalili statek, wystrzelono ku niemu także trzy torpedy, które jednak przeszły pod kilem. W końcu stało się jasne, kto wygra starcie, pozwolono załodze zejść z pokładu „Kabalo” i dobito go ogniem z działa. Widok przeciwnika, siedzącego nocą na tratwach skruszył jednak serce włoskiego dowódcy, który zdobył się na niezwykle ludzki gest. Początkowo wziął na pokład pięciu rozbitków z jednej z łodzi, później nakazał odnaleźć kolejne dwie. W zasięgu wzroku była jednak tylko jedna, umieszczono na niej 21 ludzi, w tym kapitana Vogelsa, dowódcę „Kabalo”. W końcu Todaro zdecydował wysadzić pierwszą piątkę szczęściarzy i zamiast nich zaokrętować dwóch ciężko rannych. Włoch uzyskał informacje o sytuacji rozbitków i oddalił się, obiecując, że wróci za dnia. Słowa dotrzymał, postanowił holować łódź z rozbitkami. Miał zamiar dopilnować, by bezpiecznie zeszli na ląd. W międzyczasie rozbitków z innej łodzi „Kabalo” uratował przepływający panamski statek. Morze było wzburzone, nocą silne fale zerwały hol, rozbitkowie odpłynęli w mrok. Włosi odszukali nieszczęśników, znów połączyli łódkę z okrętem, ale hol nadal był zrywany. Także kadłub tratwy ratunkowej był już uszkodzony, pogoda nadal była zła, pozostawieni samym sobie rozbitkowie z pewnością by zginęli. W końcu, po południu 17., Todaro zdecydował wziąć wszystkich przeciwników na pokład i o świcie 19 października wysadził 26 osób na wyspie Santa Maria, wchodzącej w skład archipelagu azorskiego. Okręt powrócił do swojej strefy, którą patrolował do 26., jednak nie napotkano już kolejnych statków. 5 listopada „Cappellini” wszedł do Bordeaux.

Postępowanie Todaro nie spotkało się z akceptacją Niemców, Włoch został surowo skarcony za udzielenie pomocy. Niemieckim dowódcom zabraniano ratowania rozbitków i nakazywano szybkie opuszczenie rejonu ataku, by nie ściągnąć na siebie odwetu przeciwnika. Dönitz skrytykował Włocha także za używanie artylerii w czasie ataków, pozwolił sobie na uwagę, że Todaro nie dowodzi kanonierką.

  • Posted on 30 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
30

„Torelli” doczłapuje do Santanderu

„Torelli” w Santanderze, sfotografowany z pokładu samolotu. Zaraz ciąg dalszy jego historii, ale najpierw moja prośba do Was o cierpliwość. Wyjazd na Wszystkich Świętych i pilny tekst, który muszę zdać na początku tygodnia, pokomplikowały mi sprawy. Strona wróci do pełnej sprawności około środy, na razie opublikuję ilę się da.

