Wspomnienia spod El-Alamein
Poległy Brytyjczyk, Egipt, 1942 r. [zdjęcie ze zbiorów Archivio Centrale dello Stato]
Kończąc temat amerykańskiego artykułu o Włochach, szkoda byłoby na niego czasu, ale pod koniec sypnęło ciekawymi wspomnieniami.
23 października 1942 rozpoczęło się brytyjskie kontruderzenie pod El-Alamein, poprzedził je ostrzał z ponad 800 ciężkich dział. Wiele włoskich jednostek zademonstrowało męstwo wobec nacierających aliantów. Jedną z tych jednostek był III. batalion 61. pułku piechoty, dowodzony przez Attillio Caimi. Niepewny sytuacji w panujących ciemnościach, wraz z 350 ludźmi, uzbrojonymi w 6 ckm, 18 km i 4 moździerze, Sycylijczyk, pomimo masowo padających pocisków artylerii i ognia broni maszynowej, na zachodnich zboczach wzgórz Miteirya z powodzeniem powstrzymywał alianckich saperów próbujących utworzyć przejścia w polach minowych.
Były też odwrotne przykłady. Ok. 16.00 4 listopada alianci natarli zdecydowanie na resztki II. batalionu 62. pp Cap. Manasseri. Jedna z kompanii stawiała opór, a druga uciekała z okrzykiem „Front caput!”, kiedy stanęły przed nimi Shermany i Granty.
W 102. Dywizji „Trento” wyróżniły się działa przeciwpancerne Cap. Vigano i 51. batalion saperów Cap. Alberti. Z przeważającą znacznie aliancką artylerią walczył dzielnie 46. pułk artylerii Col. Randi z tejże dywizji. Jednak gdy doszło do odwrotu, to 62. pułk piechoty uległ dezorganizacji.
Walczący z 25. batalionem nowozelandzkim i batalionem Capetown Higlanders z Południowej Afryki, III. batalion 61. pułku Cap. Caimi trzymał się na wzgórzu Miteirya. Wraz z stratą 11. kompanii, batalion został zredukowany do 19 oficerów i 340 żołnierzy, wyposażonych w 6 dział ppanc. kal. 47 mm, 7 20 mm karabinów ppanc., 6 ckm, 6 km i 4 moździerzy 81 mm. Sottoten. Eithel Torelli walczył w 12. kompanii pod Caimim, wspominał: „O trzeciej przyszła nasza kolej. Bombardowanie ustało kiedy tylko wzeszło słońce, wiatr rozwiał dym i pył. Wroga piechota znajdowała się o kilkaset jardów od nas. Cały ranek strzelaliśmy z broni automatycznej, jednak zrobiło się za gorąco, kiedy znaleźliśmy się w zasięgu ognia ich moździerzy. Na płaskim odcinku na północy musiało być ze 100 czołgów. Nasze cztery moździerze ostrzeliwały ich. Pod wieczór przywróciliśmy łączność i wymieniliśmy się wiadomościami i opiniami. Złożyłem kapitanowi zwyczajowy raport, opowiedzieliśmy sobie parę starych kawałów, jednak było oczywiste, że obaj jesteśmy zmartwieni”. Nocą II. i III. batalion 61. pułku stawiał zdecydowany opór ciężkim, ale słabo skoordynowanym atakom Brytyjczyków. W walkach poniesiono kolejne straty. 10. kompania III. batalionu 61. pułku została zniszczona, 250 Włochów poszło do niewoli.
Torelli tak opisywał poranek 25 października: „Rankiem walki rozgorzały znowu, tuż po wschodzie słońca byliśmy świadkami straszliwej walki wręcz na naszym lewym skrzydle. Niemiecki batalion 5/382 został całkowicie unicestwiony. Dowodzący nimi porucznik był jednym z ostatnich poległych; z powodu jego wysokiego wzrostu z łatwością mogliśmy go rozpoznać. Wróg zbliżył się na 200 jardów do naszych stanowisk, ale ostrzał z naszych moździerzy to było dla nich zbyt wiele i musieli się wycofać. O 19.00 samotny Stuka zatoczył krąg nad nami, zanurkował i zwolnił swoje bomby. Chwilę po tym wypadku wrogie czołgi zjawiły się na naszych tyłach, wzięły do niewoli resztki 10. kompani, pluton szturmowy i nasz sztab. Nasz batalion został teraz okrojony do 12. kompanii i resztek 9. kompanii”.
Dalej Torelli: „Czołgi zbliżały się do nas z ludzką głową i ramionami wystającymi z wieży i obsługującymi karabin maszynowy. Następnie zawróciły i wycofały się. Chłopcy obrócili 45 mm działa o 180 stopni, ale pozwolili czołgom oddalić się […]. Dookoła znajdowało się ze 100 lub więcej czołgów. Trzech ludzi, których okop był w ciężkim stanie, zapytało czy mogą do mnie dołączyć, więc siedzieliśmy w czterech. Ogromna przewaga wrogich czołgów trochę ich przybiła”. Dowódca batalionu, Capitano Caimi, zebrał resztki swojej kompanii dowodzenia i przeprowadził kontratak, odbijając stanowisko dowodzenia batalionu.