————————————————————————————- 20 czerwca 1940 roku okręt podwodny Ascianghi (tenente di vascello Ugo Gelli) opuścił port w Cagliari i rozpoczął swój pierwszy wojenny patrol. Przydzielony mu rejon operacyjny znajdował się pomiędzy hiszpańskim przylądkiem Cabo de San Antonio i wyspą Formentera.
O 1.25 22 czerwca wykryto u wybrzeży Formentery znajdujący się na dystansie ok. 4000 m całkowicie zaciemniony statek oszacowany przez Gelliego na 15 000 BRT pojemności. O 1.30 wystrzelono pierwszą torpedę, która przeszła przed dziobem celu. Druga torpeda, wystrzelona niewiele później, miała według większości obserwatorów trafić w cel, jednak eksplozji nie zauważono i nie usłyszano, niemniej atakowany statek miał zredukować prędkość. Kolejne dwie torpedy także chybiły, przy czym bieg jednej z nich miało zakłócić wzburzone morze. Później załoga Ascinaghi rozpoczęła ostrzał z działa 100mm/47 Mod. 1935, według Włochów drugi i trzeci strzał doszły celu. Wówczas załoga atakowanego statku odpowiedziała bardzo celnym ogniem, a pociski szybko obramowały włoski okręt. Gelli nakazał szybkie zanurzenie i przerwał kontakt. Tak mniej więcej wyglądała reakcja kapitana Ascianghi złożona Supermarinie…
Po upadku Francji rozpoczęto weryfikację wydarzeń mających miejsce na morzu w okresie od włoskiego przystąpienia do wojny. Szybko stało się jasnym, że atakowanym celem nie była jednostka francuska, jak dotąd sądzono. Założono, że mógł być to frachtowiec lub krążownik pomocniczy pod brytyjską banderą. Powojenne badania wykluczyły i tę wersję. Należało zatem postawić hipotezę o ataku na jednostkę neutralną…
Dopiero 70 lat później stało się jasnym, że atakowany był amerykański parowiec Exochorda (9989 BRT, rok bud. 1931, własność American Export Lines). Już lokalna prasa, gdy statek powrócił do USA, podawała wiadomości o jego przygodzie, były jednak sprzeczne. Pewnym było, że Exochorda odniósł uszkodzenia, ale jako miejsce zdarzenia podawano np. Morze Czarne, innym razem pisano, że było to w Genui podczas nalotu na port, gdy zabłąkany pocisk-niewypał włoskiej obrony przeciwlotniczej trafił w znajdujący się na redzie amerykański statek.
W rzeczywistości Exochorda (kapitan Wenzel Abel) 21 czerwca 1940 roku opuścił Barcelonę, gdzie zaokrętowali się obywatele USA uciekający z Riwiery Francuskiej oraz uchodźcy żydowscy pragnący dostać się do Ameryki (w sumie 213 osób). Kapitan Abel zdecydował, że będzie płynął w zaciemnieniu, by „nie wystawiać się jak choinka” Oczywiście jednostki neutralne powinny pływać oświetlone, wiec atak Włochów był w pełni uzasadniony. Exochorda faktycznie został trafiony torpedą, która okazała się wadliwa i nie wybuchła, a także pociskiem kal. 100 mm, który wyrwał dziurę o powierzchni pół metra kwadratowego i niegroźnie eksplodował w czeluściach statku. Po tym Abel zwiększył prędkość do 16 węzłów i uciekł w stronę Gibraltaru. Potem via Lizbona dotarł bezpiecznie do USA.
Dla Amerykanów jasnym było, że atakującym musiał być włoski okręt podwodny. Podobnie oczywistym było, że winnym incydentu jest Abel, któremu nie szczędzono słów krytyki. Dyplomaci obu stron nie chcieli wywołać skandalu, stąd umówiono się, że media amerykańskie dokonają celowej dezinformacji (winę chciano nawet zrzucić na pokonaną już Francję i jeden z jej okrętów). Przy tej okazji dyplomacje obu krajów nawiązały współpracę, dzięki której w lipcu-październiku 1940 roku setki żydowskich uchodźców, niemających stosownych dokumentów, via Włochy zostały ewakuowane do USA, a rejsy wykonywał… Exochorda.
Zagadkowa sprawa miała jeszcze jeden wątek. Czemu Ascianghi przerwał atak? Neutralny amerykański parowiec nie był bowiem uzbrojony. Sprawcą ataku na włoski okręt podwodny okazały się wodnosamoloty Latécoère 298 z eskadry T2 francuskiego lotnictwa morskiego (Aéronavale). Nocą 21/22 czerwca dziewięć maszyn z eskadry ewakuowało się z Bretanii do Algierii, pięć z nich zaobserwowało okręt podwodny na południe od Balearów atakujący statek. Dowódca eskadry, kap. mar. Jacques Lamiot zdawał sobie sprawę, że w okolicy nie operują francuskie okręty, więc wysłał sygnał o odkryciu i z pełną prędkością zanurkował ku Ascianghi, a manewr powtórzyły dalsze cztery wodnosamoloty. Lamiot zrzucił dwie podskrzydłowe bomby 220-kg, które spadły w pobliżu Ascianghi. Włosi w porę zeszli pod wodę i pozostałe samoloty nie wykonały ataku. Gelli podjął więc dobrą decyzję, inaczej naraziłby swoją jednostkę na zniszczenie.
Pod koniec czerwca Ascianghi powrócił do Cagliari. Do portu odprowadził go torpedowiec Vega, który przeprowadził jednostkę Gelliego przez pole minowe postawione przez francuski okręt podwodny Saphir.
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego —————————————————————- Między 1 a 21 grudnia 1940 roku „Jalea”, „Da Procida”, „Sciesa” oraz „Ambra” znajdowały się na południowy zachód od Korfu, patrolując m.in. Cieśninę Otranto. W tym samym czasie „Dessiè” i „Serpente” przeczesywały wody na południowy wschód od Malty, a „Bandiera” patrolował w okolicy Linosy. Na Morzu Egejskim, pomiędzy 3 a 6 grudnia, patrolowały jedynie „Ametista”, „Zaffiro” i „Jantina”.
9 grudnia, w rejonie Bardii, samozatopienia dokonał okręt podwodny „Naiade” (tenente di vascello Pietro Notarbartolo). Okręt został ciężko uszkodzony najpierw w zanurzeniu, a następnie już na powierzchni, przez niszczyciele „Hyperion” i „Hereward”. Włosi próbowali zająć pozycję do ataku, ale zostali wykryci. „Naiade” został obrzucony i w końcu zmuszony do wynurzenia, jego działo było uszkodzone, dalsza walka była niemożliwa. Gdy Włosi znaleźli się w wodzie przeciwnik przerwał ogień. Doszło do incydentu, kiedy próbujących dostać się do szalup (grupy abordażowej?) rozbitków bito wiosłami i grożono im bronią. Załogę „Naiade” podjęły dopiero niszczyciele. Uratowało się 47 z 48 ludzi, pechowcem okazał się marynarz Gaetano Francoforte, który zginął w czasie obrzucania okrętu bombami głębinowymi.
W okolicy połowy grudnia 1940 r. „Naiade”, „Neghelli” i „Narvalo” wyszły z Leros, by zastawić pułapkę pomiędzy Bardią a Aleksandrią. W późniejszym okresie te okręty zastąpiły „Malachite”, „Smeraldo” i „Settembrini”.
13 grudnia krążownik przeciwlotniczy HMS „Coventry” został w okolicy Sidi Barrani (pozycja 32°37’N i 26°44’E) poważnie uszkodzony przez torpedę z „Neghelli” (capitano di corvetta Carlo Ferracuti). Okręt należał do zespołu wspierającego brytyjską ofensywę w Egipcie, zdołał powrócić do Aleksandrii. W tym porcie był remontowany do 20 stycznia 1941 roku.
Grudzień 1940 r. to jedynie 25 misji włoskich okrętów podwodnych, najmniej w pierwszym roku wojny. Zaangażowano jedynie 22 okręty, co także było najmniejszą wartością w tym roku. W związku z brytyjską ofensywą w Afryce Północnej, patrolowano głównie egipskie i libijskie wybrzeża. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
9 listopada 1940 roku port w Cagliari opuściły sommergibili „Alagi”, „Axum”, „Aradam”, „Medusa” i „Diaspro”. Na północny-wschód od wysepki La Galite miały zastawić pułapkę na wrogie statki poruszające się w tym rejonie. „Capponi”, „Mameli”, „Corallo”, „Bandiera” i „Topazio” ruszyły zająć pozycje na południowy wschód od Malty.