(CD. po ataku dwóch „Sunderlandów”) W ciągu 15 minut mechanicy na „Torellim” zdołali przywrócić do pracy silniki okrętu, które działały praktycznie bez oleju. Prowizorycznie naprawiono także ster. Teraz przystąpiono do poszukiwania ludzi, którzy podczas ataku znaleźli się w wodzie. Udało się podjąć tylko część z nich, resztę uratowały różne hiszpańskie jednostki. Pośród tych ostatnich znalazł się mechanik (motorista navale) Giovanni Volpato, w momencie ataku przebywał na pokładzie. Podczas gdy „Sunderland” ostrzelał okręt z broni maszynowej, Volpato wraz z innymi marynarzami skrył się za kioskiem. W momencie eksplozji bomb głębinowych został wyrzucony do morza, nie bardzo zdając sobie sprawę, co zaszło. Z trudem wydostał się na powierzchnię, pośród innych kolegów, których zrzuciło z pokładu. Ledwie utrzymywał się na wodzie, w pewnej odległości zobaczył „Torellego”, który wyglądał na tonący. Volpato zobaczył dwóch ludzi, którzy pojawili się na pomoście i skacząc do morza próbowali nieść pomoc marynarzom za burtą. Wraz z sześcioma-siedmioma kolegami, którzy nie odnieśli ran i byli w dobrej formie fizycznej, próbował wpław dostać się na ląd. Przeciwny prąd znosił ich na morze. Widzieli, że na pokład „Torellego” wciągani są kolejni ludzie, dlatego przestali walczyć z prądem, oszczędzając siły i czekając na swoją kolej. Mieli jednak pecha, okręt minął ich pozycję i skierował się w stronę wybrzeża. Jeden z rozbitków, nazwiskiem Cascone nie przestawał wzywać pomocy, Volpato kazał mu zachować siły i zaprzestać bezsensownych prób. Pozostali w morzu przez długi czas, który wydawał im się kilkoma godzinami, bez żadnej nadziei na pomoc. Volpato zmówił modlitwę. W końcu wydawało mu się, że widzi jakąś łódź, ale niebawem stracił przytomność. Świadomość odzyskał na pokładzie łodzi rybackiej, która uratowała Włochów z opresji. Zabrano ich na ląd i umieszczono w skromnej chacie rybackiej, tam dano koce i mleko do picia. Niebawem ambulans zabrał rozbitków do hotelu w Santander. Przez całą przygodę Volpato nabawił się gorączki, która nie opuszczała go przez kolejne miesiące.

W międzyczasie bliski zatonięcia „Torelli” znowu musiał szukać ratunku na hiszpańskich wodach. W południe okręt wszedł do odległego o kilka mil portu Santander i położył się na piaszczystą mieliznę. Jednostka była w tragicznym stanie, jednak Włosi postanowili za wszelką cenę trzymać fason, na pomoście powiewała bandera wojenna Regia Marina, a załoga stała na baczność na pokładzie. Lekko ranny Migliorini udał się natychmiast do dowódcy portu i zaprotestował przeciwko niewysłaniu przez Hiszpanów żadnej jednostki dla ratowania jego ludzi. Dziewięciu rannych, w tym ośmiu ciężko, odwieziono do miejscowego szpitala wojskowego. Wszyscy w przeciągu miesiąca wrócili na pokład „Torellego”. Resztę, 51 osób, przebrano w cywilne ciuchy i umieszczono w hotelu. 15-20 ludzi, którzy nie byli potrzebni, zwłaszcza obsadę przedziałów torpedowych i kucharzy, odesłano lądem do Bordeaux.

Natychmiast, 8 czerwca 1942, przystąpiono do naprawy uszkodzeń, próbując przywrócić okrętowi pływalność. Następnego dnia, korzystając z przypływu, „Torelli” został ściągnięty z mielizny i umieszczony w suchym doku. Tam okazało się, że potrzebuje długotrwałych napraw. Z Betasom do Santander przybyła komisja w składzie: maggiore del Genio Navale Fenu (mjr inżynierii morskiej, będący szefem służb tego rodzaju w atlantyckim zgrupowaniu włoskiej broni podwodnej), capitano di fregata Giuseppe Caridi (Szef Sztabu Głównego w Betasom), a także wyspecjalizowani pracownicy z tej bazy. Do Hiszpanii zabrano także najbardziej niezbędne części zamienne. Wśród najcięższych uszkodzeń były cztery całkowicie zniszczone baterie akumulatorów. Uszkodzenia kadłuba łatano prowizorycznie z pomocą kołnierzy metalowych. Silniki wysokoprężne były podłączone bezpośrednio do generatorów elektrycznych (baterie były bezużyteczne). Zaimprowizowano także nowe radio, stare zostało zniszczone. Nie uzupełniono ani broni, ani nawet amunicji.

Prace potrwały prawie miesiąc. 4 lipca „Torelli” był już w stanie wyjść w morze. Znacznie przekroczono postanowienia prawa międzynarodowego o przebywaniu jednostki strony wojującej w porcie neutralnego państwa. Dlatego oficjalnie sommergibile został wcielony do marynarki hiszpańskiej (lub tylko to rozważano, ale inne źródła mówią o wcieleniu). Władze w Santander traktowały Włochów życzliwie, podobnie jak lokalna ludność, udzielano im wszelkiej możliwej pomocy. Władze w Madrycie domagały się zdjęcia śrub, by okręt nie mógł wyjść w morze. Migliorini odmówił, a potem grał na zwłokę, tłumacząc się, że i tak nie ma dość paliwa. W rzeczywistości ukryto 12 t w jednym ze zbiorników na wodę.

