Bitwa na wyczerpanie przeciwnika pod Alamein
Włoskie działo przeciwpancerne w oczekiwaniu na przeciwnika. Rysunek żołnierza Deutsche Afrikakorps Kurta Caesara. [źródło obrazka: http://www.allworldwars.com/] Któryś z polskich autorów (Bogusław Wołoszański?) napisał, że włoskie działa przeciwpancerne pod El-Alamein strzelały, aż nie rozjechały je czołgi… Kontynuujemy wątek z wczoraj. Amerykańskiemu historykowi zapisuję kolejny plusik – El-Alamein to nie tylko znane wszystkim trzy bitwy (lub dwie + Alam Halfa). Pomiędzy nimi przeciwnik otrzaskiwał na włoskich pozycjach swoje nowe na froncie dywizje, szukał słabych punktów w obronie, wpierając te punktowe ataki silną artylerią i lotnictwem, tylko biedni Włosi na pierwszej linii byli ciągle ci sami, broniąc się przeciwko czołgom w piaskownicy…
Rankiem włoscy i niemieccy piechurzy odkryli, że wokół ich pozycji znajdują się Nowozelandczycy, Brytyjczycy i Hindusi. Teraz jednak miały interweniować niemieckie czołgi. Do bitwy włączyła się także artyleria, która w całym tym chaosie ostrzeliwała żołnierzy obu stron. Ziemia tutaj była bardzo twarda, więc upadające pociski rozsypywały swoje odłamki w promieniu wielu metrów. Jedyną szansą na przetrwanie było leżenie pomiędzy innymi ciałami. Niebawem wzeszło słońce, panował upał, który oślepiał rannych leżących na polu bitwy. Pojawiły się także samoloty. Przez cały dzień trwała rzeź. O zmierzchu przybyło więcej niemieckich czołgów i włoskiej piechoty, dzięki czemu przerwano patową sytuację. Część Nowozelandczyków wycofała się, ale 900 trafiło do niewoli.
Dywizje „Brescia” i „Pavia” przetrwały, ale oficerowie mieli pełne ręce roboty przy odbudowie morale ich żołnierzy. Morale w DP „Sabratha” już zostało odbudowane, jak pokazał atak prowadzony przez płk Angelozzi, jednak 16 lipca na jej pierwszą linię spadł silny ogień moździerzowy. Później Włosi ujrzeli szturmujących ich pozycje Australijczyków. Większość obrońców załamała się i uciekła. Część została, czując bardziej litość niż złość dla uciekających kolegów. Na całe szczęście w pobliżu znalazło się kilka kompanii bersalierów z „Trieste”, które biły się mężnie. Wsparcia udzieliła Włochom też garstka niemieckich czołgów. Rommel wysłał do walki więcej pododdziałów z dywizji „Trieste” i „Trento”, które odrzuciły Australijczyków. Nawet włoscy generałowie przyznali, że upokorzona „Sabratha” nie nadaje się dłużej do walki. Pomimo to Rommel pozostawił dowodzenie tym sektorem we włoskich rękach, wiedział, że na takich ludzi jak pułkownicy Angelozzi z „Sabrathy” i Gherordo Vaiarini oraz Umberto Zanetti z „Trieste” można liczyć.
Australijczycy wiedzieli jak byli blisko rozerwania obrony „Sabrathy”, dlatego spróbowali także następnego dnia. Tym razem jednak wpadli na elementy dywizji „Trieste” i „Trento”, które zresztą same były ogromnie wyczerpane. Batalion saperów z „Trento” poniósł w ostatnich sześciu tygodniach straty sięgające 80% i teraz liczył 120 ludzi, w tej walce walczył jako zwykła piechota. Gdzieniegdzie walczyli także ludzie z „Sabrathy”, część z nich opanowała się po wczorajszych wydarzeniach i powróciła do linii. Także wielu żołnierzy służb tyłowych tej dywizji rzucono do walki. Pułkownik Vaiarini poprowadził ludzi z „Trieste” do dzikiego kontrataku i walczył aż do oddania swego ostatniego tchnienia. Za to otrzymał pośmiertnie najwyższe włoskie odznaczenie. Później tego dnia do walki weszła 164. DLekk. W końcu Australijczycy mieli dość i wycofali się. Batalionowi saperów z „Trento” nakazano teraz powrót do normalnej służby – wszystkim 16 ludziom!
Poranek 21 lipca DPanc. „Littorio” przywitała pod nowym dowódcą. Ledwie tydzień wcześniej gen. Carlo Ceriana-Mayneri prowadził Dywizję Szybką „Emanuele Filiberto” przeciwko partyzantom Tity. Niebawem odkrył, że to pole bitwy jest zupełnie inne: bez zabudowań, cywili, gór, mgły, drzew i dróg. Niedługo po świcie stworzona ad hoc formacja z żołnierzy dywizji „Trieste”, „Trento”, „Sabratha” i niemieckiej 164. DLekk. została zaatakowana na bagnety przez trzy bataliony australijskie. W ciągu kilku minut napastników przygwoździł ogień broni maszynowej i moździerzy. Wkrótce z pomocą przybyły brytyjskie czołgi i pierwsza linia obrońców wycofała się. Był to jednak zamierzony odwrót, na kolejnej linii obrony czekały na rozochoconych Brytyjczyków włoskie działa ppanc. kal. 47 mm. Włoscy artylerzyści byli spokojni jak „ogórek w słoneczny dzień”, z otwarciem ognia czekając do ostatniej chwili. Z pułapki uszła jedynie połowa brytyjskich czołgów. Następnego dnia alianci spróbowali w tym samym miejscu. W krwawych walkach Włosi stracili kolejnego charyzmatycznego przywódcę – pułkownika Zanettiego z „Trieste”.
Nocą 26 lipca włoskich strażników na grzbiecie Miteirya zadźgali nożami Australijczycy. O świcie brytyjska 169. BP infiltrowała włoskie linie i wykonała przejścia przez pola minowe. Już za dnia Włosi odkryli przeciwnika pośrodku swoich pozycji. Do ataku przeszli piechurzy z „Trento” i „Brescia” oraz niemieckie czołgi i piechota zmotoryzowana. Brytyjczycy pospiesznie wycofali się, spychani na pozycje Australijczyków. Włosi i Niemcy nie zatrzymali swojego kontrataku i wzięli wielu alianckich jeńców.
Rommel w końcu zaakceptował to, co od wielu dni mówili mu członkowie jego sztabu – włoska piechota desperacko potrzebowała odpoczynku i uzupełnień. Potwierdzał to personel medyczny, Włosi trzymający pierwszą linię cierpieli na wyczerpanie bojowe i nerwowe, samotność pustynną, żółtaczkę, dyfteryt, owrzodzenia, wysypki spowodowane przegrzaniem organizmu, czerwonkę, rany, kontuzje, paratyfus i cierpieli z niedożywienia. W ich zaszczurzonych okopach załamała się dyscyplina.
Rommel raportował do włoskiego Comando Supremo, że od 26 maja 1942 stracił 28.500 ludzi, w tym w poległych 1.000 Włochów i 2.300 Niemców, w rannych 10.000 Włochów i 7.500 Niemców, w zaginionych 5.000 Włochów i 2.700 Niemców. Stosunek ilości włoskich poległych do rannych wydaje się dziwny. Szacuje się jednak, że około 2.000 zaginionych włoskich żołnierzy straciło życie. Identyfikacja w armii włoskiej nie zawsze była należyta. [kontrowersyjna uwaga J.L. Ready’ego: jest możliwym, że sztab Rommla zwyczajnie kłamał w swych relacjach, chcąc wykazać, że to niemiecki wkład w walkę był większy, nie można zapominać, że wielu Niemców było nazistami]. Nie da się jednak ukryć, że wspominany okres był wielkim niemiecko-włoskim zwycięstwem, alianci stracili 11.000 zabitych i ciężko rannych, do niewoli poszło 60.000 ludzi, zniszczono także 2.000 pojazdów opancerzonych (dość wysoka liczba, ale może…). W Aleksandrii Royal Navy szykowała się do rejsu na wschód, płonęły stosy dokumentów, w Kairze wyżsi stopniem brytyjscy oficerowie pakowali swoje bagaże. W całej 8. Armii szerzył się defetyzm.