Członkowie załogi włoskiego okrętu podwodnego podczas rejsu na Atlantyku w 1942 roku.
Od marynarza włoskiej floty podwodnej wymagano by utrzymywał dobre relacje z bliskimi poprzez wysyłanie zdjęć i pisanie listów (z których miała przebijać potęga floty), by dużo czytał (co miało rozwijać pamięć i powodować ciekawość świata), a także by uczył się języków obcych (w miarę możliwości).
Czy tym należy tłumaczyć wysoką wrażliwość włoskich marynarzy i ich gotowość do ratowania rozbitków z wrogich statków pomimo ryzyka zagłady własnego okrętu (co Włosi przez całą wojnę czynili dość regularnie i byli za to ganieni przez Niemców)?
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————– Wspomóż autora za pośrednictwem Patronite: https://patronite.pl/WojnaMussoliniego
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————–
9 lutego 1943 roku „Leonardo da Vinci” opuścił Bordeaux, ale już dwa dni później wrócił do portu z powodu awarii. Błyskawicznie dokonano niezbędnych napraw i już 20 lutego okręt mógł ponownie wyjść w morze. Przedtem jednak dokonano zmiany na stanowisku głównego mechanika capitano del Genio Navale Giuseppe Battisti został na lądzie, a jego miejsce zajął capitano del Genio Navale Battaglini. Gazzana Priaroggia miał patrolować na Południowym Atlantyku oraz Oceanie Indyjskim.
Nim podjęto zapasy z „Finzi”, 14 marca trafiono torpedami i zatopiono angielski transatlantyk „Empress of Canada” (21 517 BRT), który przewoził 1892 pasażerów, w tym 498 włoskich jeńców. Byli to żołnierze wzięci do niewoli pod El Alamein i w czasie pościgu 8. Armii za niedobitkami Armii Pancernej „Afrika”. „Empress od Canada” poruszał się z prędkością 18,5 w. i był uzbrojony w działa. Jednostka płynęła bez eskorty. Około północy torpeda wystrzelona z „Da Vinci” wybuchła we wnętrzu statku. Godzinę później druga torpeda zadała cios łaski, 12 minut później transatlantyk skrył się pod wodą. Wielu rozbitków stało się żerem dla rekinów, wiele osób dotkliwie pogryzły też barakudy. Włosi stanowili większość z 395 ofiar tej tragedii. Włoski okręt podpłynął do jednej z łodzi ratunkowych i podjął z niej włoskiego lekarza towarzyszącego jeńcom. Ocalałym szczęśliwcem był sottotenente medico (ppor. lek.) Vittorio Del Vecchio. Gdy Priaroggia zorientował się, że trafił w statek wypełniony w dużej mierze Włochami, nadał sygnał SOS. „Da Vinci” nie podjął akcji ratunkowej i wycofał się w mrok. Niestety pomoc nadeszła dopiero po dwóch dobach. Do zdarzenia doszło ok. 70 Mm na południe od równika, na pozycji 01°13′ S i 09°57′ W, na wysokości Przylądka Palmas. Była to największa jednostka handlowa zatopiona przez włoską broń podwodną w czasie konfliktu. Wymiary transatlantyku to 199 x 25,6 x 10 m, napędzały go cztery śruby, rozwijał prędkość 21 w. Wodowany w 1922 r. w stoczni Fairfield Shipbuilding & Engineering Company w Glasgow, dla kompanii Canadian Pacific Steamships. Statek płynął z Takoradi do Durbanu.
Po południu 18 marca napotkano uzbrojony parowiec, który śledzono aż do wieczora. Wówczas przeprowadzono atak, ale żadna z trzech torped nie zdołała osiągnąć celu. Gazzana Priaroggia podjął pościg, ostrzeliwując statek z działa. Niestety Włochom nie dopisało szczęście, nawaliły im oba diesle i to w momencie, gdy łup był już na wyciągnięcie ręki. Ścigany statek oddalił się od unieruchomionego pościgu tak szybko jak tylko mógł. Mechanicy na „Da Vinci” niebawem uporali się z awarią i patrol mógł być kontynuowany.
Nadal przed spotkaniem z „Finzim” napotkano brytyjski parowiec „Lulworth Hill” (7628 BRT, wod. 1940 r.). Statek płynął z Mauritiusu poprzez Zatokę Stołową do Freetown i potem do Anglii, przewoził 10 510 ton cukru i innych towarów. O obecności tego statku w rejonie Gazzana Priaroggia dowiedział się dzięki wiadomości wysłanej z pokładu „Finzi”, który bezskutecznie atakował go wcześniej za pomocą torped. Załoga składała się z ponad 40 osób, w tym siedmiu artylerzystów. Oprócz działa i Oerlikonów, statek był uzbrojony w trzy bomby głębinowe umieszczone na rampie na rufie. Statek znajdował się ok. 250 mil na południe od Wyspy Wniebowstąpienia i posuwał się zygzakując z prędkością 13,5 w. Wieść o zatopieniu „Empress of Canada” spowodowała wystawienie dodatkowych obserwatorów. Artylerzyści także pozostawali w gotowości przy dziale.
Był już zmierzch 18 marca, gdy rozpoczął się atak. Dodatkowe pary oczu przydały się, jeden z dodatkowych obserwatorów dostrzegł ślad torpedy zbliżającej się z prawej burty i wszczął alarm. Torpeda przeszła za rufą. Chwilę później „Leonardo Da Vinci” wyszedł na powierzchnię po prawej stronie przed dziobem statku w odległości 250 m. Artylerzyści brytyjscy byli na posterunku, natychmiast wystrzelili dwukrotnie. Włochom dopisało jednak szczęście, wynurzyli się tak blisko, że nie dało się bardziej obniżyć działa „Lulworth Hill”. Pociski przeszły górą nad włoskim okrętem. Jednak ostrzeżenie podziałało, Priaroggia nakazał zanurzyć okręt. Dowodzący parowcem kpt. McEwan odwrócił statek rufą w stronę okrętu podwodnego i zygzakując, oddalił się w mrok. Pół godziny później Włosi w wynurzeniu rozpoczęli poszukiwania statku przy pomocy reflektora. Źródło światła znajdowało się po prawej burcie statku. McEwan ponownie odwrócił statek rufą do Włochów i próbował umknąć. Godzinę później załoga „Da Vinci” rozświetliła niebo flarami. Blaski flar znajdowały się pięć mil od parowca. Cztery godziny później, około 2.30, kapitan McEwan był na tyle pewny, że umknął pościgowi, że oddalił się na drzemkę pod pokład. Włosi jednak nie zamierzali łatwo rezygnować, w zanurzeniu wytropili swoją ofiarę hydrofonem. Już od północy Priaroggia szedł tropem „Lulworth Hill”. O 3.45 okręt podwodny był już blisko z prawej burty, pozycja była dogodna do ataku, wystrzelono dwie torpedy. Obie trafiły w przednie ładownie statku. Stępka była złamana, parowiec szybko tonął. Po dwóch minutach morze zamknęło się nad „Lulworth Hill”, zatonął na pozycji 11°00′ S i 00°35′ E (ok. 700 Mm na zachód od wybrzeży Angoli).
Wieczorem oba włoskie okręty w końcu spotkały się. Na pokład „Da Vinci” przekazano 90 t paliwa, 6 t oleju, 10 t wody, trzy torpedy kal. 450 mm oraz żywność na 20 dni. Operacja przekazania zaopatrzenia rozpoczęła się o 22.00 i potrwała ponad 24 godziny. Pierwszy raz zdarzyło się, że włoskie okręty przekazywały sobie torpedy na otwartym morzu. Stało się tak na prośbę Priaroggi i za zgodą zwierzchników z Betasom. Dowódca chciał uzupełnić zużyte torpedy i wpłynąć na Ocean Indyjski z pełną sprawnością bojową jednostki. Na „Finzi” przekazano także włoskiego lekarza uratowanego po zatopieniu „Empress od Canada” oraz marynarza uratowanego z „Lulworth Hill”. Teraz „Da Vinci” obrał kurs na Ocean Indyjski, na który przedarł się mijając 5 kwietnia Przylądek Igielny. Pomiędzy 17-21 kwietnia patrolowano wody w pobliżu Durbanu, ważnej stacji paliwowej dla statków płynących na Bliski Wschód i do Indii.