  • Posted on 30 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
28

Nowe ciosy spadają na „Torellego”

Łódź latająca Short „Sunderland” z 10. Sqn. RAAF. Dalej o „Torellim”. Mała dygresja, zawsze mnie dziwiło, czemu włoscy podwodniacy tak chętnie podejmowali walkę z samolotami, prawie zawsze wychodząc zwycięsko i strącając „Sunderlandy” i „Cataliny”. Dwie liczby, U-Boot typu VII zanurzał się w 20 sekund, włoski oceaniczny okręt podwodny około dwóch minut… I w takich szczegółach tkwi diabeł, to, że nie były to okręty „delikatne” zaraz przeczytacie.

Szczęście dopisywało „Torellemu” tylko do końca nocy. Później został zaatakowany przez dwie łodzie latające Short „Sunderland” Mark II z 10. Sqn. Royal Australian Air Force (bazującego w Mountbatten w Devonshire). Były to W3994/X (pilot officer Thomas A. Egerton) i W4019/A (flight lieutenant Edwin St. Clare Yeoman). Włoski okręt, odległy o 5 Mm, najpierw spostrzeżono na pokładzie maszyny pilotowanej przez Egertona (w ciągu dnia, godzina nieznana), która leciała na pułapie 460 m. „Sunderland” nadleciał od strony słońca i natychmiast otworzył ogień z broni maszynowej, następnie powtarzał ataki na niskim pułapie. Gdy dystans spadł do 915 m, ogniem swoich czterech km Breda kal. 13,2 mm (2 x II) odpowiedzieli Włosi. Do walki próbowano użyć także znajdującego się na dziobie działa 100/47 Mod. 1938 (100 mm), ale jego kąt podniesienia lufy okazał się zbyt mały. Nie dysponowano także amunicją przeciwlotniczą do niego. Włosi dział na pokładach swoich sommergibili używali tylko do walki z celami nawodnymi. Część marynarzy odpowiedziała nawet ogniem pistoletów maszynowych i karabinów, ale był to środek absolutnie nienadający się do walki z takim celem. Ktoś rzucił żartem do dowódcy, że równie dobrze można było wysunąć peryskop, gdy samolot przelatuje nisko i liczyć, że ten o niego zaczepi…

Jeden z karabinów maszynowych obsługiwał nawet główny mechanik, capitano del Genio Navale Rinaldo Rinaldi, który z własnej woli wspiął się na pomost i wziął udział w walce. Załoga oniemiała, widząc jak jego pociski dziurawią przelatujący samolot. Rinaldi otrzymał za swoją bohaterską postawę Medaglia d’Argento al Valor Militare (Srebrny Medal Waleczności Wojskowej). Ostrzelany przez niego „Sunderland” nadleciał nisko, na jego pokładzie rany odniosło dwóch lotników, zdołał jednak zrzucić 7-8 bomb głębinowych. Bomby eksplodowały za rufą „Torellego”, ale nie spowodowały poważnych uszkodzeń. Poza jednym, znowu zaciął się ster, co ułatwiało przeciwnikom kolejne naloty. Ranni zostali wszyscy Włosi, którzy próbowali odpowiedzieć ogniem z działa, dalej ogniem odpowiadały Bredy. „Sunderland” Egertona jeszcze przez chwilę ostrzelał sommergibile, a potem oddalił się uszkodzony. Na miejsce zmierzała już druga australijska łódź latająca, zaalarmowana przez poprzednika.

