W
maju 1942 r. 150. Gruppo został rozlokowany na lotnisku K3 w Beghazi.
Podczas dwóch pierwszych spędzonych tam tygodni, myśliwce dywizjonu
wykonały kilka lotów taktycznego rozpoznania za linią frontu. W
przeciągu całego miesiąca wykonano 389
samolotolotów podczas 598 godzin spędzonych w powietrzu, w tym 14 na
wspomniane rozpoznanie taktyczne pomiędzy 1 a 14 dniem miesiąca. Kolejne
272 wyloty to patrole w rejonie Benghazi, 76 to eskorta przy statkach
poruszających się na drogach zaopatrzeniowych do Afryki i 27 startów
alarmowych, w tym sześć wykonały dostarczone właśnie myśliwce MC.202
Folgore. Ten nowy myśliwiec został czasowo przydzielony do Gruppo, a
jego piloci z miejsca bardzo polubili ostatni wytwór włoskiego przemysłu
lotniczego.
W przeciągu tego miesiąca Macchi dywizjonu „Gigi
Tre Osei” wzięły udział w trzech starciach powietrznych. 17 maja
myśliwiec patrolujący nad portem w Benghazi przechwycił trzy wrogie
bombowce i ostrzelał je. 22 dnia miesiąca MC.202 został poderwany na
przechwycenie wrogiego samolotu rozpoznawczego, którego zestrzelenie
pilot zgłosił po powrocie do bazy. Dwa dni później po jednym MC.200 i
MC.202 dostrzegły podczas patrolu Beufightera, ale brytyjski samolot
zdołał zgubić Włochów i skrył się w chmurach.
W czerwcu
działania powietrzne zintensyfikowano. Powietrzna obrona Beghazi została
wówczas zagrożona nie tylko przez wrogie samoloty, ale też patrole SAS i
LRDG aktywne w tym rejonie. W tym miesiącu Włosi spotkali się także z
nowym przeciwnikiem – USAAF. Na lotnisko Fayid w Egipcie przybyła
specjalnie przeszkolona jednostka z bombowcami B-24D Liberator. Była to
tzw. Halverson Provisional Detachment (znana także jako Halpro), która
została nazwana tak na cześć swojego dowódcy, płk Harry’ego A.
Halversona. Niebawem jej Liberatory stały się częstym gościem nad
Benghazi.
Tymczasem 150. Gruppo zaliczył swoje pierwsze
spotkanie z SAS. Nocą 13 czerwca 1942 r. komandosi zaatakowali lotniska w
Dernie, Barce i Benghazi. Zamiarem Brytyjczyków było osłabienie
potencjału lotnictwa Osi w przeddzień przejścia Morzem Śródziemnym
strategicznie ważnego konwoju „Vigorous”, który kierował się na Maltę.
Rajdy nie przebiegły jednak zgodnie z planem. W Martubie i El Fteiah
większość ich uczestników zginęła lub trafiła do niewoli, a w Barce
wysadzono w powietrze tylko dwa małe składy amunicji. Jednak założyciel
SAS David Stirling poprowadził bardzo udany atak na lotnisko w Benina,
gdzie zniszczono hangar i cztery niemieckie samoloty, a kolejne siedem
maszyn zostało ciężko uszkodzonych. U zarania 14 czerwca piloci 150.
Gruppo dołączyli do swoich kolegów z innych jednostek, którzy
intensywnie poszukiwali ocalałych komandosów wycofujących się do oazy
Kufra. Macchi zapuściły się na niemal 100 km w głąb pustyni na wschód od
Benghazi.
Podczas czerwca 150. Gruppo wykonał 380
samolotolotów podczas 532 godzin w powietrzu, 223 z nich przypadło na
patrole, 108 to eskorta przy statkach, 24 to loty rozpoznawcze, a 21 to
starty alarmowe. Czterokrotnie atakowano bronią pokładową pojazdy
komandosów dostrzeżone w rejonie Msus, zgłoszono przy tej okazji
zniszczenie czterech pojazdów i uszkodzenie szeregu kolejnych.
W
marcu 1942 r. piloci 150. Gruppo brali udział tylko w dwóch starciach
powietrznych, akcja z 8 marca przysporzyła Włochom poważnych strat.
Dziesięć MC.200, prowadzonych przez dowodzącego 363. Sq. Cap. Luigiego
Mariottiego, stanowiło bliską eskortę dla tuzina niemieckich Stukasów o
16. 30 atakujących port w Tobruku. Wówczas wyprawę zaatakowało 12
Kittyhawków (po sześć z No. 450 i 3. RAAF Sqns), które prowadził Flt Lt
„Nicky” Barr. Niemieckie Bf 109 stanowiły górną osłonę, ale z
nieznanych przyczyn nie podjęły walki. Pięciu pilotów dywizjonu „Gigi
Tre Osei” – Ten. Enea Atti, Serg. Magg. Enrico Micheli i Leopoldo Jerai,
Serg. Raffaele Badalassi i Ugo Rodorigo – zostało zabitych. Dwa ciężko
uszkodzone Macchi, jeden pilotowany przez Ten. Ugo Drago, zdołało
bezpiecznie wylądować w Tmimi i Martubie.
Flt Lt „Nicky” Barr,
latający na Kittyhawku AK903/CV-L, zaliczył w tej akcji swoje dziewiąte
zwycięstwo, zgłaszając zestrzelenie Macchi na północny zachód od
Tobruku, a ponadto kolejnego prawdopodobnie i dwa kolejne jako
uszkodzone. Plt Off V.F. Curtis, Flg Off H.G. Pace i Plt Off P.R.
Giddly, wszyscy z 3. Sqn, i sierżanci F.W. Beste, D.H. McBurnie i R.
Shaw z 405. Sqn wszyscy zgłosili po zestrzeleniu jednego Macchi. Według
Włochów wszystkie Ju 87 ocalały, choć Flt Lt „Jerry” Westenra z 112. Sqn
zgłosił kolejnego Macchi, a Sgt R.B. Evans Ju 87.
Generał
Rino Corso Fougier, szef sztabu Regia Aeronautica, pochwalił pilotów
150. Gruppo, których poświęcenie pozwoliło ocalić niemieckie bombowce.
Jednak Włosi zażądali poprawy współpracy między ich myśliwcami i tymi z
Luftwaffe.