Przypis: Z przygodami do Bordeaux powracał także „Finzi”. 28 marca zatopił grecki parowiec „Granicos” (3689 BRT), a 30. angielski parowiec „Celtic Star” (5575 BRT). W pobliżu bezpiecznego portu pod kilem okrętu eksplodowała mina magnetyczna, ale włoskie okręty słynęły z solidnej konstrukcji, „Finzi” odniósł tylko pomniejsze uszkodzenia.
17 kwietnia zatopiono holenderski parowiec „Sembilan” (6566 BRT). Wodowany w 1922 r. statek płynął z Glasgow przez Durban i Port Said do Aleksandrii w Egipcie. Na jego pokładzie znajdowało się 4823 t amunicji i różnego frachtu, w tym dwa jedenastotonowe kutry desantowe LCP 780 i LCP 782. Trafiony dwiema torpedami statek eksplodował zabierając na dno całą załogę.
Następnego dnia na dno poszedł angielski parowiec „Manaar” (8007 BRT). Zatopiono go torpedami i ogniem z działa. Statek wodowano w styczniu 1942 r. Płynął z Mombasy i Beira do Durbanu, przewożąc 4400 t miedzi i bawełny. Jednostka zatonęła na pozycji 30°55′ S i 33°40′ E. Do niewoli wzięto dowodzącego statkiem kapitana.
21 kwietnia zatopiono w podobny sposób amerykański parowiec typu Liberty „John Drayton” (7177 BRT), który odłączył się od konwoju PB. 34. Zwodowano go we wrześniu 1942 r. Płynął z Chorramszahr i Bandar Abbas (oba miasta w Iranie) do Table Bay, przewożąc 9000 t benzyny w beczkach. Do zatopienia doszło na pozycji 33°25′ S i 34°10′ E.
25 kwietnia, już podczas powrotu do Francji (miał trwać około miesiąca), nadal na wodach południowoafrykańskich, 180 Mm na południe od Port Elizabeth, ostatnią ofiarą „Da Vinci” został brytyjski tankowiec „Doryssa” (8072 BRT). Temu obiektowi poświęcono ostatnie znajdujące się na pokładzie torpedy. Statek płynął pod balastem z Table Bay do Abadanu w Zatoce Perskiej. Zatonął na pozycji 37°03′ S i 24°03′ E.
6 maja 1943 na pokład okrętu przekazano informację, że Gazzana Priaroggia otrzymał awans do stopnia capitano di corvetta (kmdr ppor.). Było to w pełni zasłużone wyróżnienie, patrol ten okazał się bowiem najbardziej owocnym w historii włoskiej broni podwodnej.
Trasa powrotu okrętu biegła Zatoką Gwinejską, gdzie nie napotkano żadnego ruchu statków, a następnie na zachód od Wysp Zielonego Przylądka, Wysp Kanaryjskich i wód Gibraltaru. 22 maja 1943 „Leonardo da Vinci” nadał swój ostatni komunikat, zapowiadając swoje przybycie do Bordeaux na 29 maja. Od dnia 24. miał podjąć nawigację trasą od południka 15°00′ W do francuskiego portu. Wody te uznawano za wyjątkowo niebezpieczne, więc należało poruszać się z maksymalną ostrożnością i nie ujawniać swojej obecności.
23 maja 1943 na wodach w pobliżu Przylądka Finisterre okręt odkryły i zniszczyły angielskie niszczyciel „Active” i fregata „Ness” (Lieutenant G.P. Krieck). O 11.45, około 300 Mm na zachód od hiszpańskiego portu w Vigo, „Da Vinci” został wykryty azdykiem HMS „Ness”. Włoska jednostka znajdowała się ok. 5500 m od jego dziobu. Okręt wraz z innymi jednostkami Royal Navy stanowił eskortę konwoju.
Przypis x 2: -brat dowódcy „Ness”, Kenneth Krieck, był wśród ocalałych z „Empress of Canada”, -w tym rejonie przechodziły aż trzy alianckie konwoje: MKS13G z Gibraltaru do Liverpoolu, KMF15 z Clyde do Oranu oraz dwa konwoje OG90-KX10, które płynęły razem z Liverpoolu do Gibraltaru.
Według najnowszej dostępnej autorowi literatury wynik tego okrętu to 120 237 BRT zatopionych statków. Nieco starsza literatura podaje wartość nieznacznie większą – 120 243 BRT. Gazzana Priaroggia dowodząc „Da Vincim” tylko w początku 1943 r. zatopił sześć statków handlowych o łącznym tonażu 58 973 BRT, dało to wynik 634,12 BRT na każdy dzień pobytu w morzu. Jako dowódca tego okrętu spędził 155 dni na morzu osiągając efektywność operacyjną 548,45 (lub 548,48 BRT według starszych źródeł). Okręt odbył w sumie 10 patroli, podczas których spędził w morzu 443 dni. Efektywność operacyjna „Leonardo da Vinci” wyniosła 271,43 BRT na każdy dzień pobytu w morzu. Sam włoski as zamknął swój dorobek zatopieniem 90 595 BRT wrogiego frachtu.
Po śmierci Priaroggia otrzymał niemiecki Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego i najwyższe włoskie odznaczenie złoty Medal Waleczności Wojskowej (Medaglia d’Oro al Valor Militare). Wcześniej także otrzymywał wysokie odznaczenia – dwukrotnie srebrny i trzykrotnie brązowy Medal Waleczności Wojskowej, pięciokrotnie Krzyż Zasługi Wojennej (Croce al Merito di Guerra) oraz Order Korony Włoch (croce di cavaliere della Corona d’Italia). Cała załoga okrętu „Leonardo da Vinci” otrzymała pośmiertnie Krzyż Wojenny za Męstwo Wojskowe (Croce di Guerra al Valor Militare).
18 sierpnia 1972 US Navy przekazała Włochom okręt podwodny USS „Pickerel” (typ Tench), gdzie do 1983 r. pełnił służbę jako „Gianfranco Gazzana Priarrogia”. Nazwiskiem bohatera nazwano także okręt włoskiego typu Sauro, który wszedł do służby w 1995 r.
„Leonardo da Vinci” sfotografowany w Bordeaux prawdopodobnie na początku lata 1942 r. (czyli przed opisanymi w bieżącym wpisie wydarzeniami). Na kiosku widoczna szacunkowa liczba z zatopionym przez okręt na Atlantyku wrogim tonażem (raczej ładownością, ale jest to tak powszechnie stosowany skrót myślowy, że niech już zostanie).
Afryka Wschodnia 1940-1941: wydanie w drugiej połowie 2022 roku ——————————————–
7 października 1942 roku Gazzana Priaroggia wyruszył na swój pierwszy rejs w roli dowódcy na „Da Vinci”. Okręt zmagał się z awarią diesla, ale nie zmusiło go to do powrotu do bazy. Podczas przekraczania Zatoki Biskajskiej kilkukrotnie zaobserwowano samoloty, co zmusiło Włochów do pospiesznego zejścia pod wodę. Pomiędzy 25-30 października okręt patrolował na południowy zachód od Wysp Zielonego Przylądka. Nie odkryto niczego istotnego poza statkami neutralnymi i ruszono w dalszą drogę. Pomiędzy 2-14 listopada okręt patrolował wody w pobliżu przylądka São Roque.