Maszyna pilotowana przez Yeomana odnalazła Włochów o 3.58 w nocy, ci znajdowali się w odległości 3 Mm na trawersie lewej burty samolotu. „Sunderland” zatoczył koło i zbliżył się do okrętu płynącego z prędkością 12 w. Strzelcy na „Torellim” byli czujni, w porę otworzyli ogień, trafiając w ster kierunku przeciwnika, uszkadzając go. Australijczycy zdążyli jednak zrzucić ładunek ośmiu 113-kg bomb głębinowych z wysokości 30 m i pod kontem 30°. Dwie z nich eksplodowały pod stępką okrętu, podrywając go w powietrze, a następnie zalewając pokład dużą ilością wody. Włoscy marynarze znów chwycili za broń, oddalającego się wroga ponownie ostrzelano i trafiono w zewnętrzny prawy silnik oraz podziurawiono prawy pływak. Ponadto z „Sunderlanda” wystrzelono 1075 pocisków z broni maszynowej. Uszkodzony samolot dostał niepokojących wibracji i Yeoman skierował się do bazy.

Drugi atak spowodował kolejne straty wśród załogi „Torellego”, ranny był dowódca i jeden z oficerów, zginął sergente Flavio Pallucchini. Ranny odniosło kolejnych pięciu marynarzy. Obie łodzie latające zostały poważnie uszkodzone, a wśród ich załóg było ogółem trzech rannych. Sommergibile ponownie otrzymał solidne razy, był unieruchomiony, ster był zablokowany. Zagrożona była pływalność okrętu, dlatego do morza wyrzucono działo, podobnie zrobiono z jedną parą km Breda, a drugą rozprzężono (z pewnością posiadano też mało amunicji jak na 4 km). „Torelli” nabierał wody rufą i miał niebezpieczny przechył na lewą burtę. Tuzin ludzi został wyrzucony do morza siłą eksplozji, lub po części sami postanowili się ewakuować, nie wierząc, że ich jednostka jest w stanie wytrzymać kolejny cios. Nic nie wskazywało na poprawę sytuacji, nie działała sprężarka. Okręt w dużej mierze uratowały wadliwe bomby głębinowe Australijczyków.

  • Posted on 28 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
28

Cementowy „Torelli”

Okręt podwodny „Torelli” tkwi w pułapce w pobliżu Aviles. Dalsza część jego niezwykłej odysei.

Tragiczna sytuacja okrętu skłoniła Miglioriniego do rejsu w stronę Saint-Jean-de-Luz, małego francuskiego portu w pobliżu granicą z Hiszpanią. Wybranie jakiegoś dalej położonego celu mogło skończyć się utratą jednostki. Podczas tego pełnego grozy rejsu widziano kolejne wiązki światła spływające z powietrza na powierzchnię morza, ale ławice mgły okazały się być sojusznikiem Włochów. Tymczasowym…

Wszystkie urządzenia nawigacyjne były uszkodzone, orientując się według gwiazd kierowano się „z grubsza” na południe. W końcu udało się ugasić pożar, a na pokład powróciła energia elektryczna, pochodząca bezpośrednio z silników elektrycznych (spalone baterie były bezużyteczne). W końcu naprawiono także ster i kompas żyroskopowy, jednak jego praca była ciągle zakłócana. Kompas magnetyczny nadal był całkowicie wyłączony z użycia. Ponadto, na pokładzie nie było map morskich rejonu, na którym się znajdowano.

„Torelli” trzymał się około 6 Mm od brzegu i szedł na wschód. W gęstej mgle, która uniemożliwiała obserwację charakterystycznych punktów wybrzeża, popełniono jednak błąd nawigacyjny, okręt podczas przypływu wszedł na mieliznę w pobliżu hiszpańskiego Przylądka Peñas. Całe zdarzenie pogłębiło tylko uszkodzenia kadłuba.

Po pewnym czasie w okolicy zjawiła się hiszpańska łódź rybacka. Wywiązała się krótka rozmowa, po niej dwóch włoskich oficerów przeskoczyło na jednostkę rybacką i ruszyło w stronę lądu na poszukiwania pomocy. Wkrótce zjawił się holownik i jednostka motorowo-żaglowa, z pomocą przypływu zdołały uwolnić „Torellego” z pułapki. Zmaltretowany okręt odholowano do hiszpańskiego portu Aviles. Sytuacja była katastrofalna, wszystkie urządzenia nawigacyjne były wyłączone z użytku, kadłub w wielu miejscach był uszkodzony i nieszczelny. Z ogromnym ryzykiem wiązał się powrót na morze, zejście w zanurzenie było całkowicie wykluczone. Znajdowano się w kraju neutralnym, któremu nie było na rękę ryzykować skandalem międzynarodowym. Postanowiono umieścić okręt na mieliźnie, w pobliżu przystanku tramwajowego. Włoską załogę ukryto zaś na pokładzie jednego z parowców.