W godzinach wieczornych 9 listopada „Pietr Capponi”, ok. 50 mil na południowy wschód od Malty, zaatakował trzema torpedami pancernik HMS „Ramillies”. Włosi znajdowali się w położeniu nawodnym, zanurzając się natychmiast po odpaleniu salwy. Uważali, że udało się im trafić cel, w rzeczywistości ich pociski chybiły. W kolejnych dniach włoska prasa ogłosiła zatopienie okrętu i nadała temu wydarzeniu dużego rozgłosu. Oczywiście miało to związek z atakiem na Tarent i poniesioną tam haniebną porażką. We wczesnych godzinach porannych 10 listopada na „Capponim” przechwycono transmisje radiowe wroga. Uzyskane informacje pokrywały się z innymi raportami. Faktycznie, niebawem miało dojść do ataków na Tarent i w Cieśninie Otranto.
Wieczorem 15 listopada „Aradam”, „Alagi” i „Diaspro”, które niedawno wróciły do Cagliari, wyszły w morze. Ich zadaniem było przechwycenie wrogiego zespołu z dwoma lotniskowcami, które przewoziły Hurricane’y dla Malty. Nawiązanie kontaktu z wrogiem okazało się niemożliwe i trzy dni później okręty zostały wycofane.
W drugiej połowie listopada „Millelire”, „Sirena”, „Nereide” i „Jalea” wykonały serię patroli w Cieśninie Otranto.
25 listopada w rejon na południe od Sardynii wyszły „Alagi”, „Axum”, „Diaspro” i „Aradam”, a na zachód od Malty patrolować miały „Dessiè” oraz „Tembien”, a następnie także „Mameli”. Okręty miały przeciwdziałać ruchowi morskiemu pomiędzy Gibraltarem i Maltą oraz między Aleksandrią i Kretą.
Nocą 27/28 listopada włoskie okręty podwodne „Tembien” i „Dessiè” patrolowały w okolicach Malty. Zaatakowały one brytyjskie krążowniki biorące udział w operacji „Collar”. „Tembien” wystrzelił niecelnie torpedy do ciężkiego krążownika „York” i lekkiego „Gloucester”. Kilka godzin później „Dessiè” stracił w podobny sposób szansę posłania na dno krążownika „Glasgow”.
W listopadzie 1940 r. 14 misji patrolowych w rejonie własnych wybrzeży wykonały okręty „H2”, „Ondina”, „Nereide”, „Malachite”, „Jalea” i „Da Procida”. W tym miesiącu włoskie sommergibili nie zanotowały ani zatopień, ani strat własnych.
Jedną z misji z listopada wspomina Renato Pizzarello, maszynista na pokładzie „Delfino”. Okręt polował w rejonie Rodos. Pewnej nocy jego załoga dostrzegła, a bardziej usłyszała brytyjski okręt podwodny. Sommergibile znajdował się w wynurzeniu, ładował baterie, zachowując absolutną ciszę. Proces natychmiast przerwano i „Delfino” pospiesznie zszedł pod wodę. Noc minęła spokojnie, jednak rankiem, za pomocą hydrofonów, ponownie uzyskano kontakt. Włosi wystrzelili dwie torpedy, z czego jedna, jak przekonuje Pizzarello, z pewnością trafiła w cel. Okręt kontynuował rejs w wynurzeniu, jednak nie dostrzeżono żadnych szczątków zatopionej jednostki. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
W październiku 1940 r. u wybrzeży Krety patrolowały „Menotti”, „Settembrini”, „Dessiè” i „Tricheco”. Na Morzu Egejskim znalazły się w tym czasie inne jednostki, w tym „Zaffiro” i „Jantina”. Misje stawiania min przeprowadziły „Atropo”, „Bragadin”, „Zoea” i „Foca”.
W poprzednim miesiącu na patrol wyszedł „Berillo” (tenente di vascello Camillo Milesi Ferretti). 2 października ok. 6.00, na północ od Sidi Barrani, okręt został zatopiony przez niszczyciele „Havock” i „Hasty”. Około trzeciej w nocy włoski okręt zaatakował wspomniane jednostki, jedna z włoskich torped przeszła nawet pod kadłubem niszczyciela. Znajdujących się w położeniu nawodnym Włochów natychmiast ostrzelano z dział i zmuszono do alarmowego zanurzenia na 90 m. Do wody posypały się bomby głębinowe, które w końcu wyłączyły z akcji oba silniki elektryczne. „Berillo” balansował na głębokości 140-170 m, na pokład wdzierała się woda, wchodząc w kontakt z baterią, po okręcie rozprzestrzeniał się chlor. Włochom nie pozostało nic innego jak wyjść na powierzchnię. Tam z miejsca przywitał ich ogień artylerii niszczycieli. Dwóch członków załogi, którzy mocowali się z włazem, zabił pierwszy pocisk, który trafił w kiosk. Działo „Berillo” nie nadawało się do użytku, rozpoczęto więc procedurę samozatopienia i ewakuację załogi. Okręt zatonął na pozycji 33°10’N i 26°24’E. 45 ludzi z jego załogi dostało się do niewoli, siedmiu z nich było rannych, jeden Włoch potem zmarł.
7 października, w obliczu wojny włosko-greckiej, wzmocniono brytyjską flotę Morza Śródziemnego. Tego dnia przydzielone w ten rejon pancernik „Barham”, ciężki krążownik „Berwick”, lekki krążownik „Glasgow”, trzy niszczyciele, które wraz z siłami „H” wypłynęły z Gibraltaru. Od strony Aleksandrii nadciągały okręty admirała Cunninghama, by przejąć nowe okręty. Siły „H” zawróciły tuż przed Cieśniną Sycylijską. Połączone zespoły, nowe jednostki i flota Cunninghama, spokojnie dotarły do Malty. Tam na redzie portu w La Valetta, ataku torpedowego dokonał okręt podwodny „Pier Capponi”, pancernik „Ramillies” nie został jednak trafiony.
8 października sommergibile „Tricheco” (capitano di corvetta Alberto Avogardo di Cerrione) zatopił dwiema torpedami własny okręt podwodny „Gemma”. Zdarzenie miało miejsce o 1.21 w Cieśninie Karpathos, pomiędzy wyspami Rodos i Karpathos. „Tricheco” powracał właśnie na Leros, gdy dostrzegł okręt, który rozpoznano jako wrogi. Cała załoga „Gemmy” poszła na dno wraz z okrętem. Do tragedii doszło w wyniku nieprawidłowej komunikacji radiowej pomiędzy sommergibili, na pokładzie „Tricheco” nie widziano o obecności własnej jednostki w tej okolicy.
Pomiędzy 12 a 15 października utracono w rejonie palestyńskich wybrzeży podwodny stawiacz min „Foca”. Okręt prawdopodobnie wszedł na brytyjską zaporę minową. Przez wiele lat uważano, że jego zatonięcie spowodowała eksplozja jednej z własnych min.
Około połowy października 1940 r. sommergibili „Santarosa”, „Ascianghi”, „Anfitrite”, „Bandiera”, „Speri” i „Toti” operowały na południe od Krety. We wczesnych godzinach porannych 15 października włoski okręt podwodny „Enrico Toti” (capitano di corvetta Bandino Bandini) zatopił brytyjski okręt podwodny „Triad” w pobliżu włoskiego wybrzeża. Okręt powracał do Brindisi z powodu awarii silników elektrycznych. Około 1.10 „Toti” chciał sprawdzić podejrzaną jednostkę ok. 50 Mm od Przylądka Colonne w Kalabrii (kierował się na znajdującą się tam latarnię morską, a następnie zamierzał płynąć wzdłuż wybrzeża do Brindisi). Z dystansu 5000 m Brytyjczycy otworzyli ogień, szykując się równocześnie do wystrzelenia torped. „Toti” oberwał w podstawę kiosku, a chwilę później torpeda przepłynęła niewiele od jego rufy. Włosi odpowiedzieli ogniem swoich wkm kal. 13,2 mm. Brytyjczycy zawrócili. „Toti” ruszył w pościg, przez 30 min zasypując wroga ogniem z działa. W pewnym momencie działo na „Totim” zacięło się, a wściekły elektryk Nicola Stagi rzucił we wrogi okręt swoim butem (jednonogi patron okrętu wykonał podobny gest, w czasie Wielkiej Wojny rzucając kulami w stronę Austriaków). Brytyjczycy próbowali zejść pod wodę, ale wówczas otrzymali postrzał z działa oraz trafiła ich włoska torpeda. O 1.40 „Triad” zatonął pospiesznie wraz z całą załogą. Przez wiele lat sądzono, że zatopionym okrętem był „Rainbow”. Jednak jak wykazały badania przeprowadzane w latach osiemdziesiątych, ten już od 4-go leżał na dnie Adriatyku, zatopiony przez parowiec „Antonietta Costa”. Błąd ten nadal bywa powielany w niektórych publikacjach.