Nowa strefa okazała się szczęśliwsza, od razu rankiem 2. zatopiono uzbrojony angielski parowiec „Empire Zeal” (7009 BRT, typ Empire, wod. 29 grudnia 1941) na pozycji 00°20′ S i 31°03′ W, ok. 360 Mm na północny wschód od przylądka São Roque. Samotny statek szedł pod balastem z Durbanu na Trynidad. Najpierw został unieruchomiony torpedą, a później dobity ogniem z działa.
Nocą 2/3 listopada wystrzelono sześć torped przeciwko uzbrojonemu amerykańskiemu (wg. części opracowań holenderskiemu) parowcowi „Franz Hals” (7176 BRT), który ścigano aż przez pięć godzin. Marynarze z frachtowca rozpoczęli bronić swojej jednostki, pociski z ich broni maszynowej zadzwoniły o kiosk napastnika. Włosi natychmiast zeszli pod wodę, słysząc dwie głośne eksplozje. W rzeczywistości w frachtowiec trafiła jedna torpeda, ale nie zdołała go zatopić. Amerykanie zdołali wysłać wezwanie o pomoc. Wkrótce „Da Vinci” został przyłapany przez wodnosamolot i nieskutecznie zaatakowany bombami głębinowymi.
Po południu 4 listopada na listę sukcesów zapisano zatopiony grecki parowiec „Andreas” (6566 BRT). Frachtowiec zatonął na pozycji 01°34′ S i 23°22′ W, płynął samotnie z Trynidadu do Aleksandrii, via Durban, przewoził 8516 ton różnych towarów i amunicji. Przebieg akcji był podobny jak poprzednio, celna torpeda unieruchomiła ofiarę, która została później dobita ogniem z działa.
Nocą 10 listopada storpedowano (wystrzelono trzy torpedy) i dobito z działa amerykański parowiec „Marcus Whitman” (typ Liberty, 7176 BRT, wod. lipiec 1942 r.). Ta ofiara poszła na dno na pozycji 05°24′ S i 32°41′ W. Statek płynął pod balastem z Table Bay (Zatoka Stołowa w Południowej Afryce) do Paramaribo (Surinam), był uzbrojony. W pierwszych godzinach 11 listopada na listę zatopień Gazzana Priaroggia dorzucił holenderski frachtowiec „Veerhaven” (5291 BRT, wod. 1930 r. w Anglii) na pozycji 03°51′ S i 29°22′ W. Przez Rosario i Buenos Aires płynął na Trynidad, przewoził 7824 tony siemienia lnianego. Załoga statku opuściła pokład na sam widok włoskiego okrętu.
Trzeci i czwarty statek zatopiono na północ od Recife, gdzie „Da Vinci” przeniósł się celem uniknięcia ataków „Catalin” US Navy operujących z bazy w Natalu. „Veerhaven” został zatopiony za pomocą działa, do tego czasu Priaroggia zużył wszystkie torpedy. Zaobserwowano, że statek jest uzbrojony, ale to nie odwiodło Włochów od ataku. 28 listopada, na północ od Wysp Kanaryjskich, przekazano na morzu 30 t ropy na „Tazzoli” i kontynuowano marsz powrotny do Francji. 6 grudnia zwycięski okręt powrócił do Bordeaux.
W styczniu 1943 r. Priaroggia na krótko udał się do Włoch, wykorzystał w ten sposób swoją ostatnią w życiu przepustkę. W lutym był już ponownie w bazie Betasom, gdzie czuwał nad przygotowaniem „Da Vinci” do kolejnego atlantyckiego patrolu. W tym okresie włoska Supermarina (naczelne dowództwo floty) przymierzała się do wysłania swoich okrętów na południowy obszar Oceanu Indyjskiego, gdzie wiele statków nadal poruszało się bez eskorty. Uwzględniając możliwości pozostawania w morzu „Da Vinci” zaplanowano, że na południe od Zatoki Gwinejskiej, ok. 550 Mm w kierunku wschodni północny wschód od Wyspy Świętej Heleny, okręt pobierze ropę i żywność z pokładu okrętu podwodnego „Finzi”, który wracał z patrolu w rejonie Freetown. Do spotkania miało dojść z dala od alianckich baz lotniczych i uczęszczanych tras morskich.
Taka taktyka działania w parach nie była nowością w broni podwodnej Regia Marina. Pod koniec sierpnia 1942 r., w wyniku zmniejszenia się ruchu handlowego na wodach brazylijskich i w związku z zwiększeniem tam ilości środków zwalczania okrętów podwodnych przeciwnika, w Betasom zadecydowano o koncentracji własnych okrętów na wodach w pobliżu Gwinei i Freetown. Wysłano tam dostępne akurat „Cappellini”, „Barbarigo”, „Archimede” i „Bagnolini”. Miały one współpracować w parach, jeden okręt posiadający zwiększony zapas paliwa pozostawał bardziej na północy, w pobliżu Freetown, pełniąc rolę zaopatrzeniowca dla drugiej jednostki, która patrolowała bardziej na południu, w pobliżu ujścia rzeki Kongo. W przypadku obu par dalej na południe zapuściły się „Barbarigo” i „Bagnolini”, a koło Freetown zostały przypisane im odpowiednio „Cappellini” i „Archimede”. Podczas tej misji „Cappellini” brał udział w akcji ratunkowej rozbitków z transatlantyku „Laconia”, co sparaliżowało wykonanie pierwotnego zadania.
W kwietniu 1942 roku Maricosom (dowództwo okrętów podwodnych) zasygnalizowało Betasom możliwość ataku na Rio de Janeiro, typując do tej akcji „Da Vinci”. W razie przystąpienia Brazylii do wojny okręt miał wślizgnąć się do portu i zaatakować z zaskoczenia stojące na kotwicy okręty. Tego typu akcję najpierw przesunięto, a następnie odwołano. Okręt nadal był jednak wiązany z operacjami specjalnymi.
Kolejne ataki planował kmdr książę Junio Valerio Borghese, ówczesny dowódca Decima Flottiglia MAS. Celem uderzeń miały być: brytyjska baza w Freetown w Sierra Leone (zachodnie wybrzeże Afryki), Kapsztad w Południowej Afryce, oraz porty wschodniego wybrzeża USA. W Afryce miał zaatakować miniaturowy okręt podwodny (wł. tascabile) C.A.1, jednak środki obrony portu oceniano jako uniemożliwiające dokonanie skutecznego uderzenia. Także Niemcy niezbyt chętnie chcieli podzielić się posiadanymi informacjami wywiadowczymi. Nadal planowano atak na Nowy Jork. Inny miniaturowy okręt C.A.2 miał zawieźć do Ameryki jeden z okrętów z Betasom. Taka akcja z pewnością zwróciłaby uwagę międzynarodowej opinii publicznej i mogła mieć ogromne znaczenie psychologiczne, negatywne dla Amerykanów i pozytywne dla walczących narodów państw Osi.
W połowie 1942 r. C.A.2 został dostarczony koleją do Bordeaux. Jako okręt-bazę wybrano „Leonardo da Vinci”. Wymontowano z okrętu podwodnego 100-mm działo, a w to miejsce zamontowano długą na ok. 10 m platformę („poduszkę”) z dwoma zaciskami mocującymi tascabile sterowanymi z wnętrza okrętu. Trwającymi około miesiąca pracami kierował maggiore del Genio Navale Fenu (szef morskich służb inżynieryjnych w bazie Betasom). Miniaturowa jednostka mogła korzystać z instalacji sprężonego powietrza okrętu oceanicznego, a także ładować akumulatory za pomocą jego układu elektrycznego. Okręt-bazę nazwano „kangurzycą”. W lipcu 1942 r. do Bordeaux skierowano także załogę miniaturowego okrętu podwodnego.