W międzyczasie wysłano raport ze zdarzenia do B.d.U. (dowództwo niemieckiej broni podwodnej), bardzo istotny raport, najważniejszym wnioskiem z niego płynącym nie było samo zagrożenie ze strony Leigh Light, wszystko bowiem wskazywało na to, że alianci skonstruowali radar mogący pomieścić się na pokładzie samolotu. Wielki admirał Karl Dönitz natychmiast zażądał skonstruowania urządzenia mogącego wykrywać fale emitowane przez radar, które można było zainstalować na pokładach jego U-Bootów. Niebawem powstał detektor nazwany „Metox”.

W Aviles starano się szybko naprawić najpoważniejsze uszkodzenia, min. kadłub łatano cementem szybkowiążącym. Uszkodzenia były jednak bardzo ciężkie, zwrócono się zatem do hiszpańskich władz z prośbą o możliwość pozostania w porcie przez kilka dni. 6 czerwca (na mieliznę weszli 4-go) lokalne dowództwo hiszpańskiej marynarki poinformowało Włochów, że władze w Madrycie nie chcą skandalu, „Torelli” musiał do północy wyjść w morze, inaczej okręt miał być internowany.

Sommergibile miał tylko prowizorycznie przywróconą pływalność, w żadnym wypadku nie mógł się zanurzyć. Mimo wszystko postanowiono przedrzeć się do Bordeaux. O 23.30 6 czerwca Migliorini ponownie skierował swoją jednostkę na Atlantyk. Osłona nocy dawała nadzieję na uniknięcie ataków ze strony samolotów. Wróg jednak czuwał i wiedział, przebywający w Aviles okręt był wielokrotnie obserwowany przez alianckie samoloty, a decyzja Hiszpanów była spowodowana naciskami dyplomatycznymi. Z ograniczoną prędkością „Torelli” ruszył ku niebezpiecznej przeprawie. Część pomieszczeń była zamknięta i odizolowana (skutki pożaru i wydzielającego się gazu), połowa załogi musiała cały czas pozostawać na górnym pokładzie, ubrana w kamizelki ratunkowe. Nawigacja odbywała się bez pomocy żadnego kompasu.

  • Posted on 28 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
27

Szczęście w nieszczęściu „Torellego”

U-Boot atakowany przez „Wellingtona” za pomocą Leigh Light. Dalsza część tekstu o ataku na „Torelli”.

Dalszy przebieg wydarzeń różni się w zależności od wersji. Migliorini na pewno uznał, że samolot należał do Luftwaffe. Okręt znajdował się w skrajnym południowo-zachodnim narożniku Zatoki Biskajskiej, intruz leciał nisko i nie zaatakował, dlatego uważał, że to patrolujący Niemcy. Na wszelki wypadek odesłał wachtę pod pokład, by w każdej chwili móc szybko zanurzyć okręt. Zmniejszono też prędkość, dowódca miał zamiar zniwelować w ten sposób groźny efekt fosforescencji morza (nie wiedział o radarze na pokładzie samolotu). Do otwarcia ognia przygotowano także karabiny maszynowe na pomoście. Brytyjskie raporty potwierdzają pomyłkę Włocha, który miał wystrzelić czerwone, białe i zielone flary (barwy narodowe Włoch…). Dzięki temu Greswell, dotąd uważający, że mógł się pomylić i nastraszyć własny okręt, był już pewien, że ma przed sobą wroga (brytyjskie jednostki podwodne nie identyfikowały się w ten sposób). Teraz precyzyjnie można było zlokalizować cel. Tego zdarzenia nie odnotowują jednak sami Włosi (sam sposób identyfikacji wydaję się bardzo kuriozalny). Wydaje się, że po kilku minutach Migliorini nakazał zanurzenie, ewakuowano pomost, wówczas nastąpił drugi atak. Ponowne odnalezienie okrętu także ociera się o duży wyczyn, być może jednak miał miejsce jakiś incydent z wystrzeleniem sygnałów identyfikacyjnych.