28 marca trzy MC.200 z 150. Gruppo patrolujące nad
Martubą przechwyciły bombowce Boston z No 12 Sqn SAAF, które eskortowały
Kittyhawki z No 94 Sqn, No 450 Sqn RAAF i No 2 Sqn SAAF. Sergente
Maggiore Mario Angeloni został zestrzelony i zginął w samolocie, który
spadł w pobliżu macierzystego lotniska.
Piloci dywizjonu
wykonali w marcu także trzy ataki na cele naziemne. Piloci zgłosili
zniszczenie w ich wyniku 20 pojazdów i uszkodzenie 110 kolejnych.
Podczas ataku na koncentrację pojazdów w rejonie Ain el Gazala
przeprowadzonego 7 dnia miesiąca, 15 z 18 Macchi ucierpiało od silnego
ognia z ziemi. Cztery najciężej postrzelane lądowały w Tmimi, a
pozostałe 14 powróciło do Martuby z jednym lekko rannym pilotem.
Tydzień później, 21 Macchi C.200 atakowało kolejną grupę pojazdów,
ponownie mającą silną osłonę broni przeciwlotniczej. Włosi mimo to
wlecieli w zaporę ognia z ziemi i natychmiast zapłacili za to wysoką
cenę. Samolot Serg. Magg. Renato Zandoniego został trafiony, gdy pilot
nurkował ku celom i spadł płonąc. Saetta Serg. Magg. Bruno Zottiego
został ciężko uszkodzony i z trudem powrócił do Martuby, gdzie rozbił
się podczas lądowania. Trzeci Macchi nie powrócił na lotnisko, ale
przynajmniej jego pilot zdołał odnaleźć swoją jednostkę.
Trzeci
atak na cele na ziemi wykonano 21 marca i był on najbardziej udany.
Tuzin MC.200 zaskoczył wrogą kolumnę na południe od Martuby, tym razem
obyło się bez strat w szeregach atakujących.
W kwietniu piloci
150. Gruppo nie brali udziału w żadnych walkach powietrznych, ale
wykonywali taktyczne i zbrojne loty rozpoznawcze nad i za linią frontu.
Wykonano ogółem 78 samolotolotów (36 „zbrojnych” lotów rozpoznawczych i
42 taktyczne – armed i tactical reconaissance, taki jakiś dziwny ten
podział) w ciągu 118 godzin w powietrzu. 2 kwietnia siedem Macchi
zaskoczyło wrogie wojska w sektorze Bir Tengeder. Dwie Saetty zostały
trafione ogniem z ziemi, ale obaj piloci powrócili do bazy. Następnego
dnia powrócono do tego samego sektora w sile 10 MC.200, pomimo silnego
ognia przeciwlotniczego nie poniesiono strat. 4 kwietnia ponownie
odwiedzono to samo miejsce, tym razem siłą dziewięciu myśliwców, lider
formacji musiał lądować awaryjnie, ale pilot powrócił do jednostki. 5
kwietnia zniszczono 16 pojazdów i uszkodzono kolejnych 60, gdy 150.
Gruppo zaatakował szlaki pustynne w rejonie Gadd el Ahmar.
Wraz
z przesuwaniem się frontu na wschód, gdy w styczniu i lutym 1942 r.
wojska Osi przeszły do kontrataku, 150. Gruppo C.T. przebazował się z El
Merduma do Agedabii, później na
lotnisko K3, aż ostatecznie 12 lutego w Martubie znalazły się jego 23
MC.200 oraz sekcja fotograficzna (podejrzewam, że działająca na rzecz
Regia Aeronautica, ale zawsze mogli to być propagandyści pracujący do
Instytutu Luce). Przegrupowanie wiązało się z ogromnymi problemami
logistycznymi i odbywało się przy niepogodzie. W tym okresie dywizjon
nadal tracił część swoich najlepszych pilotów. Na przykład, niebawem po
śmierci „Gigi” Caneppele, Ten. Lorenzo Clerici zginął podczas wrogiego
bombardowania 4 lutego, a Serg. Teofilo Biolcati, weteran kampanii
greckiej, zginął w wypadku lotniczym 11 tm.
Pomiędzy 12 a 28
lutego 1942 r., jednostka, teraz znana powszechnie jako „Gigi Tre Osei”,
wykonała 108 samolotolotów podczas 166 godzin spędzonych w powietrzu.
78 to loty eskortowe, a 30 to ofensywne patrole. Podczas tych ostatnich
często atakowano bronią pokładową oddziały lądowe przeciwnika, którego
wukaemy przyczyniły się do ciężkich strat w formacjach Osi.
Rankiem 14 lutego siedem MC.202 z 6. Gruppo i 15 MC.200 z 150. Gruppo
eskortowało 7 myśliwców bombardujących Fiat CR.42 z 3. Gruppo, gdy te
zostały zaatakowane w pobliżu Acromy przez 18 Kittyhawków – 10 z No 112
Sqn, prowadzonych przez Plt Off Jacka Bartle, i osiem z No 3 Sqn RAAF.
Taki był początek wyjątkowo złego dnia dla Włochów. Według alianckich
raportów walka, jaka się wywiązała, przerodziła się w jednostronną
masakrę. Nie mniej niż 20 włoskich samolotów zostało zgłoszonych jako
zestrzelone, dwa kolejne jako zestrzelone prawdopodobnie i 10
uszkodzonych, wszystko bez strat z rąk Włochów.
Prawda miała
się nieco inaczej. 150. Gruppo stracił trzy Macchi, dwa uległy wrogim
myśliwcom, a trzeci zestrzelono ogniem z ziemi. Trzech pilotów nie
powróciło, Ten. Armando Badessi, Serg. Bruno Dellai i S.Ten. Maurizio di
Robilant, przyjaciel „Gigiego” Caneppele. Saetta Serg. Magg. Angeloni
lądowała awaryjnie, a pilot zdołał powrócić do jednostki. 6. Gruppo
stracił jeden MC.202, a CR.42 i kolejny Folgore lądowały awaryjnie
odpowiednio 15 mil na północ od Mechili i w pobliżu Berta, ich piloci
byli lekko ranni. Trzy kolejne MC.200 i jeden MC.202 zostały uszkodzone,
ale wszystkie powróciły do bazy. Tenente Ugo Drago z 363. Sq.
postrzelał Kittyhawka siedzącego na ogonie MC.200 Cap. Mariotti.