18 października w wyniku współdziałania dwóch łodzi latających z 202 Sqn. RAF (piloci Hatfield i Eagleton) oraz jednostek nawodnych utracony został „Durbo”. Pechowy okręt opuścił Messynę 9 października. Feralnego dnia na „Durbo” za pomocą hydrofonów zlokalizowano wrogą jednostkę, sommergibile przebywał wówczas na głębokości peryskopowej. Był tym samym widocznym celem dla lotników. Polowanie na okręt potrwało do 21.00, kiedy ten wyszedł na powierzchnię i został samozatopiony. Sommergibile poszedł na dno ok. 21.30 na pozycji 35°54’N i 04°17’E. Włosi zostali zaatakowani przez niszczyciele „Firedrake” i „Wrestler”. Zdarzenie miało miejsce na Morzu Alborańskim, w rejonie pomiędzy hiszpańskimi portami w Maladze i Almerii (60 mil na wschód od Gibraltaru).
Armando Albanelli, elektryk z „Durbo”, wspomina, że okręt wyszedł w morze, kilka chwil po brytyjskim bombardowaniu. Sommergibile skierował się w stronę Gibraltaru, w tym samym rejonie równocześnie miał operować „Lafolè”. Zadaniem była obserwacja i meldowanie konwojów płynących z rejonu cieśniny. Ze względu na eskortę okrętów nawodnych i samolotów włoscy podwodnicy mieli unikać ataków na konwoje. Dozwolone było jedynie atakowanie statków płynących samotnie. Do 17 października rejs przebiegał spokojnie, niczego nie zauważono. Nocą z pokładu „Durbo” zauważono dwa wrogie niszczyciele, jednak stan morza nie pozwalał na odpalenie torped. Okręt zszedł pod wodę. O 9.00 18 października Albanelli i jego koledzy usłyszeli dwa wybuchy. Hydrofon nie odnalazł jednak żadnego kontaktu, bomby musiały więc zostać zrzucone z powietrza, prawdopodobnie z pokładu „jednego z tych przeklętych Sunderlandów”. Morze było spokojne, a z pokładu „Durbo” prowadzono obserwację za pomocą peryskopu, co z pewnością dostrzegli lotnicy. Eksplozje miały uszkodzić wyrzutnie torpedowe i zbiornik oleju, który zaczął przeciekać. Niebawem przybyły niszczyciele i zaczęły zrzucać bomby głębinowe. Albanelli wspomina, że „Durbo” zmieniał głębokość, na której się znajdował z 40 m na 80, potem znowu na 40, a potem znów nurkował aż do 140/150 metrów. Bomby wybuchały w pobliżu, jednak okręt dzielnie się trzymał, nie doznając uszkodzeń. Drgania spowodowały, że popękały wszystkie żarówki, korzystano więc z lamp przenośnych. Włosi mieli jednak wielkiego pecha, na pokładzie okrętu, w pobliżu kiosku, zatrzymała się i tam pozostała jedna z bomb. Manewrowanie głębokością zanurzenia stało się teraz niemożliwe, gdyż nie wiadomo było, na jaką głębokość nastawiono zapalnik owej bomby. W rejonie rufowej wyrzutni torpedowej i maszynowni doszło do silnego przecieku, którego nie zdołano powstrzymać. Stanęły silniki, a okręt wynurzył się samoczynnie. Marynarze próbowali sforsować włazy w kiosku i na rufie, jednak oba były zablokowane. Udało się dopiero na dziobie. Gdy tylko pierwszy z Włochów próbował opuścić okręt posypał się grad pocisków z karabinów maszynowych. Włosi sygnalizowali, że chcą się poddać. Niebawem zjawili się Anglicy z bronią. Włochów podjęły niszczyciele. Załoga opuściła okręt. Zdążyła spenetrować go grupa abordażowa, zdobyto tabele szyfrowe i instrukcje operacyjne. Dzięki temu zastawiono pułapkę na kolejny okręt – „Lafolè” (tenente di vascello Piero Riccomini).
20 października zatonął on w rejonie na północ od Mellili (k. Przylądka Ras Salasat Madari, hiszp. Cabo Tres Forcas). W operacji wzięły udział niszczyciele „Gallant”, „Griffin” i „Hotspur”. Rankiem Włosi dostrzegli dwa pierwsze niszczyciele, celem ataku próbowali podejść na 500 metrów. Nie byli świadomi, że w tym czasie poszukuje ich sześć niszczycieli wysłanych w tym celu z Gibraltaru. Kiedy nieświadomi niczego Włosi zajmowali pozycję do ataku, „Hotspur” znajdował się już 5-6. tys. metrów za „Lafolè”. Sommergibile zdołał wystrzelić pojedynczą torpedę z rufowej wyrzutni, wtedy do wściekłego kontrataku ruszyły niszczyciele. Już pierwsza seria bomb spowodowała ciężkie uszkodzenia, między innymi wysiadły silniki elektryczne, na pokład wdzierała się też woda. Intensywne polowanie trwało aż siedem godzin. W końcu o 18.30 okręt podwodny wynurzył się, chwilę później staranował go „Hotspur”. „Lafolè” bardzo szybko poszedł na dno, a wraz z nim 39 członków załogi. Cudem uratował się drugi oficer tenente di vascello Giuseppe Accardi i ośmiu ludzi, którzy zajęli się otwarciem włazu, by zmniejszyć ciśnienie wewnątrz okrętu. Wydobywające się z tonącego okrętu pęcherze powietrza wyniosły tych szczęśliwców na powierzchnię, z ratunkiem przyszły im niszczyciele. „Hotspur” odniósł poważne uszkodzenia, jego naprawa trwała do 20 lutego 1941 roku.
21 października Włosi ponowili próbę ataku na bazę w Gibraltarze (operacja „B.G.2”). Przed świtem w morze, z bazy La Spezia, wyszedł okręt podwodny „Scirè” (capitano di corvetta Junio Valerio Borghese). Przewoził on trzy „maiale” w specjalnych zabezpieczających zasobnikach.
30 października w okolicy godziny 1.30 „Scirè” zbliżył się do zatoki Algeciras naprzeciwko Gibraltaru. Okręt osiadł na dnie, głębokim tutaj na 15 metrów. Załoga szykowała do akcji transportowane w specjalnych zasobnikach, „żywe torpedy”. Jedna z torped miała zepsuty kompas, porzucono ją wobec tego na dnie morza. Drugi „maiale” ruszył do odległego o dwie mile hiszpańskiego wybrzeża, tam marynarze mieli spotykać się z agentami włoskiego wywiadu. I ta torpeda uległa awarii, nawaliła pompa wodna i agregaty tlenowe. W związku z tym zatopiono głowicę bojową, marynarze korzystali już tylko z części jezdnej „żywej torpedy”. O 7.10 miało miejsce spotkanie z agentami. Pech jednak nie opuszczał Włochów, jeden z marynarzy zepchnął torpedę z pracującym silnikiem na głęboką wodę, w celu samozatopienia. Potem torpedę odnaleźli Anglicy i skopiowali ją. Druga załoga też miała pecha. Jeden członek załogi zginął, jego zwłoki Anglicy później wyłowili z basenu portowego. Wyczerpany sternik także nie dotarł do hiszpańskiego brzegu, wdrapał się na pokład jednego z neutralnych statków. Został wzięty do niewoli gdy angielska policja przeszukała pokład. W Gibraltarze przebywał wówczas m.in. okręt liniowy „Barham”.
Wzięty do niewoli miał wówczas usłyszeć od angielskiego oficera: „Pan jest kapitanem mar. Gino Birindellim. Przybył pan tutaj na pokładzie okrętu podwodnego Scirè, jako operator pewnej tajemniczej broni, aby przeprowadzić w Gibraltarze akcję dywersyjną. Wasz rejs przedłużył się z powodu awarii o cztery dni; prawdę mówiąc, oczekiwaliśmy was wcześniej! Wspomnianym okrętem podwodnym dowodził kmdr por. Borghese. Pan dowodził załogami, które miały uderzyć na Gibraltar…”. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Wesprzyj autora za pośrednictwem portalu Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego —————————————————————- Amazon FAQ cz. 1: Być może napisałem coś nieprecyzyjnie: Książka o Afryce Wschodniej 1940-1941 będzie dostępna także drukiem. Amazon drukuje na życzenie nawet pojedyncze egzemplarze. Zamówienie można połączyć z zakupem innych książek dostępnych w Kindle Store (jeśli mają włączoną opcję drukowania, ale większość ma), a przywiezie nam je do Polski Poczta Polska, chyba za rozsądne pieniądze, bo Amazon i PP mają stosowną umowę (także Kolporter i pewnie kilku kurierów). —————————————————————-
25 sierpnia 1940 roku „Bianchi”, 34 mil na wschód od Gibraltaru, zanotował jedyny sukces włoskich op w tym miesiącu. Włosi zatopili dwoma torpedami małą jednostkę brytyjską (600 t). I tutaj sypię głowę popiołem: tak zostało podane w artykule w „Okrętach”, ale niepoprawnie. Capitano di corvetta Adalberto Giovannini atakował z zanurzenia jakąś jednostkę patrolową, raczej pojedynczą torpedą, a nie dwoma, usłyszano huk eksplozji i zgłoszono prawdopodobny sukces, potwierdzenia brak.