Na pokładzie samolotu ponownej kalibracji altymetru dokonał drugi pilot, ppor. Allan W. R. Triggs, powtórzono podejście do ataku. „Wellington” leciał na pułapie jakichś 75 m, w odległości 3-4 mil ponownie włączono Leigh Light. Na „Torellim” wyraźnie słyszano ryk nieznanej maszyny, która zawróciła w stronę okrętu, a później zaczęła zniżać pułap lotu. Atak nadchodził z trawersu prawej burty. Tym razem wiązka światła uchwyciła całą sylwetkę okrętu. Bombowiec zrzucił cztery bomby głębinowe Mk 8 z wysokości zaledwie 15 metrów. Nastawiono je na eksplozję na minimalnej głębokości i zrzucono co 10 m, każda z nich zawierała 136 kg Torpexu. Migliorini zdążył nakazać zanurzenie, ale było już o wiele za późno.

Załoga „Torellego” miała jednak trochę szczęścia, zapalniki brytyjskich bomb okazały się wadliwe, miast eksplodować na głębokości 7,6 m, rozerwały się dużo głębiej. Kadłub włoskiego okrętu został bardzo ciężko uszkodzony, ale obrażenie nie były śmiertelne. Jedna z bomb wcale nie wybuchła, druga zrobiła to ok. 4,5 m od prawej burty, a kolejne rozerwały się od strony bakburty. Personel z mostka akurat zdążył zejść pod pokład, niemal cały, pochód zamykał bosman. Siła eksplozji zatrzasnęła właz, Włoch oglądał teraz bezradny, jak „Wellington” dwukrotnie przelatuje nad okrętem, ostrzeliwując kiosk z broni pokładowej, a następnie oddala się. Jakimś cudem marynarz zdołał ocaleć nietknięty.

Migliorini w ostatniej chwili odwołał rozkaz zanurzenia, dobrze szacował, że uszkodzenia są ogromne. Gdyby podtrzymał swoją decyzję, „Torelli” prawdopodobnie nie byłby w stanie się już wynurzyć. Pod pokładem nadal pracowały diesle, zasysając całe powietrze i niemal dusząc załogę, aż w końcu same zgasły. Okręt miał przegłębienie na rufę, był unieruchomiony oraz pozbawiony światła i energii elektrycznej. W dziobowej baterii wybuchł wielki pożar, załoga musiała natychmiast zalać komorę amunicyjną. Wcześniej zdążono zabrać tylko kilka pocisków do działa, na wszelki wypadek. Z płonącej baterii wydzielał się dym i chlor.

Natychmiast przystąpiono do pracy, nadmiar paliwa, które znajdowało się w podwójnym dnie, wypchnięto do morza, zastępując je sprężonym powietrzem. W celu odizolowania pożaru i chmury chloru, które znajdowały się w przedziale akumulatorów, zamknięto drzwi wodoszczelne pomiędzy wszystkimi dziobowymi pomieszczeniami. Okręt miał jednak niesprawny główny kompas i stery.

  • Posted on 27 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
27

„Torelli” odkrywa Leigh Light

Vickers „Wellington” wyposażony w Leigh Light (reflektora Leigha). Ciąg dalszy historii okrętu podwodnego „Luigi Torelli”.

Do marca 1942 r. „Torelli” był jednym ze skuteczniejszych okrętów w Betasom. Teraz miał zaznać typowego dla Włochów w tej wojnie pecha. 2 czerwca 1942 okręt opuścił La Pallice i ponownie kierował się na amerykańskie wody, dokładniej w obszar położony ok. 330 Mm na północny-wschód od San Salvador (Bahamy). „Torelli” wyszedł w morze w towarzystwie „Morosini”, który także płynął na amerykańskie wody. Okręty zabrały z sobą zwiększony zapas paliwa, a ich rejs opóźniono o jeden dzień z powodu panujących niekorzystnych warunków atmosferycznych. Po kilku milach sommergibili rozdzieliły się i każdy ruszył w swoją stronę. O 3.00 3 czerwca „Torelli” położył się na kurs 264° i kierował się ku swojej strefie operacyjnej.