Po alianckiej stronie jedne z największych sukcesów zapisano tego dnia
Flg Off Neville’owi Duke, który na Kittyhawku I AK578/GA-V zgłosił
zestrzelenie MC.200 i brał udział w zestrzeleniu drugiego wraz z Sgt F.
B. Reid z No 3 Sqn RAAF. Sgt Henry Burney z 112. Sqn, latający na
Tomahawku AK702, także zapisał MC.200, którego opisał jako Bredę Ba.65,
Sgt R. M. Leu (na AK781) zgłosił dwa Macchi, a Plt Off Jack Bartle
(AK700) przyznano zestrzelony Macchi i uszkodzony Me 109.
23
lutego Macchi z „Gigi Tre Osei” ostrzelały koncentrację wrogich pojazdów
w pobliżu Sidi Muftah, ale z powodu silnego ostrzału z ziemi w różnym
stopniu uszkodzono siedem włoskich myśliwców, choć wszystkie zdołały
osiągnąć bazę. Jeden z pilotów został lekko ranny. Cztery dni później
jednostka straciła w ogniu przeciwlotniczym S.Ten. Mario Gambari, gdy 10
MC.200 eskortowało Ju 87 atakujące port w Tobruku. 28 lutego 15 MC.200
prowadzonych przez dowodzącego 150. Gruppo Magg. Antonio Vizzotto
ostrzelało lotnisko w El Adem podczas wykonanego wczesnym rankiem rajdu.
Przyznano im zniszczenie dwóch maszyn na ziemi i uszkodzenie kilku
kolejnych. Podczas powrotu Macchi atakowały wrogie pojazdy, zgłaszając
10 z nich jako zniszczone i ciężkie uszkodzenie kolejnych 40.
W
marcu siły lotnicze Osi skupiły się na poszukiwaniu i atakowaniu
wrogich pojazdów w rejonie Ain el Gazala. Atakowano także linie
zaopatrzenia przeciwnika (autor pisze, że prowadzące do obleganego
Tobruku, ale jeśli nie zwariowałem, to był on wówczas odblokowany po
„Crusaderze”). W tym okresie dywizjon „Gigi Tre Osei” wykonał 122
samolotoloty podczas 212 godzin. 33 z nich to loty eskortowe, 59 to
ofensywne patrole, a 30 to wymiatania na Tobrukiem.
Bersalierzy byli najsławniejszą formacją armii włoskiej. Rommel doceniał ich wartość mówiąc: „Tu, w Afryce Północnej, włoscy Bersalierzy wzbudzają podziw żołnierzy niemieckich”.
Żołnierz na rysunku ubrany jest w powszechnie stosowaną koszulę wzór 39 zwaną „camiciotto sahariano”. Badania autentycznych mundurów ujawniają, że były wykonane z taniej bawełny. W pamiętniku spisanym w Afryce Północnej przez kpt. H.P. Samwella z pułku „Argyll and Sutherland Highlanders” odnotował (on) pierwsze spotkanie z żołnierzami włoskimi w źle uszytych i brudnych mundurach (październik, 1942). Inna wersja „camiciotto sahariano” była zupełnie otwarta (?). Na kołnierzu Bersalier nosił purpurowe naszywki ze srebrną gwiazdą, powszechnie używanym symbolem włoskiego żołnierza (piszę to z pamięci – tzw. stellettę mieli prawo nosić także Libijczycy, jako jedyni z wojsk kolonialnych).
Ładownice również są charakterystyczne dla formacji Bersalierów. Wykonane są z brązowej skóry. Powszechnie też używano koszule cywilne. Bagnet często był noszony razem z łopatką.
W czasie działań w Etiopii w latach 1935-1936, we Włoszech wydano kaski kolonialne (casco coloniale) wzór M1935. Był to przestarzały wyrób wykonany z korka pokrytego tkaniną „Massaua”. Weteran Dywizji „Folgore” wspomina, że „kask kolonialny był twardy i ciężki, podczas gdy angielski kask tropikalny był bardzo lekki, wykonany z liści bananowca”. Włoski kask tropikalny miał zazwyczaj z przodu mosiężną odznakę narodową i odznakę formacji. Czasami noszono czarną odznakę wyhaftowaną na szarozielonym tle. Odznakę formacji można było narysować ręcznie lub zupełnie pominąć. Mała kieszonka po prawej stronie kasku tuż poniżej otworów wentylacyjnych była przeznaczona do umieszczenia charakterystycznych kogucich piór Bersalierów („piumetto”). Ciekawe, że żołnierze mocowali na swych kaskach niemieckie i brytyjskie odznaczenia i odznaki, takie jak korona RAF, niemiecki orzeł, odznaki pułkowe „Coldstream Guards”, „Royal Tank Regiment”, „8th King’s Royal Irish Hussars”, „Royal Northumberland Fusiliers” lub „Durham Light Infantry”.
Bronią regulaminową był karabinek (moschetto) dla oddziałów lekkich wzór M1891/38 kalibru 7,35 mm ze składanym bagnetem.
XXXI
i XXXII batalionu Guastatori były specjalnymi oddziałami szturmowymi
saperów. Pod El Alamein działali na polach minowych i dzielnie walczyli.
Dostawy odzieży były ograniczone lub całkiem
zatrzymane działaniami RAF przeciwko żegludze Osi na szlakach do Afryki
Północnej. Na szczęście, w czerwcu 1942 roku, po odbiciu Tobruku,
przechwycono duże ilości mundurów brytyjskich. Przejęto nawet pidżamy ze
szpitali polowych. Brytyjskie koszule były bardziej przewiewne i lepiej
chroniły przed słońcem.
Sandały i mundur naszego szeregowca
wydają się dobrze przystosowane do warunków pustynnych. Żołnierz posiada
pistolet Beretta 9 mm, broń odpowiednią dla szturmowego sapera. Nie
zapomniał też przyszyć odznaki pułkowej (?) do swojej brytyjskiej
koszuli. Obaj żołnierze na rysunku chronią głowy hełmami M933. Hełmy te
były mocne, chociaż może zbyt ciężkie. Były stosowane we Włoszech do lat
dziewięćdziesiątych.