1 września Comando Sommergibili wysłało na południe od Sardynii okręty „Medusa”, „Diaspro”, „Alagi” i „Axum”. Miało to związek z brytyjską operacją „Hats”. Okręty rozmieszczono wzdłuż linii Przylądek Spartivento – wyspy La Galite. Nie odnaleziono jednak żadnej wrogiej jednostki w tym rejonie. Wody wokół Malty patrolował wówczas jedynie „Capponi”, a w kolejnych dniach dołączyły jeszcze „Durbo” i „Berillo”. Głównym rejonem operacyjnym był w tym miesiącu obszar na południe od Krety. Patrolowały tam „Nereide”, „Corallo”, „Sirena” i „Settimo”. W tym miesiącu u egipskich wybrzeży patrolowały „Uarsciek” i „Ondina”. Morze Egejskie przeczesywały „Beilul”, „Delfino”, „Squalo” i „Naravalo”.
13 września sommergibile „Nereide” zauważył 20 Mm na południe od Gavdos wrogą formację, w której skład wchodził lotniskowiec „Illustrious”. W stronę tego łakomego kąska Włosi wystrzelili dwie torpedy. Dystans wynosił zaledwie 1500 m, mimo to jakimś cudem udało się chybić! Część literatury odnotowuje jedynie nieudaną próbę ataku na trzy niszczyciele. Miejsce ataku to 20 Mm na zachód od Kefalonii i Zakintos. Okręty były odległe o 400 m i szły z pełną prędkością. Jeden z niszczycieli sprawiał wrażenie, że chce przejść do kontrataku, więc Włosi uciekli w głębiny.
We wrześniu 1940 r., przy pomocy „żywych torped”, miały równocześnie zostać zaatakowane bazy w Gibraltarze (przez okręt podwodny „Scirè”), i w Aleksandrii (przez okręt podwodny „Gondar”). Obie akcje odwołano z powodu doniesień wywiadu o braku znaczących celów w tych bazach. „Gondar” nie powrócił z tej misji, został zatopiony 29 września.
Krótko po północy 28 września Brytyjczycy wysłali konwój z bronią przeciwlotniczą dla Malty, operacja nosiła kryptonim „MB 5”. Operację przeprowadzała Flota Śródziemnomorska.
W międzyczasie „Gondar” (tenente di vascello Francesco Brunetti) przeprowadzał swoją ostatnią akcję. Rozkaz do rozpoczęcia operacji „G.A.2” nadszedł popołudniu 21 września. O 22.00 okręt opuścił La Spezię. Dwie doby później osiągnął Messynę, gdzie nocą uzupełniono paliwo i wodę, a dowódca zdał większość tajnych dokumentów. 24 września o 7.30 na pokład „Gondaru” dotarł dowódca 1. Flotylli Środków Uderzeniowych capitano di fregata Mario Giorgini, oraz trzy pary nurków i trójka rezerwowych. Wśród nurków znalazł się także jeden z twórców „maiali” capitano del Genio navale Elios Toschi. O 22.30 włoski okręt wyszedł w morze. Pierwsze cztery doby rejsu przebiegały bez zakłóceń.
28 września ok. godz. 22 natknięto się na płynący kontrkursem okręt nieprzyjaciela. „Gondar” zanurzył się alarmowo i pozostał niewykryty. O 1.30 zauważono błyski sygnalizacji świetlnej, znów zanurzono się alarmowo. Hydrofonem zlokalizowano odgłosy śrub co najmniej trzech jednostek o napędzie turbinowym. Nierozpoznane jednostki oddaliły się ok. 4.30.
O 19.00 „Gondar” wynurzył się, by odebrać ewentualne rozkazy. Te faktycznie nadeszły, jednak nakazywały odejście do Tobruku, brytyjska flota wyszła bowiem w morze. Podobny rozkaz otrzymał również „Scirè”. Po niecałych trzech godzinach „Gondar” znajdował się niecałe 30 Mm na północ od El Daby (na północny zachód od El Alamein). Wówczas to jeden z wachtowych zameldował, że widzi odkos dziobowy w prawej przedniej ćwiartce. Sommergibile wykonał zwrot w prawo i zszedł na swoją maksymalną głębokość zanurzenia (80 m). Wyłączono silniki i wszystkie wytwarzające hałas urządzenia. Operator hydrofonu niebawem zameldował, że w okolicy jest jednostka o napędzie turbinowym i z pracującym hydrofonem. Po 15 minutach nastąpiły pierwsze eksplozje bomb głębinowych, jeszcze w bezpiecznej dla Włochów odległości.
Łowczym był australijski niszczyciel „Stuart” (por. mar. MacDonald Teacher). Odłączył się on od floty i wracał do Aleksandrii, spowodowała to awaria urządzeń napędowych. O 22.15 hydrolokator niszczyciela złapał kontakt, który poruszał się z prawej na lewo przed dziobem niszczyciela. O 22.20 Australijczycy zrzucili pierwsze sześć bomb, po czym zawrócili i za pomocą pławy świetlnej poszukiwali szczątków. Po odzyskaniu kontaktu za pomocą hydrolokatora, o 22.45 powtórzono atak, zrzucając pięć bomb. Kolejny raz nie zdołano uszkodzić „Gondaru”, a hydroakustyk na „Stuarcie” stwierdził, że cel jest nieruchomy. Zaraz po pierwszym ataku z niszczyciela wysłano prośbę o wsparcie. Ataki ustały, ale „Stuart” krążył nad Włochami, cały czas wywierając na nich presję. Po ustaleniu dokładnej pozycji sommergibile, ok. 1.00, przeprowadzono kolejny atak. Dwa kolejne ataki nastąpiły ok. 5.30 i o 6.25. W tym momencie Australijczycy zrzucili na „Gondar” cały swój zapas bomb głębinowych (razem ok. 50).
Po nastaniu świtu zauważono na powierzchni spore plamy paliwa. Niebawem ze wsparciem nadleciała łódź latająca Sunderland z 230 Sqn. (pilot kpt. Patrick H. Alington). Godzinę później na miejsce dotarł uzbrojony trawler „Sindonis”, mający na pokładzie bomby głębinowe. Kolejne ataki nie nastąpiły, oczekiwano na ruch Włochów.
Pojemniki z SLC poważnie ograniczały manewrowość sommergibile. Francesco Brunetti usiłował więc unikać ataków zmieniając głębokość używając zbiorników balastowych, rzadko natomiast używał silników. Akumulatory nadal były naładowane w 60%, natomiast wyczerpywał się zapas sprężonego powietrza. Na uszczelnieniach wałów napędowych doszło do groźnego przecieku, po godz. 8.00 w tylnym przedziale torpedowym woda sięgała powyżej ich łożysk. Woda wdzierała się także do przedziałów maszynowych. Załoga miała kłopoty z oddychaniem. Krótko przed 9.00 Brunetti naradził się z Giorginim i Toschim. W trojkę postanowili, że okręt trzeba wyprowadzić na powierzchnię, ewakuować załogę i zadbać, by „Gondar” szybko zatonął.
Gdy „Gondar” wyszedł na powierzchnię Australijczycy z jakiegoś powodu go nie zauważyli. O 9.20 w stronę sommergibile ruszył Sunderland, minął niszczyciel i zrzucił w trzech podejściach sześć bomb głębinowych w odległości 2700 m od „Stuarta”. Gdy opadły strumienie wody, które podniosły eksplozje, ukazał się najpierw dziób, a chwilę potem cały „Gondar”. Z niszczyciela natychmiast otworzono celny ogień, już pocisk pierwszej salwy przebił kiosk na wylot. Druga salwa nie padła, Włosi skakali do wody nie próbując ani walczyć, ani uciekać. Na powierzchnię wody spuszczono łódź, szykując się do abordażu. Gdy „Stuart” był zaledwie tysiąc metrów od włoskiego okrętu, na jego pokładzie doszło do serii eksplozji. Gęsty jasny dym spowił sommergibile, po czym zatonął on rufą naprzód. Po kilku minutach „Gondar” skrył się pod wodą.
Polowanie trwało 14 godzin. „Stuart” podjął z wody 28 ludzi, w tym Brunettiego, a „Sindonis” 19. Wraz z okrętem na dno poszedł jeden członek załogi. „Gondar” zatonął 30 września 1940 roku na pozycji 31°33’N, 28°33’E, w wodzie o głębokości około 1700 m.