Nocą okręt płynął w wynurzeniu, za dnia pod wodą, korzystając z silników elektrycznych. W tym okresie dzienny marsz przez Zatokę Biskajską w położeniu nawodnym był jawnym proszeniem się o kłopoty ze strony alianckiego lotnictwa. 4 czerwca „Torelli” miał honor spotkać się z kolejną nowinką w wojnie na Atlantyku. Został pierwszym okrętem Osi zaatakowanym za pomocą Leigh Light (reflektora Leigha). Był to potężny reflektor, montowany na pokładach samolotów zwalczania okrętów podwodnych, używany podczas nocnych ataków. Samoloty miały zainstalowany radar ASV2 o zasięgu siedmiu mil, jednak był on mało precyzyjny. „Ślepł” zwłaszcza w pobliżu celu (około mili dystansu), akurat w momencie, gdy należało przeprowadzić atak. Ponadto, pomimo wykrycia radarem, tkwiący w ciemnościach okręt podwodny, nadal był trudnym do trafienia celem. Jego oświetleniu służył właśnie Leigh Light.

Nocą 3/4 czerwca cztery bombowce Vickers „Wellington” Mark III z 172. Sqn. RAF, wyposażone w nowy wynalazek i radary ASV2, wystartowały z Chivenor z zadaniem poszukiwania wrogich okrętów podwodnych w Zatoce Biskajskiej. Jednym z nich był ES986 (nazwany „F for Freddie”; F jak Freddie), pilotowany przez Squadron Leader Jeaff H. Greswella, dowódcę dywizjonu, który odnalazł „Torellego”. Włosi szli w wynurzeniu, znajdowali się ok. 70 Mm na północ od Gijón, na pozycji 44°43’ N i 06°46’ W (lub jak chcą źródła włoskie 44°33’ N i 06°46’ W). Sommergibile szedł kursem 267° z prędkością 9 w. Była ciemna i bezksiężycowa noc, ale wystąpiła silna fosforescencja morza, która podkreślała ślad torowy okrętu. Jednak tenente di vascello Augusto Migliorini błędnie uważał, że to ten ostatni czynnik zadecydował o wykryciu „Torellego”.

Greswell zlokalizował odległy o 5-6 Mm okręt za pomocą radaru, a następnie skrócił dystans do jednej mili i włączył reflektor Leigha. Zmiana ciśnienia atmosferycznego, już po starcie, spowodowała także zmianę ustawienia altymetru (wysokościomierza, ustawiono go zgodnie z prognozą pogodową), który wskazywał wysokość o 30 m niższą niż rzeczywista. W efekcie na pokładzie samolotu zauważono Włochów zbyt późno, gdy mijano już cel ataku. Reflektor rozświetlił morze daleko za „Torellim”.

Wachta na „Torellim” usłyszała o 2.27 (czas Rzym, lub 2.17; 1.27 czasu Londyn) odgłos zbliżającego się na niskim pułapie samolotu. Później zauważono światło emitowane przez reflektor na „Wellingtonie”. Samolot znajdował się około kilometra od dziobu sommergibile i oświetlał morze w pewnej odległości od niego. Po chwili reflektor zgasł i ponownie zapanowały ciemności.

  • Posted on 27 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
paź
26

Triumfalny powrót do Bordeaux

„Torelli” torpeduje tankowiec „Esso Copenhagen”.

O 0.43 25 lutego (26?) „Torelli” atakował na Morzu Karaibskim nowoczesny panamski zbiornikowiec motorowy (w amerykańskim czarterze) „Esso Copenhagen” (9245 BRT), który płynął z Aruby do Buenos Aires z ładunkiem 15.000 t oleju opałowego. Początkowo odpalono dwie torpedy, jednak źle oceniono prędkość celu i obie ostatecznie chybiły. Błąd próbowano naprawić strzelając trzecią torpedę z dystansu 1500 m, ta jednak miała nieregularny bieg i przeszła przed dziobem statku. Dopiero czwarty pocisk trafił cel, unieruchomił tankowiec i podpalił go. Także piąta torpeda nie trafiła w silnie zygzakujący „Esso Copenhagen”.