Żołnierz na pierwszym planie pomalował
swój hełm na kolor piaskowy, podczas gdy oficer w głębi nosi hełm w
oryginalnym kolorze szarozielonym z namalowaną na czarno odznaką
saperów. Oficer na dalszym planie to porucznik (Tenente) De Rita.
Rozbraja brytyjską minę Mk IV. Miny często układano w podwójnych
warstwach, by zwiększyć siłę niszczącą wybuchu. De Rita ubrany jest w
ładną białą saharianę z czarnymi naramiennikami z purpurową otoczką
saperów. Sztylet milicji faszystowskiej i skórzany pas oficerski
uzupełniają strój.
Chociaż „Folgore” i Guastatori nie posiadały
skutecznej broni przeciwpancernej, odważnie atakowały brytyjskie Granty
i Shermany butelkami z płynem zapalającym. Na rysunku przedstawiono ich
przykłady znalezione na polu bitwy pod El Alamein. Do niektórych
wykorzystywano brytyjskie butelki po piwie, których duże ilości zdobyto w
Tobruku. Obok butelki pokazano granaty oto (OTO M1935). Takie granaty
nazywano „czerwonymi diabłami”.
Włoski weteran walk w Libii
przypomina sobie, że w jego jednostce nie było nikogo, kto potrafiłby
strzyc włosy. Stąd żołnierze często nosili obfite czupryny. Doświadczeni
żołnierze dobrze wiedzieli, że drobne zranienia źle się goją w
afrykańskim klimacie. Dlatego wszystkie rany smarowali jodyną.
DZmot.
„Trieste” została rozmieszczona obok 90. Dywizji Lekkiej pod
El-Alamein. Naprzeciw niej stał XXX Korpus brytyjski. Później, w
kampanii tunezyjskiej, odgrywała ważną rolę na linii obrony Mareth.
Niektórzy czytelnicy mogą kwestionować tak niechlujny włoskich
żołnierzy na pustyni. Potwierdzają go jednak dowody. Przedstawiony tu
starszy chorąży nosił hełm wzór M33 pokryty nierówną warstwą piaskowej
farby pochodzącej z warsztatów samochodowych lub lotniczych. Na
niepomalowanej przedniej części szarozielonego hełmu widać odznakę 21.
zmot. p.art. Jednak pojęcie „zmotoryzowany”: było w tym okresie już
tylko teoretyczne.
Dywizja „Treiste” wyposażona była w
samobieżne działa 75/18 (bez książek wiem, że na pewno nie chodzi o
Semoventi da 75/18 – te miały tylko dywizje pancerne i samodzielne
dywizjony, raczej chodzi o haubice Obice da 75/18 modello 35), jednak w
transporcie dywizja uzależniona była od zdobycznych pojazdów brytyjskich
(byłaby zatem drugą, obok DPanc. „Littorio”, w całości zależną od
wojennych zdobyczy, a ponoć Włosi niczego nie zdobywali…). Nawet
działa pochodziły ze sprzętu zdobycznego w Tobruku. W tle działo Bofors
40 mm ustawione w pozycji przeciwlotniczej.
Mraesciallo
przedstawiony na rysunku ubrany jest w brytyjską koszulę khaki i szorty
podwinięte dla wygody. Naszywki rzadko noszone na kołnierzu koszuli.
Dystynkcje nasi na piersi po lewej, podczas gdy odznaka niszczyciela
czołgów (distruttore di carri) przymocowana jest na lewym rękawie. Cyfra
2 na środku oznacza ilość zniszczonych czołgów nieprzyjaciela,.
Brytyjskie skarpety i wysoko cenione buty pustynne „chukka” uzupełniają
strój starszego chorążego. Jako artylerzysta, uzbrojony jest w pistolet
Beretta 9 mm. Linka wokół szyi zapobiega utracie broni w czasie walki.
Włoscy artylerzyści wyposażeni byli w specjalne azbestowe rękawice
używane przy wymianie rozgrzanych luf karabinów maszynowych, chociaż
nasz żołnierz chroni prawą dłoń bardziej tradycyjną rękawicą. Jego
karabin maszynowy Breda M1937 8 mm był całkiem potężną bronią, chociaż
jego nowoczesny system podawania amunicji był wadliwy. Mosiężna
plakietka identyfikacyjna rzadko była noszona przez włoskich żołnierzy
ponieważ uważano, że przynosi pecha.
Ze spraw bieżących: Skończył się jeden wątek, niech żyje nowy wątek! Jeśli nie ma przeciwwskazań to od poniedziałku zapraszam na chronologię frontu włoskiego lat Wielkiej Wojny. Nie jest to taka sucha chronologia, jest opatrzona licznymi komentarzami i nie brak tam wątków niezwiązanych ściśle z frontem. Będzie dobrze.
W lutym to się pewnie nie uda. Ale począwszy od marca chciałbym zwiększyć ilość wpisów z dwóch do trzech, z widokami na dalszy postęp w tej sprawie.
3 kwietnia 1943 r. siły pancerne Osi, 10. i 21. niemieckie dywizje pancerne oraz włoska „Centauro”, kontratakowały pod El Guettar, ale nie zdołały odrzucić Amerykanów. Niemcy i Włosi mogli teraz już tylko bronić się przeciwko silniejszemu przeciwnikowi, ale i to nie mogło trwać długo. 6 kwietnia, na południu Tunezji alianci przełamali kolejną linię obrony Osi – Wadi Akarit, spychając jej obrońców ku północy, na tyły „Centauro” i innych wojsk stojących naprzeciwko amerykańskiego II KA. To oznaczało koniec ich długiego i pełnego determinacji oporu, nocą Niemcy i Włosi wycofali się pod osłoną ogniową własnej artylerii. 7 kwietnia atak Amerykanów spadł na opuszczone pozycje, a 10. DPanc., 21. DPanc. i „Centauro” spokojnie wycofały się na północny wschód.
Podczas kilku minionych tygodni „Centauro” obsadziła rejon pomiędzy Gafsą i El Guettar. Zadaniem dywizji było nie dopuścić, by przeciwnik przedarł się w stronę morza. Gdyby Włosi nie zdołali przeciwdziałać takiej możliwości, odcięte mogły zostać wojska broniące linii Mareth i Wadi Akarit. Zadanie udało się wykonać w stu procentach, włoska dywizja wzięła także udział w kontrataku na przełęczy Kasserine. Włoska jednostka biła się z przeciwnikiem mającym zdecydowaną przewagę pod każdym względem, samemu będąc pozbawioną szans na nawet najmniejsze uzupełnienie swych strat.