W części literatury można spotkać opinię, że Włosi nie zdradzili celu swojej misji, zaś brytyjski wywiad wyraźnie przysnął nie wypytując o to. Z kolei w innych źródłach można wyczytać, że Brunetti już na pokładzie „Stuarta” załamał się i powiedział zbyt wiele. Wydaje się jednak, że wcale nie musiano zadawać zbyt wielu pytań. Z pokładu Sunderlanda zrobiono zdjęcie pojemników na SLC, a brytyjski wywiad posiadał już wcześniej pewne informacji o tajnej broni Włochów. Na pokładzie był Giorgini, oraz ośmiu innych oficerów i podoficerów, którzy normalnie nie znajdowaliby się na pokładzie okrętu tego typu.
Swoją operację przeprowadzał też „Scirè” (tenente di vascello Junio Valerio Borghese). Okręt opuścił Spezie 24 września i skierował się ku Gibraltarowi (operacja „B.G.1”). W związku z wyjściem w morze jednostek Force „H”, okręt przerwał misję i 3 października wszedł do bazy Maddalena na Sardynii.
Wrzesień 1940 r. zamknął się w liczbie 32 misji wykonanych przez 27 sommergibili. Bardzo słabo działało rozpoznanie lotnicze, które nie dostarczało okrętom podwodnym niezbędnych informacji. Nie zatopiono żadnej jednostki przeciwnika. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
22 sierpnia 1940 roku trzy samoloty Swordfish, z 824. Sqn FAA z lotniskowca „Eagle”, zaatakowały z lotniska pustynnego Ma’aten Bagush (k. Mersa Matruh) Zatokę Bomba (Bunbah), 100 km na północny zachód od Tobruku. Ich ofiarą padły okręt podwodny „Iride” (tenente di vascello Francesco Brunetti) oraz motorowiec, pełniący funkcję zaopatrzeniowca (na pokładzie miał między innymi paliwo) „Monte Gargano” (1976 BRT). Była to ustronna, ciasna i płytka zatoka. Z trzech stron otaczał ją ląd.
Na pokładzie „Iride” znajdowały się cztery „żywe torpedy” (SLC, popularne „maiale”), przygotowane do ataku na bazę w Aleksandrii. Okręt przeprowadzał operację o kryptonimie „G.A.1”, rozkaz do jej przeprowadzenia wydano w drugiej połowie lipca 1940 r. Dowódca Prima Flottiglia Mezzi d’Assalto (1. Flotylla Środków Uderzeniowych) capitano di fregata Mario Giorgini otrzymał go 10 sierpnia. Nocą 24/25 sierpnia „Iride” miał wysadzić nurków ok. cztery mile od wejścia do portu. Głównym celem miały stać się pancerniki „Malaya”, „Ramillies”, „Royal Sovereign” i „Warspite” oraz lotniskowiec „Eagle”. Załogi SLC stanowiło ośmiu nurków, w tym ich twórcy z korpusu technicznego floty, kapitanowie (Capitani del Genio navale) Elios Toschi i Teseo Tesei. Toschi oprotestował termin operacji. W La Spezii dopiero modernizowano torpedy i aparaty oddechowe. Także nurków należało jeszcze doszkolić. SLC i nurków do bazy dostarczył torpedowiec „Calipso”, w założeniu sztabowców miało to oszczędzić ludzi i broń. Torpedowiec opuścił port w La Spezia 17 sierpnia, podróżując trasą przez Trapani i Bengazi, 21 sierpnia dotarł do Zatoki Bomba. Tego samego dnia, jedynie pół godziny później, w bazie zjawił się również „Iride”. Sommergibile także podążał z La Spezzi, w morzu przebywał od 12 sierpnia (z dwudniową przerwą w Messynie, którą opuścił 16-go).
Już ok. 13.00 21 sierpnia nad zatoką przeleciały podążające na wschód wrogie bombowce. Jeden nawet obniżył lot i zatoczył koło nad zatoką. Nurkowie już wcześniej kontestowali taki wybór bazy, teraz ich obawy wzmogły się. O świcie 22 sierpnia samolot RAFu dokonał rozpoznania. Po potwierdzeniu informacji o znajdujących się tu jednostkach włoskiej floty, postanowiono zadać cios. W tym celu poderwano z ziemi wspomniane samoloty torpedowe. Brytyjczycy lecieli z międzylądowaniem na tankowanie w Sidi Barrani. Pilotami Swordfishów byli: kpt. Olivier Patch, por. Neville A.F. Cheeseman, i por. John W.G. Wellham.
„Iride” o 11.20 rozpoczął marsz na pełne morze, zamierzano bowiem sprawdzić mocowanie „maiali” („Iride” posiadał odpowiednio wyprofilowane, pozbawione osłon, uchwyty na poszyciu kadłuba lekkiego, w związku z tym nie mógł zanurzyć się głębiej niż 30 m (o ile broń miała pozostać nieuszkodzona). Taki sposób transportu mógł powodować uszkodzenia SLC, które musiały długo przebywać w wodzie. W jednostkach typu „Adua” – „Scirè” i „Gondar” – zastosowano specjalne pojemniki). Test polegał na próbnym częściowym zanurzeniu (woda miała zakryć torpedy) i pokonaniu pewnej odległości z dużą szybkością. Następnie okręt miał zejść na dwie godziny na 30 m, tak by sprawdzić jak zniosą to mechanizmy torped. W chwili ataku „Calipso” pobierał akurat paliwo z pokładu „Monte Gargano”, na którym była większość nurków. Czterej inni przebywali w tym czasie na pokładzie sommergibile.
Ze względu na płytki akwen atak nastąpił z pułapu 10 m. O 11.30 Włosi dostrzegli atakujące dwupłaty, były one wówczas w odległości 3500 m. Brytyjczycy zbliżali się prostopadle do lewej burty „Iride”. Brunetti nakazał natychmiast obsadzić karabiny maszynowe i otworzyć ogień. Nakazał też przejść na pełną prędkość silników elektrycznych, korzystano z nich gdyż okręt skrywał się już wówczas około metra pod wodą. Brunetti objął ster, wykonując zwrot w lewo, skierował się dziobem ku Swordfishowi kpt. Patcha. Manewr był obliczony na zmniejszenie sylwetki sommergibile. Torpeda jednak trafiła w kadłub przed kioskiem, na wysokości armaty, i rozszarpała go. Torpeda wyraźnie biegła w stronę okrętu, dlatego część załogi postanowiła szukać ratunku w wodzie. Sam dowódca został do wody po prostu zdmuchnięty. Gdy Brunetti odzyskał przytomność, w wodzie była już tylko plama oleju, szczątki i część załogi.
Pozostałe dwa Sworrdfishe wpadły pod ogień z „Calipso”, który był uzbrojony w sześć działek kal. 20 mm oraz cztery km kal. 13,2 mm. Trafiony dwukrotnie został samolot por. Wellhama. Pilot odniósł jedynie niewielką ranę w stopę. Przebity został zbiornik paliwa samolotu, jednak na jego resztkach doleciał on do bazy. Wellham zrzucił swoją torpedę w stronę lewej burty „Monte Gargano”. Trafiona jednostka zaczęła tonąć, a na jej pokładzie dochodziło do eksplozji. „Calipso” zdążył się nieco oddalić, a torpeda Cheesemana szczęśliwie nie była celna. Brytyjczycy bezpiecznie powrócili do Sidi Barrani ok. 15.00.
Po ataku „Calipso” ruszył w stronę miejsca zatonięcia „Iride”. Z wody podjęto trzech nurków, Brunettiego i jego ośmiu ludzi. Pod pokładem sommergibile znajdowało się 40 ludzi. Dzięki swoim umiejętnościom nurkowie ustalili, że okręt spoczywa z przełamanym kadłubem na głębokości mniej więcej 14 m, oraz, że położył się na burcie. Ok. 16.00 Tesei wrócił z kolejnego nurkowania z dobrą wiadomością. W rufowym przedziale torpedowym żyli ludzie. Dzięki nawiązanej komunikacji ustalono, że wewnątrz uwięzionych jest dziewięciu ludzi. Uwięzieni nie mogli skorzystać z komory bezpieczeństwa, gdyż kadłub prawdopodobnie był odkształcony z powodu wybuchu. Właz zewnętrzny nie dał się otworzyć, mimo iż nurkowie walczyli z nim przez całą noc.