„Torelli” otworzył ogień z działa i broni maszynowej, Włosi chcieli zmusić załogę do opuszczenia pokładu. Ostrzał przerwano, gdy zaczęto opuszczać tratwy, czekając aż wszyscy zejdą ze statku. Jedna z szalup przewróciła się, w gęsto pokryte olejem morze wypadło siedem osób. Słysząc ich krzyki De Giacomo podprowadził „Torellego” do pustej szalupy, która znajdowała się kilkaset metrów od ludzi w wodzie, wysłał kilku swoich ludzi by na wszelki wypadek zniszczyli radio i przyholował łódź w stronę rozbitków.

Po uratowaniu tych ludzi ponownie powrócono do ostrzeliwania opuszczonego tankowca. Pożarty przez płomienie „Esso Copenhagen” zatonął dziobem następnego dnia rano na pozycji 10°32’ N i 53°20’ W, 480 lub 525 Mm na wschód od Trynidadu. Zginęła jedna osoba spośród 39 członków jego załogi.

9 marca zauważono francuski parowiec pocztowy, kolejnego dnia opuszczono strefę polowania i obrano kurs na Francję. 13 marca, tuż przed zachodem słońca, „Torelli” natrafił na pozycji 13° N i 57° W (lub 13°20’ N i 56°40’ W; na północny-wschód od Trynidadu) na brytyjski uzbrojony motorowiec „Orari” (10.350 BRT). Przeciwnik ponownie był jednak szybszy, poruszał się z prędkością 14-16 w i zygzakował, Włochom nie udało się zająć dogodnej pozycji do przeprowadzenia ataku. Pozostający w wynurzeniu „Torelli” wystrzelił w końcu, o 0.56 14 marca, torpedę w kierunku „Orari”. Włosi uważali, że strzał mógł dojść celu. W rzeczywistości torpedę zdołali dostrzec obserwatorzy na statku, zdołano ją wyminąć sprawnym manewrem.

19 marca zauważono parowiec pod banderą neutralnej Hiszpanii. 26 marca, kiedy okręt znajdował się na północny-wschód od Azorów, wachta na pomoście dostrzegła peryskop nieznanego okrętu. De Giacomo nakazał pospiesznie oddalić się z niebezpiecznego miejsca.

31 marca, wraz z „Giuseppe Finzi” i „Enrico Tazzoli”, wszedł do Bordeaux. Także te dwa okręty powracały z operacji „Neuland”, oba z nieco większym łupem, zatopiły odpowiednio trzy i sześć wrogich statków. Pojawienie się trzech sommergibili, których peryskopy zdobiło 11 proporców oznaczających zwycięstwa, spotkało się z triumfalnym powitaniem przez personel Betasom. W bazie czekał jej dowódca contrammiraglio Romolo Polacchini, a także min. włoski konsul w Bordeaux i operatorzy filmowi Instytutu „Luce”. Z niemieckiej strony stawił się adm. Menche, generał Von Roteberg, reprezentanci Wehrmachtu, organizacji pracy i kobiet niemieckich, które ofiarowały marynarzom kwiaty w barwach Niemiec i Włoch. „Torelli” miał awarię, paliwo zużył niemal dosłownie do ostatniej kropli. W 69 dni pokonał 12.180 Mm i zatopił 16.469 BRT. Okręt poddano normalnemu cyklowi prac, podczas których De Giacomo zastąpił tenente di vascello Augusto Migliorini. (CDN.)

  • Posted on 26 października, 2015
  • Posted by admin
  • No Comment »
  • Filed under: włoska Regia Marina, włoskie okręty podwodne, włoskie okręty podwodne na Atlantyku
  • Tags: Betasom, okręt podwodny "Torelli", Włosi na Atlantyku
Page 1 of 212
REKLAMA
Wojna Mussoliniego All Rights Reserved.
Kontakt poczta@wojna-mussoliniego.pl
Designed & Developed by Carla Izumi Bamford
Powered by Wordpress
Go back to top