Od 8 kwietnia pozostałości „Centauro” i dwóch niemieckich dywizji pancernych stanowiło ariergardę dla swoich kolegów cofających się spod Wadi Akarit, w ich liczącym 500 km marszu w rejon Enfidaville. 12 kwietnia włoska dywizja została dołączona do 15. DPanc. na skraju lewego skrzydła wojsk Osi na ich nowej pozycji obronnej pod Takrouną, jej bersalierzy pomogli obsadzić pierwszą linię. 26 kwietnia jej ostatnie 10 M14 zostało wysłanych dla wzmocnienia 10. DPanc., a „Centauro” formalnie przestała istnieć. Jej żołnierze walczyli w ramach innych jednostek do gorzkiego końca wojsk Osi w Tunezji. Włoska 1. Armia skapitulowała ostatecznie 12 maja 1943 r. Wojna w Afryce Północnej dobiegła końca. ——————————————————————————————————————– Jeszcze kilka największych smaczków z podsumowania książki I. Walkera (+ komentarz własny):
-historiografia, głównie niemiecka i brytyjska, niesłusznie przypisuje początkowo szczupłym niemieckim siłom Rommla uratowanie frontu afrykańskiego, często ignorując rolę „Ariete” (o całej włoskiej 5. Armii broniącej Trypolitanii nie wspominając. Rozbicie włoskiej 10. Armii, nawet jeśli była ulepkiem i najsłabszą z wystawionych przez Włochów armii, było ogromnym sukcesem, zwłaszcza na płaszczyźnie mentalnej. Ale teoretyzowanie, że gdyby nie atak na Grecję, to Włosi raz dwa straciliby Afrykę to absurd. Przed aliantami nadal były wszystkie dywizje, które stały się pełnoprawną legendą tej kampanii – Brescia, Bologna, Pavia, Trieste, Trento, a przez kolejne 18 miesięcy nie zeszły z pierwszej linii – z wyjątkiem Trieste, często używanej w roli rezerwy – z pewnością bijąc rekord szeroko rozumianego frontu zachodniego. Pamiętajmy też, że wówczas to alianci mieli linie zaopatrzenia rozciągnięte od Aleksandrii po bramy Trypolitanii…) [I. Walker nazywa to po imieniu – rasistowskimi stereotypami].
-Niemcy atakując Rosję, dzięki Włochom, nakładem minimalnych tylko sił kontynuowali wojnę przeciwko Imperium Brytyjskiemu, tak samo potrzebowali włoskiego sojusznika, jak i on potrzebował wsparcia DAK. (to często powraca w dyskusjach: „Niemcy musieli ratować Włochów, bla, bla, bla…”. Włochy przystępowały do wojny, by pomóc zwiększyć presję na Anglię i zasiąść do stołu negocjacji pokojowych z pozycji zwycięzcy. Nie pisali się na wojnę trwającą więcej niż kilka tygodni do kilku miesięcy. Nie obchodziła ich Rosja, z którą wznowili kontakty dyplomatyczne i negocjowali zakup ropy – zwłaszcza – i innych surowców. Teraz już świetnie wiemy, że taka decyzja polityczna była ogromnym błędem. Ale Mussolini miał prawo czuć się oszukany, że nie skupiono się na pokonaniu Anglii)
-Włosi mogli wysłać swoje trzy dywizje pancerne i dwie zmotoryzowane (Treiste i Trento zapewne) do Afryki już latem 1940 r. (ich utrzymanie oznaczałoby z pewnością potrzebę rozwiązania dywizji w Libii już stacjonujących, ale umówmy się, zastąpiłyby one dywizje złożone z Libijczyków – a część nie miała motywacji do walki, dywizje Czarnych Koszul – a byli to weterani wojny z Etiopią w nagrodę osiedleni w Libii, już dziadkowie z brzuszkiem, którzy od paru lat nie mieli broni w ręku, oraz dywizje złożone z kolonizatorów dosłownie oderwanych od pługa, bo tak właśnie wyglądała 10. Armia atakująca Egipt). Mogli skupić swój ograniczony wysiłek zbrojny w Afryce i w basenie Morza Śródziemnego (z oboma punktami pełna zgoda, choć Włosi widzieli priorytet w pobiciu Jugosławii i Grecji, i do odwołanej we wrześniu 1940 r. inwazji na tę pierwszą przeznaczyli swoje wojska szybkie, a inwazję na tę drugą przeprowadzono karygodnie, a i lepiej przygotowana była operacją ekstremalnie trudną do przeprowadzenia, gdy atakuje się od strony Albanii).
-mit włoskiej słabości militarnej i słabej postawy żołnierskiej zrodził się na początku wojny, pod wpływem klęski w Egipcie i Grecji, i później pokutował, im dalej w las tym bardziej niesłusznie, do końca wojny. Historię piszą zwycięzcy – dlatego pomimo początkowych brytyjskich klęsk we Francji, w Norwegii, Afryce Płn. (a też i we wschodniej dostali od Włochów po kulach), Grecji i na Malajach, angielska historiografia zdołała stworzyć niemal bezkrytyczny wizerunek Anglika jako świetnego wojaka.
Na koniec Walker słusznie pyta – kto jest odważniejszy? Niemiec idący w bój w czołgu Panzer IV z długolufową armatą (a w Tunezji w Tygrysie), Anglik w Shermanie lub Grancie, czy Włoch próbujący podjąć walkę w swoim czołgu, nazywanym pogardliwie puszką sardynek.
Żelazne kadłuby, żelazne serca – na swoje motto włoska broń pancerna zasłużyła w pełni, choć prowadziła swoje boje w skrajnie niekorzystnych warunkach.