W międzyczasie „Calipso” ruszył ku Tobrukowi. Tam zebrał wszelki sprzęt do nurkowania, jaki udało się odnaleźć w bazie i powrócił do Zatoki Bomba wieczorem. W ostatniej chwili, by wydobyć kogoś żywego z żelaznej trumny. Do włazu na pokładzie „Iride” przymocowano linę, którą wydobywano kabestanem torpedowca. Nurek, którym była przyszła legenda włoskiej floty por. Luigi Durand de la Penne – obecnie zaledwie rezerwowy sternik -, natrafił na ciała dwóch uwięzionych podoficerów. W nocy próbowali się ratować za pomocą aparatów oddechowych. Właz był otwarty, nurkowie zaś gotowi by asystować ratującym się ludziom w drodze na powierzchnię. Uwięzieni bali się jednak, że woda wedrze się do przedziału. Uważali też, że akcja jest skazana na niepowodzenie z braku aparatów tlenowych (jedyne jakie mieli użyli podoficerowie). Nurkowie podłączyli wąż do zaworu, którym dostarczano na dół powietrze, udusić się więc nie mogli. Zabójczy natomiast był dwutlenek węgla. Tesei zaszantażował ich, że za pół godziny przerywają akcję ratunkową i mają ostatnią szansę na ratunek. Gdy powrócił na powierzchnie nakazał, by jak najmniej hałasowano. Miało to stanowić dodatkowy środek szantażu. Po pół godzinie, wodę na lewej burcie przy dziobie wzburzył duży bąbel powietrza. W ślad za nim na powierzchni pokazał się pierwszy z uwięzionych. Udało się wydostać całej siódemce. W trakcie wynurzania się tracili przytomność, dwóch doznało tak dużych obrażeń płuc, że mimo pomocy zmarli.
W ataku zginął jeden z nurków – cywili Pietro Biradelli -, a torpedy SLC, przymocowane do uchwytów na „Iride”, udało się następnego dnia wydobyć i dostarczyć na pokład „Calipso”. Na pokładzie okrętu znajdowały się też skrzynie ze sprzętem. W ataku zginęło ok. 100 ludzi, w tym 35 na pokładzie sommergibile. Z operacji nie zrezygnowano. Doszkalano ludzi, a na innych nosicielach torped – „Scirè” i „Gondar” -, zamontowano po trzy cylindryczne, wodoszczelne pojemniki o wytrzymałości identycznej jak kadłub ciśnieniowy okrętów podwodnych. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
15 sierpnia 1940 roku włoski okręt podwodny „Delfino” zatopił u wejściu do portu na wyspie Tinos (Cyklady) na Morzu Egejskim grecki krążownik „Elli” („Helle”, d-ca kmdr Aggelos Hadjopoulos). Grecja była wówczas jeszcze neutralna. Miała to być nauczka dla krnąbrnych Greków, którzy odmówili przystąpienia do wojny po stronie państw Osi (a także regularnie pozwalali na łamanie własnej neutralności). Grecki dyktator Ioannis Metaxas oświadczył włoskiemu ambasadorowi, że nie jest to możliwe, dopóki Wielka Brytania sprawuje kontrolę nad wschodnią częścią Morza Śródziemnego. Wściekły Mussolini zarządził pokaz siły. Sommergibile „Delfino” niebawem opuścił wyspę Leros. Rozkaz przekazał ustnie gubernator Dodekanezu Cesare Maria de Vecchi. Gdy o zatopieniu dowiedziała się Supermarina nakazała natychmiastowy powrót w zanurzeniu do bazy.
Jak każdego 15 sierpnia Grecy świętowali prawosławne święto ku czci Marii Dziewicy. W święcie corocznie bierze udział tysiące wiernych. Grecka marynarka każdego roku oddelegowała jeden ze swoich okrętów, by ten dodatkowo uświetnił ceremonię. „Elli” od rana kotwiczył na redzie portu. Ok. 7.00 nad port nadleciała łódź latająca bez znaków rozpoznawczych. Intruz nadleciał od wschodu na wysokości 1200 m. Po zatoczeniu koła nad portem samolot odleciał na północ. Ludzie na lądzie nie zwrócili na to specjalnej uwagi.
Niespodziewany atak nastąpił o 8.30. Jedna z torped trafiła „Elli” w prawą burtę na wysokości drugiej maszynowni, między dwoma kominami. Torpeda zdetonowała pod będącym w użyciu kotłem. W wyniku eksplozji kocioł rozerwał się, została zniszczona nadbudówka, na której znajdowały się szalupy ratunkowe, a między kominami powstała dwumetrowa szczelina. Krążownik nabrał 10-15° przechyłu na lewą burtę. Po upływie kilku minut zauważono dwie kolejne torpedy, te jednak chybiły i eksplodowały na falochronie. Na lądzie wybuchła panika, jedna z kobiet zmarła na zawał serca. Na pokładzie krążownika zginął podoficer i dwóch marynarzy, 29 ludzi zostało rannych. Główny i pomocnicze przewody parowe były uszkodzone. Okręt był unieruchomiony i dlatego nie zrealizowano pomysłu, by wyrzucić go na mieliznę. Próbę holowania podjął statek handlowy „Esperos”. Na pokładzie „Elli” płonęło paliwo, okręt spowijał dym. Krążownik tonął, „Esperos” odszedł, a reszta marynarzy opuściła pokład pechowego okrętu w szalupie ratunkowej. O 9.45 „Elli” skrył się pod wodą, w odległości 800 m od mola.
Natychmiast tak Włosi, jak i Anglicy, zdementowali, że jakikolwiek ich okręt przebywał w pobliżu Tinos. Dzień później grecki rząd wydał oświadczenie, że przynależność państwowa okrętu podwodnego, który dokonał ataku, nie została ustalona. Jednak tego samego dnia nurkowie zebrali fragmenty torped, które zdetonowały na falochronie. 21 sierpnia były znane wyniki badań nad torpedami. Jedna kal. 450 mm należała do włoskiego typu 109 i miała numer fabryczny 11529. Druga kal. 533 mm należała do włoskiego typu 92. Na jednym z odnalezionych fragmentów widniał napis: „Unione Tim. Vert.Pompeta, R.M.” (Regia Marina – RM). Grecki rząd zachował w tajemnicy efekt dochodzenia, obawiając się wciągnięcia Grecji do wojny. Dopiero po włoskim ataku na Grecję upubliczniono te informacje. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
10 lipca 1940 roku okręt podwodny „Scirè” zatopił francuski frachtowiec parowy „Cheik” (1055 BRT), trwało zawieszenie broni z Francją, zatopienie było zwykłą pomyłką. 11 lipca „Capitano Tarantini” zatopił panamski, jednak będący w służbie aliantów, zbiornikowiec parowy „Beme” (3039 BRT).
W drugiej połowie lipca 1940 r. kilka włoskich op, w tym „Bagnolini”, „Giuliani” i „Toti”, rozmieszczono w środkowo-wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Natomiast „Delfino”, „Ametista”, „Jantina” oraz „Corridoni” patrolowały Morze Egejskie.
22 lipca „Nani” niecelnie atakował, 12 Mm na południowy wschód od Punta Europa na Gibraltarze, brytyjski niszczyciel.
W lipcu 1940 r. 59 sommergibili wykonało 65 misji. W porównaniu do czerwca, aktywność włoskich okrętów podwodnych spadła aż o 40%. Udało się zatopić niszczyciel oraz trzy parowce o ładowności nieco przekraczającej 5000 BRT. Tym razem przynajmniej uniknięto strat.
Sierpień 1940 r. to brak aktywności sommergibili w Zona „A”. W zachodniej części Zona „B” „Gondar”, „Ascianghi”, i „Marcello”, pomiędzy 5 a 16 sierpnia, czaiły się na jakiś łup. W drugiej połowie miesiąca zastąpił je „Bianchi”, który dopiero co wszedł do służby. „Dagabur”, „Tarantini” i „Ambra” prowadziły działania osłonowe przeciwko wrogim okrętom podwodnym w Zatoce Tarenckiej. Także w Zona „C” prowadzone były mało intensywne operacje. W drugiej połowie miesiąca „Naiade”, „Balilla”, „Dessiè” i „Des Geneys” zajęły miejsce w pułapce na południe od Krety. Wcześniej działał w tej okolicy „Tembien”.
Nocą 12 sierpnia podwodny stawiacz min „Pietro Micca” (capitano di fregata Alberto Ginocchio) postawił 40 min (pełny zapas) 23 Mm na północny zachód od Aleksandrii. Żadna jednostka na nich jednak nie zatonęła. 14 sierpnia „Micca” zaatakował napotkaną formację niszczycieli nieprzyjaciela. Wystrzelono pojedynczą torpedę z rufowej wyrzutni, która chybiła jednak celu. W wyniku kontrataku na włoski okręt zrzucono bomby głębinowe. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
1 lipca 1940 roku z Neapolu w morze wyszedł „Marconi”. Skierował się w rejon hiszpańskiej wysepki Alboran na wschód od Gibraltaru. Następnego dnia napotkał zespół sześciu brytyjskich niszczycieli z Force „H”. „Marconi” wystrzelił dwie niecelne torpedy do HMS „Vortigern”.
