Gdzieś nad środkową Italią, spadochroniarz testuje nowy rodzaj spadochronu. Czasza ma kształt tulipana, co zwiększa szybkość opadania. Kiedy pozostało kilka sekund do lądowania, istniała możliwość zmniejszenia prędkości, należało wówczas pociągnąć za linkę kontrolną, która przywracała czaszy kształt parasola.
Italo Balbo natychmiast zrozumiał jaki potencjał drzemie w nowym rodzaju sił zbrojnych. Jego rozważania obejmowały oczywiście atak z zaskoczenia, dzięki któremu spadochroniarze mogliby zająć wybrane cele. Jako, że Włochy były krajem kolonialnym, okupującym słabo rozwinięte kraje o wielkich powierzchniach, to Balbo uwzględniał w swoim myśleniu także możliwość wysłania spadochroniarzy jako wzmocnienie izolowanych garnizonów, które znalazłyby się w zagrożeniu, a dla klasycznego wojska były osiągalne dopiero po kilku dniach marszu, nawet przy użyciu pojazdów. Spadochroniarze i ogólnie wojska przewożone drogą lotniczą, jawili się jako element o decydującym znaczeniu militarnym.
Balbo chciał przezwyciężyć bezczynność włoskich władz wojskowych, które ustawą nr. 220 z lutego 1937 r. powierzyły Regia Aeronautica zadanie stworzenia szkoły spadochronowej, jednaj w tej sprawie nie działo się nic. W końcu gubernator Libii postanowił utworzyć jednostkę złożoną z tubylców, w ten sposób nie narażał się na weto ze strony Rzymu, zwłaszcza Regio Esercito (armii). Dostępne środki były bardzo skromne, można było polegać tylko na środkach, które Regia Aeronautica z pewnością dostarczyłaby jej cenionemu założycielowi. Oprócz długiej serii skoków testowych, posiadano także doświadczenie ze zrzutem amunicji oraz żywych owiec dla wysuniętych kolumn w Etiopii w 1936 r., przy których użyto zwykłych spadochronów indywidualnych. W tym okresie rodziła się także specjalizacja lotnictwa transportowego, które miało wiele punktów stycznych z lotnictwem bombowym i zwykłymi lotami liniowymi. Doskonałym przykładem jest tu Ju 52, który właśnie zapisywał piękną kartę w Hiszpanii. Demontując wyposażenie bombowe, na pokłady SM.81 i Caproni Ca.133 można było zabrać pewną ilość spadochroniarzy. Sześć Savoi „Pipistrello” zostało przydzielonych do szkoły spadochronowej w libijskim Castel Benito, która oficjalnie powstała 1 marca 1938.
Potrzeba było oczywiście także wyposażenia indywidualnego, to modyfikowano parokrotnie. Balbo ściągnął z Włoch inżyniera Prospero Freri, który w Regia Aeronautica doczekał się stopnia tenente colonnello (ppłk), pioniera włoskiego spadochroniarstwa, twórcy serii spadochronów Salvador, której ostatnim przedstawicielem był Salvador D/37, w końcu przyjęty także w Libii. Spadochron tego typu urodził się jako sprzęt ratunkowy, używany w przypadkach awaryjnych przez osoby nieposiadające specjalistycznego szkolenia. Jego powierzchnia wynosiła ledwie 45 metrów kwadratowych. W większości przypadków stosowano jedwab, bardziej porowate materiały syntetyczne pojawiły się później. Intensywne i systematyczne używanie spadochronu pokazało niektóre jego ograniczenia, występowały silne drgania, a także problemy z jako prawidłowym otwarciem. Powodowało to słabe wyszkolenie personelu, który musiał sobie jakoś radzić z problemem złożenia spadochronu przy seryjnych skokach. Nie był to więc sprzęt idealny i niebawem zastąpił go model D/39, jednak tak w Libii, jak i później we Włoszech, nadal zdarzały się bardzo liczne wypadki podczas użycia Salvadorów.