Pozostałości
DPanc. „Centauro” wycofały się na wschód od El Guettar, zajmując
pozycje wzdłuż grzbietu Keddab, który dominował nad tzw. Gumtree Road i
Sfaxem, a także pozwalał mieć wgląd w znajdującą się bardziej na
południe drogę do Gabes. Tutaj Włosi stworzyli
bardzo silną pozycję obronną rozciągającą się ku południu na mniejszych
grzbietach, które dominowały nad drogą na Gabes. Obsadzono wzgórza na
obu flankach tej drogi, a na północy wykorzystali głębokie wadi (wąwóz
rzeki okresowej), który przecinał Gumtree Road, jako naturalny rów
przeciwczołgowy. Bersalierów wsparły czołgi z ich dywizji, a także
elementy 10. DPanc. Amerykanie rozpoznali te pozycje – wiedzieli, że
frontalny atak będzie kosztowny, ale ze względu na charakterystykę
terenu nie mieli specjalnie alternatywy.
Wieczorem 20 marca,
500 Rangersów z 70 moździerzami zostało wysłanych na liczące 1100 m
wysokości wzgórza na północ od Gumtree Road z zadaniem oflankowania tej
pozycji. Maszerowali w trudnym terenie więcej niż 10 mil (16 km) nim
pojawili się na stokach Djebel el Ank, który górował nad pozycjami
„Centauro” na Djebel Orbala, na północ od Gumtree Road. Tam pozostali
niewykryci przez Włochów, którzy nie przewidzieli takiego ruchu, mogąc
się z bliska przyglądać włoskim pozycjom. O świcie kolejnego ranka
Rangersi zaatakowali, a znajdujący się poniżej bersalierzy zostali
całkowicie zaskoczeni. Wielu z nich zginęło w pierwszym ataku, a
zszokowani ocalali kapitulowali lub wycofywali się wzdłuż Gumtree Road.
Rangersi byli teraz w stanie ostrzelać wrogie pozycje na południe od
drogi. Korzystając z tej osłony ogniowej, 1. DP USA ruszyła doliną ku
włoskim pozycjom. Jej żołnierzom udało się przełamać główną linię obrony
Włochów, wziąć około tysiąca jeńców z 5. pułku bersalierów, i
przemaszerować 15 mil wzdłuż Gumtree Road. Pospiesznie wycofujący się na
wschód Włosi nie byli ścigani, choć droga nie prowadziła bezpośrednio
nad będące ich celem morze; to ciągnęło się wzdłuż drogi do Gabes na
południu, gdzie także atakowały wojsk alianckie.
Tej samej
nocy, 18. DP USA zaatakowała na południowy wschód z El Guettar wzgórza
przyległe do drogi na Gabes. Silne natarcie spadło na pozycje
„Centauro”, która straciła 415 jeńców. Z nastaniem świtu Amerykanie
stali się celem dla artylerii i lotnictwa Osi, w południe 21 marca i po
ciężkich walkach osiągnęli będące ich celem obiekty terenowe. Następnego
dnia, „Centauro” i 10. DPanc. kilkukrotnie kontratakowały Amerykanów,
ale Niemców i Włochów powstrzymały silny ogień artylerii i naloty z
powietrza. 23 marca, 10. DPanc. spróbowała ponownie, ale kolejny jej
atak zakończył się całkowitą klęską, gdy straciła 37 ze swoich 57
czołgów. Niemcy szybko zrzucili winę na Włochów chroniących ich flankę
na Djebel Berda na południu. W tym czasie Amerykanie reorganizowali
swoje wojska, które niebawem ponownie miały podjąć działania zaczepne,
by odciążyć 8. Armię atakującą Linię Mareth.
27 marca alianci
przełamali Linię Mareth, szybciej niż zakładali. Nie próżnował także
amerykański II KA, który zaatakował siłą 1. i 9. DP na Gabes, by odciąć
wojska Osi cofające się z Linii Mareth. Amerykanie trafili na silne
pozycje na wzgórzach, które obsadzały „Centauro” i 10. DPanc. Istniał
tam system punktów umocnionych, które wspierały moździerze i artyleria.
Północną flankę, którą stanowił Djebel el Mcheilat, obsadzali Niemcy,
południową na Djebel Berda obsadzali Włosi. Szef sztabu gen. Calvi di
Bergolo tak opisywał walki: „Nasza artyleria i pola minowe kilkukrotnie
zatrzymały ponawiane ataki setek czołgów o masie trzykrotnie większej
niż nasze; drugiego dnia z dwoma Semoventi (działami samobieżnymi) i 14
czołgami zdołaliśmy nawet wyprowadzić niespodziewany kontratak na flankę
dużej formacji pancernej… Amerykańska piechota maszerująca za
czołgami, nawet gdy te zostały zmuszone do odwrotu, bez wytchnienia
kontynuowała ataki na nasze linie dysponując imponującą przewagą
ogniową… przez cztery kolejne dni najpierw zdołaliśmy utrzymać, a
później odbić utracone punkty oporu jeden po drugim, zużywając przy tym
wszystkie rezerwy, jakie zgromadziliśmy w Gafsie. Było zbędnym wzywać na
pomoc nasze siły powietrzne; na niebie permanentnie dominowały
alianckie samoloty, a nasza obrona plot., dysponująca tylko bronią
małych kalibrów, mogła zapobiec tylko ostrzeliwaniu nas przez samoloty
atakujące z niskiego pułapu”.
Żołnierze Osi zdołali odeprzeć
źle skoordynowane ataki Amerykanów i zdać im ciężkie straty. 30 marca,
ofensywa II KA utknęła za sprawą wyczerpanych wojsk Osi – 10. DPanc. z
15 czołgami i „Centauro” z dziesięcioma M14, które 21. DPanc. wsparła 40
czołgami.
Czołg średni M13 i działo samobieżne L40 da 47/32 w Afryce Północnej. Uwaga merytoryczna: czołg na burcie ma godło Dywizji „Ariete” (słowo oznacza i taran i barana, ale tutaj chodzi o odwołanie do tarana w kształcie głowy barana z czasów antycznego Rzymu), ale ta dywizja nie miała na stanie dział samobieżnych tego typu.
Książka o broni podwodnej wchodzi w finalny okres prac, czyli sprawdzanie, dlatego kolejny wpis na stronie pokaże się dopiero w poniedziałek, a ja sobie spokojnie popracuję. Na osłodę kolejna część historii włoskiej pancerki w Afryce.
17
stycznia 1943 r. GB z DPanc. „Centauro” zatrzymała się na krótko w Beni
Ulid, by dać wsparcie 90. DLekk.; razem miały opóźnić aliancki pościg.