Po kapitulacji Francji ilość sommergibili patrolujących Zona „A” została zmniejszona. 10 i 11 lipca na północny-zachód od wyspy Asinara patrolowały jedynie „Argo”, „Iride” i „Scirè”. Poszukiwały okrętów Force „H”, powracających po ataku na Mers-el Kebir. Trzy grupy okrętów operowały w Zona „B” lub na zachód od południka 0°. W pierwszej połowie miesiąca wiele okrętów (większość typu „600”) patrolowało Zona „B”. Okolice Malty nadzorowały „Tembien” i „Capponi”, a następnie „Brin”, „Pisani” i „Durbo”. Aż 23 okręty operowały we wschodniej części Morza Śródziemnego i na Morzu Egejskim, w tym „Tarantini” i „Zoea” patrolowały Zatokę Hajfy i wybrzeże egipskie.
6 lipca „Emo” bezskutecznie manewrował, by zająć dogodną pozycję do ataku na wrogi zespół, składający się między innymi z lotniskowca i dwóch pancerników.
7 lipca to początek włoskiej operacji „N.11” oraz brytyjskiej „MA.5”, których konsekwencją było starcie wrogich flot w bitwie u Przylądka Stilo. W tym czasie na wodach wschodniej części Morza Śródziemnego operowało 11 włoskich okrętów podwodnych. Cztery inne znajdowały się na linii Kreta (Przylądek Krio) – Derna, trzy kolejne w promieniu 80 Mm od Aleksandrii oraz cztery kolejne rozlokowane były między linią Przylądek Blanc (Tunezja) – Przylądek Lilibeo (Sycylia) oraz linią Przylądek Passero (Sycylia) – Malta – Zuara (Zuwara, Libia).
Wieczorem 7 lipca w morze z Aleksandrii wyszły brytyjskie niszczyciele, ich zadaniem było oczyszczenie przedpola. O 23.39 „Hasty” natknął się na włoski okręt podwodny „Beilul” idący w wynurzeniu i skutecznie go przepłoszył bombami głębinowymi. Po północy 8-go główne siły floty brytyjskiej opuściły Aleksandrię kierując się ku Malcie. Około godziny 1.00, nocą 7/8 lipca, okręty adm. Cunninghama zostały ponownie dostrzeżone przez „Beilul”. Około 150 Mm na północny zachód od Aleksandrii sommergibile przeprowadził nieudany atak torpedowy, a o dostrzeżonym przeciwniku rankiem poinformował depeszą dowództwo floty. Rano nad Aleksandrią zjawiły się maszyny zwiadowcze Regia Aeronautica, po dokonaniu rozpoznania potwierdziły informację z „Beilula” – Flota Śródziemnomorska wyszła w morze!
O 5.15 8 lipca, 200 mil na wschód od Malty, brytyjski okręt podwodny „Phoenix” dostrzegł włoską flotę idącą do Afryki. Brytyjczycy wystrzelili z dużego dystansu salwę torped, jednak wszystkie chybiły celu. Informację o dwóch pancernikach i czterech niszczycielach idących na południe przekazano o 8.07 do Cunninghama. Wysyłane zostały patrole lotnicze z Malty oraz lotniskowca „Eagle”. Samoloty z lotniskowca wykryły niebawem dwa sommergibili czatujące w pobliżu brytyjskiej floty. Jeden z nich został nieskutecznie zaatakowany bombami głębinowymi. Być może był to „Smeraldo”, który 7-8 lipca był atakowany przy użyciu ponad 200 bomb głębinowych. Do Tobruku powrócił jedynie z małymi uszkodzeniami.
Rano 8 lipca z Gibraltaru wyszły w morze okręty Force „H”, dowodzone przez wiceadm. Jamesa Fownesa Somerville’a. Były to pancerniki „Valiant” i „Resolution”, krążownik liniowy „Hood” (okręt flagowy Sommervilla), lotniskowiec „Ark Royal”, lekkie krążowniki oraz 10 niszczycieli. Samoloty z „Ark Royal” miały zaatakować sardyński port w Cagliari i w ten sposób odwrócić uwagę Włochów. Zdecydowana interwencja samolotów Regia Aeronautica, które startowały z Sardynii, pokrzyżowała te plany i zmusiła brytyjską flotę do odwrotu. W wyniku nalotów uszkodzony został niszczyciel HMS „Escort”.
Włoski okręt podwodny „Marconi” (capitano di corvetta Giulio Chialamberto) atakował powracającą do Gibraltaru flotę. Jego ofiarą padł wspomniany „Escort”, który zatonął podczas holowania 11 lipca. Zginęło dwóch członków jego załogi, a 13 było rannych. Wszystko działo się 80 Mm na wschód od brytyjskiej bazy. Okręt już 2 lipca atakował formację sześciu niszczycieli, jednak podawana czasem informacja o ciężkim uszkodzeniu HMS „Vortingern” jest nieprawdziwa. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach:
Po południu 17 czerwca 1940 roku, 80 Mm na północny-zachód od Oranu, francuskie „La Curieuse” i „Cammandant Bory” (nie wiem jak poprawnie określić tę klasę okrętów, dla Francuzów były to Avisos dragueur de mines, obie jednostki należały do typu Élan, nazwanie ich zwyczajnie trałowcami to chyba obraza majestatu…) zatopiły pierwszy w tej wojnie włoski okręt podwodny „Provana” (dowódcą był capitano di corvetta Ugo Bitti, odznaczony pośmiertnie Medaglia d’Oro al Valor Militare). Włosi próbowali zaatakować konwój pięciu francuskich statków handlowych. Dwie włoskie torpedy nie trafiły w cel, zdradziły za to obecność napastnika. Włoski okręt został obrzucony bombami głębinowymi, uszkodzony i zmuszony do wynurzenia, a następnie staranowany przez „La Curieuse”. Francuzi wpadli na unieruchomiony sommergibile z prędkością 20 w. Okręt podwodny natychmiast zatonął, zginęła cała 62-osobowa załoga. Oprócz niego do końca czerwca 1940 r. angielska flota i lotnictwo zatopią jeszcze: „Diamante”, „Liuzzi”, „Uebi Scebeli”, „Argonauta” i „Rubino”. „La Curieuse” powrócił do Oranu poważnie uszkodzony, jednostka miała nabrać aż 150 t wody.
18 czerwca 1940 „Adua” bez powodzenia atakował francuski konwój z Marsylii do Tulonu. Okręt zmienił rejon patrolowania. Tego samego dnia pierwsze misje zaopatrzeniowe z przeznaczeniem do Afryki wypełniają „Zoea” (przewiózł 60 ton amunicji), „Bragadin” i „Corridoni”. Podobną misję na Leros wypełnia „Atropo” (wszystkie wymienione okręty były stawiaczami min).
W trzeciej dekadzie miesiąca cztery sommergibili utworzyły barierę w Zatoce Lwiej, współpracowały one z inną czwórką. „Tazzoli”, „Glauco”, „Toti”, „Marcello” i „Medusa” operowały w tym samym czasie wzdłuż wybrzeży Algierii i Tunezji. W Kanale Sycylijskim znalazły się „Capponi”, „Pisani” i „Da Procida”. Inne jednostki czatowały wzdłuż libijskich i egipskich wybrzeży, sukcesów jednak brakowało.
22 czerwca „Ascianghi” bez powodzenia atakował konwój w rejonie Balearów. „Pier Capponi” (capitano di corvetta Romeo Romei) zatopił na wodach Kanału Sycylijskiego neutralny szwedzki frachtowiec parowy „Helge” (lub „Elgo”, 1888 BRT). Statek płynął z ładunkiem asfaltu z Tunisu do Sfaxu. Prawdopodobnie był on w angielskim czarterze, poruszał się między francuskimi portami, jego zatopienie wydaje się uzasadnione.
24 czerwca Włochy zawarły zawieszenie broni z Francją. Dzień później Brytyjczycy utworzyli Force „H” z bazą w Gibraltarze. Zachodnia część akwenu była areną działań floty francuskiej, teraz koniecznością stało się wyasygnowanie dodatkowych sił do działań w tym rejonie. Stosunek sił zmienił się, stały się one wyrównane z lekką przewagą Włochów. Tego samego dnia sommergibile „Bragadin” popłynął do Afryki z 300 t zaopatrzenia przeznaczonego dla lotnictwa.