9 września 1942 „Da Vinci” opuścił Betasom, przenosząc na pokładzie przymocowany C.A.2 (dowodził nim sottotenente di vascello Eugenio Massano), i popłynął do La Verdon. Tam, następnego dnia i później 13 i 15 sierpnia przeprowadzono testy z uwalnianiem małej jednostki. Próby morskie wypadły pomyślnie, miniaturowy okręt mógł być bezproblemowo wodowany z pokładu „Kangurzycy” i ponownie na niej montowany (według innej literatury przy dwóch pierwszych próbach „Da Vinci” odniósł pomniejsze uszkodzenia. Pełnym sukcesem zakończyły się natomiast testy przeprowadzone 15 sierpnia). Po wykonanej misji możliwy był więc odwrót. Nawigacja na powierzchni i w zanurzeniu także nie sprawiała problemów.
„Kangurzyca” miała osiągnąć wybrzeże Zatoki Nowego Jorku i pod wodą zwodować C.A.2. Miniaturowy okręt miał przedostać się do portu u ujścia rzeki Hudson. Dwóch z trzech członków załogi miało być wyposażonych w sprzęt do nurkowania, mieli umieścić ładunki wybuchowe z zapalnikami czasowymi pod okrętami i na urządzeniach portowych. Razem zamierzano zabrać osiem ładunków po 100 kg i 20 mniejszych 2 kg. Tę część zadania mieli wykonać tzw. ludzie Gamma, czyli nurkowie szturmowi Decima MAS (jednym z pomysłodawców ataku był tenente di vascello Eugenio Wolk, twórca i dowódca płetwonurków szturmowych Decima Flottiglia MAS).
Po wykonaniu zadania tascabile miał popłynąć w dół rzeki i na pełnym morzu zostać podjęty przez okręt-bazę. Plan miał dwa minusy – „kangurzyca” musiałaby wynurzyć się by podjąć z wody załogę jednostki miniaturowej (nie było innego sposoby, by zabrać komandosów na pokład), także zabranie go z sobą wymagałoby wynurzenia się i zamocowania mniejszej jednostki do pokładu nosiciela. Amerykańskie bazy i ich wody przybrzeżne miały w momencie planowanego ataku (1943 r.) bardzo szczelny system obrony. Kłopotem był też mały zasięg miniaturowego okrętu. Pod uwagę brano wersje C.A.2, C.A.3 i C.A.4, te dwie ostatnie były nowsze i nowocześniejsze, ale ich budowa była w toku, dlatego misję przesunięto w czasie. Planowano atak na grudzień 1943 r. Kapitulacja Włoch spowodowała, że nigdy nie doszedł on do skutku. „Da Vinci” tymczasem odzyskał swoje działo i powrócił do działań operacyjnych na Atlantyku.
Pierwszym samodzielnie dowodzonym okrętem przez Gianfranco Gazzana Priaroggia okazał się być „Archimede”, który wcześniej działał na Morzu Czerwonym i w brawurowy sposób zdołał przedrzeć się do Bordeaux opływając Afrykę. Okręt zdążył zaliczyć już dwa patrole atlantyckie z bazy Betasom.
11 sierpnia 1941 „Archimede” (capitano di corvetta Marino Salvatori) wyruszył na swój pierwszy patrol na Atlantyku. Pomiędzy 15 sierpnia i 30 września patrolował wzdłuż hiszpańskich wybrzeży, pomiędzy przylądkami Finisterre i Świętego Wincenta. Poszukiwania okazały się całkowicie bezowocne i 5 października powrócono do Bordeaux.
Już 12 października 1941 „Archimede” ponownie był w morzu. Pomiędzy 17 października a 2 listopada przeczesywano wody w pobliżu Przylądka Spartel. O świcie 25 października zauważono konwój, jednak gwałtowna reakcja eskorty (Włosi zaobserwowali sześć niszczycieli) uniemożliwiła zbliżenie się do niego. Okręt został poddany polowaniu z użyciem bomb głębinowych, które trwało od 08.00 do 13.00 i od 14.00 do 21.00. Doznano licznych uszkodzeń, ale jednostka przetrwała tę ciężką próbę w dobrej kondycji. 28. okręt ponownie był obrzucany bombami głębinowymi, odnosząc pomniejsze uszkodzenia. 9 listopada powrócono do bazy. „Archimede” na około cztery miesiące trafił do lokalnego arsenału. Z dniem 21 lutego 1942 (lub 1 kwietnia) dowodzenie jednostką przejął tenente di vascello Gianfranco Gazzana Priaroggia.
25 lub 26 kwietnia 1942 okręt wyruszył w stronę dalekich wód amerykańskich. Od 13 maja patrolował wzdłuż wybrzeży Brazylii. W rejonie napotkano bardzo aktywne amerykańskie siły, morskie i lotnicze, zwalczania okrętów podwodnych, które bardzo ograniczały możliwości działania okrętu. Pomimo to, o świcie 23 maja zaatakowano amerykańską formację morską – krążownik „Milwaukee” (CL-5) i niszczyciel „Moffett” (DD-362), w pobliżu dodatkowo znajdował się okręt wsparcia lotniczego (z wodnosamolotami na pokładzie) USS „Thrush” (AVP 3) oraz brazylijskie parowiec i holownik. Włosi nie osiągnęli jednak żadnego sukcesu, dwie wystrzelone torpedy okazały się niecelne. Przeciwnik kontratakował, zrzucając 29 bomb głębinowych. Nocą 24/25 maja dostrzeżono silnie eskortowany tankowiec. Podejście do celu było nieudane, „Archimede” wykryto i gwałtownie obrzucano bombami głębinowymi. Dopiero zbierając się do powrotu do Francji Priaroggia zaliczył swój pierwszy sukces. 15 czerwca o 15.30 zatopiono ogniem artyleryjskim na wodach Trynidadu panamski parowiec „Cardina” (5586 BRT), wcześniej uszkodzony celną torpedą. Do zdarzenia doszło na pozycji 03°55′ N i 42°40′ W, statek płynął z Buenos Aires, via Trynidad, do Nowego Jorku. Następnego dnia wystrzelono dwie torpedy w stronę amerykańskiego parowca „Colombian” (lub „Columbian”), obie okazały się niecelne. 4 lipca powrócono do Bordeaux. Już po tym pierwszym patrolu zmieniono dowódcę, od teraz rozkazy na pokładzie „Archimede” wydawał tenente di vascello Guido Saccardo. 15 września okręt ponownie wyszedł w morze. W tym czasie na Priaroggię czekała inna misja.
2 września 1942 około południa, niedaleko od bazy w Bordeaux, okręt „Giuliani” zaatakował „Sunderland” (według dużej części literatury miały to być nawet trzy „Sunderlandy” atakujące jeden po drugim). Okręt został ciężko uszkodzony, na pokładzie byli zabici i ranni. capitano di fregata Giovanni Bruno podczas pierwszego podejścia wrogiego samolotu został ranny w gardło i musiał przekazać dowodzenie zastępcy tenente di vascello Aredio Calzinga.
Włoscy strzelcy otworzyli ogień, twierdzili, że trafili napastnika. Okręt przygotował się do zanurzenia, ale przeciwnik był szybszy. Samolot zrzucił swoje bomby w odległości 30 m od okrętu. Około 13.40 „Sunderland” oddalił się. Na pokładzie „Giulianiego” nie było światła, okręt powoli tonął. Na skutek przestrzelin powstałych od ognia z broni pokładowej, w okolicach sekcji nr. 2 zaczęło wyciekać paliwo, pozostawiając widoczny ślad na wodzie. Sytuację zdołano opanować i skierowano się w stronę hiszpańskich wybrzeży.
Następnego dnia okręt był jeszcze trzykrotnie atakowany z powietrza. Dwa razy zdołał zejść pod wodę. Za trzecim razem atakował go „Wellington” z polskiego 304. Dywizjonu Ziemi Śląskiej im. Ks. Józefa Poniatowskiego (załoga kpt. pil. M. Kucharskiego), który zrzucił sześć bomb i ostrzelał pokład okrętu z broni pokładowej. Uszkodzone zostały m.in. zbiorniki balastowe i podwójne dno na lewej burcie. Z akcji wyłączono także działo. „Giuliani” dryfował przez dwie godziny, dopiero później zdołano wznowić rejs.
„Giuliani” z dużym trudem umknął do hiszpańskiego portu w Santander. Przybył tam rankiem 3 września i przebywał przez 60 kolejnych dni. Od 12 września trafił na naprawy do suchego doku. Bruno trafił z powodu swoich ran do miejscowego szpitala. Okręt do Bordeaux miał przeprowadzić zastępujący go tenente di vascello Gazzana Priaroggia. Uszkodzenia okazały się jednak poważne, a władze hiszpańskie, bojąc się zatargu z aliantami, zakazywały Włochom wyjść w morze. T.V. Gazzana Priaroggia powrócił więc do Betasom, a okręt pozostawał w hiszpańskim porcie. 3 listopada 1942 „Giuliani” opuścił Santander i 11., płynąc wynurzony w eskorcie samolotów Luftwaffe, powrócił nareszcie do Bordeaux.
LEONARDO DA VINCI
Okrętem, z którym wiążę się legenda Gianfranco Gazzana Priaroggia, okazał się „Leonardo da Vinci”. Jego pierwsze patrole, podobnie jak całej włoskiej floty podwodnej na Atlantyku, okazały się niezbyt udane.
22 września 1940 „Da Vinci”, dowodzony przez capitano di corvetta Ferdinando Calda opuścił Neapol, 27. przedarł się na Atlantyk. Pomiędzy 6-27 października okręt patrolował obszar na północ od Azorów. 31 października wszedł do Bordeaux. Dwa kolejne patrole, przeprowadzone zimą na wodach Irlandii, okazały się całkowicie bezowocne. Włoska flota została w końcu wycofana z Morza Północnego, co wkrótce zaowocowało lepszymi wynikami.
18 czerwca 1941 „Da Vinci” wyruszył z Bordeaux w obszar na zachód od Gibraltaru. Rankiem 28. dostrzeżono samotny angielski zbiornikowiec motorowy „Auris” (8030 BRT), który śledzono aż do zmierzchu. Do posłania go na dno potrzeba było ośmiu torped, z czego tylko połowa trafiła w cel. 15 września 1941 okręt wyruszył na patrol na wodach na północny wschód od Azorów. Podczas patrolu dokonano różnych obserwacji, ale nie udało się zająć pozycji do ataku. 24 września Calda obrał kurs na Francję. 6 października zmieniono dowódcę, C.C. Calda przekazał dowodzenie w ręce C.C. Luigi Longanesi Cattani.
Pierwszy rejs pod nowym dowódcą był pechowy dla „Da Vinci”. 2 grudnia 1941 patrol przerwano z powodu awarii hydrauliki sterów poziomych i zawrócono do bazy. 28 stycznia 1942 „Da Vinci” opuścił Francję i skierował się na wody brazylijskie. 25 lutego, po trafieniu celną torpedą na dno poszedł brazylijski parowiec „Cabedelo” (3557 BRT). 28 lutego Longanesi Cattani posłał na dno za pomocą torped i ostrzału z działa łotewski parowiec „Everasma” (3644 BRT). 25 marca okręt zwinął do Bordeaux.
9 maja 1942 „Da Vinci” ponownie wyszedł w morze, miał zaatakować żeglugę pomiędzy brazylijskimi portami Natal i Pernambuco. Jedenaście dni po wyjściu w morze zmieniono rozkazy, patrol miał się odbyć wzdłuż brzegów afrykańskich. Załodze udało się posłać na dno kilka statków. 2 czerwca zatopiono ogniem z działa panamski czteromasztowy szkuner „Reine Marie Stewart” (1087 BRT). Nocą 7 czerwca na dno poszedł brytyjski motorowiec „Chile” (6956 BRT), wystarczyła na niego tylko jedna celna torpeda. Kolejną ofiarą został zatopiony 10 czerwca uzbrojony holenderski motorowiec „Alioth” (5483 BRT). Listę sukcesów podczas tego rejsu zamknęło zatopienie rankiem 13 czerwca brytyjskiego parowca „Clan Mc Quarrie” (6471 BRT). Bordeaux osiągnięto 1 lipca. Podczas lata trwały prace na jego pokładzie celem przystosowania go do przewożenia miniaturowego okrętu podwodnego. 10 sierpnia doszło do zmiany dowódcy, C.C. Longanesi Cattani przekazał dowodzenie w ręce tenente di vascello Gianfranco Gazzana Priaroggia.
Pokład okrętu „Tazzoli” po jego powrocie z patrolu do Bordeaux. Z lewej widoczny dowódca jednostki Carlo Fecia di Cossato, z prawej jego ówczesny zastępca Gianfranco Gazzana Priaroggia.
Do tematu włoskiej broni podwodnej na Morzu Śródziemnym jeszcze wrócimy (pozostał nam rok 1943), ale najpierw przypomnę sylwetkę atlantyckiego asa Regia Marina.
Włoska flota podwodna rozpoczęła swoją walkę na Atlantyku u boku U-Bootwaffe bardzo źle. Morze Północne i ciężka zima przełomu lat 1940/1941 negatywnie zweryfikowała możliwość włączenia się z marszu okrętów Regia Marina w wojnę o tonaż prowadzoną według niemieckiej strategii. Od lata 1941 r. Włosi patrolowali bardziej na południu, organizując się samemu i działając według własnej doktryny. Sukcesy przyszły natychmiast. „Leonardo da Vinci” okazał się najskuteczniejszym nieniemieckim okrętem podwodnym II Wojny Światowej. Ściśle z historią tego okrętu wiążą się losy bohatera tego artykułu, który spośród wszystkich włoskich dowódców mógł pochwalić się zatopieniem największego tonażu.
Przyszły bohater Regia Marina przyszedł na świat 30 sierpnia 1912 w Mediolanie. Jego rodzicami byli prawnik N.H. Vittorio i N.D. Maria dei Marchesi Cavriani, którzy pochodzili z Novi Ligure. Gianfranco wraz ze swoją rodziną przemieszczał się po Ligurii, podczas Wielkiej Wojny mieszkając w Chiavari, od 1920 r. w Genui, a od 1941 r. w Rapallo. Bliskość morza spowodowała jego zainteresowanie flotą i wpłynęła na decyzję o podjęciu służby w Regia Marina.
W 1931 r. wstąpił do Accademia Navale w Livorno. Brał udział w rejsach szkoleniowych, w 1931 r. na pokładzie żaglowca „Amerigo Vespucci”, a w 1932 r. na innym żaglowcu – „Cristoforo Colombo”. W 1934 r. mianowany aspirante guardiamarina (chor. mar.), a 20 stycznia 1935 guardiamarina (ppor. mar.). Jego pierwszym przydziałem był ciężki krążownik „Trento”, a na początku 1936 r. bliźniaczy „Trieste”. 16 stycznia 1936 Priaroggia otrzymał awans do stopnia sottotenente di vascello (por. mar.).
Kilka miesięcy później związał swój los z bronią podwodną. W krótkim czteroletnim okresie pełnił różne odpowiedzialne funkcje na pokładach okrętów podwodnych „Millelire”, z którym wziął udział w jednej misji podczas hiszpańskiej wojny domowej, „Scirè”, Balilla” i „Malachite”. Za wspomnianą misję bojową otrzymał od rządu hiszpańskiego Medalla del Alzamiento. 22 stycznia 1940 Priarrogia otrzymał awans do stopnia tenente di vascello (kap. mar.), wówczas także skierowano go w roli drugiego oficera na pokład okrętu „Durbo”. Po przystąpieniu Włoch do wojny został zastępcą dowódcy na pokładzie „Malachite”, a następnie 11 lutego 1941 na „Tazzolim”, którym dowodziła kolejna legenda Regia Marina – capitano di corvetta Carlo Fecia di Cossato (zatopił 16 statków o pojemności 82.821 BRT).