Pomimo to, 8. BPanc. zdołała wedrzeć się na ich pozycje i odrzucić
Niemców i Włochów w stronę pozycji Homs-Tarhuna. Następnego dnia tę
położoną na wybrzeżu pozycję utrzymała włoska piechota, a od strony
pustyni ubezpieczała ją grupa mobilna w składzie: „Centauro”, „Giovanni
Fascisti” i rekonstruowana niemiecka 164. DLekk. 90. Dywizja Lekka
stanowiła rezerwę. Wieczorem 19 stycznia Rommel niepokoił się, że 4.
(Lekka) Brygada Pancerna może obejść tę pozycję i odesłał „Centauro”,
„Giovanni Fascisti” i 90. DLekk. na południowy zachód od Trypolisu, by
zapobiegły takiej możliwości. 23 stycznia włoską piechotę przerzucono za
granicę tunezyjską, co było odpowiedzią na wojska alianckie zagrażające
Homs.
28 stycznia także cała Dywizja Pancerna „Centauro”
znalazła się w Tunezji, by zapobiec odcięciu wojsk Rommla przez aliantów
nacierających w stronę morza. Tak zakończył się udział włoskich wojsk
pancernych w walkach w Libii i Egipcie. Ich efektem było prawie
całkowite zniszczenie dywizji „Ariete” i „Littorio”, których niedobitki
wycofały się spod El Alamein pokonując dystans 1200 mil (1920 km).
Ian Walker nie pokusił się o jakieś szersze podsumowanie możliwości i
dokonań włoskiej broni pancernej w omawianym okresie, więc pozwolę sobie
nadrobić to na przykładzie. W magazynie „Militaria” opublikowałem
dwuczęściowy tekst o Dywizji Pancernej „Littorio” w Afryce i tak: przed
drugą (decydującą) bitwą pod El Alamein dywizja miała 118 czołgów M, 18
dział samobieżnych i 10 armat plot. kal. 88 mm – tak prezentowały się
jej środki zwalczania wrogich czołgów. Przez szereg dni toczyła ciężkie
walki z wymagającym przeciwnikiem, m.in. 2. BPanc. (Brigadier Arthur
Fisher; 23.IX.42 miała na stanie 92 „Shermany”, 68 „Crusaderów” i
jednego „Granta”), 24. BPanc. (Brigadier Arthur G. Kenchington; 23
października posiadała: 2 „Granty”, 93 „Shermany” i 45 „Crusaderów”),
23. BPanc. (Brigadier George W. Richards; 23 października miała 186
czołgów „Valentine”), 9. BPanc. (Brigadier John Currie; 23 października
miała 35 „Shermanów”, 37 „Grantów” i 46 „Crusaderów”). Ponadto
wielokrotnie atakowała pozycje alianckiej piechoty, mającej w dyspozycji
liczne i bardzo dobre (zwłaszcza w starciu z włoskimi pojazdami) armaty
ppanc. W walce stracono praktycznie wszystkie czołgi, a wzięły w niej
udział także pojazdy dowodzenia i radio, które na polu bitwy miały robić
za tłum i pozorować, że dywizja ma więcej środków, niż miało to
faktycznie miejsce… Za drugą bitwę pod El Alamein włoski XX. KA
przypisał czołgom i artylerii Dywizji „Littorio” zniszczenie 70 wrogich
czołgów. Faktycznie, zestawiając to z literaturą anglojęzyczną można
uznać ten rząd wielkości. Dla porównania w pierwszej bitwie pod Bir el
Gobi DPanc. „Ariete” (150 czołgów M) starła się z 22. BPanc. (130
„Crusaderów”) (po obu stronach były także różne jednostki wsparcia) i
straty podaje się tak: 42-52 czołgi M u Włochów i 34 „Crusadery” u
Anglików (angielska wiki) lub 34 u Włochów i 42 u Anglików (włoska
wiki). Przy czym to Włosi wygrali i byli panami pola walki – zebrali
wraki, obfotografowali je, policzyli. —————————————————————-
Ok. Teleportujemy się trochę w czasie, omijamy m.in. bitwę pod
Kasserine, którą z książki I. Walkera już opisywałem (ale pamiętamy
m.in. o tym, że batalion 5. pułku bersalierów zajął kluczową pozycję
obronną na przełęczy – Djebel Semmana, znacząco przyczyniając się do
przełamania amerykańskiej obrony), żegnamy także Rommla, który Afrykę
opuścił i lądujemy pod Gafsą.
W połowie marca 1943 r.
rozważano, w ramach większego przetasowania wojsk Osi, przerzucenie
DPanc. „Centauro” na Linię Mareth w południowej Tunezji. Jednak
równoczesne zagrożenie pozycji pod El Guettar i na Linii Mareth
spowodowało, że do takiego kroku nie doszło. Zamiast tego „Centauro” i
10. DPanc. zostały wycofane do Gafsy, tam dołączyła do nich 21. DPanc. i
razem przygotowywały się na spodziewany atak II Korpusu US Army. Na 15
marca planowano wyprzedzający atak siłami „Centauro” i 21. DPanc., ale
rozpoznanie donosiło o gotowości Amerykanów do walki i ostatecznie
operację odwołano.
O 11.00 17 marca, II Korpus USA w sile 90
tys. ludzi pod dowództwem Pattona rozpoczął operację zmierzającą do
zajęcia Gafsy, którą opatrzono kryptonimem „Wop” (makaroniarz).
Zamierzano związać siły „Centauro” i 10. DPanc. – 15 niemieckich
czołgów, 30 włoskich czołgów M i 7100 ludzi, by nie mogły one zostać
przerzucone na Linię Mareth, którą w tym samym czasie zamierzał
przełamać Montgomery. Amerykanie mieli przewagę w ludziach większą niż
10:1, ich przewaga materiałowa była jeszcze bardziej miażdżąca. Atak
poprzedziło silne przygotowanie artyleryjskie i ataki z powietrza, ale
skupiły się one w większej części na (z premedytacją) opuszczonych przez
Włochów pozycjach. Przed świtem 5. pułk bersalierów wycofał się bowiem
za osłonę, jaką dawały im własne czołgi, zostawiając za sobą zaminowane
pułapki (booby traps). 1. DPanc. i 1. DP USA opanowały bez walki Gafsę i
ruszyły na wschód ku El Guettar. Amerykanów opóźniały pozostawione
przez żołnierzy Osi miny i ulewny deszcz. Nie zdołali związać walką
wycofującego się przeciwnika.