W związku z operacją „MA 3” Brytyjczycy zwiększyli czujność własnych sił zwalczania okrętów podwodnych. Pomiędzy wodami Krety i Cyrenajki operowała brytyjska 5. Eskadra Niszczycieli, wzmocniona dodatkowo australijskim „Voyagerem”. 27 czerwca, w centralnej części Morza Środziemnego, sommergibile „Console Generale Liuzzi” (capitano di corvetta Lorenzo Bezzi) uległ atakowi niszczycieli „Dainty”, „Decoy”, „Defender” i „Ilex”. „Liuzzi”, odbywający swoją pierwszą bojową misję, bez sukcesu patrolował rejon operacyjny w pobliżu Famagusty, 25 czerwca rozpoczął powrót do Tarentu. Pechowego dnia o 18.30 idący w wynurzeniu Włosi natrafili na wrogi zespół. „Liuzzi” zszedł pod wodę, chwilę później rozpoczęło się intensywne polowanie z użyciem bomb głębinowych. Okręt odniósł ciężkie uszkodzenia i opadł aż na 190 metrów. Bezzi postanowił wyjść na powierzchnię i walczyć, los okrętu i tak wydawał się przesądzony. Włosi wynurzyli się po 90 minutach od zejścia pod wodę, ok. 2300 m od przeciwnika. „Dainty” i „Defender” otworzyły ogień i szybko osiągnęły pierwsze trafienia, na pokładzie byli zabici. Dramaturgii dopełniał fakt, że w wyniku uszkodzeń „Liuzzi” był unieruchomiony, a morze było tak wzburzone, że artylerzyści mieli ogromny kłopot z celowaniem. Za pomocą białego światła Włosi poprosili o przerwanie ognia. Bezzi kazał opuścić pokład, z pomocą ludziom w wodzie ruszyły szalupy z niszczycieli. Po ewakuacji całej załogi „Dainty” zadał okrętowi podwodnemu coup de grâce za pomocą działa i bomb głębinowych. Niemal całej załogi… dowódca postanowił podzielić los okrętu, zatrzasnął właz i poszedł na dno wraz z sommergibile. Bezzi otrzymał pośmiertnie Medaglia d’Oro al Valor Militare, na jego cześć nazwano w 1957 r. Scuola Sottufficiali di Taranto (szkoła podoficerów marynarki w Tarencie). Oprócz dowódcy zginęło dziewięciu jego podkomendnych. Pozostali członkowie załogi trafili do niewoli.
28 czerwca, w centralnej części Morza Śródziemnego Włosi stracili okręt „Argonauta” (tenente di vascello Vittorio Cavicchia Scalamonti). Sommergibile patrolował w rejonie ok. 100 Mm na północny-wschód od Aleksandrii. 21 czerwca okręt został wykryty przez niszczyciele, obrzucany bombami głębinowymi i ciężko uszkodzony. „Argonauta” zdołał ujść pościgowi i skrył się w Tobruku. Po prowizorycznych naprawach 27 czerwca o 21.45 ponownie wyszedł w morze, kierował się na Tarent, gdzie miał przejść niezbędne naprawy. Dalszy los okrętu jest niejasny, istnieją dwie możliwe przyczyny jego utraty. Część literatury informuje z pełnym przekonaniem, że samodzielnie zatopił go Sunderland z 230. Sqn. RAF (kanadyjski pilot F/Lt William Weir Campbell). O 10.15 zrzucił on cztery bomby w stronę widocznego peryskopu, po czym zaobserwował wydostające się na powierzchnię pęcherze powietrza i ropę. Po powrocie na Maltę Campbell zameldował zatopienie, ale nie dano mu wiary. Inną hipotezą jest możliwość zatopienia „Argonauta” przez ten sam zespół, który dzień wcześniej posłał na dno „Liuzzi”. 130 Mm na południowy-zachód od przylądka Matapan niszczyciele dostrzegły okręt podwodny. Został on obrzucony bombami głębinowymi, po czym kontakt utracono. Było to mniej więcej w 1/3 planowanej trasy rejsu „Argonauty”. Brytyjskie źródła sugerują, że był to „Uarsciek”, jednak ten był wówczas na południe od Kefalonii, a z rejsu powrócił bez uszkodzeń. Niezależnie od okoliczności, Włosi utracili okręt, jego dowódcę, czterech oficerów oraz 43 podoficerów i marynarzy.
Rankiem 29 czerwca, w okolicach Krety, „Uebi Scebeli” (tenente di vascello Bruno Zani) został zaatakowany przez niszczyciele „Dainty”, „Decoy”, „Defender”, „Ilex” oraz australijski „Voyager”. Włosi zostali zaskoczeni na powierzchni, zdołali jednak zanurzyć się alarmowo. Okręt został natychmiast odnaleziony sonarem (ASDIC) oraz obrzucony bombami głębinowymi, w wyniku czego odniósł poważne uszkodzenia i został zmuszony do wynurzenia. „Uebi Scebeli” natychmiast dostał się pod ogień artylerii trzech niszczycieli, część pocisków trafiła w kiosk. Nim rozpoczęto procedurę samozatopienia, okręt doznał kolejnych uszkodzeń. Gdy załoga pojawiła się na pokładzie przerwano ostrzał. Zani nakazał zatopić okręt i wyrzucić dokumenty do morza, osobiście to nadzorując. Mimo obciążenia dokumenty tonęły wolno, a do okrętu zbliżały się szalupy z niszczycieli. Resztę dokumentów postanowiono spalić w kuchni, zatrzaskując równocześnie właz, by te mimo wszystko nie wypłynęły, kiedy okręt będzie tonął. Dwóch oficerów z HMS „Defender” zjawiło się na pokładzie „Scebeli”, stwierdzili jedynie, że okręt szybko tonie. Ten sam niszczyciel uratował włoską załogę, pośród której był ledwie jeden ranny, to był jeden z rzadkich przypadków, kiedy włoski okręt podwodny poszedł na dno bez strat w ludziach. Mimo starań załogi „Voyager” zdołał odzyskać sporo tajnych dokumentów i szyfrów, w tym wymienia się książkę kodową z tabelami szyfrowymi na lipiec, a zwłaszcza szyfr „SM 19/S”.
Po południu 29 czerwca Włosi stracili także „Rubino” (tenente di vascello Luigi Trebbi). Okręt operował w pobliżu Aleksandrii, gdzie m.in. przetrwał obrzucanie bombami głębinowymi brytyjskich niszczycieli. Pechowego dnia powracał do Tarentu. Włosi byli już u apulijskich wybrzeży, gdy nadleciał samolot, nawet nie zidentyfikowano go jako wrogi. Intruz oddalił się, tym bardziej uważano go za własną maszynę. Około 14.00 „Rubino”, nadal idący w wynurzeniu, znalazł się ok. 45 Mm od przylądka Santa Maria di Leuca. Wówczas nadleciał kolejny samolot, który w dwóch atakach zrzucił osiem bomb. Dwie okazały się celne, sommergibile przełamał się na dwie części i szybko zatonął na pozycji 39°10’ N i 18°49’ E. Pogromcą okrętu był Sunderland z 230. Sqn. (ponownie pilot Campbell). 39 lub 40 marynarzy zginęło, jedynie czterech trafiło do niewoli. Szczęśliwców uratowała załoga łodzi latającej, która pomimo wzburzonego morza poszła przeciwnikowi z pomocą. Jednak Kanadyjczykiem nie kierowały tylko szczytne intencje, chciał wziąć jeńców jako dowód odniesionego sukcesu. Campbell za zatopienie „Rubino” otrzymał Distinguished Flying Cross.
30 czerwca 1940 „Corridoni” przewiózł do Afryki 27 ton zaopatrzenia dla marynarki i lotnictwa.
W czerwcu 1940 r., po zaledwie dwóch misjach w Zatoce Lwiej, skończył swoją służbę wojenną okręt podwodny „Ettore Fieramosca”, który według projektu miał być krążownikiem podwodnym. Drugą z misji przerwał przypadkowy wybuch w baterii okrętu. Po tym wypadku „Fieramosca” został przeznaczony do szkolenia.
Podczas pierwszych 20 dni wojny sommergibili przeprowadziły 105 misji. Zatopiono krążownik i statki handlowe o tonażu poniżej 10 tys. BRT. Utracono sześć okrętów, a kolejne 12 zostało uszkodzonych. Swoje żniwo zbierał ASDIC oraz dobre wyszkolenie w zwalczaniu okrętów podwodnych załóg brytyjskich okrętów. —————————————————————- Zapraszam na anglojęzyczny profil promujący książki mojego autorstwa: https://www.facebook.com/War-of-Mussolini-books-by-Marek-Sobski-100807141516911
Zapraszam do zakupu książki mojego autorstwa: „Betasom. Włoska broń podwodna w bitwie o Atlantyk (1940-1945)” w nowej cenie 45 zł. Kontakt przez fan page lub e-mail: marek.sobski@interia.eu
Ponadto książka dostępna na Allegro i w księgarniach: