Włochów droga do braku lotniskowca
Jeszcze
w uzupełnieniu braków Regia Marina, Romeo Bernotti dodaje takie
czynniki: niemożliwość uzupełnienia strat, mała pomoc Niemców, strategia
defensywna oparta o konieczność eskorty własnych konwojów (tylko, że z
tym ostatnim ciężko dyskutować, przy posiadanych – niewielkich –
środkach na ten czynnik musiał być położony priorytet, wysłać konwoje
w nadziej, że uderzy na nie przeciwnik i uda mu się wydać decydującą
zwycięską bitwę? konwój mogły zmasakrować siły lekkie, a w starciu flot
zawieść włoską flotę mógł kulawy czynnik lotniczy, w jeden dzień można
było nie mieć konwoju, floty i właściwie kończyć wojnę…).
Jest bezspornym, że brak rozwoju broni lotniczej był fatalny dla Regia
Marina, zwłaszcza w świetle braku ścisłej współpracy z Regia Aeronautica
w okresie poprzedzającym wybuch wojny. Uważano, że lotniskowce
przydadzą się flocie tylko wówczas, gdy ta będzie prowadzić działania na
oceanach, na Morzu Śródziemnym w zupełności miała wystarczyć współpraca
z samolotami bazującymi na ziemi. Stąd brak większego zainteresowania
lotniskowcami budowanymi przez Japonię i anglo-amerykanów. Włochy
potrzebowały natomiast okrętów chroniących ruch przybrzeżny i
pełnomorski. Klęska rozmów rozbrojeniowych, modernizacja brytyjskich
pancerników, budowa przez Niemców „Deutschlanda”, oraz położenie przez
Francję stępek pod „Dunkerque”, „Strasbourg”, „Richelieu” i „Jean Barta”
w latach 1932-1937, przyczyniło się do przekonania Włochów do
zarzucenia projektów lotniskowców i modernizacji „Cavour” i „Cesare” w
1933 r., a w 1934 r. położenia stępek pod „Vittorio Veneto” i
„Littorio”.
W 1927 r. Romeo Bernotti, zdecydowany zwolennik
lotnictwa i lotniskowców, sugerował stworzenie lotnictwa morskiego i
wielkich okrętów, ponieważ te są kręgosłupem floty, a ich koszt mierzony
w tonażu jest mniejszy od małych jednostek. Także Giuseppe Fioravanzo,
teoretyk morski, uważał pancerniki za potrzebne, ale w artykule z 1936
r. pisał, że silne lotnictwo pozwoliłoby marynarce zrezygnować z udziału
w bitwie i przyjąć strategię „fleet in being”, z takim powodzeniem
zastosowaną przez Wielką Brytanię w pierwszej wojnie światowej. w tym
okresie rozważano, że samoloty i okręty podwodne mogą zwiększyć szansę
na sukces słabszej flocie w wojnie na zamkniętym akwenie, takim jak
Morze Śródziemne.
Powody niewyposażenia Regia Marina w własne
lotnictwo i lotniskowce są jednak bardziej złożone niż się to zazwyczaj
przedstawia. W przeciwieństwie do Gino Ducci, szefa Sztabu Generalnego
Regia Marina na początku lat trzydziestych, Bernotti – zastępca szefa
Sztabu Generalnego do końca lat dwudziestych – w 1921 r. był wielkim
orędownikiem lotniskowców i połączenia akademii morskiej i lotniczej.
Ale przeciwne tej inicjatywie były koła dowódcze floty, a w grudniu 1925
r. – dwa lata przed tym nim Mussolini doszedł do podobnych wniosków –
odłożono na półkę plan budowy lotniskowców, w zamian zezwalając na
budowę transportowca wodnosamolotów „Miraglia”, który jednak był
pierwszym krokiem do ewentualnego programu skonstruowania lotniskowców
(ciekawa informacja z przypisu: w 1925 r. Włosi podjęli pierwsze próby z
helikopterami i wiatrakowcami, wówczas też powstawał projekt
krążownika-lotniskowca). W grudniu 1927 r., szef Sztabu Generalnego
floty, Ernesto Burzagli, ulegając presji ministra lotnictwa, Italo
Balbo, zrezygnował ze stworzenia samodzielnego lotnictwa morskiego. Ale
nie zamknęło to kwestii: w 1928 r. Mussolini ponownie począł rozważać
konstrukcję lotniskowca o wyporności 15 000 ton.
Wyprawy
lotnicze z 1929 r. przeprowadzone przez Regia Aeronautica we wschodnim
basenie Morza Śródziemnego i nad Morzem Czarnym udowodniły, że lotnictwo
może przyczynić się do zdobycia panowania na morzach metropolitarnych:
dlatego szef Sztabu Generalnego lotnictwa był optymistą, gdy w 1927 roku
ogłaszał, że Morze Śródziemne jest dla Regia Aeronautica niczym innym
jak „kałużą”.