CDN., jak wspominałem, zapraszam w poniedziałek, a ja tymczasem ruszam na Atlantyk.
11 grudnia 1942 r. kombinowana GB z dywizji „Ariete” i „Centauro” znajdowała się najbardziej
na południu ugrupowania wojsk Osi w Libii. Jej siła wynosiła 57
sprawnych czołgów M14 i około 2000 żołnierzy, paliwa było tylko na
pokonanie 20-30 mil (maksymalnie 50 km), czyli podobnie jak w innych
jednostkach Osi, przez co aktywność ograniczono do minimum. Było
oczywistym, że atak aliantów jest nieunikniony. Dlatego po zmroku wojska
pancerne miały się wycofać, zostawiając za sobą tylko ariergardy, które
miały opóźnić pościg. Odskok od przeciwnika poszedł zgodnie z planem i
od północy droga (zapewne Via Balbia) pełna była czołgów i dział wojsk
niemiecko-włoskich, które kierowały się na zachód. W obliczu
napływających informacji wywiadu alianci przyspieszyli swój plan ataku
na Mersa Brega. Nocą 12/13 grudnia zaatakowali straże tylne Osi i
zdołali się przez nie przebić. GB „Ariete-Centauro”, znajdująca się 16
km na południe od wybrzeża, musiała pokonać najdłuższy dystans, zmagając
się także z najtrudniejszym terenem.
13 grudnia GB
„Ariete-Centauro”, zamykająca odwrót Osi, została zaatakowana w pobliżu
El Agheila przez 8. BPanc. O 11.30 ariergarda Włochów, cztery działa i
trzy M14, została ostrzelana przez osiem „Shermanów” i musiała się
wycofać. Godzinę później główna pozycja Włochów, rozciągnięta po obu
stronach drogi nadmorskiej, została zaatakowana. Odpowiedzią był ostrzał
włoskiej artylerii, który zniszczył liczne pojazdy przeciwnika. O
godzinie 15.00, po silnym ostrzale brytyjskich 25-funtówek, brytyjskie
czołgi natarły na GB „Ariete-Centauro”. Godzinę później kompania 12 M14
zaatakowała Brytyjczyków z północnego-zachodu. Włoskie czołgi wpadły w
końcu na „Shermany”, które wyłączyły z walki sześć M14 i kolejne dwa
półtora godziny później. Później Brytyjczycy skupili się na przełamaniu
włoskiej obrony przeciwpancernej, niszcząc tuzin armat kal. 47 mm i
biorąc 50 jeńców. Włosi zgłosili zniszczenie 22 „Shermanów” i dwóch
samochodów pancernych. Niemal tradycyjnie dla siebie Brytyjczycy
zatrzymali się na noc i pozwoli włoskiej grupie bojowej wycofać się pod
osłoną ognia artylerii. Postawa Włochów zyskała sobie szacunek Niemców, w
tym samego Rommla: „Włosi stoczyli wspaniałą walkę, za którą zasłużyli
na najwyższe uznanie”.
Mniejsze sukcesy, jak ten, nie mogły
jednak zatrzymać postępów aliantów przez dłuższy czas. Wojska Osi
utrzymały swą spójność przez cały odwrót i utrzymały Cyrenajkę dłużej
niż można było tego oczekiwać. 16 grudnia Niemcy i Włosi osiągnęli
Nofilia, a dwa dni później Syrtę, którą zamierzali utrzymać do świąt.
Zamiast tego musieli wycofać się do Buerat, które osiągnięto 31 grudnia
1942 r. 3 stycznia 1943 r. wycofano włoską piechotę z Buerat na ostatnią
pozycję przed Trypolisem: Homs-Tarhuna. Zastąpiły ją wojska pancerne
Osi, GB „Ariete” w Buerat nad wybrzeżem, 15. DPanc. i 90. DLekk. w
centrum i GB „Centauro” na południu w głębi pustyni.
9 stycznia
Rommel znalazł czas, by zjeść obiad z oficerami z „Centauro” i odkrył,
że walczył przeciwko płk Pizzolato podczas I Wojny Światowej. Oficerowie
wymienili uwagi o tamtej wojnie, by uciec od problemów obecnej swojej
sytuacji. 13 stycznia do Tunezji odesłano 21. DPanc., by osłaniała tyły
wojsk Rommla, ale swoje ostatnie czołgi przekazała do siostrzanej 15.
DPanc. 15 stycznia GB „Ariete” została ostatecznie wchłonięta przez
„Centauro”, której grupę bojową przemieszczono w centrum ugrupowania
Osi, pozycje na północy zajęła 90. DLekk., a na południu 15. DPanc. GB
„Centauro” miała wówczas 57 czołgów M14, 98 dział polowych, 66 armat
ppanc. i 16 samochodów pancernych. Wojska Osi miały paliwa na pokonanie
240 km, dwie trzecie normalnego zapasu amunicji i racje żywności na pięć
dni. Tego samego dnia aliancie wojska pancerne zaatakowały Buerat, a
nowozelandzka 2. DP próbowała obejść je od południa. W południe Rommel
przygotował rozkazy na wypadek konieczności wykonania odwrotu wraz z
nastaniem wieczora.
16 stycznia Nowozelandczycy zaskoczyli i
zdobyli trzy M14, które biwakowały na pustyni na południe od Buerat. Po
zapadnięciu ciemności stoczyli ciężką dwugodzinną walkę z 15 niemieckimi
czołgami i tyloma M14, wyłączając z walki dwa włoskie czołgi oraz
liczne działa i pojazdy, tracąc przy tym cztery „Crusadery”. Podczas
tego starcia otwarto małą wyrwę pomiędzy „Centauro” oraz 15. DPanc. na
południu i 90. DLekk. na północy. Wojskom Osi kończyło się paliwo i
amunicja, wobec czego Rommel nakazał odwrót na linię obrony
Homs-Tarhuna, który miano wykonać pod osłoną nocy. Odskok od wroga
wykonano bez przeszkód, gdyż swoim zwyczajem Brytyjczycy działań
zaczepnych nocą nie podejmowali.