„Tazzoli” był wówczas przydzielony do Atlantyckiej bazy włoskiej floty podwodnej w Bordeaux (tzw. Betasom). Priaroggia wziął udział w trzech patrolach ofensywnych tego okrętu, podczas których zatopiono 10 statków handlowych o łącznej pojemności 54.362 BRT. Ponadto okręt wykonał w tym czasie misję ratunkową. Doświadczenie zdobyte wówczas u boku Fecia di Cossato z pewnością zaprocentowało w późniejszym okresie kariery Priaroggi.
7 kwietnia 1941 „Tazzoli” wyruszył na patrol, podczas którego miał przeczesać szlaki morskie pomiędzy Azorami i Freetown, gdzie sygnalizowano intensywny ruch statków przeciwnika. 15 kwietnia storpedowano angielski parowiec „Aurillac” (4733 BRT), na jego dobicie potrzeba było jeszcze dwóch torped i ostrzału artyleryjskiego. Kolejny sukces przyszedł 7 maja, wówczas czterema torpedami posłano na dno przewożący amunicję dla Anglików norweski motorowiec „Fernlane” (4310 BRT). Już trzy dni później Fecia di Cossato wzbogacił swoje konto o kolejne zatopienie, za pomocą ostatnich torped i ponad 100 pocisków do dział posłał na dno norweski motorowy zbiornikowiec „Alfred Olsen” (8817 BRT). Wieczorem 23 maja powrócono do Bordeaux.
15 lipca 1941 „Tazzoli” opuścił Bordeaux i wyruszył na polowanie w rejon Freetown. 12 sierpnia zatopiono wrak brytyjskiego parowca „Zangara” (lub „Sangara”) (5449 BRT), który był już jednak bezużytecznym kadłubem tkwiącym na mieliźnie po ataku U 69. 19 sierpnia, około 50 Mm od Freetown, na dno poszedł norweski tankowiec „Sildra” (7313 BRT). 11 września zawinięto do Betasom.
Pomiędzy 7 a 29 grudnia „Tazzoli” brał udział w ratowaniu rozbitków z niemieckiego korsarza „Atlantis”. Niemieckich marynarzy dostarczono do St. Nazaire.
11 lutego 1942 okręt wyszedł ponownie w morze i skierował się na odległe wody Florydy. 6 marca zapisano pierwsze sukcesy, w ciągu dnia Fecia di Cossato zatopił holenderski parowiec „Astrea” (1406 BRT), a przed wschodem słońca następnego dnia norweski motorowiec „Tönsbergfiord” (3156 BRT). 9 marca ofiarą „Tazzoli” padł urugwajski parowiec „Montevideo” (5785 BRT). 11. na dno poszedł panamski parowiec „Cygnet” (3628 BRT). Kolejną ofiarą został angielski parowiec „Daytonian” (6434 BRT), który zatonął 13 marca. Listę sukcesów zamknął zatopiony 15. angielski tankowiec motorowy „Athelqueen” (8780 BRT). Włosi unieruchomili statek dwiema torpedami, następnie wynurzyli się i chcieli dobić go ogniem z dział. Tankowiec był uzbrojony i rozpoczął dość celny ostrzał. Fecia di Cossata nakazał zanurzenie na głębokość peryskopową. Wówczas doszło do zderzenia ze zbiornikowcem, wynikiem czego było uszkodzenie dziobowych wyrzutni torpedowych. Wściekły Włoch nakazał ponownie wyjść na powierzchnię i po gwałtownym pojedynku artyleryjskim posłał „Athelqueen” na dno. Z powodu uszkodzeń dowódca został zmuszony obrać kurs na Francję. 31 marca „Tazzoli” zawinął do Bordeaux.
W Odkrywcy nr. 11(274)/2021 ukazał się artykuł „Włoskie okręty podwodne na Dalekim Wschodzie”. Polecam, zapraszam… Ale:
Uprzedzam, że jest to skrót rozdziału z książki „Betasom…” i nic nowego do tematu nie wnosi. Po prostu Odkrywcy chcą pobudzić sprzedaż książki (bestseller, nadal w ofercie księgarni) i wyszli z taką propozycją.
Spis treści:
WYDARZENIA Dolnośląskie Peenemünde: niemieckie badania nad napędem rakietowym / Andrzej Daczkowski, Łukasz Orlicki; POSZUKIWANIA I ODKRYCIA Układanie puzzli. Jak powstał film o warszawskiej Białołęce w latach II wojny światowej / Krzysztof Gutowski, Maciej Janiszewski; Tajne badania ZPR-1 w rejonie Ludwikowic Kłodzkich / Paweł Jeżewski; Podwodny Jukatan. Tajemnice świata Majów / Przemysław Jocz; KULISY HISTORII Płócienny postrach stalowych kolosów. Kajaki przeciw żegludze Osi. Część 2 / Janusz Lizut; Włoskie okręty podwodne na Dalekim Wschodzie / Marek Sobski; Pierwsze pociski sterowane. Część 2 / Jacek Jaworski; Wojaże po Europie w latach II wojny światowej. Historia Józefa Makowskiego / Włodzimierz A. Gibasiewicz; KOLEKCJONERSTWO Niezwykły świat pieczęci. Część 2 / Janusz Giersz, Mariusz Kopniak; FORTYFIKACJE Schron Nowogród 2 „Most” / Łukasz Drzensla; KSIĘGARNIA ODKRYWCY Nowości listopada 2021.
1 sierpnia 1941 Short Sunderland (ten sam, który w 1940 r. zatopił „Gondar”) atakował włoski okręt podwodny „Delfino”. Do wydarzenia doszło nocą, na północ od Ras Azzaz. Atak był na tyle nieudany, że łódź latająca rozbiła się i zatonęła w Zatoce Sallumskiej, wcześniej doznając ciężkich uszkodzeń. Czterech z dwunastu lotników uratowali Włosi. Był to pierwszy morski samolot patrolowy RAF strącony przez wrogi okręt podwodny.
W nocy 2 sierpnia 1941 „Tembien” został staranowany z prędkością 28 węzłów w Kanale Sycylijskim przez brytyjski krążownik lekki (plot.) „Hermione”, który podążał w stronę Malty. Włosi dostrzegli i zaatakowali grupę wrogich okrętów, ich torpeda przeznaczona dla krążownika chybiła. „Tembien” zatonął wraz z całą załogą na pozycji 36°21′ N i 12°40′ E. Zginął dowódca jednostki capitano di corvetta Guido Gozzi, czterej oficerowie oraz 37 podoficerów i marynarzy.
Na początku sierpnia „Alagi”, „Diaspro”, „Serpente” i „Aradam” były aktywne na południe od Sardynii i na wodach przybrzeżnych Tunezji. W tym samym okresie operujące z Augusty „Bandiera”, „Manara”, „Tembien”, „Settimo” (na zachodzie) i „Zaffiro” (na wschodzie) zajęły pozycje wokół Malty. Pod koniec miesiąca we wschodniej części akwenu patrolował „Delfino”. Na Morzu Egejskim operowały „Ondina”, „Nereide” i „Ascianghi”.
Około dziewiątej wieczorem 10 września sommergibile „Topazio” (capitano di corvetta Emilio Berengan) natrafił w pozycji 33°27’ N i 34°54’ E, u wybrzeży Bejrutu, na niewielki brytyjski parowiec „Murefte” (691 BRT). Ostrzelany z karabinów maszynowych i armaty statek został unieruchomiony, porzucony przez załogę i na koniec posłany na dno trzema torpedami.
Między 16 a 26 września na wodach Kanału Sycylijskiego zaginął włoski okręt podwodny „Smeraldo”, prawdopodobnie wszedł na minę. Od 15 czerwca do 1 września okręt przechodził prace konserwacyjne w Auguście, wówczas jego dowódcą został tenente di vascello Bartolomeo La Penna. 15 września „Smeraldo” wyszedł w morze, jego zadaniem było patrolowanie wód u wybrzeża Tunezji. Wraz z okrętem zaginął dowódca, czterech oficerów oraz 40 podoficerów i marynarzy.
20 września sommergibile „Ascianghi” (tenente di vascello Olinto Di Serio) został skierowany na patrol szlaku morskiego między syryjskimi portami Tripoli i Bejrut. Następnego dnia Włosi natrafili na mały palestyński tankowiec „Antar” (389 BRT), który według załogi okrętu miał znajdować się w brytyjskim czarterze. Mimo ryzyka pozostawania w niebezpiecznym obszarze, Di Serio pozwolił załodze opuścić statek, a następnie za pomocą torped i pokładowej armaty zatopił go.
Tego samego dnia żywe torpedy typu SLC zatopiły brytyjskie tankowce „Fiona Shell” (2444 BRT) i „Denbydale” (8145 BRT; statek został podniesiony i wyremontowany) w pobliżu Gibraltaru. Poważnie uszkodzono motorowiec „Durham” (10893 BRT). Akcję przeprowadził okręt podwodny „Scirè” (capitano di corvetta Junio Valerio Borghese). O godzinie 1.00 opuszczono do wody trzy „maiale” wraz z dwuosobowymi załogami. Po udanej misji wszyscy marynarze dotarli do hiszpańskiego brzegu i bezpiecznie wrócili do Włoch. Operacja „B.G.4” trwała między 16 a 25 września.
28 września 1941 utracono sommergibile „Fisalia”, na północny zachód od portu Jafa zatopiła go bombami głębinowymi brytyjska korweta „Hyacinth”. 23 września jednostka opuściła Leros, a następnie zaginęła między Jafą a Hajfą. Także los tego okrętu wyjaśnił się dopiero po wojnie. Z okrętem zaginął dowódca tenente di vascello Girolamo Acunto, czterech oficerów, 14 podoficerów i 26 marynarzy.
23 września port w Cagliari opuścił okręt „Adua”, który miał wziąć udział w działaniach przeciwko wrogiemu konwojowi (operacja „Halberd”). 26-go zajął pozycję na północ od przylądka Palos, w pobliżu Kartageny. Konwój dotarł do celu, a los „Aduy” miał dopełnić się gdy okręt zaatakował powracającego do Gibraltaru przeciwnika. 30 września 1941 o 3.50 „Adua” dostrzegł grupę 11 niszczycieli, poruszających się pomiędzy przylądkami Palos i Caxine. Z jego pokładu wystrzelono pełną salwę dziobową. Torpedy chybiły. O 5.25 z pokładu sommergibile wysłano do Maricosom informację o położeniu wrogich okrętów i przeprowadzonym ataku. Potem wszelki kontakt z „Aduą” ustał, jest prawdopodobne, że nawiązanie łączności radiowej z dowództwem przypieczętowało los okrętu. Kontratak przeprowadziły niszczyciele HMS „Gurkha” i „Legion”. Sommergibile został namierzony azdykiem i po 10.00 zatopiony bombami głębinowymi. Pozycja zatonięcia okrętu nie jest do końca znana, podawane są dwie lokalizacje 37°10’ N i 00°56’ E oraz 36°50’ N i 00°56’ E. Wraz z okrętem zginął jego dowódca tenente di vascello Luigi Riccardi, czterech oficerów, ośmiu podoficerów oraz 34 marynarzy.
We wrześniu 1941 r. sommergibili działały głównie w centralno-wschodniej części Morza Śródziemnego, miało to związek z operacjami „Status” i „Halberd”. Początek miesiąca to bezowocne patrole okrętów „Colonna”, „Beilul”, „Da Procida” i trzech starych typu H. 3 września port w Cagliari opuściły „Alagi” i „Serpente”, ich zadaniem były patrole i ofensywne rozpoznanie na wysokości Oranu i Algieru, „Axum” i „Adua” zajęły pozycje na południe od Balearów, a „Turchese”, „Aradam”, „Diaspro” i „Settembrini” umieszczono w gotowości w pułapce na wodach okalających wyspę La Galite i w innych ważnych punktach w pobliżu tunezyjskiego wybrzeża. 23 września Neapol i Cagliari opuściły „Dandolo”, „Adua” i „Turchese”, które miały zastawić pułapkę na wschód od Gibraltaru, „Axum”, „Serpente”, „Aradam” i „Diaspro” zajęły pozycje na Morzu Sardyńskim, na wschód od Minorki. „Diaspro” i „Serpente”, a później także „Delfino” i „Narvalo”, zajęły w ostatnich dniach miesiąca pozycje na wodach okalających przylądek „Bon”. W tym samym okresie wschodnią część Morza Śródziemnego patrolowały „Topazio”, „Ascianghi” oraz „Fisalia”. Na wodach Kampanii, w trzeciej dekadzie miesiąca, miniaturowe okręty typu CB przeprowadziły patrole, których celem była ochrona własnych statków na wodach w rejonie Neapolu i Salerno.
Oficjalnie! Wojna Mussoliniego (aka Marek Sobski) przedstawia
pierwszą książkę wydaną własnym nakładem: „Betasom. Włoska broń podwodna
w bitwie o Atlantyk (1940-1945)”. O możliwościach jej zamówienia piszę w
drugim akapicie wpisu. Wszystkie najważniejsze informacje zawarto w FAQ
(zwłaszcza w punktach na końcu): http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5869. Namiary na zdjęcia: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=5895.
Najważniejszą informacja: Tak! Książka jest droższa o jakieś 12 zł i
jest to suma przeznaczona na dalsze działanie bloga i fan page’a, zakup
materiałów i przygotowanie drugiej książki wydanej tą drogą: „Afryka
Wschodnia 1940-1941. Tom 1. Okres aktywności Włochów”. (ich ataki na
pogranicze Sudanu i Kenii. inwazja na Somali Brytyjskie, ale też
pierwsze kontrofensywy Brytyjczyków). Samemu autorowi nie wypada dużo
pisać o własnej pracy, ale serdecznie ją polecam, bo mam odczucie, że
niesie z sobą sporo wartości. W sierpniu 2013 roku debiutowałem jako
autor artykułem „Sommergibili na Atlantyku” zamieszczonym w
nieistniejących już „Okrętach” (wszystkie moje publikacje: http://wojna-mussoliniego.pl/?page_id=1951).
Od tamtego czasu trwały prace nad książką i z efektu końcowego jestem
bardzo zadowolony. Nie jest to kolejna identyczna publikacja o bitwie o
Atlantyk, gdzie Włosi stanowią dalekie tło. Jest to bardzo szczegółowa
monografia atlantyckiego zgrupowania broni podwodnej Regia Marina (od
nazwy bazy znanego jako Betasom) i swój koncept zrealizowałem w 100%.
Teraz o mojej pracy będą się wypowiadać już tylko czytelnicy, do czego
serdecznie zapraszam. Także do zadawania pytań merytorycznych. Wpis
zostanie zareklamowany i przypięty u góry fan page’a, więc łatwo go
znajdziecie, by sprawdzić, co pisze się o mojej propozycji.
Jak zamówić książkę? Najłatwiej najpierw skontaktować się ze mną za
pomocą prywatnej wiadomości (z Wojną Mussoliniego lub osobą prywatną),
zgłosić zapotrzebowanie w dowolnym komentarzu na fan page’u Wojna
Mussoliniego (wtedy to ja się odezwę) lub najpewniejsza metoda, czyli
e-mail: marek.sobski@interia.eu. Co dalej? Jeśli jesteś zainteresowany
zakupem to poproszę 65 zł i 40 gr (57 książka + 8,4 przesyłka na terenie
Polski Pocztą Polską) na konto: Marek Sobski, Kokosowa 4/11, 65-120
Zielona Góra, 64 1090 1551 0000 0001 0897 2923 (Santander), chętnie z
tytułem przelewu „Betasom”, a w razie płatności z konta firmowego etc.
proszę dodać imię i nazwisko, bym mógł zidentyfikować płatnika. Proszę o
podanie adresu (przy kontaktowaniu się ze mną lub w tytule przelewu),
po zaksięgowaniu wpłaty wyślę książkę (dowód wpłaty przyspieszy sprawę).
Wysyłka zagraniczna to 57 zł + 22,7 zł = 79 zł i 70 gr. Ewentualnie
kurierem GLS – Polska: 15,98 zł, Europa: od 69,00 zł. Inne formy wysyłki
są do uzgodnienia. Rezygnuję ze sprzedaży poprzez Allegro i E-Baya.
Książka jest też formą buntu przeciwko rodzimemu rynkowi wydawniczemu,
więc teraz oddawać 10% wpływów innemu pośrednikowi średnio mi się
uśmiecha. Jeśli będą takie głosy, że taka forma sprzedaży jest
potrzebna, to ją wprowadzę, ale książka będzie w cenie 63 zł 40 gr +
koszty przesyłki.
Marek Sobski, rocznik 1983, urodzony w
Krośnie Odrzańskim, absolwent Uniwersytetu Zielonogórskiego, historyk.
Autor książek „Lictorian Fasces over England. Regia Aeronautica in
action against England 1940–1941” i dwutomowej „Crickets against Rats.
Regia Aeronautica in the Spanish Civil War 1936-1939”, a także
kilkudziesięciu artykułów popularnonaukowych w magazynach Technika
Wojskowa Historia, Militaria, Militaria XX Wieku, Lotnictwo i Okręty. Od
końca 2011 roku propagator wiedzy o historii włoskiej wojskowości w
pierwszej połowie XX wieku udostępnianej czytelnikom za pomocą bloga
„Wojna Mussoliniego” i mediów społecznościowych.
Książka
przybliża działania włoskiego zgrupowania broni podwodnej biorącego
udział w zmaganiach atlantyckich podczas drugiej wojny światowej. Przez
umiejscowioną we francuskim porcie Bordeaux bazę Betasom przewinęły się
ogółem 32 okręty podwodne pływające pod trójkolorową banderą Marynarki
Królewskiej (Regia Marina). Przedstawiono ze szczegółami niemal dwieście
wykonanych przez nie patroli bojowych, omówiono wszystkie zwycięstwa i
porażki. Praca przybliża również historię samej bazy, doktrynę włoskich
podwodników, biogramy dowódców, okręty oraz inne czynniki mające wpływ
na sukcesy i niepowodzenia. Włosi działania na Atlantyku rozpoczęli źle,
z powodu braku wcześniejszych doświadczeń okazali się nieprzygotowani
do czekających ich działań, jednak uporem i ciężką pracą zdołali
przekształcić swój kontyngent atlantycki w bardzo skuteczną machinę
wojenną. W dużej mierze dzięki wysiłkom marynarzy z Betasom włoska
marynarka może szczycić się mianem szóstej najskuteczniej floty
podwodnej w historii istnienia tego rodzaju broni.
Spis treści:
Wstęp 1. Powstanie Betasom 2. Doktryna, okręty, dowódcy 3. Droga do Bordeaux 4. Pierwsze patrole z Betasom 5. Ciężka zima na północnym Atlantyku 6. Na wodach pomiędzy Azorami i Gibraltarem 7. Przełom lat 1941/1942 na południowym Atlantyku 8. Na amerykańskich wodach 9. Zmierzch Bogów 10. Włosi na Dalekim Wschodzie Zakończenie Aneks 1 – los okrętów wchodzących w skład włoskiej Grupy Atlantyckiej Aneks 2 – Statki zatopione przez okręty Regia Marina w bitwie o Atlantyk Aneks 3 – Statki i okręty uszkodzone przez okręty Regia Marina w bitwie o Atlantyk Aneks 4 – Najważniejsze daty z historii okrętów, ich stocznie macierzyste oraz znaczenie ich nazwy Bibliografia
Niepublikowana dotąd na Wojnie Mussoliniego kronika dotycząca włoskich okrętów podwodnych biorących udział w bitwie o Atlantyk. Głos się niestety trochę rwie, ale lektor przedstawia dwóch asów widocznych na migawkach: Gianfranco Gazzanę-Priaroggię i Emilio Olivieriego:
Pierwsi przedpremierowicze książki „Betasom. Włoska broń podwodna na Atlantyku (1940-1945)” powinni dzisiaj znaleźć ją w swoich skrzynkach pocztowych. Dlatego pora podlinkować Wam trochę zdjęć. Jak wiecie, kupić ich dla tej książki nie byłem w stanie. Koszty wydruku wzrosły – zmiana układu tabel i nowa czcionka spowodowały, że rozrosła się ona ze 180+ stron do 200. Ponadto wydrukowano 60 dodatkowych egzemplarzy i dano mi wybór – na przemiał albo kupuję. Cóż było czynić. Dodajmy do tego koszty zakupu kopert, znaczków etc. i tym sposobem na moim koncie bankowym do bieżącego życia został ledwie tysiączek. Kończąc ten wątek: sprzedaż „Betasom” i niebawem uruchomienie Patronite ma w moim zamyśle pomóc przygotować kolejne propozycje już z ilustracjami (zdjęciami, mapami). Stawka sprzedaży tej pierwszej książki wydanej własnym nakładem to operacja ratująca życie moje i strony, albo gwóźdź do trumny, bo niestety tak skończyło się dla mnie pokładanie wiary w jednego z wydawców. Ale mniejsza z tym. Obiecałem w kwestii zdjęć, że pójdziemy trochę na około i umieszczę je na blogu, poniżej linkuję wspomnianą galerię (link do niej umieszczono we wstępie do książki) i kilka kolejnych:
http://dati.acs.beniculturali.it/SecondaGuerraMondiale/
(z listy pod tytułem „Luogo” należy wybrać Bordeaux i mamy fotorelację z
powrotu okrętu „Barbarigo” dowodzonego przez Enzo Grossiego do Betasom –
czytelnicy książki szybko dowiedzą się, czemu temu wydarzeniu nadano
taką pompę; koszt zdjęcia to ok. 10 €/szt.).
Ceny zdjęć podaję
trochę z premedytacją, bo nie chcę, by ich brak stanowił zarzut w moją
stronę. Bez wsparcia czytelników nie podołam z ich zakupem, choć zdjęcia
dla tego tematu są tak kosmicznie drogie (najtańsze po 6 €/szt.), że tu
chyba tylko wsparcie ministerialne by pomogło.
Oficjalna
premiera książki w najbliższą środę około południa. Na obecną chwilę
wyszło ode mnie 70 książek. Kilka przelewów nie zostało zaksięgowanych
(zwłaszcza te z poczty i w obcych walutach), ale dzisiaj powinny
dotrzeć. Wszystkie egzemplarze są wysyłane na bieżąco. Mam nadzieję, że
kontakt ze mną jest bezproblemowy i wszystkie sprawy pomału
poukładaliśmy. Oczywiście zamówienia można składać nadal (w
komentarzach, na PW i na maila: marek.sobski@interia.eu), ale w dniu
premiery będzie już Allegro i E-Bay i to powinno bardzo usprawnić całą
sprawę.